Anonymous - 26 Listopad 2010, 17:22 Temat postu: Szklana Ścieżka
Wąska, kręta ścieżka wiodąca przez Kryształowe Pustkowie, usypana maleńkimi odłamkami przezroczystych kryształów. Po bokach otoczona jest przez kryształowe kolce w wielkości od trzydziestu centymetrów do nawet dwóch metrów. Tutaj lepiej nie bawić się w przepychanki, dla własnego dobra.
Anonymous - 27 Grudzień 2010, 10:04 Ichiro w końcu dotarł na miejsce. Rozejrzał się najpierw i pomyślał o swojej kuzynce. Przecież ma wspaniałą moc, ale nie bardzo nadaje się do tego terenu. Wszystko wokoło usypane było drobnymi kryształkami, a co kilka centymetrów z ziemi wyrastał olbrzymi kryształowy bolec. Chłopak lewituje, więc nie bardzo mu to przeszkadza, ale dziewczyna będzie miała kłopoty i to dosyć spore. Dodatkowo nie będzie mogła w pełni wykorzystać swojej mocy, ponieważ nad kryształami władzy nie ma. Zastanawiał się tak jeszcze długo i czekał na swoją kuzynkę... Kiedy ona w końcu się zjawi będzie trzeba porozmawiać. Ten teren jest wymarzony do walki, lecz nie do przyjacielskiego sparingu.Anonymous - 28 Grudzień 2010, 18:12 Hanate wkroczyła na teren na którego widok nie była wcale zadowolona.Pełno kryształów żadnej ziemi którą mogła by kontrolować, zrobiła skrępowaną minę,przewróciła oczami i spojrzała na Ichiro.
-Na prawdę mamy tu trenować? To teren bardziej do walki,bo nie miałabym tu żadnych szans...ale chyba od początku o to właśnie Ci chodzi. - Powiedziała bacznie rozglądając się dookoła.Najlepszym miejscem do walki byłby jakiś las lub inne miejsce z olbrzymią ilością ziemi którą mogłaby kontrolować, ale wtedy Ichiro by się nie zgodził.W takim razie musiała myśleć o miejscu który przypasował by obojgu tak aby mieli równe szanse.Anonymous - 28 Grudzień 2010, 20:07 Ichiro spojrzał na dziewczynę i powiedział po krótkim zastanowieniu:
- No, nareszcie! Właśnie się zastanawiałem nad miejscem do treningu, bo widzę, że nie jesteś zachwycona tym... Masz jakąś propozycję? - zapytał nieco speszonym głosemAnonymous - 30 Grudzień 2010, 15:49 -Musimy znaleźć miejsce gdzie będziemy mieli równe szanse no nie? - Powiedziała.Podrapała się po głowie myśląc gdzie mogliby potrenować w świętym spokoju i przyjaznym środowisku.Chociaż las nie powinien w jakiś sposób uniemożliwiać używania mocy Ichiro,nie miał przecież żadnej mocy związanej z jakimś żywiołem.
-Co byś powiedział na Malinowy Las?Anonymous - 30 Grudzień 2010, 17:42 Ichiro nie miał już ochoty na jakiekolwiek sprzeczki z Hanate dlatego też łatwo przystał na tę propozycję:
- Niech będzie! - odpowiedział chłopak nie dając po sobie poznać, że wolałby jednak inne miejsce, gdzie Hanate nie miałaby aż tak wiele możliwości walki. Bez zbędnych słów odwrócił się w stronę drogi i koncentrował się. Już po chwili oderwał się od ziemi i poszybował w stronę Malinowego Lasu.Anonymous - 30 Grudzień 2010, 18:12 -O,no to idziemy! - Powiedziała z wielkim entuzjazmem.W jednej chwili odechciało się jej walczyć,bo tak naprawdę przecież chodziło tylko o mały rewanż,ale cóż nie wycofa się teraz i nie powie mu o co chodziło.Bo jeszcze tego by brakowało żeby strzelił focha.uśmiechnęła się promiennie w końcu udało jej się postawić na swoim.Chociaż i tak wiedziała że na pewno Ichiro nie był zadowolony.Zwróciła się w stronę lasu i powolnym krokiem kierowała się w stronę celu.Anonymous - 19 Styczeń 2011, 23:46 Już od jakiegoś czasu Prince błąkał się po Krainie Luster. Bez celu, bez powodu do dalszego istnienia. Nie mógł jednakże od tak zniknąć, nie potrafił. Nie zwracał uwagi na to, gdzie prowadzą go jego własne kroki. Nie ważne dokąd poszedł, nic nie było w stanie zatrzymać go na dłużej, po prostu szedł dalej. Tym razem trafił na Kryształowe Pustkowie. Skąd wiedział, że to właśnie to miejsce? Ano z dwóch powodów. Pierwszym oczywistym było to, że gdzie wzrokiem nie sięgnąć rozsiane były kryształy różnej wielkości. Drugi fakt to ten, iż miejsce to zdawało się ani trochę nie tętnić życiem.
