Archiwum X - Bean Ar - polowanie panienki Koliber.
Dark - 21 Sierpień 2013, 13:51 Temat postu: Bean Ar - polowanie panienki Koliber. Był piękny poranek, wszelką roślinność zaczęły okalać delikatne promienie wschodzącego słońca, które budziły bogatą faunę Malinowego Lasu do życia. Idealny dzień na spacer, bieganie, piknik, wszystko co wiązało się z przebywaniem na świeżym powietrzu. Ptaki cichutko poćwierkiwały radosne melodie, co jakiś czas przebiegał lub kicał maleńki stworek. Wszystko wydawało się spokojne, sielankowe i przede wszystkim napawało człowieka (lub istotę żywą innej maści) dobrym humorem. Co jakiś czas można było wyczuć delikatne podmuchy wiatru, jednak nie był on zbyt przenikliwy, ani chłodny, wręcz mógł przywoływać nostalgiczne myśli, uspokoić skołatane nerwy. Choć na niebie wiły się pojedyncze chmury, w tym momencie nie zapowiadało się na deszcz, przynajmniej nie zapowiadałoby się w Świecie Ludzi, w końcu Kraina Luster jest o wiele bardziej zagadkowa.
Czas na Twój początkowy post, póki co daję wolną rękę.
Anonymous - 21 Sierpień 2013, 20:30
Koliber kiedyś już była w malinowym lesie. Właściwie to nie raz. I nie dwa. Przychodziła tu regularnie. W czasach, kiedy była jeszcze młoda jak na baśniopisarza, przychodziła tu na maliny. Poza tym, często spotykała tutaj najdziwniejsze stworzenia, które zazwyczaj wrzucała do jednego worka z sennymi zjawami, ponieważ nie potrafiła inaczej ich sklasyfikować.
Wszystko co dziwne i niezrozumiałe - powtarzał jej ojciec - to najprawdopodobniej senne zjawy, kochanie. Wiem, bo sam nadawałem im kształt. Miały być wszystkim i niczym jednocześnie.
Nie mąć jej w głowie - odpowiadała wtedy matka. - Jest jeszcze młoda, a tamte wydarzenia jej nie dotyczą. Niech nie zastanawia się nad wyrost.
Ale Koliber zawsze się zastanawiała. Chciała wiedzieć jak najwięcej, więc szukała. I pewnego dnia znalazła coś, co niesamowicie ją zainteresowało. Mianowicie wzmiankę o Bean Arze. Dlaczego tak strasznie ją zafascynował? Koliber uwielbiała mitycznie stworzenia nazywane przez ludzi smokami. Wiedziała jednak, że nie istnieją, a kiedy pytała się rodziców, dlaczego stworzyli je tylko w głowach, uśmiechali się tajemniczo.
Nie wyobrażacie sobie, jak poczuła się Koliber, kiedy wreszcie dowiedziała się, że smokopodobne stwory jednak istnieją!
I od tamtej chwili szukała. Wszystkiego. Przeglądała książki, dopytywała się, słuchała plotek. Dorastała. A zakres jej wiedzy zwiększał się.
W końcu dowiedziała się, że malinowy las jest miejscem przypuszczalnego pobytu smoków. Niestety, nie mogła się już pochwalić rodzicom. Przepadli jak kamień w wodę. Ale, Koliber wciąż żyła i nie zamierzała z owego życia rezygnować.
Wciąż odwiedzała malinowy las, jednak cel był inny - odnaleźć Bean Ar'a.
Tego dnia również postanowiła wybrać się do lasu pełnego pysznych malin. Miała przeczucie. Wiedziała, że tego dnia coś się wydarzy. A może był to po prostu nagły napływ natchnienia? Może powinna siedzieć w domu i pisać?
Ale Koliber nie obchodziło, co powinna albo co wypadało. Robiła to, na co miała ochotę. A miała ochotę najeść się malin, przeżyć cudowną niebezpieczną przygodę i, być może, znaleźć przyjaciela na całe życie - tak samo długowiecznego, jak ona.
Koliber szła przed siebie, niczym nie skrępowana, co jakiś czas podjadając dojrzałe maliny. Słyszała trzask gałązek, niepokojące szepty, szuranie. Być może był to wiatr, może las przemawiał w znajomym tylko sobie języku. A może to niebezpieczeństwo? Ktoś, kto będzie chciał Koliber przeszkodzisz? Zranić ją, może nawet zabić?
Eve nie bała się. Wiedziała, że jest sobie w stanie poradzić z wieloma rzeczami. Wiedziała również, że jeżeli umrze, świat wcale się nie zmieni, nie skończy się. Ot, jeden żywot mniej. Tak, żyła wystarczająco długo, aby nie bać się śmierci. Co jednak będzie, kiedy stanie z nią twarzą w twarz? Prawdopodobnie poczuje ten dreszczyk emocji, dziwne podniecenie i niesamowitą euforię. A potem spokój.
Ale tak naprawdę Koliber wcale nie zastanawiała się nad śmiercią. Rozważała co innego. Zastanawiała się, jak będzie wyglądać jej spotkanie ze smokiem. Bo przecież niebawem się z nim spotka, prawda? Z tym że "niebawem" jest w jej przypadku pojęciem względnym.
|
|
|