Karty Postaci - Lilia
Anonymous - 5 Grudzień 2010, 16:04 Temat postu: Lilia Imię: Lilia
Nazwisko: Iryie
Wiek:
Kto ją tam wie? Jedni powiedzą, że ma 20 inni, że 16. Znajdą się fani teorii, że Lilia tylko udaje taką młodą, a tak naprawdę liczy sobie coś koło siedemdziesiątki. Inni z kolei zauważą w niej jedynie pięciolatkę zamkniętą w o wiele starszym ciele. Prawda jest taka, że data urodzin Iryie zaginęła gdzieś bezpowrotnie. A może dziewczyna zagubiła ją gdzieś pośród rozlicznych imprez?
Orientacja seksualna: Słodyczofilka.
Zaraz. Ach?! Pytacie o ludzi i inne tego typu istoty?! Nie, nie, nie, nie! Lilia zarzeka się, że nigdy nie zdradzi swojej jedynej miłości. Ale kto ją tam wie?
Rasa: Kapelusznik
Ranga: Zjawa Deserowa
Moce:
Dar Rysowniczki- umiejętność, bez której Lilia nie potrafiłaby wprost żyć! Na czym polega? Och, jest bardzo prosta. Potrzebna jest tylko kartka papieru i ołówek. Wszystko, co narysuje Lilia może za jej życzeniem zamienić się w rzecz rzeczywistą. Wyobrażacie sobie ten luksus?! Ile balonów można w ten sposób wyprodukować!
Pocałunek Śmierci- już z samego założenia bardziej złowroga moc, choć Dar Rysowniczki wcale nie musi być całkiem niewinny. Ma zwodniczą nazwę. Na czym polega? Kiedy usta Lilii zetkną się z ustami ofiary, może ona wyssać energię życiową i zaabsorbować ją dla siebie. Nie, nie przyśpiesza ona starzenia, nie powoduje jakichś szczególnych zmian. Po prostu ofiara czuje powiększające się zmęczenie, natomiast Iryie zyskuje dodatkową energię na kolejne imprezy. Lilia może doprowadzić do utraty przytomności przez jej ofiarę, jednak bardzo trudno tutaj o śmierć.
Cytat: | + dodatkowa moc: zamienianie przedmiotów martwych w słodycze |
Umiejętności:
- Mistrzowskie pieczenie wszelakich ciast
- Zdolna rysowniczka. Łączy się to bezpośrednio z jedną z jej mocy
- Mistrzyni Orgiami
Charakter:
Zaręczam was, nigdy jej nie pomylicie. Bo kto inny, prócz Lilii byłby w stanie zatańczyć z szerokim uśmiechem na twarzy przy nutach marszu żałobnego granego na cześć jej zmarłej babci? Kto inny zaraz zatrzymałby się i z wyrazem okrutnego zmartwienia na twarzy stwierdziłby, że słodyczy ani widu, ani słychu? Już to podpowiada nam, że dziewczynę tą można nazwać, delikatnie to ujmując, beztroską i nieodpowiedzialną. Nieszczęście?! Jakie nieszczęście! Jedyną troską Iryie jest ewentualny brak słodyczy i na jakie kolejne przyjęcie by tu wpaść. Nawet jeśli zdarzyło jej się wpaść późnie ja czyjś grób, zazwyczaj wtedy, gdy inni modlili się, czy też odprawiali inne przykre obrzędy, ona sypała w stronę zmarłego bezsensownymi żartami. Wielu ma jej dość, wielu wprost ją kocha za jej podejście do życia.