Zatrzymał się i spojrzał pod nogi. Nie czekając zbyt długo ukucnął i wyciągnął rękę, podnosząc jeden z miliardów odłamków usłanych na tych ścieżkach. Podniósł go wyżej i przekręcając w palcach, przyjrzał mu się bardzo uważnie. W pewnym momencie jego ręka znieruchomiała, a w następnej sekundzie trzymany przedmiot wyślizgnął się z pomiędzy palcy i upadł na drogę. Marionetka dobrze wyczuwała, że już długo nie będzie mogła się poruszać. Tak więc Prince podniósł się i odszedł na bok. Jedną ręką oparł się o spory kryształ na poboczu drogi. Drugą zaczął przeszukiwać kieszenie w celu znalezienia kluczyka. Włożył rękę do prawej kieszeni bluzy, po czym do lewej, jednakże nic nie znalazł. Wzrok jego skierował się na drogę, którą dopiero co szedł, jednakże i ona nie miała jego cennej rzeczy. Pokręcił nieco głową. Nie miał czasu, by jeszcze raz sprawdzać każde zwiedzone miejsce, a czasu pozostawało mu coraz mniej i mniej. Nie odrywając prawej dłoni od kryształu, lewą wsadził ponownie do kieszeni. Gdyby znał uczucia i wiedział na czym polegają, pewnie byłby teraz zdziwiony. Bowiem to, czego szukał znajdowało się właśnie tam, gdzie powinno – w kieszeni. Wyjął go i obejrzał. Z pewnością należał on do niego. Wygiął rękę do tyłu na tyle, na ile mógł. Chciał w ten sposób trafić kluczem w specjalny otwór, który w jego przypadku znajdował się na szyi. Wsadził go, jednak na tym się zakończyło. Osunął się w dół, opierając się plecami o kryształ. Nie stracił jeszcze całej świadomości, jednakże jego ruchy zostały mocno ograniczone. Przez to nie udało mu się przekręcić kluczyka. Teraz zostało siedzieć i czekać. Czekać, aż nadarzy się okazja i ktoś mu pomorze.Anonymous - 20 Styczeń 2011, 19:22 Dziewczyna kroczyła dumnie przez szklana dróżkę próbując omijać szkło, które się na Niej znajdowało. Podskakiwała czasami by zaczerpnąć radości z życia i przypomnieć sobie jak kiedyś tak samo w dzieciństwie bawiła się wędrując przez las. Zaczęła myślami cofać się w przeszłość poszukując tego watka, który sprawił by jej wiele satysfakcji z jej własnego docenionego życia. Uśmiechała się za każdym razem gdy przypominała sobie lata młodości i beztroskich chwil. Nuciła coś czasami pod nosem by zapomnieć o fali ciszy, która ja dobijała i sprawiała, ze czuła się osamotniona. Ile by teraz dala za coś co mogłoby zagłuszyć jej tęsknotę za ludźmi toteż jej własną osoba. Przystanęła na chwilkę i spojrzała w niebo, było niebieskawe z do mieszkiem milina gwiazd, które świeciły jasno ukazując jej drogę do osamotnienia, ale czy chciała do Niej dojść? To było pytanie. Księżyc był piękny, dokładnie taki sam jak widziała nad horyzontem na statku " Melanie ". Oh, jak ona kochała noc, uspokajała jej wszystkie problemy i czasy smutku oraz rozterki, czasy gniewu i złych wspomnień. Tak właśnie działa na nią ta ciemna i mroczna pora, tak orzeźwiająco i z chęcią do dalszego życia. Szla tak jeszcze przez chwile gdy ujrzała jakiegoś chłopaka opartego o duży kryształ. Przyjrzała się dokładnie , ale jednak nie mogla dostrzec rasy jego osoby. Widziała jak siedzi tak bezczynnie oparty o świecący kamień. Coś mu się stało czy tylko jej się tak wydawało ? Ale dobrze, ze dostrzegła kluczyk wystający z szyi , bo nie dowiedziałaby się , ze ów chłopak to marionetka. Podbiegła swoim zwinnym krokiem do Niego i przykucnęła przy łapiąc go za ramie i spojrzawszy mu w oczy.
