Upiorne Miasteczko - Pobocza miasteczka
Noritoshi - 21 Maj 2013, 21:42 Temat postu: Pobocza miasteczka
Freja, jako mieszkaniec Krainy Luster, z pewnością ma swoje mniej i bardziej ulubione - jak i nie - zakamaki. Do jakich by się obecne nie zaliczało, choćby i neutralnych, musiała w końcu kiedyś zdecydować wybrać się tutaj sama... bądź trafić w wyniku niespodziewanego splotu wydarzeń. Trafiła - idealnie na jednym z kilku kopców złomu, składowanych tuż za miasteczkiem, w lesie. Kawałki pordzewiałej stali, wyprofilowane skrawki plastiku, stanowiące budulec zabawek. Nieprzyjemny odór wydobywał się z wielu przeróżnych, nieorganicznych substancji i wyrobów, które wchodziły ze sobą w reakcję i... łatwo o znalezienie tutaj całej tablicy Mendelejewa - tak na wszelki wypadek jakby kto chciał zgłębiać tajniki wiedzy chemicznej.
Wróćmy do Freji - owa biedna istotka została jak mięso psu rzucona w obrzydzający stos odpadów. Po przebudzeniu się nie ma wiele rzeczy do obserwacji - pochmurne, nocne niebo, momentami pozwalające wychwycić gwiazdy, świecące w dalekiej oddali. Tu i ówdzie wielki bałagan i pozorny porządek w postaci kopców złomu. Podłoże pełne niespodzianek, a w oddali las skutecznie ogranicza przestrzeń.
A gdzie podziali się ludzie?
Nie ma nikogo. I nawet fakt, że zbiera jej się na mdłości i kaszel ją męczy, nie pozwala jej na zwabienie do siebie jakiejkolwiek pomocnej dłoni. Jak tutaj trafiła? Cóż, trudno jej sobie to przypomnieć, ale może być pewna jednego - raczej nie wie gdzie dokładnie się znajduje i co minionego dnia porabiała. Czuła w płucach nieprzyjemności, głębsze oddechy sprawiały jej trudności.
Anonymous - 2 Czerwiec 2013, 21:13
Pierwsza myśl, jaka mnie nawiedziła przed otworzeniem oczu, to że niesamowicie boli mnie głowa i lewy łokieć. Druga, że zapach unoszący się w powietrzu nie napawa mnie optymizmem, co do tego, co ujrzę po otworzeniu oczu. W końcu nie mogąc już znieść tego odoru uchyliłam lekko powieki.
-No świetnie!- Odchyliłam gwałtownie głowę do tyłu, co było błędem, bo uderzyłam nią w jakąś twardą rzecz, a to jeszcze bardziej wzmogło ból głowy. Nie mogąc już dłużej leżeć w takiej pozycji podniosłam się i zaczęłam lustrować otoczenie. Zachmurzone nocne niebo nieco przy tym przeszkadzało, ale coś niecoś udało mi się zaobserwować. Brud, złom i bezludzie. To ostatnie to coś dla mnie, ale reszta niezbyt mi odpowiadała. Tylko pytanie: Jak ja się tu znalazłam? Nie mogłam sobie nijak przypomnieć, co tu robię, dlaczego tu robię i jak to się w ogóle stało, że robię. Co to jest w ogóle za miejsce?!
Odór zaczął mi coraz bardziej przeszkadzać i zbierało mi się na wymioty. Oddychanie sprawiało mi coraz większy trud i co chwila z moich ust wydobywał się kaszel. Początkowo chciałam się rozejrzeć nieco po tym miejscu, ale w takich warunkach głupotą byłoby to robić. Najdziwniejsze było to, że nie znałam tego miejsca. Freyja Northlights, istota, która zna każdy zakamarek Krainy, Otchłani i Świata Ludzi nie wie gdzie jest! Jedyna wskazówką mógł być las. Jednak zieleni w każdym niemalże miejscu jest pod dostatkiem. Po ciemku nie da się też odróżnić lasu od lasu, nawet jeśli się przemierzyło każdy wzdłuż i wszerz. Teraz tylko… jak się stąd wydostać.
-Cheshi możesz wyczuć jakoś jak stąd wyjść?- Spytałam swojego nieodłącznego towarzysza. Odpowiedziała mi cisza. Nic. Dopiero teraz zaczęła mnie ogarniać panika. Wszystko jest w porządku dopóki jest ze mną czarny kot, albo jak wiem przynajmniej gdzie się udał. Co innego kiedy budzisz się nagle niewiadomo gdzie i jesteś sam jak palec. Zaczęłam chodzić tam i powrotem między dwiema stertami złomu i śmieci.
- Co robić? Co robić?- W końcu się zatrzymałam i wzięłam głęboki wdech. To był błąd. Opary odoru wtargnęły mi do gardła wywołując falę długiego i męczącego kaszlu, tak silnego, że z oczu popłynęły mi łzy. Nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na brudnej ziemi wgapiając się tempo w przestrzeń i czekając na olśnienie.
Noritoshi - 12 Czerwiec 2013, 09:18
To się może wydawać dziwne ale... zapomniałem pomysłów jakie miałem na polowanie jeszcze przed twoim odpisem. Koncepcję jednak jako tako pamiętam, ale wiem że miałem coś jeszcze...
Chciałem odpisać wcześniej, ale jakoś nie dało rady... Więc dopiero teraz to czynię. Postaram się już w miarę sensownie odpisywać po przynajmniej poście na dzień.
Freja nie miała swojego czarnego kota. Niestety, nie miała ze sobą wielu rzeczy, nawet i nierozłącznych towarzyszy. Rozstała się w tym wszystkim na rzecz pobytu tutaj... Ale jak to się stało, kiedy? Zadawać mogła sobie te pytania w kółko, ale nijak nie znała odpowiedzi. Głębszy oddech tylko ją pogłębił w słabym samopoczuciu. Poczuła wyraźnie źródło jednego z oparów jaki się tutaj wydobywał, może zdołała do tego miejsca podejść, a było to trochę w stronę gęstwiny drzew. I nagle upadła na trawę.
Retrospekcja:
Dzień, słońce. Niby wszystko jest miłe, pogodne i radosne, a jednak coś nie pasuje tutaj. Czuje ten strach, tą słabość i całą resztę uczuć z momentu gdy się przebudziła, ale tylko tyle wspólnego ma ze złomowiskiem. Znajduje się na jednej z uliczek miasteczka. Pamiętała dobrze jak niedawno - kilka godzin temu, może dzień, rozmawiała na cukierkowej uliczce z Scruffim. Potem udała się w małą podróż do innego miasteczka - tego - z raczej brakiem konkretnego celu (Jak jakiś znajdziesz to byłoby miło). Znajdowała się teraz na uliczce a wokoło w miarę standardowo - trochę budynków, jakieś sklepy, bary, kamienice... W tle widać stare, przerdzewiałe karuzele. Nie wie jeszcze jak wiele wspólnego mają z jej przyszłością. Retrospekcja ta jest taka rzeczywista....
Minął ją nieprzyjemny typ, przy tym nie zważając na możliwość wykręcenia jej barku i po prostu ją z dużą siłą szturchnął. Zachwiała się trochę, czyżby była rozkojarzona? Obawiała się czegoś? Ale czego! Przecież wszystko wygląda w miarę sensownie...
Pora chyba coś zjeść, a jest gdzie wydać pieniądze, czasem chyba za żarcie niegodne zapłaty...
|
|
|