Lilia jest osóbką, która czy to deszcz, czy to wichura, zawsze ozdabia świat szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Zawsze jej kapelusz wypełniony jest po brzegi słodyczami. A raczej byłby wypełniony po brzegi, gdyby przynajmniej miał dno. Co jeszcze? Iryie, co nie dziwne, zawsze znajdzie okazję do świętowania. Nowy rok? Uczcijmy to imprezą. Ktoś awansował w hierarchii? Uczcijmy to imprezą. Kraina Luster wygrywa bitwę? Uczcijmy to imprezą! Na niebie jest tęcza! Dobra pora na imprezę! Napadało tyle śniegu, że trzeba wziąć łopatę i drążyć tunele, żeby się gdziekolwiek dostać? Zbudujmy igloo i imprezujmy! O! Znalazła grosik! Trzeba to uczcić… imprezą! Każda impreza jest dla niej dobra. Od pidżama party, po wytrawny bal.
Jak można się domyślić po jej wartościach życiowych, jest osobą energiczną. Zadajcie sobie pytanie, ile trzeba mieć sił by ciągle balować, balować i balować? Zapewne sporo. Trzeba też być kimś raczej towarzyskim i pozytywnie nastawionym do innych i niecierpliwym. Zaraz. Nie, ta ostatnia cecha nie jest konieczna. Mimo to, Lilia na pewno się nią charakteryzuje, zostawmy więc wszystko tak, jak jest. Dziewczyna ta ocieka wręcz przesadzoną, czasem sztucznie wyglądającą serdecznością, chociaż nie ucieka też od drobnych złośliwostek. Jest niebywale uparta: „Co mnie to obchodzi, że jest jakaś żałoba narodowa, adwent, post, czy co to tam jeszcze wymyśliliście?! Mówię, że ma być impreza?! Będzie impreza!” Często Iryie miewa też dziwne pomysły, zwłaszcza w momentach, kiedy akurat nie imprezuje, lub nie zamienia wszystkiego wokół w słodkości.
No i jak tu z nią wytrzymać?!
Wygląd zewnętrzny:
Właściwie to Lilia wygląda dość spokojnie, co potrafi stworzyć niebezpieczne pozory. Podejdzie sobie ktoś taki, mając nadzieję na jakąś ciekawą, filozoficzną rozmowę po czym momentalnie zostaje porwany w wir szaleństwa Lilii. Nie to, że nie potrafi filozofować, bo czasem jej się to zdarza. Do rzeczy. Jak wygląda Iryie?
Liczy sobie ona 168 centymetrów wzrostu. Dużo? Mało? To bez znaczenia! Ważne jest i tak tylko to, że świat jest cały dla niej, prawda? Wiecie? Natura chyba lubiła Lilię na początku jej życia. W genach bowiem przekazała Iryie figurę klepsydry. Tak. Iryie ma to szczęście cieszyć się idealnymi kształtami. A do tego niesamowicie skutecznym metabolizmem, który pozwala jej wcinać coś na okrągło i zachowywać przy tym płaski brzuch. Jej biust nie jest jakiś szczególnie pokaźny, nie jest też mały. W tej sferze Lilia jest najzwyczajniej w świecie przeciętna, nie zastanawia się również nad tym czy eksponuje akurat tę część ciała, czy nie. Wiecie co Lilia lubi najbardziej w swoim ciele? Dłonie. Drobne, obdarzone prostymi, długimi palcami. Dba o nie jak o nic na świecie, dzięki czemu ich skóra jest gładka i jedwabista, a mocne, długie paznokcie mienią się zawsze przeróżnymi kolorami naniesionymi w postaci lakierów. Jednak nie tylko o dłonie, Iryie dba jakoś szczególnie. Są jeszcze włosy w kolorze czerwieni wymieszanej z różem. Są niesamowicie długie bowiem kończą się spory kawałek za biodrami Lilii, idealnie proste, a do tego mocne i błyszczące. Aż chce się dotknąć. Okalają one nieco trójkątną twarz dziewczyny, a nieregularna grzywka ośmieliła się nawet wpełznąć na czoło zasłaniając cienkie, ciemne brwi i opadając na oczy Lilli. Patrzałki dziewczyny mają migdałowopodobny kształt i są dość duże. Cieszą się tęczówkami o tym samym kolorze, co włosy Iryie, a wataha długich, ciemnych rzęs ochrania je dzielnie przed wszelkimi niedogodnościami typu muchy. Gdzieś pomiędzy oczyma Lilie wyrasta drobny, nieco zadarty w górę nosek wskazujący drogę w dół, prosto do całkiem wydatnych ust mających wiecznie różowawy odcień. Nietypowy, jednak naturalny.
