To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cyrk - Cyrkowa arena

Anonymous - 27 Październik 2011, 16:27
Temat postu: Cyrkowa arena
Czyli miejsce, gdzie występują cyrkowcy; w kształcie ogromnego koła usypanego piaskiem. Zostało tu kilka drabinek, niektóre ktoś zapomniał schować, Wszystko to otoczone kolorowym murkiem, który czasem też służy do występów, a już za nim znajduje się widownia, okalająca arenę.

Jakaś postać, o jasnych jak śnieg włosach, i równie białym płaszczu wślizgnęła się do Cyrku, a stamtąd prosto na arenę. Stanęła na środku piaskowego koła i rozejrzała się wokół. Powitała niewidzialną widownię kłaniając się lekko. W ukłonie pozostała jakiś czas, wykorzystując ten czas do wybrania tematu występu. I tak będzie musiała się zdać na improwizację, ale na tym to polegało, Całe to piękno i tajemnica. Kiedy miała się już z powrotem wyprostować, spojrzała jeszcze raz na widownię, a konkretniej na jedno z siedzeń, na którym siedziała kobieta o równie jasnych włosach, tyle, że splątanych, zapadłych policzkach zwilżonych łzami i delikatnym uśmiechu.
- Dziękuję, że przyszłaś mamo. - szepnął i poderwał się do góry. Wyskoczył w górę wyginając ciało do tyłu. Oczy miał zamknięte. Improwizował, przekształcając taniec matki "Lalka Panny Nocy". Ręce i pozostała część ciała, były jakby dwoma organizmami. Tyle, ze ręce były słabsze i ciągnięte przez tors i ramiona. Te za to wykonywały kwadratowe ruchy, przepełnione szaleńczym okrucieństwem. Lalka miotana była miotana po całej arenie. Widać było jej bezsilność, brak jakiejkolwiek możliwości zmienienia swego lodu. A Panna Nocy miotała lalką we wszystkie strony, przepełniona bólem i smutkiem.
Ta postać była Szkalnym człowiekiem. Kiedyś, ktoś nazwał ją "Oirivin". Pewnego dnia, Oirivin zniszczył roztapiający się tort i od tamtej pory zaczął wspominać i wyklinać kochanków, którzy się w nim schowali.

Anonymous - 27 Październik 2011, 20:45

Co pchało kobietę z wysokich sfer do takiego miejsca jak to? Dlaczego tutaj przyszła? Przecież Valentina nie przepada za zabawą. Jej ulubionym zajęciem, które sprawia jej przyjemność, jest projektowanie ubrań do coraz to nowszych kolekcji do swojego domu mody- Valentina’s Dream. Jak na razie nie jest sławna, ale to się zmieni. Dochód ze sprzedaży będzie jeszcze większy a nasza Czarna Wdowa jeszcze bardziej bogata, jeżeli się tak da. Val ma tyle pieniędzy co niejeden zwyczajny człowiek nie zarobi przez całe życie. A to dzięki sprytowi i urodzie, dzięki której zauroczyła swoich trzech mężów. Ach staruszkowie, którzy nie mieli co zrobić z majątkiem... no oprócz drugiego mężusia. Tamten był w średnim wieku, jednak liczy się to, że majątkiem nie pogardził.
Kobieta przystanęła przy cyrku. Co ona robi w tak nisko usytuowanym miejscu? Tutaj czas na jedną z wielu retrospekcji.

Valentina jako mała dziewczynka kochała jeździć do cyrku. Tam zapominała o tym co się dzieje w domu. Mogła odetchnąć z ulgą i się uśmiechnąć. Zero strachu. Zero niepewności. Tylko czysta zabawa. Lecz zawsze siedziała daleko areny, ponieważ nie stać ją było na miejsca blisko sceny. Na te na samej górze zbierała ładne parę miesięcy... ach! Jakby ona chciała zobaczyć to wszystko z bliska... no cóż nie jest to możliwe. Tam na dole są same bogate, rozpuszczone dzieciaki. Ci z jej poziomu zajmowali miejsca tak do czwartego rzędu licząc od góry.

