To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Stalker

Anonymous - 15 Grudzień 2010, 22:34
Temat postu: Stalker
Ulica Herbaciana nie była, co prawda ani główną, ani największą ulicą w tym miasteczku. Można by powiedzieć – jedna z wielu. Jednak przez osoby, które lubiały się w szaleństwach, obłędzie i chciały zamieszkać w Krainie Luster, lecz nie mogły, oddawały jej coś w rodzaju kultu. Jakby ludzie próbowali stworzyć ptaka, mając jedynie jego pióro. Było to, co prawda nie możliwe, jednak ta marna imitacja Cukierkowej ulicy przynosiła wielu sklepom większe zyski niż sprzedaż ropy naftowej. Wszyscy wiemy jak wygląda, więc tylko zbytnim staraniem byłoby opisywać latarnie z krówek czy asfalt wyłożony czarnymi Kopalniakami – cukierkami, które niegdyś zachwycały dzieci anyżkowym smakiem, teraz są zmorą, prezentem od nielubianej cioci. W końcu, kto w dzisiejszych czasach, w dobie snikersów, ciągutek i innych bardziej złożonych słodyczy miałby ochotę na coś tak wstrętnego jak właśnie anyżek. Jednak sądzę, że dorośli trunkiem z tego zioła nie pogardzą.
Musisz przedzierać się przez tłumy ludzi, którzy jak na złość idą w przeciwnym kierunku niż ty. Czemu ich dzisiaj tak dużo? No oczywiście, ta przerażona wybrała sobie dzień spotkania, który stykał się z wielkim festynem. O co chodzi? Bowiem festyn to nic innego jak nie przepastne zlewisko ludzi i nieludzi różnych kultur, ras i nawet różniących się tak błahą sprawą jak poglądy polityczne czy telewizyjne. Jakby nie mogli sobie uświadomić, że liczba esemesów wysłanych na Bednarka i tak się nie będzie liczyć.
I jak masz tu znaleźć biedną prześladowaną? To jakiś horror! Trzeba było zostać w domu. Powygrzewać się w fotelu, popijać ciepłą herbatę, a to wszystko przy dobrej książce, lub ogłupiającym programem telewizyjnym. Wcale nie jestem stronnicza. Robisz efektowny obrót na pięcie. No, bo po co się tak męczyć? Trochę Ci to, co prawda nie wyszło, a może ktoś po prostu podstawił Ci nogę? W każdym razie tracisz równowagę, a w ostatniej chwili wzrok kierujesz na jasną kawiarnię w lekko francuskim stylu. Wnętrze jej jest małe, tak że całe można ogarnąć przez wielką i czystą jak łza krokodyla szybę. Za to wszystkie stoliki stały na zewnątrz, a dokładniej jeden - okrągły o szklanym blacie. Uroczo. Ile rzeczy można zobaczyć w chwili upadku? Chodzą słuchy, że całe twoje życie może zmieścić się milisekundzie. Tak się jednak nie stało. Żyjesz, oddychasz i wszystkie inne potrzeby fizjologiczne są w normie. Zamiast się jednak podnieść, wciąż obserwujesz ową kawiarnię. Przy stoliku siedzi dwoje nastolatków. Już z daleka widać, że bardzo się od siebie różnią. Dziewczyna, wysoka, o zabójczo długich nogach siedziała po prawej. Blondynka i to w dodatku widać, że z pewnością jest wulkanem energii. Skąd to wiem? Bowiem otwierała już z dziesiąta saszetkę z cukrem do herbaty. Po lewej zaś ślamazarnie przysypiał jej rówieśnik, chociaż nie możemy być tego pewni, był dość krępy i niski, można by go całego ująć w słowie – kusy. Mniejsza o jego czarne i zapuszczone włosy, lepiej zajmijmy się tym wzrokiem. Oczy latały mu jak te kota w pogoni za światełkiem z latarki. W dodatku były niezwykle podejrzliwe i odczuwałeś wrażenie, że nawet najmniejszy szelest uczyniłby go przerażonym.
Dziewczyna podniosła wzrok, a ty ujrzałeś piękne i niebieskie jak morze ślepia, bo na pewno oczy nie mogą być tak powalającej wielkości. Uśmiechnęła się do ciebie.


