Archiwum X - Dom Darwennów.
Anonymous - 16 Styczeń 2014, 19:05 Temat postu: Dom Darwennów. Spory budynek z tarasem i ogrodem. Ściana oddzielająca salon od wolnego powietrza jest szklana. Dom ma piętro, na którym znajduje się gabinet, pokój Allison i sypialnia jej rodziców, piwnicę, wypełnioną zapasami na zimę oraz garaż z miejscem na jej samochód. Na parterze jest kuchnia, salon, biblioteka i dwa puste pokoje.
Anonymous - 17 Styczeń 2014, 15:50
Samochód był tak szybki na jakiego wyglądał, tak więc i w budynku mieszkalnym blondynki kobiety znalazły się nad wyraz szybko. Opuszczając wygodne siedzenie, a i ciepłą klimatyzację Yves ruszyła swoje dupsko, by wysiąść z pojazdu. Lekko uchyliła drzwi, po czym wyślizgnęła się przez nie niczym dość sprytny kot. Nie przeszkadzał jej prószący śnieg, pewno ten wcześniej widziany płatek śniegu był zwiastunem takiej zawieruchy... W każdym bądź razie zahartowana ciemnowłosa powlokła się... Wróć! Pełnym klasy chodem udała się w stronę domu, by zaraz potem poczekać aż Allison otworzy drzwi. W końcu nie ładnie byłoby samemu to zrobić, a kto wie może do tego były zamknięte...
// Przepraszam, że krótko, ale mało czasu i weny ;-;
Anonymous - 18 Styczeń 2014, 10:32
// zdarza się :)
Dojechały na miejsce. Ostatnio zrobili tu drogę asfaltową, więc Allison nie musiała zostawiać swojego Merca pod wzgórzem w każdy deszczowy dzień, kiedy to ziemia zmieniała się tutaj w grzęzawisko, a działo się to często. Teraz jednak padał śnieg. Allison spojrzała z wyrzutem w niebo. Nie lubiła zimy, a przynajmniej wtedy, kiedy musiała wychodzić z domu. Kiedy mogła siedzieć przy kominku, popijać grzany miód i czytać dobrą książkę, zima była w porządku.
Zostawiła samochód w garażu i potruchtała do stojącej przy drzwiach Yves. Przekręciła klucz w zamku i wpuściła arystokratkę do środka, sama weszła za nią i zamknęła drzwi. Na klucz, nie przepadała za złodziejami.
Dom był całkiem przytulny, stylowo urządzony, Allison miała nadzieję, ze Yves nie będzie zbyt zawiedziona. Poprowadziła ją do salonu i posadziła przy stole w wygodnym fotelu, sama zaś poszła do kuchni. Ze spiżarni wyjęła talerz z pokrojonym już sernikiem - nie na darmo pracowała w cukierni! - po czym zawołała do ciemnowłosej:
- Białe czy czerwone, Yves? A może miód?
Wódki nie ośmieliła się proponować, chociaż miała ze dwie butelki.
Anonymous - 18 Styczeń 2014, 11:59
Blondynka zaparkowała samochód w garażu, a ciemnowłosa nadal czekała przy drzwiach. Może i to stanie przy wejściu nie było zbyt długie, ale znów dało choć troszeczkę czasu do rozmyśleń. Może i kilka sekund lub minutę, ale czas jest cenny i marnować go nie będzie. Szczerze nie miała za dużo pomysłów jak kogoś tu ściągnąć, a raczej do celi. Pewno podstępem, a jak się nie uda to raczej siłą. W końcu jeżeli istota będzie sama to we dwie raczej sobie poradzą. W końcu jak nie z bliska, to z daleka. W każdym bądź razie bardzo zależało jej na posadzie w MORII, a chęci prawie zawsze prowadzą do zwycięstwa. Prawie! W każdym bądź razie zielonooka już nadchodziła, a więc i musiała przerwać swe rozmyślanie. Z gracją weszła do przytulnego domku, słysząc dźwięk zamykanych na kluch drzwi. W końcu ostrożności nigdy za wiele!