Jeśli Lilii przyszłoby żyć w świecie ludzi, zapewne momentalnie przylgnęłaby do niej etykietka wariatki. Bowiem kto normalny chodzi zawsze ubrany, tak jakby zmierzał na jakiś rycerski festiwal i zgubił drogę? Właśnie w ten sposób ubiera się Iryie. Zazwyczaj chodzi w sukienkach, które zwyczajnym ludziom kojarzą się z czasami, które już dawno przeminęły, z pięknymi balami, rycerzami i brakiem kanalizacji. Nie przeszkadza to jednak Lilii w korzystaniu z tego ostatniego i dołączaniu różnych, bardziej nowoczesnych dodatków.
Jak wygląda jej kapelusz? Właściwie nie jest jakiś szczególnie dziwny, czy wyjątkowy. Ot, czarny, płaski. Jego rondo otoczone jest przez koronkowopodobną ozdobę i kilka sztucznych kwiatów.
Miejsce zamieszkania: Herbaciane Łąki
Krótka historia:
O biedna była rodzina Iryie, powiadam wam! Nie. Nie byli Kapelusznikami, wbrew pozorom. Trzeba wam bowiem wiedzieć, iż Lilia nie wychowywała się w swojej prawdziwej rodzinie. Dlaczego? A jakżeby to miała niby zrobić?! Porzucono ją, gdy była jeszcze malutkim dziecięciem. Jeśli zapytać by dziś Lilię o zdanie, zapewne uznałaby to za kolejny powód do imprezy, jednak, uwierzcie mi, wtedy nie było jej do śmiechu. Przeciwnie. Ryczała wniebogłosy, co też spowodowało, że po zaledwie półgodzinie odnalazła ją dwójka młodych, kotowatych muzyków o sercu dobrym na tyle, że postanowili przygarnąć dziecko. Było im trudno, a ta trudność opierała się głownie na tym, iż nieustannie podróżowali oni po Krainie Luster. No dobrze, fakt, iż nie było pewności, do jakiej rasy należy Lilia, też zrobił swoje. Kotowaci z całą pewnością nie próbowali bowiem wychowywać tego małego berbecia na Kapelusznika. Natura i instynkt jednak zrobiły swoje. Szybko ujawniło się niebywałe zamiłowanie Lilii do słodkości i wszelkich imprez. Z początku było to niewinne, a nawet pozwoliło dziewczynce urządzać najlepsze imprezy urodzinowe w okolicy, gdziekolwiek by się akurat nie znajdowali, z czasem jednak zaczęło robić się irytujące. Z czasem, czyli z upływem lat. Spójrzmy na to szczerze, jaki Dachowiec wytrzymałby całe życie z energiczną, irytującą dziewczyną wiecznie wynajdująca powód do organizowania imprez, zachowującą się nietaktownie i wpadającą w objęciach obcych, jeśli tylko zaoferowano jej słodycze? No dobrze, może coś takiego dało się jednak przetrzymać. Miarka przebrała się jednak na pamiętnym pogrzebie babci. Lilia miała wtedy jakieś 11 lat i z całą pewnością powinna była wiedzieć, a przynajmniej wyczuć, jak powinna się zachować. Może i wiedziała i czuła. Jednak ani myślała się dostosowywać i przekroczyła wszelkie granice. Nic więc dziwnego, że Kotowaci postanowili, z ciężkim sercem z resztą (może dorzucił się do tego fakt, że już wtedy Iryie piekła przepyszne ciasta), pozbyć się dziecka jak najszybciej. Nie. Nie porzucili Lilii na pastwę losu tak, jak jej biologiczni rodzice. Nawet im to przez myśl nie przeszło. No dobrze. Może przeszło, jednak w tym miejscu nastąpił zwrot akcji i pojawiła