Aż się łezka w oku kręci kiedy się wspomina dawne czasy. Ale jeżeli chodzi o Valentinę to tak nie jest. Nienawidzi swojego dzieciństwa. Uważa, że było beznadziejne i jest to czas, który powinna zapomnieć. Ale jednak nie potrafi tego zrobić. Nie da się wymazać trudnych chwil z pamięci.
Kobieta weszłą do namiotu. To co tam zobaczyła nieco ją zdziwiło. Jakaś osóbka przedstawiała coś ta, ale nie było żadnej widowni. A co najdziwniejsze ta osoba nie była cyrkowcem. Ta rasa nie posiada jasnych włosów i bladej jak śnieg cery. Tylko jej pobratymcy tak wyglądają. I nikt inny,
Kiedy skończyła zaczęła bić monotonnie brawo. Na twarzy Valentiny pojawił się jej firmowy, cyniczny uśmieszek. Kiedy się odezwała, było słychać kilkanaście razy spotęgowany sarkazm:
- Wspaniale, cudownie! Brawo!
A potem się zaśmiała tak jak zwykle to robi.

Anonymous - 28 Październik 2011, 16:05

Z kolejnego podskoku wylądował miękko na piasku, zauważając kobietę przypatrującą się mu. Przez chwilę patrzył spode łba na jej poczynania. Był zły, iż zaburzyła jego spokój. Pojawiła się tak, że nie zauważył nadejścia… Więc był zaskoczony. Czy nie mogła po prostu pójść gdzie indziej, wiedząc, że na arenie ktoś jest? A jeśli już chciała obejrzeć jego pokaz, to wolałby tego nie wiedzieć. Hm, a może miała jakiś powód, lub po prostu nie miała niczego innego do roboty.
Wyprostował się, dając całkowity kres występowi. Spojrzał w miejsce, gdzie siedziała matka. Ujrzał jedynie puste, czerwone siedzenie, nawet bez żadnych znaków, wskazujących, iż kiedykolwiek tu była. Nie czuł żalu, że już zniknęła. Było to mu obojętne. Bardziej dokuczało mu, że ostatnio wiele tańców zostało mu przerywanych. Nie tańczył już tak spokojnie jak kiedyś.
Przyjrzał się uważniej kobiecie. Była Szklanym człowiekiem, jak on. Izolując się i unikając wszelkich kontaktów z kimkolwiek, nie wiedział, co powinien w związku z tym myśleć, ale nie poczuł tych uczuć, co przy innych rasach. Nie oznaczało to, że dystans był mniejszy, tylko nie obawiał się tak wielu rzeczy, o których słyszał z ust rodziców. Dlaczego nawet teraz czuł z nimi jakąś więź? Mimo ucieczki i nienawiści?
Gotów był uciekać, czy się bronić. Teraz jednak stał w miejscu z beznamiętnym wyrazem twarzy, jakby nie było w nim jakiejkolwiek krzty życia. Stał i patrzył milcząc na potencjalnego wroga.
- Paranoja, paranoja... Strach. - mruknął tak cicho, że nie spodziewał się, by wdowa mogła go usłyszeć, po czym odwrócił się, rzucił ostatnie spojrzenie kobiecie... i uciekł.
[z/t]

Anonymous - 19 Grudzień 2011, 17:38

Cyrkowa arena pogrążona była w egipskich ciemnościach, gdy Illuminate przeskoczył kolorowy murek i zachrzęścił butami na piasku. Złożył dłonie, uprzednio zdejmując rękawiczki, które schował do kieszeni i wykonując krótki aczkolwiek gwałtowny ruch, przypominający jakąś parodię klaskania, rozpalił ogień na palcach lewej ręki. Powstałe w ten sposób światło nie było jakimś genialnym sposobem na oświetlenie wnętrza namiotu, ale jemu to wystarczało. W końcu i tak zamierzał spędzić tutaj czas samotnie.
Wzrok cyrkowca przesunął się leniwie po samotnych drabinkach i szerokim kole, gdy posadził on tyłek na owym kolorowym murku, który dopiero co pokonał by się tu dostać. Trzeba to przyznać, że dawno nie zapuszczał się w te okolice. Nie mógł też jasno stwierdzić czy ludzie, których znał ze swoich występów jeszcze się tu pojawiają. Nagłe znikanie jest kiepskim pomysłem i Ill zdążył już odnotować sobie tę informację z zamiarem ewentualnego wykorzystania jak jeszcze raz coś takiego wpadnie mu do głowy. Ciche westchnienie rozeszło się po pustym namiocie, a prawa ręka połykacza ognia powędrowała ku sterczącym na wszystkie strony świata włosom, które wprowadziła w jeszcze większy nieład, jednocześnie wytrącając z nich parę samotnych igieł jakiegoś iglastego drzewa. Momentalnie po opuszczeniu dłoni, szczęki Illuminate zacisnęły się mocno podczas ledwie słyszalnego prychnięcia. Był zły i dobrze wyrażało to jego wzburzone spojrzenie, które skierował na ogień jarzący się na jego dłoni. Miał ochotę coś zdemolować, lecz jednocześnie nie chciał robić tego w miejscu, które niegdyś było jego domem. Po cóż więc tak naprawdę tu przyszedł? On chyba sam tego nie wiedział. Dwa oddechy później zacisnął pięść gasząc ogień, a jednocześnie niszcząc jedyne źródło światła.