Budynek wyglądał naprawdę ładnie, nie tylko z zewnątrz, ale i wewnątrz. Po naprawdę zadbanej podłodze kobiety przeszły do salonu. Tam Undertaker została posadzona na wygodnym siedzisku, by zaraz potem podążyć wzrokiem za znikającą z pokoju Allison. Pewno zaraz coś wymyślą, razem zawsze raźniej. Słysząc głos pani Darwenn, odpowiedziała.
- Poproszę czerwone, Allison - odpowiedziała, a pragnienie nieco się w niej wzmogło. Miała wielką chęć na wino i zdaje się, że zostanie ono w najbliższym czasie zaspokojone. Znów założyła nogę na nogę i czekała na przybycie partnerki z trunkiem.
Anonymous - 18 Styczeń 2014, 13:59
Dosłyszała życzenie Yves i wzięła butelkę czerwonego z dobrego rocznika. Złapała jeszcze talerz z ciastem, dwa mniejsze talerzyki i widelczyki i wróciła do salonu.
- Nie martw się, to nie ja piekłam... Może się nie strujesz - uśmiechnęła się do Yves, kładąc wszystko na stole. Przypomniała sobie o lampkach i wróciła po nie, po czym rozlała wino do kieliszków.
- Za nową znajomość - uniosła swój i upiła trochę wina. Było dobre, z udanego rocznika, smakowało tak, jak powinno smakować czerwone wino.
Nagle brzuch blondynki zaburczał głośno, a ona zaczerwieniła się i położyła na nim dłoń. Obawiała się, ze dobre wrażenie, jakie być może udało się jej wcześniej wywrzeć na Yves ma jeszcze szansę przeminąć bezpowrotnie.
- Przepraszam... nic nie jadłam od rana - mruknęła, speszona. Wzięła kawałek sernika i zdecydowanie niezgodnie z konwenansami wepchnęła cały do ust i przełknęła ledwo gryząc.
- A więc - wróciła do ich poprzedniej rozmowy -mamy do wyboru Krainę Luster i Szkarłatną Otchłań, tak?
Wstała i podeszła do kominka, by w nim rozpalić. Lubiła ciepło, zdecydowanie. Gdy ogień już wesoło trzaskał, pożywiając się polanami, Allison zamknęła drzwiczki i wyprostowała się. Po chwili zdjęła marynarkę i rozpięła dwa górne guziki czarnej koszuli; atmosfera stawała się coraz swobodniejsza, tylko co na to Yves?
Anonymous - 19 Styczeń 2014, 12:27
Na słowa blondynki Yves uśmiechnęła się, pewno tylko była skromna. Prawie każdy potrafił gotować, a przynajmniej tak myślała ciemnowłosa. Lekko skubnęła wypiek, po czym wprowadziła go do ust, by rozkoszować się jego jakże wyśmienitą egzystencją. Ciacho to bowiem momentalnie rozpłynęło się w jej ustach, tworząc przyjemny posmak. W końcu nie zostało z niego nic, a czas przyszedł na kusząco wyglądające wino. Lekko uniosła swój kieliszek jak zielonooka, po czym również upiła łyk wyśmienitego czerwonego wina. Co jak co, ale tak owego dawno nie miała w ustach. Czemu? Pewnie nie miała czasu, od odejścia z domu wiele obowiązków i czynności nieplanowanych na nią czyhało, ale cóż sama sobie taki los wybrała i w ogóle go o dziwo nie żałowała. Można by pomyśleć, że przyzwyczajona do wygód szlachcianka nie poradzi sobie, a tu proszę.
Słysząc burczenie w brzuchu znajomej, nie zareagowała. O dziwo ani trochę jej to nie zniesmaczyło. Pewno, gdyby był to ktoś inny zrobiłaby zdegustowaną minę, a i zapewne wyszła, ale Allison działała na nią bardzo dziwnie. Czy to jakieś czary do cholery? A może jaki urok?
- Nic nie szkodzi - powiedziała uprzejmie, znów rozkoszując się smakiem trunku. - Ja sama wybrałabym się do Krainy Luster, myślę, że warunki w niej są odpowiedniejsze, a wybór istot obszerniejszy. Tak właściwie wymyśliłaś już jakiś plan co do schwytania bestii? Ja myślę, że uprowadzić kogoś można najlepiej podstępem, oczywiście jeżeli będzie trzeba można by użyć siły lub rozlać krew.
