To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Historia Bell'a, czyli jak wpaść w kłopoty idąc po cukierki.

Anonymous - 5 Grudzień 2010, 16:07
Temat postu: Historia Bell'a, czyli jak wpaść w kłopoty idąc po cukierki.
Historia z deczka bez sensu, acz pisana przy totalnym braku weny. ._.
_________________



Bam! Rozległo się głośne walnięcie, a wszystkie oczy w ułamku sekundy skierowane były na chłopca.
- Mógłbyś chociaż nie potykać się o własne nogi. – skomentowała jego siostra, wyciągając w geście pomocy rękę. – Nie zabrałam cię tu po to, żebyś mi wstydu narobił!
Chłopiec tylko wymamrotał cicho jakieś przeprosiny, podnosząc się z ziemi. Ostatecznie Kapelusznicy słynęli ze swoich znakomitych przyjęć, a jako, że on wrodził się w matkę, nie mógł we wszystkich uczestniczyć. Co tym bardziej było denerwujące z uwagi na fakt, iż jego starsza siostra mogła na nie chodzić i doskonale się bawić bez niego. Jakież to życie bywa niesprawiedliwe! Ileż to się naprosił Claudię, żeby zgodziła się go zabrać ze sobą. I na dodatek zażyczyła sobie w zamian torbę jakiś tam słodyczy, po które będzie musiał się pofatygować aż do Świata Ludzi. A jak go jakiś zły człowiek nie daj boże tam złapie i zrobi mu sekcję? W końcu ludzie to takie straszne, sadystyczne stworzenia. Na szczęście jeszcze nie musiał się tym martwić. Zabawa trwała w najlepsze. Ktoś obcy podchodzi, częstując go ciastem truskawkowym i malinoworóżaną herbatką, a z nieba padają kolorowe, cukrowe serpentyny…

- Ale ja się boję! – lamentował chłopiec, chcąc za wszelką cenę wymigać się od wykonania zadania. – Rodzice powiedzieli, że tam jest niebezpiecznie!
- Obiecałeś, więc teraz nie jęcz, tylko przynieś mi te lizaki! W Krainie nie ma, niestety, lizaków o smaku Coli, więc masz mi je zdobyć i już! Albo Cię zepchnę z jakiejś wysokiej skały! Albo utopię w herbacie karmelowej.
Belisario zdecydowanie wolał nie przekonać się na własnej skórze, czy Claudia żartuje czy też mówi całkiem serio. Wyglądała groźnie, nawet jak na nią. Chłopak wziął głęboki wdech.
- Pośpiesz się, no! Chcę cię tu widzieć z powrotem przed kolacją.
I poszedł.
Mocno zdezorientowany chłopak wylądował gdzieś w środku miasta. Wszyscy ludzie bezczelnie gapili się na niego i szeptali między sobą o jego dziwnym ubraniu. Niektórzy to mieli nawet czelność zatrzymywać się i pokazywać na niego palcami! Prychnął tylko i czym prędzej pobiegł w poszukiwaniu najbliższej cukierni bądź sklepu z łakociami. I znalazł się jakiś. Sprzedawca, podobnie jak cała reszta, patrzył na niego, jakby zobaczył ducha, potwora bądź inne straszydło. Oczywiście, Belisario nie wpadł na to, by zabrać ze sobą pieniądze bądź inne wartościowe rzeczy, którymi mógłby za owe lizaki zapłacić. Musiałby je ukraść. Ale wtedy źli ludzie na pewno by go złapali i zamknęli w jakimś lochu, czego Belisario wolał nie ryzykować. Ludzie nie przywykli do widywania magicznych zjawisk, toteż chłopiec sprawił, że wszystkie łakocie w sklepie zaczęły fruwać. Przerażony sprzedawca nawet nie zauważył, kiedy chłopak w całym tym zamieszaniu schował do kieszeni kilka lizaków w niebieskobrązowych papierkach. I wszystko zapewne uszłoby mu na sucho, gdyby inni ludzie nie chcieli obejrzeć całego tego widowiska i na dodatek oskarżać go o to, że jest jakimś tam czarownikiem, demonem czy inną poczwarą. Pozostawało mu tylko ukłonić się ładnie i wziąć nogi za pas. Za dobrze się jego ucieczka nie skończyła, mili państwo, albowiem wpadł z impetem prosto na dość niemiłego pana w policyjnym mundurze, który wciąż krzyczał, by dał mu numer tele-czegoś do jego rodziców. Tym głośniej, gdy w jego kieszeni znalazł ukradzione lizaki. I jak miał mu Bell wytłumaczyć, że rodzice takiego czegoś nawet nie posiadają i mieszkają w dalekiej krainie? Niestety, nie dało się. Jakby tego było mało, mężczyzna wezwał jeszcze dziwniejszych osobników w białych, lekarskich fartuchach i innych dziwacznych mundurach mówiąc do chłopca, że „to oni zajmują się takimi wybrykami natury jak on”. Byli członkami organizacji rzekomo zajmującej się istotkami z poza świata ludzi, jednak jej nazwy Bell nie zapamiętał. Chcieli za wszelką cenę, żeby poszedł z nimi, na co chłopiec absolutnie nie miał ochoty i robił wszystko, byleby tylko im na to nie pozwolić. Słysząc jego krzyki i lamenty, aż inni ludzie powychodzili z domów i wychylali się z okien. Wtem ktoś podbiegł, wyrwał go z rąk oprawców i zaciągnął w ciemny zaułek. Jakaś czerwonowłosa dziewczyna w płaszczu, której ręce (bo tylko je Bell był w stanie zobaczyć) pokryte były licznymi bliznami.
- Powinieneś bardziej uważać. Ludzie są źli. – powiedziała, gdy wreszcie stanęli.
Dziewczyna zdjęła z głowy kaptur. Bell prawie krzyknął. Powieka jej lewego oka była zszyta. Właściwie ona cała wyglądała, jakby ktoś pozszywał ją z fragmentów kilku ludzkich ciał, a z jej pleców wyrastała para małych jakby motylich skrzydeł.
- Pewnie pokroili by cię i zrobili to samo co mi i pozostałym. Nie powinieneś był w ogóle tu przychodzić! – stwierdziła stanowczo.
Ale cóż, co się stało to się nie odstanie. Jako dziecka, nikt wcześniej nie zadręczał go takimi problemami. Belisario nie przypuszczał, że wpadnie w sam środek wielkiej wojny między ludźmi i Krainą Luster. Że właśnie wtedy, kiedy wybrał się niby na zwykły spacerek, jego dom zostanie zaatakowany. W ciągu zaledwie paru dni, wojna zdążyła rozgorzeć na dobre. Chłopak nie miał nawet jak wrócić do domu, gdyż Szkarłatna Otchłań poszła na pierwszy ogień. Pozostawało tylko przeczekać w ukryciu, aż wojna dobiegnie końca i możliwie wspierać istoty z Krainy walczące w świecie ludzi.
- A… Gdzie jest dom? – wymamrotał pod nosem, patrząc na puste, zrujnowane pole.
Po dość długim czasie spędzonym w świecie ludzi i zwycięstwie Krainy Luster, Belisario wreszcie mógł wrócić do domu, przeprosić rodziców za zniknięcie i wręczyć Claudii to, o co tak bardzo prosiła. Niestety, na miejscu czekała chłopca okrutnie niemiła niespodzianka. Jego domostwo zostało wręcz zmyte z powierzchni ziemi. I jak tu teraz wręczyć siostrze obiecane słodycze?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group