Anonymous - 20 Grudzień 2011, 22:14

Ach kochany cień. Tylko w nim czuła się na tyle bezpieczna by spokojnie rozmyślać nie zwracając na siebie czyjąś uwagę. Włócząc się, więc dotarła aż tu, do cyrku. Nie wiedziała, co to jest właściwe za namiot, więc czysta ciekawość pchnęła nią by zajrzała do środka. Szybko się okazało, iż panuje tam jeszcze bardziej przyjemna ciemność, w której po prostu zniknęła. Prześliznęła się przez klapę namiotu cyrkowego i bezszelestnie znalazła się na trybunach a tam wygodnie się rozsiadając spojrzała w ciemność. Oczy dopiero po dłuższej chwili przyzwyczaiły się do ciemności, przez co dojrzała zarys postaci. A już miała nadzieję, że pobędę chwilkę sama Westchnęła w myślach i uważnie obserwowała osobnika, starając się jednocześnie rozszerzyć tak źrenice by widzieć więcej szczegółów. Próbując rozszerzyć źrenice przypomniały jej się wszystkie lekcje, jakie udzielał jej ukochany. I znów łzy napłynęła jej do oczu nie mogąc wierzyć, iż nie żyje. Tak bardzo chciałaby był teraz przy niej, lecz ona musiała uciekać nie żegnając się nawet choćby z jego ciałem.
Anonymous - 20 Grudzień 2011, 22:31

Niczym niezmącona cisza działała na cyrkowca niczym płachta na byka. Trudno było mu uwierzyć, że to miejsce może, nawet nocą, stracić tyle ze swojej dawnej żywotności. Nim białowłosy zdążył się zorientować, już jego głowa samoistnie opadała w dół, wspierając się na paradoksalnie chłodnych dłoniach. W tym momencie zaczął dopadać go stan, w którym najlepiej jest trzymać go z daleka od wszelkich istot żywych. Całe szczęście w cyrku nikogo nie było, a przynajmniej tak mogło się wydawać.
Wsunąwszy palce pod bandaż na szyi, Illuminate przesunął opuszkami palców po długiej, podwójnej bliźnie łączącej głowę z resztą ciała. Napłynęły wspomnienia. Gruby sznur obrazów i dźwięków. Bólu, cierpienia, smutku, a zwłaszcza niepohamowanej złości...
Od dawna nie był tak wściekły jak teraz. Wróć. od dawna nie był tak bezpodstawnie wściekły jak teraz. Głowa powoli traciła kontakt z ciałem, gdy z nadludzką szybkością cyrkowiec zerwał się z murka i dopadł do porzuconej na ziemi obręczy, która po wielokrotnym podpalaniu wyglądała na dość mocno skatowaną przez los. Przykucnąwszy przy niej, połykacz ognia przesunął palcami po stalowej ramie, która już po chwili była rozgrzana do czerwoności. Zabawne, że w tym momencie wystarczała mu jedynie mała zabawa temperaturą. Może to dlatego, że ciągle siedziała mu w głowie jedna myśl. Tu spędził najlepsze lata w swoim życiu. Chciał to zmienić, lecz jak? Nigdzie indziej nigdy nie poczuł takiej akceptacji.
Obręcz miała już cztery wgłębienia pasujące do kształtu palców Illuminate.