Miała nadzieję, że to ostatnie jednak się wydarzy, bo jej sadystyczna strona właśnie dała trochę o sobie znać, miała ochotę popatrzeć na trochę posokę. A co do atmosfery również o dziwo nie przeszkadzało jej to, na niebiosa co się z nią dzieje?!
Anonymous - 19 Styczeń 2014, 15:44
No, do pewnego stopnia to każdy umie gotować. Są takie dania, które przyrządzi największe nawet kuchenne beztalencie, jak chociażby herbata... Allison nie zaliczała się może do najlepszych kucharek świata, znała zaledwie podstawy tajników przygotowywania potraw, ale jako że pracowała w cukierni, pieczeniem ciast nie musiała się martwić.
Allison uśmiechnęła się, wdzięczna, ze Yves nie okazała w żaden sposób dezaprobaty. Naprawdę lubiła tą dziewczynę. Teraz oparła się wygodniej w fotelu, zabrała za następny kawałek sernika i pomyślała nad odpowiedzią.
- Tak, Kraina Luster to z pewnością lepszy wybór... Będzie w czym wybierać, nie będziemy musiały szukać długo. A co do podstępu... Trzeba będzie coś wymyślić. To nie może być nic prymitywnego, bo nie jest łatwo złapać taką istotę... Hmm...
Wino, na szczęście, bardzo pomaga na myślenie. Allison upiła kolejny łyk i nałożyła sobie więcej ciasta. Do tych rzeczy, mianowicie nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, Yves będzie musiała się przyzwyczaić, są to bowiem najbardziej charakterystyczne przywary Allison.
Anonymous - 19 Styczeń 2014, 16:12
Na słowa Allison ciemnowłosa pokiwała głową z aprobatą, zdecydowanie taki plan nie mógłby być za prymitywny, bo łatwo można by było go rozgryźć. Do głowy niebieskookiej przylatywały coraz to nowsze koncepcje na temat owej sprawy.
- Również tak uważam - znów upiła łyk czerwonego. - Myślę, że można by udawać, że na przykład ja byłabym twym załóżmy jeńcem, którego chciałabyś zabić, a wtedy jakaś dobroduszna istota może zechciałaby mi pomóc, przez moje błagania. Kiedy by już się starała mogłabym zaatakować ją znienacka, tak by straciła przytomność. Oczywiście jest to bardzo wstępny plan...
Powiedziała i zaczęła czekać na opinię blondynki.
// Przepraszam za długość, ale na innych forach też miałam sporo odpisów i jestem wymordowana x.X
Anonymous - 20 Styczeń 2014, 14:40
- Jeńcem - powtórzyła w zamyśleniu. Wspomogła proces kombinowania łykiem wina, podparła łokieć na oparciu fotela, a podbródek na dłoni. - To dobry pomysł. Myślę, że znajdzie się taka istota, która zechce uciemiężonej kobiecie dobrowolnie i bezinteresownie pomóc... Nie wiem jak to jest u tych istot z podziałem między płciami? Czy będą chciały zaatakować kobietę, nawet jeśli ta więzi inną?
Przydałby się facet do roli więżącego, ale cóż, nie można mieć wszystkiego... Po prostu Allison będzie musiała przybrać możliwie niebezpieczny wygląd i odpowiednio przekonująco znęcać się nad Yves. Da się zrobić.
- To coś ciebie uwolni, zapewne najpierw ogłuszywszy mnie, a wtedy ty to obezwładnisz. Przydałby się paralizator, bo łatwo to schować i skuteczne w działaniu... Poszukam, może mam gdzieś pod łóżkiem albo w koszu na bieliznę.
Roześmiała się na tę wizję. W sumie to było całkiem możliwe; firma jej ojca produkowała również tego rodzaju broń, więc jakiś egzemplarz mógł się w domu zawieruszyć i dotąd pozostać nieodnalezionym. Allison sięgnęła po kolejny kawałek sernika; talerz pustoszał w szybkim tempie.
Anonymous - 24 Styczeń 2014, 14:34
Kiwnęła głową na słowa blondynki, sama miała podobne zdanie. Może jakaś istota z tamtąd nie będzie chciała zaatakować kobiety, a co wtedy? Ich plan spali się, nawet nie zaczynając?