Posty - kto pierwszy ten lepszy~

Anonymous - 16 Grudzień 2010, 19:29

Viro przemierzał zatłoczoną z widoczną wściekłością na twarzy. Każdy kto go mijał obijał się o niego lub był przez niego po prostu odpychany. Traktował ich jak nic niewarte robactwo którym dla niego byli. Patrzył na każdego z obrzydzeniem i gniewem jednocześnie. Mieli szczęści, że hamował się przed zdjęciem karabinu lub wyjęciem ninjato. Ale czemu nie mógł się zabawić? Urwał kawałek ubrania jakiegoś przechodnia i zrobił jego laleczkę voodoo po czym zaczął w nią wbijać szpilki. Ktoś w tłumie zaczął się zwijać z bólu i Viro zaśmiał się wrednie. Można by myśleć, że jako ktoś zły będzie miał śmiech jak typowy złoczyńca z jakiegoś anime. Czyli coś w stylu "mwahahaha" czy "kufufufuf" lub ewentualnie "kishishi" ale to był tylko stereotyp. Szedł dalej bawiąc się laleczka ale znudziło mu się to i uwolnił tą osobę. Nagle zrobił obrót na pięcie ponieważ bezsensowne było takie poszukiwanie w tym tłumie. Nagle ktoś podstawił mu nogę i stracił równowagę lecz chwycił karabin i oparł jego kolbę o ziemię dzięki czemu nie upadł. Chciał poszukać sprawcy tego zdarzenia ale jego uwagę przykuło co innego. Były to oczy dziewczyny siedzącej przy stoliku. Zauważył też wzrok chłopaka i postanowił to wykorzystać. Ustawił się do pionu i zawiesił karabin na ramieniu po czym przepychając się skierował się w stronę tej dwójki. Podkradł się cicho do chłopaka i wrzasnął na cały głos, żeby go przestraszyć.
-Witam!!!! Co podać!!!
Ludzie patrzyli się na niego jak na wariata ale zaraz odwrócili wzrok pod wpływem jego spojrzenia. Odwrócił głowę do dziewczyny i uśmiechnął się wrednie lecz w jego spojrzeniu nie było teraz odrazy ale zaciekawienie. Czyżby takie zrobiła na nim wrażenie?

Anonymous - 17 Grudzień 2010, 20:00

Dzisiejszy dzień nie należał do tych wyjątkowych, których przecież w inwentarzu naszej bohaterki było mnóstwo. Tak naprawdę ich nie spisywała - po prostu pamiętała te ważniejsze. Wielu tak ma, prawda? Śmiało można je było nazwać wspomnieniami, ale sama nie lubiła używać tego określenia.. Samo w sobie kojarzyło się jej z ludźmi i wydawało się, jakoby było zarezerwowane tylko dla nich. No nic, wróćmy do głównego tematu, od którego przecież wszystko powinno się zaczynać. Blondwłosa osóbka, która właśnie w podskokach przemierzała tę tanią podróbkę Cukierkowej Ulicy, wdzięcznie nosiła imię Serphentina. Niecodzienne, owszem, ale za to jakie śliczne! Idealnie pasowało do tejże istoty, bo była dokładnie tak samo zakręcona, jak serpentyny - te wkurzające papierowe wstążeczki, których pełno na urodzinach i balach karnawałowych.
Dziewczyna miała wyśmienity humor, który nie spowodowały żadne ciekawe wydarzenia, chyba że do takich zaliczamy początek nowego dnia. Kto jak kto, ale panienka Le-Vixienne należała do osób potrafiących głupio cieszyć się z każdej drobnostki. Od dziecka cieszyła gębę nawet wtedy, kiedy promienie słońca bezczelnie pragnęły zaćmić jej wzrok. Wielokrotnie próbowano tę czystą, dziecięcą radość wybić z jej ślicznej główki, ale nikomu się do tej pory nie udało, całe szczęście.
Ogólnie w powietrzu wisiała jakaś nieprzyjemna atmosfera. Wszystko zaczęło się od tego, gdy jakaś kartka przykleiła się jej do twarzy. Nie powiem, że odrobinę czasu zajęło jej pozbycie się tego badziewia. Przeczytanie i zrozumienie komunikatu całe szczęście nie poszło aż tak tragicznie, bo inaczej pewnie znajdowałaby się daleko stąd, w ogóle nie wiedząc o istnieniu jakiejkolwiek przerażonej.
Jeden za drugim potrącali ją niegrzecznie, ale niekoniecznie się tym przejęła. W końcu panował tutaj niemały tłok, a ona była wystarczająco drobna, by można ją było przeoczyć. Zwyczajnie przyzwyczaiła się do takiego obrotu spraw, więc dzielnie przyjmowała każde szturchnięcie delikatnego ciała. Czasami patrzyła z zachwytem na sklepowe wystawy, bo końcem końców urodziła się przecież jako przedstawicielka płci pięknej i nie mogła się powstrzymać przed co najmniej zerknięciem na witrynę. Zainteresowanie ukazanym przez sprzedawców towarem nie przeszkadzało jej jednak ani trochę w spokojnym obserwowaniu rzeczywistości. Miała nadzieję, że szybko znajdzie osobę, która potrzebowała pomocy. Seprhentina de facto lubiła pomagać innym, wszak pojawiła się na świecie jako ucieleśnienie wszystkiego, co dobre, a być może samego nieskalanego dobra. Nie czas niestety na takie rozprawy, bo dopiero co przed czerwonymi tęczówkami naszego Morfeusza mignęła sylwetka jej brata. Jak zwykle próbował uprzykrzyć komuś życie, ale im więcej takich sytuacji oglądała, tym była bardziej pewna, iż prawdziwą satysfakcję bierze tylko z niszczenia życia swej rodzonej bliźniaczce. Zatrzymała się w pół kroku, zastanawiając się, czy to zadanie jest tego warte. Bez wątpienia spotkałaby Viro, a jakoś niekoniecznie się do tego spieszyła. Znów wszystko by zepsuł.. Należy jednak pamiętać, że ten Cień posiadał zbyt wiele pozytywnych cech, by zrezygnować ze wspaniałomyślnego uczynku wobec tak pięknej istoty, jaką była dziewczyna tuż obok blondyna. Znajdował się tam jeszcze jakiś gburowaty chłopaczek, ale zbytnio się nim nie przejęła. Odetchnęła głęboko w celu nabrania większej ilości odwagi i ruszyła przed siebie z hardą miną. Nie minęło parę minut, a znajdowała się już przy stoliku, uśmiechając się ciepło do owej kobietki. Zupełnie zignorowała swego namolnego i irytującego brata, specjalnie rzecz jasna, ale nie obyło się bez dreszczu strachu, jak zareaguje na taki gest. Musiała jednakowoż zaryzykować wszystko, co na obecną chwilę miała, a posiadała wyłącznie dobry humor i nienaruszone ciało. Całą swą uwagę skupiła na zniewalająco ładnej dziewczynie. Nie przerywając miłego uśmiechu, odezwała się całkowicie naturalnie:
- Cześć. Czy to Ty potrzebujesz pomocy?
Serphentina nie mogła wiedzieć, jak osobniczka zareaguje na to, iż tym dzielnym ochotnikiem została niewysoka dziewczyna o blond włosach, czerwonych oczach i trupiobladej skórze.