Anonymous - 20 Grudzień 2011, 22:50

Z wielkim zafascynowaniem oglądała pokaz umiejętności chłopaka. Przy tak słabym świetle, jaki dawała obręcz mogła już łatwiej dostrzec jego twarz. Nie raz widziała pirokinezę i nie raz zdarzało jej się bronić swoją skórę przed płomieniami. Jej oczy jak by w podnieceniu przybrały barwę różu nawet źrenice były lekko zaróżowione. Przez przypadek trąciła deskę siedzenia przed sobą robiąc przy tym hałas, który mógł na nią zwrócić uwagę. Skrzywiła się, gdy zdała sobie sprawę z tego, iż chłopak mógł być dla niej teraz niebezpieczny a nie widząc jej twarzy nie była w stanie zahipnotyzować go. Pozostawało, więc użyć hydrokinezy bądź po prostu zdać się na swe umiejętności zabójcy i w jakiś sposób uniknąć ataku. Z drugiej strony była ciekawa czy w ogóle chłopak zwróci przez ten drobny hałas uwagę na nią, bądź, co bądź w ciąż pozostawała w cieniu, czyli była niewidzialna dla niego do momentu aż nie oświetli całego namiotu. Głupia, a jeżeli on jest na tyle niebezpieczny by cie zranić? Zaczęła gorączkowo myśleć, co zrobi, kiedy okażę się, że chłopak w cale nie zamierza być łagodny dla niej. Lecz w coś trzymało ją w miejscu oczekując, co będzie się dalej działo. Nie mogła tego zrozumieć. Chciała wstać, ale mózg nie pozwalał się ruszyć a przecież nie odczuwała w tym momencie strachu.
Anonymous - 20 Grudzień 2011, 23:07

Każdy czasem miewa momenty, w których czuje na sobie czyiś wzrok. Tak też było i tym razem, ale wściekłość, która trawiła krew w żyłach chłopaka dość skutecznie zagłuszała alarm jaki właśnie wybuchał w jego głowie. Dopiero, gdy rozległ się dźwięk, który wyłowiłby nawet z największego hałasu, momentalnie znieruchomiał. Tyle razy słuchał jak ludzie opuszczają trybuny, że uderzenie w takie krzesełko było mu znane aż za dobrze. Obręcz nadal była czerwonawa, ale dość szybko traciła temperaturę ze względu na panujący wewnątrz namiotu chłód. Illuminate powoli wyprostował nogi, chwytając leżący na ziemi mały ceramiczny dzbanek, który swoją drogą kiedyś pewnie należał do niego. Zasłonił go ciałem, stając bokiem do miejsca, z którego rozległ się dźwięk i wyciągnął z kieszeni kurtki małą buteleczkę. Otworzył ją i pociągnął z niej spory łyk, chowając resztę w miejsce, z którego przed sekundą ją zabrał. Wtedy też skierowawszy spojrzenie na widownie przystawił lewą rękę do ust i pstryknął palcami jednocześnie wypluwając powoli benzynę, która natychmiast zajęła się ogniem, jaki stworzył istny słup, dość skutecznie oświetlając namiot. W tym samym czasie druga ręka miotnęła w stronę dotąd niewidzialnego intruza dzbanem, z zadziwiającą prędkością. To było jedynie ostrzeżenie. No i przy okazji próba ujrzenia podglądacza, który zajęty lecącym w jego stronę pociskiem mógł dać się zobaczyć i tym samym zdemaskować.
Anonymous - 20 Grudzień 2011, 23:21

Uciekaj! Ogarnęła ją panika, kiedy chłopak oświetlił namiot. Niezwykle zwinnie wstała i już chciała uciekać, kiedy wypatrzyła, że w jej stronę leci dzbanek. Instynktownie przywołała kulę wody, która miała, choć zwolnić lecący obiekt. Niestety szybciej dotarł do niej niż się tego spodziewała. Dzbanek uderzył ją w głowę, przez co nagle poczuła jak odpływa. Jej ciało stało się wiotkie upadło na ławki bezwładne. Podczas gdy ona była nieprzytomna, w głowie przerywała istny maraton wspomnień, których rolą główną był jej kochany Kevin. Przerywała to wszystko jak by od nowa, każdy trening każde napięcie mięśnia, każda najmniejsza myśl. To było tak jak by cofnęła się w czasie. Ile by dałaby móc to zrobić, lecz niestety fakty były takie, że ona była żywa a jej kochanek martwy.
Anonymous - 20 Grudzień 2011, 23:37