- Masz rację, Allison - przytaknęła. - Myślę, że nie będzie potrzeby by cię ogłuszało. Po prostu, gdy będzie chciało cię zaatakować ja znienacka uwolnię się i sama go zaatakuje. A co do płci...
Ciemnowłosa sama nie wiedziała czemu, ale nagle wyjęła z kieszeni tą niestosowną obrożę i... Nie przyglądając się jej włożyła ją na siebie.
Nagle pomieszczenie utonęło w błękitnym blasku, który zaciśnił się na kobiecie, by zaraz uwolnić ją, lecz w innej postaci... Zamiast długich włosów, na ich miejscu pojawiła się matowa czerń o chłopięcej fryzurze. Lecz nie tylko owłosienie uległo przemianie, aczkolwiek ciało również nie wyglądało tak jak dawniej. Po prostu... Yves była chłopakiem z krwi i kości. Dostrzegła też, że zamiast białej sukienki nosi czarny, ale równie gustowny płaszcz. Na szczęście katana leżała na swoim miejscu.
- Co do cholery?! -wyrwało się szlachciance, ale szybko odchrząknęła. - To znaczy myślę, że mamy problem z głowy. I to chyba ty Allison będziesz zmuszona grać jeńca.
Rzekła, po czym automatycznie chciała przerzucić kudły do tyłu, ale problem był taki, że ich krótkość na to nie pozwalała. Opanowana osóbka tylko westchnęła i czekała na reakcję przyjaciółki.
// Ubiczuj mnie, że nie pisałam ;-; Jestem okroooopna D: Przepraszam~
Anonymous - 24 Styczeń 2014, 16:13
- Nie wiem, jak uświadomimy to coś, że nie ma potrzeby, by mnie ogłuszało - uśmiechnęła się nieco szerzej. Nastrój, towarzystwo i jedzenie zdecydowanie nastrajało Allison pozytywnie. - Jeśli trafi się jakieś nadpobudliwe, to może nawet mnie zastrzelić albo przebić mieczem... Zobaczymy.
Może była trochę pesymistką, ale to wiązało się z jej rozwiniętą ostrożnością i rozwagą. Nigdy nie robiła czegoś, jeśli nie wiedziała, co z tego wyniknie i nie spodziewała się mieć kontroli nad przebiegiem zdarzenia. Ten plan jednak mógł zadziałać.
Blondynka uniosła brwi, gdy Yves wyciągnęła obrożę zupełnie jak z filmików sado-maso i tym podobnych rzeczy. Efekt był jednak inny... Allison zakrztusiła się którymś z kolei kawałkiem sernika, z trudem złapała oddech, widząc, że na jej oczach koleżanka zmienia płeć. Bądź co bądź takich rzeczy nie widuje się na co dzień. Sama panna Darwenn też posiadała swój artefakt, bo tym z pewnością była obroża, ale jego działanie nie było tak... efektowne.
- Tak... chyba będę zmuszona grać jeńca... Ale nie przeszkadza mi to - wydyszała, gdy odzyskała oddech. Rola jeńca była prostsza, poza tym... Yves w postaci faceta była równie atrakcyjna, jak w postaci kobiecej.
/nie ubiczuję, bo pewnie mi też się kiedyś zdarzy :)
Anonymous - 27 Styczeń 2014, 17:01
Kiwnęła głową, czuła się bardzo nieswojo w nowym ciele... Może jak zdejmie naszyjnik lub... obrożę to wróci do normalności. Ale na razie nie warto próbować, bo co jakby się na powrót w mężczyznę nie zamieniła? W każdym bądź razie usiadła i założyła nogę na nogę, lecz szybko ową kończynę zdjęła bo musiało to wyglądać co najmniej... Dziwnie.
