To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - V - Oznacza zwycięstwo.

Anonymous - 7 Grudzień 2010, 19:17
Temat postu: V - Oznacza zwycięstwo.
Imię: Victoria.
Nazwisko: Owiane tajemnicą.
Wiek: Zewnętrznie pomiędzy 17 – 20, strzelaj.
Orientacja seksualna: Heteroseksualna.
Rasa: Cień.
Ranga: Morfeusz.
Moce:
    + dodatkowa moc: fotokineza.

    Telekineza orbitalna – Umożliwia to teleportację w dowolne miejsce samej siebie, zaś włączona jest do tego zdolności do teleportowania dowolnego przedmiotu w miejsce, które sobie wyobrazi, najczęściej używając do tego rąk. Choć jednak moc ta wymaga używania werbalnych komend, może to robić bardzo cicho w obliczu większej siły, ale również w kilku innych przypadkach. Zazwyczaj podczas korzystania z owego daru, towarzyszy mu czerwono - srebrny obłok.

    Kocica – Nie bez powodu owa moc została określona akurat tym mianem, gdyż najzwyczajniej w świecie dar, z którym urodziła się Victoria wiąże się z kotami, a mianowicie to zbiór cech, które między innymi polegają na tym, iż na przykład potrafi wybić się na kilka metrów w górę, spaść z wysokiego np: budynku, drzewa, nie odnosząc przy tym większych obrażeń, posiadać wyostrzone zmysły, oraz lepszą widoczność w nocy.


Umiejętności:
    Mistrzyni we władaniu bronią białą, szczególnie mieczami, oraz sztyletami. Nie oznacza to, iż inne ostre narzędzia odpadają. Nieźle radzi sobie z zaostrzonymi wachlarzami, będącymi połączonymi ze sobą specjalnymi kartami do gry.

    Jako że czasami panienka Victoria miała dość ciągłej nauki, potrzebowała czegoś w rodzaju rozładowania napięcia, które rodziło się podczas ciągłych treningów. Tak też jej hobby stało się granie na gitarze elektrycznej i tu przyznać z czystym sercem może, że idzie jej w tym bardzo dobrze, nie licząc gry na pianinie.

    „Aktor potrzebny od zaraz !” Nie ma problemu. Potrzebujesz rozpalonej kochanki ? Niewinnej dziewczynki ? A może zabójczyni ? To nie ma znaczenia, gdyż Victoria jest profesjonalną aktorką, potrafiącą zagrać niemalże wszystko.


Charakter: Dziewczyna jest tak samo zimna jak jej cera i władcza jak jej wyniosłe spojrzenie. Idealnie dopasowała się do współczesnego, brutalnego świata, przyjmując za własne zasady prawa dżungli – czyli brak jakichkolwiek zasad. Jest górą lodową, której nie jest w stanie stopić nawet globalne ocieplenie Victoria istnieje po to, by zaprzeczyć wszystkim zasadom. Równie butnej i cynicznej jak ona można by szukać ze świecą. Jest uparta i nie zmienia swojego zdania nawet wtedy, gdy wie, że nie ma racji, bądź czeka ją bolesna porażka. Zwykle usiłuje przekonać innych do własnych poglądów, które to najczęściej – w jej opinii – są absolutnie niepodważalne i powinny zostać ustanowione kolejną arcyprawdą. Jest pewna siebie, bywa bezpośrednia, przekracza granice by sprawdzić, ile jest w stanie ujść jej płazem i zawsze ma coś do powiedzenia na dany temat. Podąża według zasady, że najlepiej uczyć się samemu, dlatego często można znaleźć ją z książką w ręku i kubkiem kawy na stoliku, bo chociaż samego jej smaku nie lubi, to zapach przyprawia ją o zawroty głowy. Nic nie pozwala jej się lepiej skupić niż cisza. Właściwie to dziewczyna nie miewa zbyt wielu przyjaciół, choć jeśli już są potrafi być w stosunku do nich ciepła i troskliwa. Nie lubi okazywać swojego wnętrza, gdyż panicznie boi się odrzucenia, tym samym nie dając nikomu się poznać. Jej jedynym towarzyszem jest sporych rozmiarów czarny kot o imieniu Salomon. Mentalnością niewiele odbiega od epoki romantyzmu, choć fascynują ją czasy średniowiecza. Nie szuka jednak rycerza, dla którego mogłaby zostać damą serca – taki układ wydawałby się co najmniej śmieszny, gdyż Anastazja ponad wszystko ceni swoją wolność. Broń Merlinie, nie jest jakąś fanatyczką dziewictwa, feminizmu i innych podobnych dziwactw, ale nie lubi ograniczać się w żaden sposób. Bo jeśli chodzi o kontakt fizyczny, to nigdy nie gardziła nim jakoś szczególnie. Dziewczyna jest ponadprzeciętnie inteligentna, jakkolwiek rzadko to okazuje. Pociągają ją gry słowne i sztuka, filozofia, metafizyka i role życiowe. Lubi wprawiać się w stan upojenia alkoholowego i za głośno słuchać muzyki.