- Wszystko w porządku ? - spytała z lekkim smutkiem w glosie.Anonymous - 20 Styczeń 2011, 21:32 Minuty mijały. Właściwie nie był do końca pewny jak długo siedział oparty o ten kryształ. Takie rzeczy, jak poczucie czasu się go nie trzymały. To, czy nadchodził następny dzień odczytywał głównie patrząc na zmieniające się niebo. Teraz jednak siedział kompletnie bezradny z wzrokiem utkwionym gdzieś obok swojej ręki, która spoczywała na kawałku ziemi. Jego myśli nie krążyły wokół niczego konkretnego. Nie mógł tracić wiary ani cierpliwości, mógł tylko siedzieć bezczynnie.
Kiedy dziewczyna chwyciła go za ramię był już u kresu swojej wytrzymałości. Niewiele mu brakowało do utraty pełnej świadomości i kontaktu ze światem. Zdążyła właściwie w odpowiedniej chwili. Kiedy tak patrzył w jej błękitne oczy, od razu wiedział że trafił na osobę godną zaufania. Wiele źródeł mówi, iż to właśnie oczy, niczym otwarta księga potrafią zdradzić całemu światu nasze myśli i uczucia. On jednak nie był w stanie odpowiedzieć na zadane przez nią pytanie. Musiał się śpieszyć, inaczej nie będzie zdolny by przekazać jej cokolwiek.
-Błagam… - odezwał się. Jego głos był pozbawiony wszelkich uczuć. Był jak wielki sopel lodu, którego nie sposób jest roztopić. Jednakże to właśnie był jego naturalny głos. Prince nie potrafił udawać, ale też nie znał się na żadnych uczuciach. Owszem, wiedział co oznaczają kolejne pojęcia. Mógł jednak znać każdą definicję tych wyrazów, jakie funkcjonowały w świecie, jednak na cóż mu to, gdy nie potrafił ich odczuć. –Po… - chciał poprosić o pomoc, jednak po dwóch pierwszych literach, jego oczy się przymknęły, a ciało całkowicie oddało się grawitacji tego miejsca. Nie miał już żadnej kontroli nad nim, popadł w nicość. Ponieważ jednak był marionetką nie ważył wiele. Miało to zarówno swoje dobre strony i jak i te słabsze.Anonymous - 20 Styczeń 2011, 23:33 Kotka uważnie przyglądała się marionetce. Nie wiedziała co robić w tej sytuacji ale w ostatniej chwili zamyslan zorientowała się, ze zna Władcę Lalek - Aleksandra. Postanowiła dłużej nie zwlekać aby czasami chłopakowi nic się nie stało i pomogła mu się podnieść aby znalazł się w pozycji stojącej. Dosłyszała tylko jego słowa błagania, ale widać, ze był już nade wszystko. Ciekawiło ja tylko co takiego mogło się stać? Nie znała się na lalkach i tym bardziej nie mogla mu teraz pomoc, bo nawet gdyby bardzo chciała, a chciała, to by sobie nie poradziła.