- Tak więc i pozostaje nam tylko obmyślić plan działania, i możemy ruszać, choć wolałabym to obmyślić czasu jest naprawdę nie wiele - odchrząknęła, a jej głos momentalnie zmienił się na taki, jaki posiadają faceci- mocny, ale jednak nadal melodyjny. - A potem jak wrócimy zajmiemy się łapaniem bestii. Jakieś koncepcje? Myślę, że mogłabym tam wbiec, trzymając cię jedną ręką, a drugą przystawiając miecz do gardła. Przy okazji odwracałabym się do tyłu, jakby ktoś mnie gonił, udawała, że nie zauważam stojącej tam istoty. A ty Allison krzyczałabyś coś w stylu pomocy, może płakała... Sama wymyśl. W każdym bądź razie, kiedy to coś mnie zaatakuje i znajdzie się blisko mnie, to ty znienacka wyrwiesz się z uścisku i sama zaatakujesz, a w razie czego dołączę się sama. Mam nadzieję, że to zadziała, a istota będzie chciała mnie zaatakować. Jest to plan bardzo prowizoryczny, ale nie mamy czasu- oczywiście uzupełnij nieścisłości.
Uśmiechnęła się głęboko i w sumie zastanawiała się jak teraz wygląda, po chwili wolno, i dyskretnie zaczęła wolno wodzić wzrokiem po pokoju w poszukiwaniu lustra.
Anonymous - 29 Styczeń 2014, 12:35
Allison zastanawiała się właśnie, jakie to uczucie dla Yves, ot tak zmieniać płeć o sto osiemdziesiąt stopni. Podejrzewała, że dość osobliwe, bo jak inaczej mogło być?
Zamyśliła się nad tym ich prowizorycznym planem. Było w nim sporo niedociągnięć, także tych, z których nie zdawała sobie sprawy, ale naprawdę nie miały czasu i nie mogły wybrzydzać. Trzeba się było spieszyć, żeby złapać dwa stworzenia.
- No tak, jak już zlokalizujemy tą istotę, to wbiegniemy do środka, ty mi będziesz wykręcać rękę za plecami i popychać mnie przed sobą, a ja będę tam trzymała paralizator. Wtedy użyję wszystkich swoich aktorskich umiejętności żeby się rozpłakać i krzyczeć o pomoc... Ach, i muszę się wcześniej ucharakteryzować, że niby jestem pobita, poraniona nawet. Nie mogę wyglądać na zdolną do walki. Ta istota zapewne postara się nas rozdzielić, wejść między ciebie a mnie i jeśli będziemy miały szczęście, to stanie do mnie plecami. Wtedy zadanie będzie proste, a nawet jeśli nie pójdzie aż tak dobrze, to we dwie chyba damy sobie radę.
To brzmiało całkiem rozsądnie i Allison zrewidowała nieco swoje wątpliwości co do prowizoryczności tego planu. Miał całkiem spore szanse powodzenia, między innymi ze względu na artefakt Yves. Po chwili też Allison przypomniała sobie o swoim własnym i wyciągnęła z kieszeni czerwoną broszkę.
- To też może się przydać... Jeśli ta istota przypadkiem posiadałaby zdolność czytania w myślach, mogłaby przejrzeć nasze zamiary. To mu przeszkodzi, bo zapewnia blokadę.
Zauważyła, że Yves się rozgląda w poszukiwaniu czegoś i pomyślała, że pewnie chce przejrzeć się w lustrze, jak to kobieta. Uśmiechnęła się więc i podniosła z fotela. Blondynka nie zdawała sobie sprawy, że sama miała okolice ust upaprane sernikiem, więc lustro też pomoże się jej tego pozbyć.
- Lustro mam na górze, w swoim pokoju, chodź za mną.
Weszła po schodach na piętro i otworzyła drzwi do swojego pokoju. Ściany pomalowano na jasny, kremowy kolor, na biurku walały się jakieś papiery i pudełka z nabojami, łóżko przedstawiało sobą kłębowisko pościeli. Allison otworzyła trzydrzwiową szafę i wskazała Yves zwierciadło, sama zerknęła przelotnie na swoją twarz i szybko wytarła usta z zakłopotaniem.
- No i jak? - spytała koleżankę.
Anonymous - 30 Styczeń 2014, 16:36
Na słowa blondynki kobieta znów pokiwała głową, a i ledwo powstrzymała się od założenia nogi na nogę, jak by to wyglądało w jej ciele? Pewnie co najmniej dziwnie, choć może i nieco śmiesznie. Analizując jeszcze raz cały plan, starała się go jak najdokładniej zapamiętać- tak by w razie czego mogła się do niego stosować.
Koleżanka znów wyrwała ciemnowłosą... A raczej w końcu ciemnowłosego z delikatnych rozmyśleń, pokazując doń artefakt. Wyglądał on jak zwyczajna brożka, ale Yves nauczyła się, że pozory mylą, czego doskonałym przykładem była jej "obroża".