Odgłos pękającego dzbanka podziałał na niego uspokajająco. Mięśnie powoli się rozluźniły, gdy reszta benzyny dopalała się, leniwie liżąc jamę ustną cyrkowca. Po kilkudziesięciu sekundach mężczyzna powoli ruszył w stronę ławek, oświetlając sobie drogę płomykiem, który obracał nerwowo w palcach. Nie spieszył się nigdzie, ale i tak dotarł tam zbyt szybko. Zamieniwszy płomyczek na kulę ognia, Illuminate pochylił się i chwycił za ramię rudowłosą. Pociągnął ją i tym samym posadził na krzesełkach, obserwując kątem oka jak na jej czole pojawia się guz, wręcz podręcznikowy efekt ciosu w głowę. Proszę bardzo. Panienka znikająca w ciemnościach? Grymas jaki pojawił się teraz na jego wargach mógł być jedynie parodią uśmiechu. Bez najmniejszego problemu chwycił dziewczynę w talii i przerzuciwszy sobie przez ramię niczym worek kartofli zniósł na niższe 'piętra' widowni znajdując tym samym jeden z metalowych słupów powstrzymujących namiot cyrkowy przed runięciem na ziemię. Położył dziewoje na ziemi i w trybie przyspieszonych ruchów migiem dopadł do jednej z drabinek, którą z powrotem przytargał do słupa i, która już po chwili była swoistą klatką dla nieznajomej, którą Ill po prostu oparł o słup i otoczył wygiętą barierką tak ciasno by nie mogła się ruszyć, a już zwłaszcza uwolnić. Pół biedy gdyby zrobił to normalnie - głową do góry. Tak, Beatrice wisiała tak że zamiatała cyrkową podłogę swymi rudymi włosami, a spódnica nie miała nic innego do roboty jak tylko opadać jej wprost na twarz. Cyrkowiec rozsiadł się wygodnie na siedzeniach i obserwował swą ofiarę, nadal przerzucając z dłoni do dłoni jedyne źródło światła. Najwyraźniej czekał aż odzyska przytomność w sposób 'naturalny'.
Anonymous - 20 Grudzień 2011, 23:52

Po jakimś czasie. Słodki sen rozmywał się ustępując natrętnemu bólowi głowy. Czuła się tak jak by czaszka miała jej zaraz eksplodować. Otworzyła powoli oczy, które przybrały teraz żywo zielony kolor. Przytępiony umysł przez ból dopiero po chwili ogarnął, że wisi do góry nogami. Odruchowo szarpnęła się, lecz coś trzymało ją do słupa podtrzymującego wielki namiot cyrkowy. Jeszcze mało tego spódnica opadała jej na twarz. Cholera, jakaś ty głupia. Mogłaś od razu podać mu nóż by wbił ci w pierś skarciła się w myślach starając się uwolnić. Lecz to wszystko było na nic. Westchnęła zirytowana na własną głupotę. -Jest tu, kto?- nie musiała pytać doskonale wyczuwała, iż chłopak stoi gdzieś niedaleko. Lecz zapewne nie wiedział o tym, iż nie jest zwykłym człowiekiem, tym lepiej dla niej. -Na pewno gdzieś tu stoisz. Proszę cię wypuść mnie- Spróbowała zagadać nie nastawiając się na to, iż tak łatwo jej to pójdzie. Właściwie to błagała tylko to by nie było gorzej. Nie widziała swojego prześladowcę więc dokładnie nie mogła zlokalizować jego położenia, co oznaczało iż jest zdana na jego łaskę.
Anonymous - 21 Grudzień 2011, 00:11

Siedząc spokojnie łatwo jest usłyszeć ciche westchnięcie, zwłaszcza, że cisza znów zaczynała być irytująca. Nic więc dziwnego, że jeszcze przed wypowiedzeniem czegokolwiek przez rudą, Ill już wiedział o czym będzie gadka. Jaki oprawca wypuszcza ofiarę, która sama nawinęła mu się pod nogi i niemal wepchnęła do rąk siłą? No właśnie. Ciche skrzypnięcie siedzeń zapowiedziało podniesienie przez chłopaka czterech liter i faktycznie już po chwili dało się usłyszeć kroki. Zatrzymawszy się tuż za słupem i ograniczając światło do minimum można było dobrze przyjrzeć się dziewczynie. Wyglądała względnie normalnie. Głowa, dwie ręce, dwie nogi. Nie wyglądała na jedną z nich, ale tutaj niczego nie można być pewnym.
- Czym jesteś? - spytał szeptem, kładąc niepłonącą dłoń na łydce nieznajomej.
- Po co tu przyszłaś? - padło kolejne pytanie, a chłodne palce przemknęły na kolano i powoli wpełzły na udo. Złożył całą dłoń na jej nodze, nadal sunąc ku górze. Zatrzymał się dopiero gdy wyczuł bieliznę. Chciał ją psychicznie przyprzeć do muru, najwyraźniej ciekaw odpowiedzi na zadane pytania. A może po prostu się nudził i znalazł sobie zabawkę? Jeśli wariant pierwszy był poprawny to w tym momencie stał się całkowicie nieaktualny, gdyż palce do połowy zostały wsunięte pod ostateczną ochronę pośladków dziewczyny.

