To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Różana Wieża - Droga cierni

Gideon - 4 Marzec 2013, 21:20
Temat postu: Droga cierni
Wspinaczka po kolczastych pędach porastających latającą skałę do wygodnych nie należy. To nie zdarte już niemal do kości dłonie są problemem. Ani tez fakt, że w każdej chwili cierń może się zerwać co skończy się długim a co gorsza niewiarygodnie nudnym upadkiem w czerwona nieskończoność. Problemem były te cholerne kolce zaczepiające się bez przerwy o biopancerz białowłosego i niemożność wyrażenia swojego niezadowolenia za pomocą odpowiedniej litanii, z powodu trzymanej kurczowo w zębach czaszki Peste. Czaszki której poprzedni właściciel został na jednej ze skał Ogrodu Strachu, przyszpilony do ziemi pół-organicznym prętem, przypominającym metrowej długości drzazgę z czarnego kryształu. Dlatego też gdy przybysz wdrapał się wreszcie na stały grunt, pozwolił czaszce upaść na ziemię i dał rzadko spotykany upust swojej frustracji, za pomocą słów których nawet władca piekieł mógł nie znać.
Wypluwszy cały nagromadzony zapas żółci podniósł się z klęczek i zabierając swoje kościane trofeum, począł wolnym krokiem zmierzać w stronę imponującej twierdzy. Mając przed sobą kilka minut drogi, ścisnął czaszkę łamiąc ją wzdłuż tak że w rękach zostały mu dwie równe połówki. Wkrótce z miejsca gdzie kreskówki chowają swoje ogromne młoty, wyjął zwitek drutu i zaczął oplatać nim dwa kawałki czaszki, przewlekając go przez oczodoły i nozdrza, tak że luźno połączył obie części nadając całej konstrukcji swoistą elastyczność. Wreszcie na zakończenie uczynił z drutu obręcz i tak spreparowaną czaszkę wcisnął sobie na głowę bez większego trudu. Zdeformowane pęknięte kości skutecznie zasłoniły większość jego twarzy a druciana aureola utrzymywała zwierzęcy czerep na jego głowie.
-W sumie wolałbym kozi...- Mruknął do siebie, stając przed imponującymi wrotami.

Cóż. Wejście imponujące ale nikogo w obejściu nie widać. Pozostawało zatem uprzejmie zwrócić na siebie uwagę niewidocznych gospodarzy.-Hej!- Wydarł się spod swojej prowizorycznej maski -Jest tam ktoś dość kompetentny by zająć się rekrutacją mojej osoby?!

Oczywiście uprzejmość jest pojęciem względnym...

Dark - 24 Marzec 2013, 21:45

Dostanie się na Różaną Wieżę jest ciężkie dla ludzi nie należących do SCR i Gideon mógł się o tym bardzo dobrze przekonać, jego wspinaczka trwała kilka godzin i chłopak był wykończony, nic więc dziwnego, że upadł na ziemię. Myślę, że większość osób, wiedząc jaką drogę pokonał byłaby pod ogromnym wrażeniem, że dotrwał do końca swej podróży i że to przeżył, dlatego można mu wybaczyć te okrutne słowa, które wypowiadał chcąc dać upust swym emocjom.
Kiedy tak szedł przed siebie cały czas w poruszaniu przeszkadzało mu okrutne wietrzycho, które spowalniało ruchy i dodatkowo utrudniało oddychanie. Kiedy Gideon znalazł się przed wejściem, okazało się, że wiatr nadal utrudnia mu życie. Gdy tylko wykrzyknął swoje Hej, chłopak mógł wręcz ujrzeć jak jego słowa cofają się ku niemu. To samo było z początkiem jego kolejnych słów, każde kolejne było na szczęście coraz mniej stłumione i gdy wiatr na chwil kilka ustał rozniosło się wkoło krótkie rekrutacją mojej osoby?!.
Po chwili chłopak mógł usłyszeć śmiech. To różane krzewy z Różanego Ogrody wydawały z siebie ciche odgłosy, jakby najbardziej na świecie bawiło je właśnie to, że Gideon nie został przez nikogo innego, prócz nich usłyszany. Jednak już po chwili rozniósł się ich niespokojny szept, który rozumieli tylko nieliczni. Można było jednak wywnioskować, że kwiatki są czymś zaaferowane. Już po chwili pan Szalejące Zwłoki mógł usłyszeć szybkie stukanie obcasów o posadzkę, każdy krok był coraz głośniejszy, znaczyło to, że ktoś się zbliża.
Wrota otworzyły się, a oczom chłopaka ukazała się urocza, wysoka blondynka o zielonych oczach, związanych w koczek włosach i długiej, czarnej, błyszczącej pelerynie. W ręku trzymała coś, co wyglądało Doś niebezpiecznie, ale dla zwykłego człowieka byłoby trudne do zidentyfikowania. Zapewne służyło to do nagłej obrony.
- W czym mogę pomóc?
Powiedziała pewnym siebie, melodyjnym i przyjemnym dla ucha głosem. Jedyne, co mogło tu zgrzytać to wyjątkowy akcent dziewczyny, który niektórych mógł drażnić a innych czarować.