Widać, że Alliosn zrozumiała jej nieme przesłanie, spełniając jej zachciankę, tak jak robiła to jej dawna służba. Z lekkim uśmiechem wstała z wygodnego fotela i ruszyła za panienką w czarnym stroju. Trochę dziwnie czuła się chodząc w tym ciele, ale w sumie najgorzej nie było, bo jej męska postać też okazała się dość chuda i wysoka. Jedynie naprawdę przeszkadzał jej brak długich włosów, okropność...
Lekki powiew otoczył jej twarz, a ona sama weszła pełna ciekawości i obaw do pokoju, zaraz też zachęcona spojrzała w lustro. Heh, o ironio nie wyglądała tak źle, a przynajmniej była w "swoim typie". Lekko zamrugała, po czym odpowiedziała na pytanie zwiadowczyni.
- Myślę, że nie wyglądam tak tragicznie - zachichotała swoim (niestety!) męskim głosem. - W takim razie charakteryzuj się, Allison, bo czas niestety nagli.
Westchnęła po czym sama zaczęła przybierać maskę oprycha. Zaczęła od kamiennego wyrazu twarzy, by następnie nieco rozwichrzyć czarne kłaki. Zaś potem lekko, końcówką swej katany przecięła sobie palec i posoką pokropiła wierzch dłoni, tak by wyglądało to jakby krew "zakładniczki" poplamiła jej nadgarstki. Teraz tylko czekała na decyzję przyjaciółki- ma coś jeszcze do zrobienia czy ruszają?
// Jeżeli ruszają zrób podwójne z/t :3
Anonymous - 30 Styczeń 2014, 17:37
Pozory mylą, to fakt, Yves była obecnie tego żywym przykładem. Patrząc na nią, można by wysunąć wniosek, że jest mężczyzną, a byłby to wniosek jak najbardziej błędny... Według Allison arystokratka wyglądała teraz zupełnie nieźle, była nie tylko w swoim, ale i w jej typie.
- Całkiem nieźle wyglądasz - przyznała z uśmiechem, po czym odwróciła się do szafy. Musiała wyglądać przekonująco, wyglądać jak ktoś, kogo pobito, kto jest przestraszony i zdesperowany... A przede wszystkim bezbronny.
Otworzyła potrójne drzwi i zanurzyła się w ubraniach. Po kilku chwilach wyłoniła się z powrotem, trzymając stary, nieco podniszczony T-shirt i poocierane na kolanach dżinsy. Następnie zastąpiła swoją nieskazitelnie czarną koszulę wspomnianą koszulką, zupełnie nieskrępowana obecnością Yves zdjęła też spodnie i wciągnęła stare dżinsy. Tu pojawił się jednak pewien problem; od zjedzonego w dużych ilościach sernika brzuszek Allison zaokrąglił się trochę i teraz blondynka miała trudności z dopięciem guzika od spodni... Po kilku próbach udało się jej jednak tego dokonać. Zwróciła się następnie do Yves z prośbą:
- Uderz mnie w twarz, o, tutaj - poprosiła, wskazując okolice kości policzkowej. - Mocno, jestem przyzwyczajona.
Jeśli koleżanka zgodziła się to zrobić, Allison podeszła do ściany i mocno rąbnęła w nią czołem, by zrobić sobie siniaka. Potem rozpuściła i zmierzwiła włosy, by wyglądać tym bardziej nieporządnie i pokręciła się po pokoju w poszukiwaniu paralizatora. Na szczęście znalazła go szybko w szafie z książkami.
- Dobra, możemy iść - zakomunikowała, wsuwając jeszcze do kieszeni kastety i krzywiąc się lekko od bólu czoła. No cóż, musiała zrobić wrażenie pokrzywdzonej i sparaliżowanej strachem.
Allison zeszła po schodach i opuściła dom, zamykając za sobą drzwi na klucz.
- No, to lecimy. Kraina Luster, tak? - upewniła się, biorąc w dłoń krzyżyk zwiadowcy.
/zt x2. Zaczniesz gdzieś? mam nadzieję, że Auri będzie naszym MG :)
|
|
|