Anonymous - 18 Grudzień 2010, 14:23

Marionetka brnęła przez tłum. Czasem wciskała się siłą między ludzi, zaczem pomagała sobie łokciem, jednak zawsze wychodziła z tego z dumnie podniesioną głową. Białe ślepia błądziły po tej niezmierzonej ferii barw, która mieszała się z kakofonią tysiąca dźwięków, śmiechów, a nawet kichnięć. Ludzie... jacy oni są mało roztropni. Uśmiechnęła się sama do siebie, kierując spojrzenie na niebo, to samo błękitne sklepienie, jakie pamiętała z Krainy Luster, niezmienne i idealne.
Pewnie by szła dalej, wspominając dobre czasy, jednak coś zasłoniło jej widok. Coś wielkiego i białego, odbierającego światło i chęć do dalszej drogi. Niewzruszona szarpała się z kawałkiem papieru, nim wpadła na czyjeś olbrzymie plecy i odbiła się, by po chwili już leżeć na ziemi z obolałymi śrubkami. Aż jęknęła cicho, pocierając blond główkę. Spojrzała na ogłoszenie czy inny dokument, który właśnie trzymała w rękach i zdziwiła się, gdyż przed jej oczami zamiast tłustego mężczyzny, zapewne amerykańskiego turysty, ujrzała elegancką kawiarenkę i dość szczególną parkę. Nie, nie jedną, a dwie. Uosobienie charyzmy i obłędy, otoczone przez bliźniacze Ciebie. Bynajmniej jej się to nie spodobało. Prędko skierowała swoje kroki, by zobaczyć co tam się dzieje. Czy to ta dziewczyna potrzebowała pomocy? Usłyszała podobne pytanie z ust kobiety. Przystanęła, zaciskając łapki na kawałku papieru, którego nadal nie porzuciła. Wylewne pytania nie były jej mocną stroną.

Anonymous - 18 Grudzień 2010, 15:14

Całkiem niedawno, bo dokładnie 15 minut temu znalazła portal do świata ludzi w szybie jakiegoś domu. Od tak, było sobie na małym kwadracie 50x50 centymetrów. Wskoczyła w niego, i po jakimś czasie znalazła się tutaj, na dachu jakiegoś dość wysokiego budynku. Podeszła do krawędzi i spojrzała w dół. Nic szczególnego, szybko poruszające się maszyny, jacyś przechodnie. Odwróciła się i podeszła do drugiej krawędzi. Tu się zdziwiła. Zupełnie jakby patrzyła na nieudaną próbę podrobienia Ulicy Cukierkowej z Krainy Luster. Żałosne. Ludzie są tak słabą rasą, że chcą się upodobnić do istot magicznych. Są zazdrośni. Nagle coś jej wpadło na twarz. Kartka papieru. Ściągnęła ją z twarzy i przeczytała co było napisane. O, banał. Jakaś nagroda może będzie? Rozejrzała się i przy jednej z kawiarenek zobaczyła dwa Cienie. Czemu gadają z ludźmi? I jak Hellis ma zejść na dół nie wzbudzając strachu? Rogi raczej nie pomagają wmieszać się w tłum. Spojrzała na drugą stronę ulicy, na budynek naprzeciw którego była. Uśmiechnęła się sprytnie. Cofnęła się by wziąć rozbieg, po czym pobiegła w stronę krawędzi i skoczyła. Jak to dobrze móc tak daleko skakać. Wpadła do jakiego mieszkania rozwalając okno, ale gwar na ulicy był na tyle duży, że nikt jej nie usłyszał. Rozejrzała się znalazła szafę. Otworzyła ją z nadzieją, że znajdzie tam jakiś płaszcz albo coś. Nic, same bluzy i spodnie. Wyszła z pokoju szukając jakiegoś przedsionka. W końcu zobaczyła wiszące kurtki. Naprzeciw nich była kolejna szafa, więc ją też otworzyła. Jest i płaszcz. Długi i z kapturem, taki jakiego potrzebuje. Założyła go i chciała wyjść z domu, ale drzwi były zamknięte. Pociągnęła je więc z kopniaka. Wyszła na korytarz i minęła lustro. Wróciła się by na siebie spojrzeć. Wyglądała jakby miała dwa razy dłuższą głowę. Walić to, jeszcze większe zainteresowanie będzie wzbudzać. A tak może pomyślą, że zwariowała i się przebiera za demony. Zrzuciła nakrycie i ruszyła schodami w dół. Wyszła na ulicę i skierowała się w stronę Cieni. Obok nich znalazła się w tym momencie jeszcze marionetka. Sama? Bez marionetkarza? Jeden z Cieni zadał pytanie, a właściwie zadała, które przypomniało Hellis o kartce. Czyżby to był ten człowiek potrzebujący pomocy? Pięknie. Trudno, raz przeboleje. Usiadła na krześle obok jakiegoś chłopaka. Nic się nie odzywając czekała na odpowiedź dziewczyny. Chyba się domyślą z wyglądu, że Hellis też bierze w tym udział?
Anonymous - 18 Grudzień 2010, 20:27