- Spokojnie, pomogę Ci.
Miala nadzieje ze te słowa dotrą do chłopaka i je zrozumie, ale nie wątpiła w to. W jego spojrzeniu dostrzegła dziwne ciepło i dobro, nawet przez chwile pomyślała o nim jak o swoim ukochanym któremu trzeba pomoc.
- Pójdziemy do pewnego marionetkarza.
Mówiła już trochę bardziej przerażonym tonem nie chcąc jednak by to dostrzegł próbowała wysilić z siebie radosny uśmiech, ale jednak nie wyszło jej to , a na twarzy pojawił się tylko lekki grymas, a jej kąciki ust podniosły się minimalnie. Stanęła chwile bez ruchu myśląc, ale już po chwili odzyskała trzeźwość umysłu. Jak na marionetkę chłopak był dość wysoki, ale z trudem chwyciła go i przełożyła przez ramie mając nadzieje, ze jak najszybciej dotrze na okręt " Melanie ".
z/t x2Anonymous - 29 Styczeń 2011, 19:01 Może i wydawała się niewidoma gdy tak brnęła przed siebie, jednak nic z tych rzeczy. Uważnie przyglądała się ziemi byle tylko nie polecieć twarzą w piach. Tyle że... piach się skończył. Teraz szła po kryształach, które mieniły się w blasku księżyca w nienaturalny sposób. Stanęła więc w miejscu i rozejrzała się dookoła. Kolce, a poza nimi pustka. Gdzie ją znowu poniosło? I co gorsze, jak wrócić do domu, którego nadal nie miała? I oto jest ambitne pytanie na które musiała odpowiedzieć, lecz pomysłów ani widu ani słychu. Zamiast tego poczuła, że tren sukienki zrobił się cięższy od odłamków które na nim siadły, na co zareagowała cichym jękiem. Jeszcze trochę i nie pójdzie dalej, bo suknia zrobi się zbyt ciężka.
Klapnęła więc na ziemi. Na szczęście nie mogła poczuć bólu, bo porcelanowe kończyny nie miały żadnego układu nerwowego. Jeden plus bycia lalką na tyle minusów. Zgarnęła więc rąbek bordowego materiału i mozolnie zaczęła skubać szkiełka które o niego zahaczyły. Było ich od groma i jeszcze więcej, ale musiała! Nawet jeśli za kilka metrów znów będzie ją czekało czyszczenie.
Przez chwilę nawet zastanawiała się czy nie starczyłoby zrzucić sukienki i iść w bieliźnie, ale wyglądałoby to zbyt osobliwie. Zrezygnowała więc na rzecz nucenia piosenki. Jak to ona.
Odkąd pamięta, zawsze stała na toaletce obok lustra.
W białych baletkach, wychylona, w powietrzu uniesiona nóżka.
Nudziła się wśród bibelotów, kurz wyłapując w suknię złotą.
I tylko z dołu perski dywan czasem jej puszczał perskie oko.
Jak można się było po niej spodziewać, głosik był urokliwy, taki miły dla ucha sopranik który doskonale roznosił się po pustej przestrzeni, docierając naprawdę daleko. Woda niesie głos. Najwyraźniej nie tylko woda.Anonymous - 29 Styczeń 2011, 19:26 Luffy postanowił zrobić sobie długi spacer w miejsca w których jeszcze nie był, ponieważ mogło to być pouczające a może nawet odkryje jakieś ciekawe miejsce? Cichutko sobie gwiżdżąc szedł bardzo powoli a jego lalki podążały za nim jakby zafascynowane otoczeniem. On sam je podziwiał z uznaniem ponieważ było tu niesamowicie pięknie a kryształowe kolce były imponujące. Kryształy osadzały się na jego butach i co jakiś czas musiał tupnąć, żeby spadły z jego butów które robiły się przez to nienaturalnie ciężkie. Nagle dosłyszał z oddali całkiem przyjemną piosenkę, a głos który należał do wykonawczyni tej piosenki był naprawdę uroczy. Skierował swoje kroki w tamtą stronę i nagle zobaczył jakaś dziewczynę siedzącą na ziemi. Podszedł bliżej i mógł dostrzec iż jest inna niż wszystkie. A to dla tego iż była marionetką. Kto jak kto ale on się na tym zna ponieważ jest marionetkarzem w końcu. Widząc jej sukienkę całą w kryształkach uklęknął przy niej i uśmiechnął się przyjaźnie.