Wygląd zewnętrzny: Jeśli wpadniesz na kogoś na korytarzu, nie zauważysz go, albo po prostu nie będziesz chciał zauważyć, to z całą pewnością, nie będzie to Victoria. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to sięgająca do połowy pleców burza lśniących, jasno – różowych włosów, które delikatnymi falami opadają na jej szczupłe ramiona, a może kontrastującej z nimi delikatnej, sprawiającej wrażenie porcelanowej cery. Jej oczy są duże, koloru lazurowo – srebrnego - czerwonego w „pewnych sytuacjach - otacza je firana długich rzęs. Jest właścicielką prostego noska i pełnych, wręcz całuśnych, blado – malinowych ust, które zazwyczaj układają się w przepełniony satysfakcją uśmiech. Która kobieta nie marzy o idealnych wymiarach 90-60-90 ? Z pewnością nie Victoria, gdyż ona takowe kształty sobie wyrobiła poprzez ciężką pracę. Jeśli już o tym mowa, jest ona średniego wzrostu, nie na tyle, by przewyższać wzrostem facetów – to by było okropne, bo przecież nie mogłaby spotykać się z kimś niższym od siebie -, ani też tak niska, aby nazywano ją karłem. Tymczasem może sobie spokojnie pozwolić na wysokie szpilki i nadal być o spore kilka centymetrów niższą od mężczyzn. Lubi ubierać się kobieco i elegancko – z całą pewnością nie można jej spotkać w wytartych jeansach, bo takich nie posiada i nie zamierza posiadać. Gustuje natomiast w wszelkiego rodzaju wąskich spodniach i sukienkach – zaczynając od tych bardzo krótkich, a kończąc na tych przed kolano. Dłuższych nie nosi, bo w jej mniemaniu to oznaka prostactwa i krzywych nóg. Gdy zaś wykonuje ćwiczenia na powietrzu, zakłada „specjalne” stroje, które idealnie pasują do gimnastyki. Czy się maluje? Owszem, ale bardzo delikatnie i tylko po to, żeby podkreślić swoje naturalne wdzięki. Po co psuć swoją urodę tonami makijażu?

Miejsce zamieszkania: Kraina Luster.