Cóż, z przełażeniem przez niezwykle tłoczne nie miał szczególnych kłopotów, pomijając oczywiście ciągłe obelgi za nim się ciągnące. Nie przejmował się zbytnio, szedł dalej szybkim krokiem, rozpychając ludzi i szukając wzrokiem osoby, która prosiła o pomoc. Przynajmniej mogła na taką wyglądać. Świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że jedyny tam nie będzie, ale miał szczerą nadzieję, że będzie tam choć jeden poza nim człowiek. Zawsze przecież by się pewniej czuł, prawda? Bo jak na razie, jedynym jego kompanem była włócznia, która świetnie się spisywała, nawet, jeżeli taka broń dawno z użytku wyszła. Wiadomym jest, ważne, by się przydawało.
Westchnął, zatrzymał się na chwilę. Cała ta wyprawa zaczynała się zdawać bezsensowną, ale nie zamierzał ot tak odpuścić, mając pojęcie, że wszakże już klamka zapadła. A prawdopodobnie przebył większość drogi, więc pójście na przód byłoby znacznie mniej męczące niż cofanie się w tą żywą masę ludzkich ciał.
Wtem dojrzał kilka osób, z czego jedną dziewczynę siedzącą, i to na nią zwrócona była uwaga większości. Chłopakiem nikt się nie przejmował, Harada postanowił również nie zwrócić na niego uwagi, przynajmniej na razie, gdyż nie wyglądał na kogoś, kto będzie miał w tej sprawie więcej do powiedzenia. Przepychając się nadal, podszedł bliżej, przystanął, oparł drzewce broni o ziemię. Usłyszał jeszcze pytanie z daleka, czy to ona potrzebuje pomocy, za głupotę uznał zadawanie go ponownie. Ważniejszym było to, że jakoś się nieswojo czuł, co mogło oznaczać jedynie to, że reszta 'pomagierów' nie była ludźmi. Czyli jego obawy się ziściły, milutko. Westchnął ukradkiem, nie patrząc na nich.

