To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Polowanie na Yurei (Savannah)

Anonymous - 9 Wrzesień 2011, 20:32
Temat postu: Polowanie na Yurei (Savannah)
Jaki obraz przywodzi ludziom na myśl, gdy usłyszą słowa "wesołe miasteczko"? Pytanie wręcz banalne. Oczywiście, w większości przypadków wyobrażają oni sobie park rozrywki - kolorowy, zatłoczony, wypełniony śmiechem, uśmiechniętymi buźkami dzieci i zapachem słodkości, karuzelami, kolejkami górskimi i całą resztą cudownie kolorowych stoisk, które aż się proszą, by przepuścić przy nich trochę pieniędzy. A kiedy do uszu osóbki wtajemniczonej w istnienie Lustrzanego Wymiaru dotrze określenie "miasteczko w Krainie Luster"? Oj, paradoksalnie będzie to obraz właśnie niczym lustrzane odbicie radosnego parku rozrywki, bądź też scenka z wyobraźni reżysera jakiegoś taniego horroru, których tak dużo się naprodukowało w ludzkim świecie. Zszarzałe, popsute stoiska, zardzewiałe, stojące w miejscu karuzele, a to wszystko przerywane jedynie cichym szelestem papieru, ogłoszeń ze słupów, targanych wyjącym co jakiś czas wiatrem. Nikt pewnie się nie zdziwi, jeśli powiem, że właśnie tu zdecydowały się zagnieździć niektóre z magicznych bestii zza drugiej strony zaczarowanego lustereczka, między innymi Arlekin, czyli kolorowy kotek, albo Yūrei, będący obiektem naszych dzisiejszych poszukiwań. Tak więc, zaczynajmy~!
Cariati - 10 Wrzesień 2011, 10:38

Nie był to ten wybitny dzień, w którym pogoda dopisuje każdemu stworzeniu w Krainie Luster, no ale nie pannie Marie. Ona wręcz kochała taką pogodę, co także ją zachęcało aby iść dalej. Tak, iść dalej, szukać nowych przygód, adrenaliny. W obecnej chwili była szczęśliwa, na jej twarzy znajdował się promienny uśmiech, który nadawał choć trochę sensu tej wyprawy.
-Raz, dwa, trzy moją ofiarą będziesz ty!-Te dość nietypowe słowa chodziły jej po głowie od samego rana, a ona bez wahania wypowiadała je na głos. I tak w kółko, idąc przed siebie. Ale w pewnym momencie swojego pośpiewania, przestała. Stanęła nieruchomo z otwartą buzią, bo przed jej oczyma ukazało się niezwykłe miasteczko. Wesołe miasteczko. Było opuszczone, żadnej żywej duszy, czarne jak piekło, szare jak brudna kartka papieru. No ale ona jest tylko dzieckiem, więc jak dziecko zareaguje na puste wesołe miasteczko, wyłącznie do jego dyspozycji?
- Niesamowite!- Krzyknęła na całe miasteczko, a usłyszała tylko echo, biegnące za słowem niczym stado dzikich koni. Weszła powoli do wesołego miasteczka, oglądając wszystko starannie. Nie widziała w tym nic strasznego, ta szarość była dla niej normalna, jak ciastko czekoladowe z dodatkami truskawek. Lubiła takie miejsca, lecz bez przesady. Pierwsze co zrobiła to podbiegła do stoiska z pluszakami, zauważyła tam misia bardzo podobnego do Bobo. Bez wahania chwyciła go do ręki i oznajmiła że jest synem Bobo i nazywa się Toto.

Anonymous - 10 Wrzesień 2011, 17:53

Doprawdy, niewiele jest na tym świecie osób, które uznają zniszczone, opuszczone i ponoć nawiedzone miejsca za "niesamowite". No, może jeśli brać pod uwagę mdłe postaci z amerykańskich horrorów, ale one się nie liczą, wcale, a wcale. Gdybym miała sposobność, by porozmawiać z Loire, zapewne ona również stwierdziłaby, że takie miejsca są piękne, trzeba tylko umieć to piękno dostrzegać. Szkoda, że takiej możliwości nie ma. Pewnie wynikłaby z tego całkiem interesująca konwersacja, bo wbrew pozorom, nadal nie wiem o niej wszystkiego. Zabawne, doprawdy.
Dziecko biegające po Upiornym Miasteczku. Gdyby któryś z ludzi mógł to zobaczyć, zapewne uznałby, iż jest to duch i uciekał w te pędy, albo, gdyby był Amerykaninem, podszedłby naiwnie i spróbował wybadać sprawę. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego oni chcą te wszystkie paranormalne zjawiska sprawdzać... Ludzie są zadziwiający.
Nie zapominajmy jednak, że Savannah przybyła tu, by znaleźć magiczną bestyjkę, nie by bawić się pluszakami albo wysłuchiwać moich arcyciekawych konkluzji na tematy wszelakie... Dobra, do tego drugiego będzie zmuszona. Ale! Nagle do szumu wiatru i szelestu papieru dołączył się jeszcze jeden dźwięk - skrzypienie karuzeli. Takiej ponoć zwyczajnej, z siedzeniami w kształcie białych koników, która ni z tego, ni z owego zaczęła się obracać. Niby nic dziwnego, ale... Co nam szkodzi pobawić się w Amerykanów i to sprawdzić?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group