Krótka historia: Victoria była obciążona pewną obietnicą, złożoną przez ojca jeszcze przed jej narodzinami. Za młodu Joseph wybrał się na przechadzkę po lesie, a tam napadło go stado głodnych wilków. Nie widząc cienia szansy na ucieczkę, rzucił się jak oszalały na agresywne zwierzęta, w skutek czego został mocno poturbowany, ledwo wychodząc z tego żywym. Na szczęście z pomocą przybyła mu zakapturzona postać, zaś chcąc się odwdzięczyć młodzieniec zapytał się czego żąda, nieznajomy zaś odpowiedział – „Oddasz mi to, co zastaniesz w domu po powrocie, a czego się jeszcze nie spodziewasz.” Joseph nie wiedząc dokładnie o co chodziło zakapturzonej postaci, pokiwał energiczne głową zgadzając się na to. Tak młodzieniec ukrywał owe zdarzenie w sekrecie, a lata mijały. Chłopiec stał się mężczyzną, który za żonę wziął sobie typową marzycielkę, pragnącą pokoju na świecie, zwaną Julietta. Tak w życiu bywa, że gdy dwoje ludzi są złączeni związkiem małżeńskim, pragnął potomstwa. Tu zaczyna się historia Victorii, która przyszła na świat dokładnie w wigilię, z czego dziadkowie byli wręcz uradowani, gdyż sądzili, iż z tego powodu z małej kruszynki wyrośnie aniołek, lecz ku ich zmartwieniu tak się nie stało. Od dziecka w zachowaniu „dziecinki” zauważyć można było agresję, tak że dziwne rzeczy dziejące się tuż w jej pobliżu, między innymi latające przedmioty. Rodzice wzywali księży, sądząc, iż w domu mieszka szatan, lecz tonic nie pomagało. Gdy zło wcielone, zwane Victorią ukończyło siódmy rok życia, do ich drzwi zapukała znajoma postać, przynajmniej dla Josepha, żądająca od niego swojej zapłaty, tłumacząc na czym miała ona dokładnie polegać. - Ona. – Gwałtownym gestem dłoni, znajoma postać wskazała na bawiącą się na dywanie dziewczynkę. – Jest moją zapłatą. - Przecież to nasze dziecko ! – Warknęła Julietta. - Dziecko – niespodzianka. Czyżby Twój mąż nie opowiedział Ci o tym co wydarzyło się siedem lat temu ? - Joseph, o czym on mówi ?! - To było dawno temu … nie sądziłem, że on jeszcze tu wróci .. – Mamrotał cicho mężczyzna, po czym zmuszony został do opowiedzenia jej o cały wydarzeniu, które miało kiedyś miejsce. Sfrustrowana kobieta powstrzymując się od płaczu, podniosła z ziemi dziecko przyciskając je do piersi. - Nie oddam Ci jej, rozumiesz ?! Nie oddam. – Syknęła, zaciskając zęby, zaś nieznajomy zmrużył wrogo oczy. – Jeśli tak, odbiorę je siłą. – Podszedł na tyle, blisko aby móc spojrzeć w oczy dziecku. - Obietnica może być spełniona jedynie, gdy potwierdzi ją siła przeznaczenia, czyli gdy dziecko-niespodzianka wyrazi na to zgodę. To ta zgoda potwierdzi, że urodziłaś się w cieniu przeznaczenia. Zatem, wola należy do Ciebie, inaczej Twoi rodzice .. Chcę dostać jedynie dostać obiecaną mi zapłatę. – Pomimo tego, iż Victoria miała zaledwie siedem lat, doskonale rozumiała co działo się dookoła, gdyż jako że nie należała do normalnych dzieci, szybciej się rozwijała. Nie chciała aby rodzicom stała się krzywda, tak więc wygramoliła się z objęć matki. – Tak. – Pokiwała głową, na znak potwierdzenia swoich słów, po czym stanęła przy boku zakapturzonej postaci. Julietta zakryła jedynie dłonią usta, starając się zapanować nad krzykiem, wydzierającym się z jej krtani. – Ona musi odejść. – Odparł Joseph, pocierając energicznie ramię kobiety, jakby chciał ją pocieszyć. Victoria posłusznie skierowała się do drzwi wyjściowych, nie zerkając za siebie. Nie chciała patrzeć w oczy matki, nie chciała widzieć rozdzierającego bólu, jaki zalewał jej duszę.