Anonymous - 18 Grudzień 2010, 21:05

Chłopak podskoczył na krześle i wydał niezbyt przyjemny pisk. Kto w ogóle raczy go straszyć? Zanim zdążył się zorientować, dziewczyna powzięła swój monolog.
-A więc to wy chcecie mi pomóc? – powiedziała wstając, była bardzo wysoka. Ja bym powiedziała, że nienaturalnie, ale może to było w pewnym sensie piękne. Może właśnie ona była ikoną XXI w.? Długie nogi, włosy i… może na tym skończę i pozostawię resztę Waszym domysłom.
Zignorowała chłopaka i jego namolne spojrzenie. Machnęła ręką, a przed nimi – czarodziejskim sposobem – pojawiło się dokładnie pięć krzeseł. A może już tu były? W końcu dwoje z nich na czymś siedzi, nieprawdaż? W dodatku skąd wiedziała, że będzie ich równo pięcioro. To wszystko było zbyt podejrzane, ale nie pozwolono Wam zbytnio nad tym rozważać. Ruchem głowy zachęciła Was do ułożenia swojej przepięknej pupy na ręcznie obszytych poduszkach.
-Jestem Lonfelline, a to mój brat Peter. – rzuciła wskazując na chłopaka. Jej brat? Wyjątkowo nieudany.
-Z góry Wam dziękuję… – zaczęła powoli, jakby chcąc utwierdzić się w tym, że to ona była nadawcą. Nie było po niej zbyt widać, że stała się ofiarą stalkera. Raczej to owy chłopak bardziej przywodził go na myśl. Z drugiej strony, kto by chciał go prześladować.
-Mam niewyobrażalny problem, otóż gdy śpię… gdy miewam sny. – powiedziała machając z poważaniem głową. Można wypuścić przypuszczenia, że miała małe obawy co do wygłaszania tej sprawy publicznie. Szturchnęła Petera lekko, a ten jakby wybudzony z głębokiej nostalgii zaczął nalewać im wszystkim herbaty to prześlicznych filiżanek w fiołkowe kwiaty. No tak, wszystko rodem z krainy luster. Znów pojawia się pytanie. Skąd one się wzięły?
-W śnie czuję, że ktoś mnie podgląda, że nawołuje cicho moje imię. – powiedziała zakładając nogę na nogę. Była wyjątkowo gładka i znając życie dwójka z grupy będzie miała niedługo krwotok z nosa.
Andreas nalewał wyjątkowo nieudolnie, a ciepły napój lał mu się po palcach. Chyba nie był zbyt gorący, skoro nawet się tym nie przejmował.
-Proszę Was dowiedzenie się kto to i zniszczenie go. – powiedziała pochylając głowę nisko, z oczu zaczęły płynąć jej niebieskie łzy. Właśnie? Niebieskie? Ludzie słyszeli o czarnych lub czerwonych, ale o takich? Może specjalnie je barwi. Kto wie. Dzisiejsza młodzież jest taka pomysłowa.
Chłopak zaś klapnął na krześle z niemiłym jękiem, pewnie kości jak u starca dają mu w kość lub lubi narzekać.
-Daj spokój Lonfy, oni są tu tylko po kasę. – rzucił oglądając ich wszystkich od sto do głów. Po pierwsze tylko dwóch mężczyzn? Żenada. A te kobiety. Wcale mu się nie podobały, w końca nie były ludźmi.
Lord Voldemort, kukła, blondyn i jego urocza nie powiem kopia i gościu od siłowni… – powtarzał w myślach zniesmaczony. Wolał iść do domu.


kolejność - kto pierwszy ten lepszy

Anonymous - 19 Grudzień 2010, 19:11

Nie spodziewał się, że zobaczy tu swoją siostrzyczkę. Ucieszył się ponieważ będzie miał kogo torturować ale zarazem wkurzył, ponieważ siostrzyczka go zignorowała. To teraz tego pożałuje. Podszedł do niej z wyciągniętymi rękami i uśmiechem co wyglądało jakby się stęsknił i chciał ją przytulić. Ale było to mylne twierdzenie bowiem jego uściski z siostrą zazwyczaj kończą się bólem żeber u niej. Przytulił ją mocno i ścisnął tak, że mogła poczuć ból w żebrach. Jednak nie chciał jej połamać żeber bo trafi do szpitala i nie będzie miał kogo męczyć. Puścił ją i walnął z całej siły otwartą dłonią w głowę. Miał dalej ją torturować kiedy ich zleceniodawczyni przemówiła co uratowało siostrzyczkę przed dalszymi torturami. Usiadł na krześle obok siostrzyczki i słuchał uważnie co mówi dziewczyna. Zlecenie wydawało się tak banalne, że nawet jego siostra sama by to zrobiła więc nie wiedział po co tyle osób. Rozglądnął się po wszystkich z obrzydzeniem i pogardą. Nie ukrywał tego, że byli dla niego robakami. Tylko siostrę traktował nieco inaczej. Widząc łzy dziewczyny prychnął lekceważąco. Chyba nie sądziła, że da się nabrać na łzy albo zrobi mu się jej żal. Miał racje, że są tu po kasę a przynajmniej on.
-A może wiecie coś więcej?

Anonymous - 20 Grudzień 2010, 00:21

Hellis rozdziawiła usta ze zdumienia i rozbawienia. Tylko o to chodzi? Jaki typ ją nawołuje gdy śpi? Coś tu śmierdzi. Nie prosiłaby o pomoc tyle osób, gdyby chodziło tylko o to. Ale mózg Hellis nie próżnował i zaraz wymyślił, że od czegoś ma swoje moce. Zaczęła wertować myśli dziewczyny, ale niczego specyficznego czy interesującego nie znalazła. Przeszła na chłopaka. Zaraz! Kto to jest Voldemort?! Czy on ją obraża?! I jeszcze usłyszała myśli blondasa, który już z twarzy przywodził na myśl cwaniaka. Robak, tak? Nie ma, tego tolerować nie będziemy. Odpięła miecz i wycelowała go w Cienia, końcówką dotykając jego szyi. Zza pleców wyciągnęła jeden sztylet i ten z kolei przystawiła do gardła człowieka, który nazwał ją jakimś Lordem. Swoją drogą, ciekawiło ją kim był ten typ. Jeśli był okrutnym dupkiem, to można to chyba za komplement uznać, nie?
-Panowie, proponuję uważać na swoje myśli. Moją umiejętnością jest czytanie w nich. Ty mi później wyjaśnisz, kim był ten... Volde-coś-tam, a ty jeszcze raz nazwij mnie robakiem, a sam zostaniesz jak takowy zmiażdżony, kapish?
Po kolei kiwnęła głową w kierunku jednego i drugiego. Sztylecik szybko zniknął za plecami, a miecz opadł ku ziemi i Hellis się o niego oparła. Spojrzała teraz na dziewczynę.
-Może byś nam coś więcej o tym powiedziała? Nie wiemy nawet gdzie mamy szukać. Myśl racjonalnie, człowieku, i mów bardziej szczegółowo.
Słowo "człowiek" było tak przesiąknięte jadem, że gdyby to zabijało, dziewczyna byłaby mokrą plamą.

