Archiwum X - Mieszkanko w pewnej kamieniczce~
Anonymous - 2 Grudzień 2013, 17:04 Temat postu: Mieszkanko w pewnej kamieniczce~
Mieszkanko Amantheii znajduje się w jakiejś starej kamienicy. Jest ono na parterze i posiada numer trzy. Drzwi są wykonane z ciemnego drewna, a jest na nich tabliczka „Kreacje spod śnieżynki”. Z tego napisu można wywnioskować, że mieszka tam jakiś krawiec. I faktycznie, mieszka.
Wewnątrz jest skromnie. Jeden pokój, łazienka i kuchnia to jedyne co znajdziemy w środku. Podłoga lekko skrzypi, ale mieszkanko jak na swój wiek jest utrzymane w dobrym stanie.
Zacznę może od największego pomieszczenia – pokoju „do wszystkiego”. Jest to sypialnia Amantheii, pokój dzienny i pracownia w jednym. Na prawo od wejścia, pod białą ścianą stoi maszyna do szycia. Marionetka nigdy nie wnikała w jej pochodzenie, nabyła ją na targu staroci i tyle. Zazwyczaj leży na niej jakiś plan, parę skrawków materiału, cały zestaw różnego rodzaju nici, centymetr i igły. Przed nią stoi jakiś stary taborecik, również z targu staroci. Po lewej stronie od maszyny znajdują się rolki tkanin, a obok nich biurko na których Amanthea planuje wygląd stroju. Do tego jakieś drewniane krzesło. Pod frontową ścianą stoi ustawiony maksymalnie na prawo stolik z kolejnym drewnianym krzesłem. A co na nim? Cały zestaw potrzebny lalce do tworzenia broszek i biżuterii oraz gotowe twory.
Pod lewą ścianą pod oknem stoi beżowa, tapicerowana kanapa, a przed nią jakiś stoliczek do kawy. Tu marionetka przyjmuje gości oraz odpoczywa. Dodatkowo, na ścianach w całym pokoju wiszą zawieszone na wieszakach, gotowe już kreacje.
Przedpokój? Jest dość ciasny, a ściany posiadają szaro-beżowy kolor. Stoi w nim jakaś roślina w brązowej, glinianej doniczce i jakieś krzesło z poduszkami.
Łazienka jest jak łazienka. Toaleta, białe kafelki, drewniany regał z ręcznikami i inne tego typu rzeczy. Kuchnia jest bardziej pralnią, bowiem stoją tam deska do prasowania a na niej jakieś stare żelazko, jakieś detergenty i duże miski. Jedynie mniejsza część jest do zaparzania herbaty gościom, Amanthea jako że jest marionetką raczej nie je.
Amanthea była zajęta szyciem sobie spódnicy. Czerwonej, ponieważ zachciało jej się czegoś pasującego do jej ulubionych broszek. Jak dotąd, czerwone ying-yangi odznaczały się w jej ubiorze. Siedziała więc na taborecie przy jej starej maszynie do szycia i pracowała. Przedmiot wydawał z siebie przyjemny, no a przynajmniej dla ucha marionetki odgłos. takie tup-tup-tup-tupt-tup w dość szybkim tempie. Wsłuchiwała się więc w ten odgłos, pracując nad nowym elementem ubioru.
Przydałby się ktoś do towarzystwa... - pomyślała, zdmuchując zasłaniający jej pole widzenia kosmyk. Dziwne, jak dotąd jej grzywka rosła idealnie do granicy powiek i ani milimetra więcej. Mniejsza z tym.
Po jakimś kwadransie szycia zszyła już bazową część spódnicy. Pomyślała, że przydałyby się jakieś kieszenie. Wzięła do ręki ołówek i zaczęła szkicować kształt kieszeni na białym materiale. Zazwyczaj używa się do tego kredy, ale żeby była ona widoczna na białym materiale musiałaby być zabarwiona, a taką Amanthea nie dysponowała. Wycięła kawałek materiału, następnie używając poprzedniego skrawka jako szablonu kolejny. No i teraz najgorsze.
- <font color="#aed9e">Gdzie ja mam umiejscowić kieszenie?</font> - spytała samą siebie, przyglądając się prostemu projektowi spódnicy. Stwierdziła, że przydałoby się jej lekkie orzeźwienie umysłu. Wstała więc ze starego taboretu, usiadła na kanapie i zaczęła myśleć. Zwykłe umiejscowienie? Jedna nad drugą? A jeśli tak, to po której stronie? Lewo, prawo? A może po przekątnej? - zastanawiała się, opierając głowę na ręce. Niby zwykłe kieszenie, a jaki dylemat. Nie chciała zżynać ze swoich pozostałych projektów, co to to nie...
Anonymous - 14 Grudzień 2013, 11:19
Spark patrzyła na drzwi kamienicy. Wejść, czy nie wejść? Wiele razy robiła coś takiego, aczkolwiek zawsze istnieje szansa, że ktoś ją zauważy. Ale ostrzałka sama się nie ukradnie, a jej sztylet tak się stępił, że mogłaby z łatwością przejechać nim po palcach nie robiąc żadnej rysy, a każdy przecież wie, że tępa broń to zła broń. No ale jak trzeba, to trzeba.
Wślizgnęła się przez drzwi i szybko, aczkolwiek bezgłośnie je zamknęła. Wzrokiem zaczęła wodzić po drzwiach mieszkań. W końcu cicho podeszła do drzwi jednych z nich. Akurat wypadło na numer trzy.