***

- Broń się ! – Warknął Sauron, zrywając się z miejsca. Victoria spojrzała na trzymany w dłoni miecz, oczami pełnymi szoku, aczkolwiek przerażenia. Czyżby mężczyzna miał zamiar z nią walczyć ?! Jakie szanse miała z kimś tak dobrze wyszkolonym jak on ? Jeśli chce się zabawić dobrze. Bez wahania dziewczyna zerwała się z miejsca, patrząc jak Sauron okrąża ognisko. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie, potem mężczyzna zaatakował, wymachując energicznie ostrym mieczem. Victoria próbowała odeprzeć atak, złapanym w ostatniej chwili mieczem, lecz okazała się jednak zbyt wolna. Krzyknęła z bólu, gdy Sauron rąbnął ją w żebra. Bez namysłu wściekła rzuciła się naprzód, ale mężczyzna z łatwością sparował uderzenie, choć nawet to nie zniechęciło dziewczyny do wykonania kolejnego ataku. Victoria machnęła mieczem, starając się wycelować w głowę Saurona. W ostatniej chwili przekręciła rękę, próbując go trafić w bok. W lesie rozchodziły się trzaski krzyżowanych ze sobą mieczy, czasami też okrzyków przepełnionych bólem. – Improwizacja, dobrze ! – Wykrzyknął mężczyzna. Jego oczy lśniły, ręka poruszyła się błyskawicznie i z boku głowy dziewczyny eksplodował ból. Jednego jednak nie zrozumiała. Dlaczego jej kończyny nie leżały odcięte na ziemi ? Czyżby Sauron zaczarował ostrza ? Oszołomiona dziewczyna runęła na ziemię niczym pusty worek. Ocuciło ją chluśnięcie zimną wodą. Usiadła parskając z oburzeniem, zaś w uszach wciąż jej dzwonił, a na twarzy czuła zaschniętą krew. – Nie musiałeś tego robić. – Warknęła do Saurona, dźwigając się ledwo z ziemi. – Czyżby ? Prawdziwy wróg nie złagodziłby ciosów, ja też tego nie zrobię. Gdybym dostosował się do Twoich mizernych umiejętności poczułabyś się lepiej ? Nie sądzę. – Podniósł miecz, a następnie wyciągnął go ku dziewczynie. – A teraz broń się !

***

Victoria przykucnęła pod murem, wolno wydobyła ostrze, uważając, by klinga nie zgrzytnęła o okucia pochwy. W odległości dziesięciu kroków od niej brudna woda wygarbiła się nagle i zafalowała. Dziewczyna zerwała się i skoczyła, zanim jeszcze ogromna fala zdążyła dojść do niej. Zakończona obłym, wrzecionowatym, najeżona kolcami zgrubieniem macka, wystrzeliła nagle spod wody, pomknęła jej na spotkanie z niesamowitą prędkością. Victoria wylądowała na śliskim głazie, starając się utrzymać równowagę, jednym krótkim cięciem miecza rozpłatała mackę, odcinając maczugowatą przyssawkę. Natychmiast odskoczyła, ale tym razem ześlizgnęła się i wpadła po uda do brązowej wody, która eksplodowała, buchnęła w górę gęsta, smrodliwa maź, a spod niej wyskoczył ogromny, bulwowaty korpus, bezkształtny jak groteskowy kartofel, smagający powietrze trzema mackami i kikutem czwartej. Victoria uwięźnięta i unieruchomiona, cięła z szerokiego skrętu bioder, gładko odrąbując kolejną mackę. Dwie pozostałe runęły na nią, wpychając ją pod wodę. Po kilku minutach zmagania się, pozwoliła by potwór wyciągał ją na powietrze. Dziewczyna uderzyła miękko, oburącz, klinga wcięła się posuwiście i miękko. Z mocą naparła na ostrze wcinające się w korpus, pomiędzy blado fosforyzujące ślepia. Potwór syknął bulgotliwie, zatrzepał się, zaś macki drgały i wiły się dookoła. Dziewczyna wygramoliła się z bagna, po czym stanęła na pływająco chybotliwym, ale twardym podłożu. Poczuła jak coś lepkiego i wstrętnego, co dostało się do buta, pełza jej po łydce. Do studni, byleby się jak najszybciej obmyć, pomyślała. Macki stwora jeszcze raz pacnęły po odpadkach, chlapliwie i mokro, znieruchomiały. Spadła gwiazda, sekundową błyskawicą ożywiając czarny, upstrzony nieruchomymi światełkami firmament. Victoria nie wypowiedziała żadnego życzenia.


Nie miałam zbytnio czasu na napisanie owej karty, więc mogą być pewne niedociągnięcia itp.

Oleander - 7 Grudzień 2010, 20:43

    Teleportacja tylko do miejsc, w których postać już była.

Akceptuję, acz uprzejmie proszę o podpisanie regulaminu i wstawienie avatara. ~



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group