Gideon - 25 Marzec 2013, 15:25

Na widok kobiety, Gideon poruszył się powoli, zrywając z siebie grube warstwy pajęczyn które zdążyły na nim narosnąć. Wbrew pozorom nie był wycieńczony aczkolwiek odrobinę zirytowany z powodu zagłuszającej go wietrznej pogody. Oddychać także nie było mu trudno, bo choć istotnie zawiewający w twarz silny wiatr zakłóca rytm oddechu, tyczy się to przede wszystkim homo sapiens lub innych stworzeń z ograniczonym i niedoskonałym układem oddechowym który pozwala na zdobywanie tlenu wyłącznie otworami w twarzy. A do nich białowłosy raczej się nie zaliczał... Jest też kwestia maski którą miał na swojej twarzy, dość skutecznie hamowała pęd powietrza spowalniając go na tyle, że nawet zwykły zjadacz chleba nie miałby duszności idąc pod wiatr. Swoja drogą przeszło mu przez myśl, że wiatr był dziwnie selektywny, skoro potrafił stłumić dźwięk, ale nie pozrywał płatków różanych. Nie mówiąc już o tym, że same róże najwyraźniej przejawiały tendencje starych bab na targu. Albo ktoś nieźle napompował je mutagennym nawozem, albo rzucił zaklęcia na cały ogród, mające utrzymać go w estetyce. Jedna i druga opcja raczej marnie świadczyła o tutejszym zarządzaniu ekonomią, jeśli na to szły ich środki... Zdumiewające ile myśli może przynieść zwykły prąd powietrza. Tak i teraz ten przyjemny powiew, sprowadził zabawne wspomnienie z dość odległej przeszłości, gdy zabłądził kiedyś nieznanym portalem do grodu Disa. Hoho, tam dopiero były wiatry. Miejsce kaźni dla potępionych, miotanych przez wieczność w niekończącym się huraganie. Przywołał to wspomnienie z lekkim uśmiechem niemal niewidocznym spod kościanej zasłony na twarzy. Fantastycznie się tam latało, choć piekielna wichura tłukła nim po ścianach kanionu jak kauczukową piłką... A potem demony go stamtąd wyrzuciły bo nie było go na liście i miał za dużo frajdy.

Niemniej cały ciąg rozważań zajął mu nie więcej niż trzy sekundy, po których bardziej skupił się na kobiecie w pelerynie. W czaszce założonej na twarz, rozwianych włosach i powiewających firanach z wciąż przyległej do niego pajęczyny, musiał wyglądać bardziej groteskowo niż ci którzy obnosili się z mianem koszmarów, choć sam pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy.

Jak już najwyraźniej zdążyłem poinformować tutejszą florę - rozpoczął - przybyłem zapisać się w wasze szeregi. Mam już nawet wymaganą maskę - oznajmił wskazując na ukrywający mu twarz kościany czerep.

42 - 12 Kwiecień 2013, 01:44

Der Jüngling steigt den Berg mit Qual
Die Aussicht ist ihm sehr egal
Hat das Röslein nur im Sinn
Bringt es seiner Liebsten hin.



Z przekleństwem na ustach i wyślizganą skałą pod stopami dotarłem w końcu dostatecznie wysoko by móc zaznać chwili odpoczynku. Przeciągając się z trzaskiem któremu jak zwykle towarzyszył metaliczny zgrzyt po raz kolejny doszedłem do wniosku, że ze skrzydłami wszystko było prostsze. A tak? Konieczność pięcia się po ścianie jak pokraczny pająk albo skakania z kamienia na kamień jak przeklęta górska kozica. Zjadłbym pająka. Albo kozicę. W sumie wolałbym kozicę. Spojrzałem w górę chcąc ocenić odległość jaka pozostała mi do przebycia. Miast tego dostrzegłem znajomą postać, dokładnie tą której poszukiwałem.

-Acxyih!- Niesiony wiatrem krzyk rozbrzmiał pod murami twierdzy.

Gideon - 13 Kwiecień 2013, 17:46

Pokryte pajęczynami i kurzem straszydło w baraniej czaszce na twarzy będące w istocie Gideonem, odwróciło się w stronę wołania.
Dostrzegłszy znajomą postać, białowłosy uniósł nieco brew w wyrazie lekkiego zdziwienia, którego i tak nie dało się dostrzec z powodu kościanego łba na jego robaczywym łbie.

- Szybko ci poszło. - oznajmił.

42 - 13 Kwiecień 2013, 20:58

- Bo i niczego nie znalazłem! Nie przez nieudolność bynajmniej!- Zawołałem zadzierając głowę. I choć moje dalekowzroczne oczy nie łzawiły od wiatru i rejestrowały wiele szczegółów, zamrugałem widząc nowe oblicze Aylainbunina.
- To czerep zwierzęcia?! Doprawdy, pojąć nie mogę skąd u was, dzieci ziemi, ciągoty do tego by tarzać się w doczesnych szczątkach w niej złożonych!
Stwierdziłem z niesmakiem biorąc takie zachowanie za kolejny a ewidentny przejaw ewolucyjnej niższości. Mnie samemu dla przykładu, choć różniącemu się nieco od swoich ziomków nigdy nie przyszło by na myśl, żeby bawić się jedzeniem w ten sposób.

- Marnujesz czas w trakcie gdy jesteś potrzebny gdzie indziej! Róża uschła! Strząśnij proch z nóg swoich na świadectwo dla nich! A przy okazji barani łeb! Mam na myśli ten kościany nie przyrodzony!

Gideon - 15 Kwiecień 2013, 11:07

Gideon powoli i jakby rozczarowany ściągnął maskę z twarzy, pozwalając jej upaść na ziemię, po czym odwrócił się do przedstawicielki organizacji.

- Cóż... Czas nam się skończył. Najwyraźniej nie zasilę waszych szeregów. Nie moja strata. - oznajmił wzruszając ramionami.

Wreszcie odwrócił się do Yazy.

- Chodźmy. Taryfa nam ucieknie.

42 - 19 Kwiecień 2013, 21:33

I odeszli. Jak zły sen, jakby nigdy ich tu nie było.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group