się stara pani Kapelusznikowa, która zapewne na miejscu, bez mrugnięcia okiem rozpoznała w małej Iryie dziecko Kapeluszników. I przygarnęła dziewczynę pomimo tego, że o pogrzebie jej babci było jeszcze naprawdę głośno, przy okazji zdejmując ciężar z barków Dachowców. Mimo to Lilia uparła się, by pozostać przy swoim pierwszym nazwisku. I do tej pory funkcjonuje jako Iryie, przez co owi Kotowaci zapewne już osiwieli. Z początku dziewczynka tęskniła za muzykami. W końcu to oni ją wychowali, a raczej próbowali. Szybko jednak odkryła, że to u pani Kapelusznikowej zaczęło się jej prawdziwe życie. A to dziwne, bowiem była stara, a starzy ludzie Lilii kojarzyli się wyłącznie ze sztywnym podejściem do życia i robieniem skarpetek na drutach. Nic bardziej mylnego. To właśnie pani Kapelusznikowa pozwoliła Iryie odkryć całkowicie swoją tożsamość. No dobrze. W tamtych czasach ograniczyło się to do większej swobody, jeśli chodziło o organizowanie ewentualnych imprez i subtelne zachęty, jeśli chodzi o odkrycie mocy jakimi władała Lilia. Trzeba powiedzieć, że pani Kapelusznikowa była naprawdę cierpliwą osobą. Ze śmiechem przywitała fakt, że wszystkie meble w jej domu zostały zamienione na słodycze, w dniu, w którym Iryie odkryła, że tak właśnie potrafiła. Pani Kapelusznikowej nawet szybko udało się skłonić Lilię, by mimo wszystko nie robiła jej więcej takich niespodzianek, a zamiast tego rozpoczęła lekcje tańca. I tak to mijało. Jedne lata upływały w miarę cicho i spokojnie, po to tylko, by w czasie trwania następnego roku, Lilia zniszczyła całą swoją reputację jednym wybrykiem. Całe szczęście, że teraz nieco lepiej potrafi się pohamować przed realizowaniem swoich szalonych pomysłów. I z całą pewnością przez myśl jej nie przeszło żeby zamienić ubrania wszystkich zgromadzonych wokół niej w słodycze. W każdym razie, z czasem Iryie odkryła inne swoje moce. A potem dostała swój pierwszy kapelusz. Wtedy jeszcze pamiętała datę swoich urodzin, a owy miał być właśnie prezentem na nie. Pani Kapelusznikowa wydawała się być wzruszona, kiedy jej przypuszczenia okazały się prawdą. Tak. Lilia była Kapelusznikiem. Kto inny bowiem, pierwsze, co by zrobił po otrzymaniu takiego prezentu, to schowanie do kapelusza wszystkich butów w domu. Nie wyobrażacie sobie, jak trudno było je potem odzyskać. Lilia za nic w świecie nie chciała ich oddać, twierdząc, że nadeszła pora na tydzień Imprezy Bez Butów. W każdym razie tożsamość Iryie ostatecznie się potwierdziła. Zapewne miało to wiele wspólnego z faktem, że zaledwie kilka miesięcy później, Lilia, razem z panią Kapelusznikową uznały, że czas, by ta pierwsza zaczęła żyć na własną rękę. I tak właśnie rozpoczął się czas samodzielnego życia Iryie. Właściwie to rzadko odwiedza ona panią Kapelusznikową. Nie ma czasu. Za dużo jest do zrobienia. Mimo to utrzymują stały kontakt poprzez listy.
Oleander - 5 Grudzień 2010, 18:50
Zastrzeżeń brak. Akceptuję i życzę dobrej zabawy po drugiej stronie lustra. <3
|
|
|