Anonymous - 21 Grudzień 2011, 00:28

Kiedy poczuła dłoń na łydce wzdrygnęła się. -Nie warz się!- Warknęła i w tym samym czasie lekko wilgotne powietrze ruszyło się. Miało to na celu pokazanie, iż całkiem bezbronna nie jest. Usłyszała jednak dwa pytania.
-W tej pozycji ciężko się rozmawia.- Powiedziała lekko poirytowana sytuacją. Czy można było ją "przybić" do muru psychicznie? W sumie było to możliwe jednakże równie trudne do wykonania. -Nie jestem człowiekiem- odpowiedziała wymijająco. Może ujawni się w momencie, kiedy stanie na nogach i będzie miała jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją.
-Włóczyłam się po okolicy szukając spokojnego miejsca na zebranie myśli- powiedziała poważnym tonem głosu, który nie mógł zdradzić, iż kłamała z resztą, po co miałaby to robić? Przecież nie była wplątana w żadne intrygi tego świata, o których tyle słyszała.
-Nie chciałam przeszkadzać po prostu za późno zorientowałam się, że ktoś jeszcze jest tu- Powiedziała nieco milej. Jej myśli galopowały na przód, kiedy ten ewidentnie dobierał się tam gdzie nie powinien. Ale przecież nie mogła zrobić jakiegoś głupstwa, gdyż nie wiedziała jak się oswobodzić. Gdyby tylko tak miała chodź chwilowy kontakt wzrokowy, może udałoby się jej zmusić go do tego by ją uwolnił.

Anonymous - 21 Grudzień 2011, 00:45

Illuminate wybuchnął krótkim, zupełnie pozbawionym wesołości śmiechem. W tym momencie śmiała mu grozić? Zdążył już zauważyć, że zupełnie bezbronna nie była, lecz cóż mogła mu zrobić, gdy w każdej chwili istniała opcja pozbawienia jej jednej nogi czy nawet twarzy? W praktyce wszystko, lecz kto odważyłby się na takie coś? Większość kobiet jest na tyle przewrażliwiona na punkcie swego wyglądu, że zapewne wolałyby w tym momencie siedzieć cicho.
- Mnie się ta pozycja podoba - mruknął i nadpalił bok jej bielizny. Nie chciał jej poparzyć co pewnie też uczynił, a jedynie zerwać z niej jakiś fragment godności. W końcu świeciła teraz pośladkami przed obcym mężczyzną.
Nie miał zamiaru z nią negocjować i było to widać po jego zachowaniu. Przesunął bowiem dłoń na dolną część pleców dziewczyny i uszczypnął ją.
- Wiesz, zwykle nie interesuje mnie czy ktoś specjalnie mi przeszkodził czy nie - rzekł, tonem głosu dając jej do zrozumienia, że niekoniecznie ma ochotę na rozmowę, co mimowolnie podkreślił zwiększeniem temperatury ręki, która nadal spoczywała na prawym pośladku dziewoi.
- Nie chciałabyś zagrać w grę? - spytał nagle, kręcąc koła paznokciem na jej skórze. Wyszczerzył kły w podstępnym uśmiechu, którego nie mogła zobaczyć.

Anonymous - 21 Grudzień 2011, 00:58

Nie odpowiedziała. Wolała mieć to wszystko już za sobą. Wiedziała iż w każdej chwili może znów stracić przytomność przez to że wisi do góry nogami. Strasznie jej się to nie podobało. Jeżeli miała by wybierać to wolałaby jednak być w normalnej pozycji. Westchnęła z rezygnacją. Czuła że jej gadanie i tak nic nie da. Na pewno gdyby twarz była odsłonięta chłopak za uwarzyłby rumieniec na jej twarzy. Przeklinała siebie że dopuściła do takiej sytuacji. Jęknęła cicho pod nosem kiedy ten przypalał jej majtki. Nie wiedziała zupełnie co ma teraz robić. Była bezradna a tego wprost nie nawiedziła.
-Co ty planujesz?- powiedziała beznamiętnie z mocno ukrytą rezygnacją. Czuła że jeżeli jeszcze tak powisi chwilę to na pewno straci po raz drugi przytomność, a tego by nie chciała. W duchu błagała żeby to się już skończyło.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group