Cicho i powoli otworzyła drzwi uważając, aby żaden dźwięk, nawet skrzypienie, się z nich nie przedostało. Weszła przez szczelinę (gdyby otwierała drzwi na oścież, zajęło by to jej zbyt dużo czasu)i szybko ją zamknęła. Szła prosto, ostrożnie stawiając kroki. W jednym z pokoi zobaczyła marionetkę myślącą nad czymś przy jakiejś spódniczce. Szybko ominęła ten pokój i zaczęła szukać upragnionego przedmiotu.
Anonymous - 14 Grudzień 2013, 12:56
Amanthea dumała nad tym, jak rozmieścić kieszenie na spódnicy trochę czasu. Zdawało jej się, że słyszy jakieś bardzo ciche szmery, ale stwierdziła, że to zapewne tylko hałasy zza okna. Nie mieszka już przecież na jakimś odludziu...
Wreszcie, po długiej chwili stwierdziła, że prostota jest najlepsza - czemu więc nie rozmieścić kieszeni standardowo? W ten sposób będzie praktycznie. Mało oryginalnie? A niech sobie będzie, przecież marionetka nie szyła spódniczki dla jakiejś bogatej arystokratki, lecz dla siebie. Zwyczajnej marionetki o niezbyt dużych wymaganiach.
Wzięła do ręki leżącą akurat na stole igłę, podniosła leżącą gdzieś na ziemi białą nić i wzięła się do pracy. Nie uważała, by dwie kieszenie wymagały korzystania z maszyny do szycia.
Z dwiema, jasnoczerwonymi kieszeniami spódniczka wyglądała o wiele ładniej. Pustka została załatana. Niestety, podczas szycia materiał nieco się pogniótł. Jak większość istot żyjących, Amanthea nie przepadała za bardzo za prasowaniem. Ot co, jeździsz po materiale gorącym przedmiotem. Dodatkowo, w czasie tego procesu można poparzyć siebie, zniszczyć prasowany ubiór albo nawet spalić dom.
- <font color="#aed9e">A w sumie...</font> - powiedziała cicho. - <font color="#aed9e">Mogę to zrobić później. Nie sądzę, by świat się zawalił...</font>
Złożyła swoje najnowsze dzieło jak najdelikatniej, by czasami nie pognieść czerwonego materiału jeszcze bardziej, i poszła do kuchni robiącej w sumie za pralnię. Spodziewała się tego, co zwykle - deski do prasowania, jakiejś szafki, blatu i tym podobnych, ale ujrzała czegoś szukającą marionetkę. Wyglądała na nadgryzioną zębem czasu, ale stała do niej tyłem, więc Amanthea nie mogła tego do końca ocenić.
- <font color="#aed9e">Pomóc w czymś? </font> - spytała, odkładając perfekcyjnie złożoną spódnice. - <font color="#aed9e">Jestem Amanthea, miło mi</font> - przedstawiła się zaraz po tym. Nie słyszała, by ktokolwiek wchodził do jej mieszkania, więc ten widok ją "nieco" zdziwił.
Anonymous - 24 Grudzień 2013, 19:19
W mordę.
Odkryli ją.
Byłą tak zdziwiona, że stała przez chwilę z lekko otwartą buzią, aż po chwili, gdy do niej dotarło że w ręce trzyma przedmiot, który był celem jej misji, rzuciła się do ucieczki. Zanim krawcowa zdążyła cokolwiek pojąć, Spark była już daleko, i biegła w stronę swojego domu z ostrzałką w ręku. Może wyglądało to trochę dziwnie- podniszczona marionetka z ostrzałką do noży w dłoni biegłą w stronę zniszczonego domu. No ale jak mus, to mus.
[zt]
Anonymous - 29 Grudzień 2013, 18:48
Chwila... co się właściwie stało? - pomyślała, widząc że jej rozmówczyni (to, że tylko ona się odezwała to już szczegół) zniknęła... gdzieś. No właśnie, gdzie mogła uciec? I czemu nigdzie nie ma ostrzałki do noży? Na szczęście, Amanthea jeszcze była w stanie się domyślić, że różowowłosa gwizdnęła jej ostrzałkę.
Serio są aż takie drogie, że musi kraść? A może... jestem w stanie jej pomóc? - pomyślała. Tak właściwie, to mogłaby, gdyby tylko wiedziała, gdzie popędziła marionetka.
- <font color="#aed9e">No, to na dzisiaj mam zajęcie</font> - powiedziała sama do siebie. Bo nawet jeśli mogła by zrealizować kolejny projekt kłębiący się gdzieś w jej głowie, albo zrobić kolejną broszkę, to takie oderwanie się od tych zajęć zawsze było miłą odmianą. W końcu, nawet jeśli daną czynność kochamy, to ileż można w kółko robić to samo? W końcu nam się znudzi.
Dobrze byłoby w trakcie poszukiwań marionetki o nieznanym jej jescze imieniu zakupić nową ostrzałkę, ponieważ nawet jeśli nieczęsto używa się go w kuchni Amantheii, to i tak wypadałoby dysponować takowym obiektem. Bo, nawet jeśli białowłosa nieczęsto korzysta z broni, to czasem wypadałoby ją naostrzyć. Tak dla samej pewności, że działa i w razie czego można by się nią obronić. W końcu najlepszą obroną jest atak, prawda?
Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że skoro ten niespodziewany gość znalazł ów przedmiot akurat u mnie, to chyba nie znajdę go gdzieś indziej - pomyślała, chyba nawet słusznie. Upewniła się więc, że wszystko co potrzebne ma przy sobie i wyszła z mieszkania. [/zt]
|
|
|