Anonymous - 20 Grudzień 2010, 16:58

Blodynka wcale nie ucieszyła się na widok swego popsutego brata. Tak na dobrą sprawę to nigdy nie cieszyła ją jego obecność. Kto w końcu pragnąłby spędzać czas z sadystycznym rodzeństwem? Z pewnością nikt przy zdrowych zmysłach, a panienka Le-Vixienne posiadała je w pewnym stopniu. Co z tego, że zachowywała się poniekąd dziecinnie i dość niebanalnie? Mimo to potrafiła podejmować dojrzałe decyzje, z których zawsze wyciągała wnioski. W końcu nie wszystko musiało iść dobrze, a dziewczyna doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Chociaż na początku poczuła głębokie zdziwienie i poruszenie tym, jakoby Viro pragnął ją przytulić, to nieco później dowiedziała się, iż tak naprawdę miał złe zamiary. Jęknęła cicho z bólu i zmrużyła oczy. Mogła się tego spodziewać! Zapewne zapragnął zemsty za to niewielkie zignorowanie jego osoby. Niestety, musiała po prostu spróbować. I tak z pewnością już się zorientowali, że są rodzeństwem i to całkiem bliskim.. A ona nie pragnęła, by brat zawracał jej głowę. Że też zachciało mu się zgłaszać do takiego zadania! Odetchnęła głęboko, czując, jakoby jego uścisk nieco się rozluźniał. W zamian oberwała w głowę, co przyniosło kolejnego guza. No tak, on się nigdy nie zmieni, ale dziewiętnastolatka nadal wierzyła w to, że kiedyś to nastąpi. No nic. Pomasowała przez chwilę głowę, ale pulsujący ból nadal jej nie opuszczał. Była jednak dzielną dziewczynką, dlatego na nowo się wyprostowała i rozglądnęła po obecnych. Całkiem niezłe osobistości zebrały się tutaj, by pomóc tej biednej przedstawicielce płci pięknej. Obdarzyła ich tylko krótkim spojrzeniem, bo niekoniecznie wywołali u niego głębokie zainteresowanie. Zresztą, dlaczego mieliby? Przecież przybyła w to miejsce tylko z powodu tego aniołka przed sobą. Dostała odpowiedź i szczerze mówiąc, wcale jej nie zaskoczyła. W końcu ona i Viro byli specjalistami od snów i, przynajmniej blondynka, wierzyła, iż takie sytuacje mogą się w rzeczywistym świecie przytrafić. Nie zdołała jednak odpowiedzieć tej, którą napastował jakiś człowiek, bo przybyszka o czarnych włosach postanowiła zabawić się z jej bliźniakiem. Źrenice dziewczyny zwężyły się momentalnie, kiedy mignął przed nimi obraz klingi miecza przystawionej do szyi Viro. W ułamku sekundy sięgnęła po sztylet i przytknęła go do podróbka tejże wyrywnej osóbki.
- Głupotą jest zdradzanie swych umiejętności na początku gry - mruknęła, patrząc na nią dość nieobecnym wzrokiem. Kiedy ta cofnęła miecz, czerwonooka zabrała również kawałek swojego żelastwa. Tak naprawdę nie była brutalna tylko bardzo miła, ale takim zachowaniem nie dawała jej żadnego wyboru. Nie zmienia to również faktu, jakoby bladolica nienawidziła mocy, które wpływały na czyjąś mentalność.. Wiedziała, że nie polubią się z tą napaloną szumowinką. Westchnęła głęboko, a sztylet zniknął w połach jej ubrania niezauważalnie. Odwróciła się do dziewczyny potrzebującej pomocy i uśmiechnęła się pocieszająco. Nie można nie napomknąć, iż niebieskie łzy były dla naszej bohaterki niezłym zaskoczeniem. Nie skomentowała jednak tego incydentu, tylko zabrnęła dalej.
- Teraz należy zadać pytanie, czy pojawia się on w jednym śnie czy w każdym.. - powiedziała, zastanawiając się nad istotą sprawy. Czyż nie mogła wspólnie z bratem ukraść jej tego snu? Wtedy chyba byłoby po problemie. Ewentualnie do niego przeniknąć, żeby odnaleźć winowajcę. Najlepiej..
- Przy okazji, traktujesz to jako sen czy koszmar? - Miała małą nadzieję, że jej brat zrozumie, o co tak naprawdę chodzi. Ponadto pragnęła, by się przypadkiem nie odezwał na temat tego pomysłu..
Serphentina nieustannie sprawdzała stan emocjonalny każdej z osób powołanych do tego zadania, jak i zleceniodawców. Popełniła błąd, nie wyczuwając zdenerwowania tej panienki, ale następnym razem z pewnością nie popełni tego błędu. Finalnie postanowiła usiąść, jednakowoż wybrała krzesło, które znajdowało się jak najdalej tej wariatki i bliźniaka.