-Pomóc ci?Anonymous - 29 Styczeń 2011, 19:42 Że też te kamyczki musiały być aż tak uciążliwe! Skubała, skubała a ich jakby przybywało z każdym ruchem. Skandal. Straszne. Okropne. Lecz zamiast marudzić na głos śpiewała dalej, bo co innego jej zostało? Marionetkowe piosenki, ot na tyle mogła sobie pozwolić.
Aż dnia pewnego na komodzie prześliczny książę nagle sta...
Nie miała nawet jak dokończyć, bo akurat ktoś przed nią przykucnął. Jasne włosy i obojętny wyraz twarzy. Pewnie prędko by odmówiła i odwróciła wzrok gdyby nie zarejestrowała jego spojrzenia. Gdzie ona ostatnio je widziała? Ach. Aleksander. Może nie było aż tak natarczywe, jednak znów pełne swojego rodzaju zrozumienia. Nawet jeśli Marionetkarz nie rozumiał wielu rzeczy. Ale oczywiście najpierw trzeba było się upewnić czy to jeden z nich, a do tego nie potrzebowała wielu danych. Akurat za mężczyzną stały dwie kukiełki. Rozglądały się, zapewne od czasu do czasu nawet trącały się łokciami by wskazać jeszcze jeden pusty fragment krajobrazu.
Uśmiechnęła się lekko i przekrzywiła głowę. Dłonie przerwały swoją pracę, bo tak niegrzecznie.
- Byłabym wdzięczna. Ale muszę ostrzec że to syzyfowa praca. Za chwilę wszystko znów się pokryje tymi kryształkami.
I choć sytuacja wyglądała dość ponuro, jej mina ukazywała ładny uśmiech, jeden z tych wyćwiczonych które potrafią powiedzieć "nie martw się, dam sobie radę". W końcu była aktorką.
- Często pomagasz zbłąkanym dziewczętom?
Uniosła jedną z brwi wszak to nie jest normalne zachowanie. No, może nie do końca nienormalne, ale raczej nietypowe dla obcych ludzi. Z osądami jednak lepiej poczekać do odpowiedzi.Anonymous - 29 Styczeń 2011, 19:58 Widząc jak na niego patrzy zastanowił się czemu go tak analizuje. Czyżby był podobny do kogoś kogo znała? A może zastanawiała się czy może mu zaufać? No cóż gwałciciele musieli tu się chyba kręcić skoro tak się przypatrywała, ale on nie był gwałcicielem więc mogła być spokojna. Zresztą dwie marionetki za nim świadczyły o tym kim jest, więc nie może być pomyłki co do jego osoby. Słysząc co mówi uśmiechnął się przyjaźnie ponieważ miała rację. Na jego butach co i rusz zbierały się jakieś kryształki co było irytujące, ale nie można na to nic poradzić. No ale powinien jej pomóc, żeby nie siedziała sama w takim miejscu bo nie wiadomo co się może stać i kto tędy może przechodzić. Słysząc pytanie zarumienił się mocno ponieważ wydało mu się nieco dwuznaczne. Pokiwał głową przecząco i zaśmiał się wesoło, a jego śmiech był przyjemny dla ucha.
-Nie raczej nie. Zazwyczaj takich nie spotykam. A teraz pozwól, że pomogę. W dwójkę pójdzie na lepiej.
Zaczął zeskubywać kamyczki z jej sukienki co było mozolną pracą ale dawało jakieś efekty, a jeżeli ona będzie robić to samo to szybko się uwiną. W ostateczności może ponieść dziewczynę kawałek. Nie robił tego dla jakiegoś zysku czy ukrytego celu lecz z czystej życzliwości i dobroci.