Anonymous - 20 Grudzień 2010, 17:51

Marionetka uśmiechnęła się jedynie blado na widok całej tej szopki. Miała przed sobą istotę bynajmniej nieludzką ze swoim bratem, który całkowicie jej nie przypominał. Kto wie, może jego łzy były różowe, lub coś w tym stylu? W każdym razie skupiła swoją uwagę właśnie na nim, rozważając jego jakże nerwowe zachowanie i te przelotne spojrzenia którymi wręcz miotał w stronę swojej towarzyszki. Oczywiście nie podobali jej się, tak samo jak reszta tej bandy, a szczególnie panna robiąca za odbiornik myśli. Że też nie mieszają jej się wszystkie informacje, które kotłują się w głowach przechodniów. Była ich cała masa i każdy zapewne miał swoje własne zmartwienia, które starał się rozważyć gdy tak biegł w tylko sobie znanym kierunku. No ale... Z jej piersi wyrwało się ciche fuknięcie, którym skwitowała całą swoją tyradę na ten temat.
Przysiadła na pierwszym lepszym krześle, tym samym rezygnując ze stania z boku. Uważnie słuchała wywodów owej długonogiej pannicy, raz po raz kiwając lub kręcąc głową. Znaleźć sennego prześladowcę i go zniszczyć. Ale znowu ostatnie słowo zabrzmiało niesamowicie okrutnie nawet jak na istotę ludzką i zapewne gdyby to było możliwe, po ciele Fiammetty przeszedłby właśnie zimny dreszcz rodem z horrorów. Pozostała jednak bierną słuchaczką, wręcz widzem dziewczęcych wywodów, a potem też gróź i zastraszeń. Tutaj po raz kolejny wydała z siebie cichy odgłos, który nie zapowiadał zbyt pozytywnych myśli, nawet jeśli były czysto analityczne. Po raz kolejny ktoś, lub ktosie, wyprzedził ją w zadawaniu pytań, a nie miała innych. Pozostało nadal zgrywać inteligenta ze znudzoną miną.

Anonymous - 20 Grudzień 2010, 18:49

Harada usiadł na jednym z krzeseł, bo skoro już były.. Na razie się nie odzywał, czekając na odpowiedź dziewczyny na pytania zadane przez innych. Zasypanie jej taką gadaniną nic raczej nie da, a ciemnowłosy był pewien, że będzie miał okazję wtrącić swoje trzy grosze, chociażby z tego względu, że także z własnej woli się tutaj wpakował. Wyprzedzali go, innego wyjaśnienia nie było, kiedy tu szedł, to w głowie mu się aż kręciło od natłoku natrętnych myśli, niektórych całkiem zbędnych, po prostu wytwór ludzkiej ciekawości. Przyjrzał się uważniej wszystkim. Cóż, nieważne, czy będą musieli pracować indywidualnie, czy nie, nie wszyscy przypadli mu do gustu. Nie znaczy to jednak, że z góry ich skreślał, wszystko się może zdarzyć i okazać, ale intuicja podpowiadała mu, że prawdopodobnie z niektórym nie zamieni zbyt wiele zdań. Można było wnioskować, że zebrało się tu kilka zupełnie odmiennych osobowości, ale na pewno znajdzie się choć jedna, która będzie się zdolna z człowiekiem porozumieć. Oczywiście, jeżeli nie będzie miała uprzedzeń co do tego, kim Sanosuke jest. Trzeba przyznać, że zazwyczaj opanowanego i spokojnego ciemnowłosego irytowało takie lekceważenie, przecież nie liczy się pochodzenie i moce, a umiejętności; A niektóre należące do niego chociaż zdawały się być przydatne. Parsknął cicho pod nosem, wbijając spojrzenie w kobietę, która właśnie miała udzielić odpowiedzi na ich pytania. Po jej bracie jedynie obojętnie przesunął spojrzeniem.
Anonymous - 21 Grudzień 2010, 17:17

Dziewczyna spojrzała spode łba na brata. Jak on mógł się tak zachowywać? Przecież oni chcą pomóc, chcą być BEZINTERESOWNI. No, przynajmniej tak myślała blondynka. Dodałabym do tego pewną docinkę, ale sądzę że nie lubimy urażać ludzi. Przynajmniej nie dzisiaj. Nie zareagowała oni trochę na zachowanie Hellis, zupełnie inaczej niż jej kochany brat. Peter na początku jedyne, co zdołał wykrztusić to cichy jęk, który nie dał się zaklasyfikować do żadnego z wielkiej listy dźwięków. Potem jednak z deczko oprzytomniał i szybkim, nie do końca zgrabnym ruchem, rzucił się za swoje krzesło. Choroba jasna! Czyżby cała piątka była troszkę bardziej niebezpieczna niż przypuszczał. Chociaż nie, wciąż uważał, że to wszystko tylko i jedynie fart. Znając życie skończy się niedługo.
-On jest, jakby w całej mojej podświadomości! – powiedziała, a wręcz wykrzyczała. Po chwili całe szczęście uspokoiła się z deczko. W końcu krzyk nigdy nie wyszedł nikomu na zdrowie, ne?
W każdym razie, prześladowca pojawiał się z nikąd. Kilka dni ni widu ni słychu, aż tu nagle przy wyborze butów lub przy gotowaniu, nagle słyszy głosy w swojej głowie. Chwila. Brzmi to trochę jak problemy wariatki? Musze jednak Was zawieść i po prostu uznać, że dzięki aż tak dużemu rozpowszechnieniu się kultury luster – psychopatyzm był czymś normalnym. No, przynajmniej w gronie rodzeństwa.
-Jednak za nim opowiem resztę. – chrząknęła, nieco dwuznacznie. Przedstawicielom płci męskiej, brzydkiej lub drugiej, nie wiem jak to się nazywa w Waszym gronie, mogło to się skojarzyć z zalotną chrypką. Petera najwyraźniej zdenerwowało i nieco się otrząsnął, bo powrócił na swoje miejsce.
Lonfy ruchem ręki zachęciła do wzięcia filiżanki w dłoń, by wygłosić potem krótki monolog o pomyślności misji i o tym jak bardzo jej na tym wszystkim zależy. Ot, takie pierdółki.
-A więc~! – rzuciła i zgrabnie zaczęła sączyć herbatę. Naprawdę dziwne, wznosić toast bez alkoholu. Ludzie, czy my jesteśmy przedszkolu, szkole lub innych pożal się boże zajęciach integracyjnych? Gdy tylko, jej język zlizał nie rozpuszczony cukier z dna, w końcu jak wiadomo nic nie może się zmarnować, spojrzała na resztę grupy wyczekująco. Peter widząc jej groźny wzrok również wypił swoją część. No cóż, przynajmniej wiecie, że niezatrute i wypić można.


wybaczcie, że tak krótko, ale mówię - jak krew z nosa mi dzisiaj wszystko idzie o.o

Anonymous - 22 Grudzień 2010, 09:43

Kiedy miecz Hellis dotknął jego szyj ziewnął tylko przeciągle i spojrzał leniwie na końcówkę miecza a później na jego posiadaczkę lecz tą obrzucił spojrzeniem pełnym obrzydzenia. Ten nędzny robak śmiał podnieść na niego miecz! Później pożałuje tego i poczuje jego gniew oraz zazna okrutnych tortur. Widząc, że siostrzyczka przystawiła sztylet do podbródka agresorki uśmiechnął się ironicznie. Czyżby chciała obronić braciszka? Następnie wszystko przeszło już do większych konkretów. Widząc chowającego się za krzesłem chłopaka pokiwał głową z politowaniem i spojrzał na dziewczynę zaciekawiony. W całej podświadomości? No to już było coś konkretnego. Jeśli pojawiałby się w snach to wystarczyłby tylko on i siostrzyczka. Ale tu było trochę więcej roboty i wyglądało na to, że pieniądze nie wpadną tak łatwo. Widząc jak zachęca do wzięcia herbaty odsunął od siebie filiżankę ponieważ nie przepadał za herbatą. Jeśli już wznosić toasty to czymś wysokoprocentowym i nie z takich durnych powodów. Siedział znudzony całą tą szopką i towarzystwem nędznych robaków oraz siostry więc zaczął się bawić kulą do karabinu. Ciekawiło go czy zrobi z niego użytek w czasie tego zadania ponieważ w gruncie rzeczy zgodził się to zrobić tylko dla tego, żeby móc kogoś zabić.

//Wybaczcie słaby post ale nie miałem weny//

Anonymous - 22 Grudzień 2010, 12:16

Hellis olała sztylet przy swoim gardle, jak i kolejne wyzywki myślowe ze strony Cienia. Wyłączyła czytanie w myślach i słuchała dalej co dziewczyna ma do powiedzenia. Gdy Hellis usłyszała o podświadomości, zagościł u niej ironiczny uśmiech. Wpadła bowiem na pomysł, jak temu zaradzić.
-Snami podejrzewam, że zajmą się mroczki, ja mogę zająć się podświadomością. Wystarczy, że będziesz ze mną współpracować otwierając na mnie swój umysł, a ja znajdę co trzeba.
Toast jednak był bez sensu. Po za tym, Hellis nie bardzo lubi herbatę. Nagroda ją nie aż tak bardzo interesowała. Bardziej zależało jej na rozpłataniu jakiegoś gościa. Z miłą chęcią pogrzebie mu w bebechach swoją ładną kościaną rączką. Pomyślała jeszcze, że przydałby się jej jakiś ogień.
-Ma ktoś może zapałki, albo coś, co w ogóle tworzy ogień?
Jeśli trzeba będzie, w ostateczności go spali. I wpadła na jeszcze jeden pomysł. Chciała sprawdzić, czy da się jej moce jakoś połączyć. To zadanie idealnie się do tego nadawało. Tylko trzeba to dokładniej przemyśleć i wymyślić jak to zrobić.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group