To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Dworek Szaleńców

Anonymous - 26 Marzec 2014, 19:37
Temat postu: Dworek Szaleńców
Budynek jest bardzo stary, ale mocny. Konstrukcja porządnie się trzyma i wygląda na to, że jeszcze będzie tak przez długi czas. Dworek jest całkiem duży jak na niewielką ilość jego mieszkańców. Z pewnością zamieszkuje go Addiena, która ma tu kilka swoich ulubionych zakamarków. Jest również pokój, albo nawet dwa należące do Aluinn'a. To czy z nich korzysta to już jego prywatna sprawa, może - nie musi. Właściwie to swobodnie porusza się po całej rezydencji, jest tam gdzie tylko dusza zapragnie. Dwór jest urządzony w starym stylu, na bogato i z przepychem. I tak pokrótce, można tu znaleźć kilka sypialni, główną należącą do pani tego domostwa, Aluina i dwie gościnne, znacznie mniejsze, bibliotekę wypełnioną wieloma księgami. Standardowo kuchnie, ogromną jadalnie, pokój dzienny, pokój herbaciany, niezbyt dużą sale bankietową, dwie łazienki. Małe pokoje dla służby, w chwili obecnej puste, Ad zrezygnowała z posiadania armii niewolników jak to w zwyczaju miała jej rodzina.
Nie można oczywiście zapomnieć o różanym ogrodzie, w którym panienka uwielbia przesiadywać.

(Opis z pewnością za jakiś czas będzie uzupełniony o wszelkie szczegóły).

Anonymous - 27 Marzec 2014, 16:51

Biedna Addiena jeszcze się chyba nigdy tak w życiu nie nudziła. W chwili obecnej była w posiadłości sama, a przynajmniej się jej tak zdawało. Może gdzieś po pokojach kręcił się Alu, a może i nie. Panienka siedziała rozłożona na fotelu niczym królowa, siedziała i pachniała. Niestety, ale nie miała nic innego, bardziej kreatywnego do roboty, a po psociłoby się, tylko nie ma kogo nabierać na te oschłe i często brutalne żarciki. Ruda pokręciła leniwie głową pozwalając aby kosmyki opadły jej na twarz, przymknęła oczy i ziewała, jakby kogoś pożreć chciała. Następnie, tak nagle i szybko wyciągnęła obie ręce w boki i przeciągnęła się mocno mrucząc przy tym jak kot, trwało to chwilkę albo dwie. Poprawiła jeszcze nieco kieckę, założyła nogę na nogę, w miękkim fotelu tyłek zasunęła jeszcze niżej i postanowiła sobie podrzemać. Może nawet po śnić o swoim przystojnym opiekunie, aż się oblizała bo już czuła jak jej ślina cieknie. Mniam, schrupało by się go, ale dobrze spokojnie, tak raczej nie wypada więc otrząsnęła się z tych marzeń. Czasem ją korci aby mu przedstawić swoje nieco sprośne myśli, o tak w najmniej oczekiwanym momencie i obserwować jego reakcję. Najpewniej miałaby niezły ubaw, bo i tak na serio by tego nie wziął, a może. Nie, nie na pewno nie, to nie tego typu relacja. I teraz zamiast drzemać, Addiena rozmyślała o tym co też może do niej czuć Aluinn, a ciekawa była tego bardzo. Wiedziała, że się do niej przywiązał, że mu dobrze było w jej okropnym towarzystwie, chyba nawet polubił jej dziecinie psoty i olewczy styl bycia. Był jej bohaterem, bez niego długo by nie pożyła, cudem było, że dotrwała do chwili ich poznania, a przecież wiele lat samotnie przeżyła. Minę miała zamyśloną, oczy wpatrzone nieruchomo w jednej punk, gdzieś na środku gołej ściany. Wyraźnie było widać, że duma nad czymś innym niż kolejny żart, a to było bardzo rzadkie zjawisko. Pani tego domu nie miała zbyt często zmartwień, a nawet jak miała to olewała je, bo przecież to błahostki, nie ma niczego co by mogło wpędzić w depresję rudowłosą arystokratkę. Tok jej myślenia był szybki, chaotyczny i zmienny, bo kilka minut po zastanawianiu się nad uczuciami, przeszła do zastanawiania się jaką to dziś zaparzyć herbatę, a może jakąś mieszankę ziół, albo jeszcze lepiej nie będzie się bawić w parzenie, od razu zapali fajkę!
Nabrała mocno powietrza w płuca i krzyknęła.
- Aluuuuinn!
Po co go wołała? A tak miała ochotę popatrzeć na jego śliczną buziulkę, jej motywy zmieniały się z każdą sekundą, cholera wie czego zapragnie jak już mężczyzna zjawi się przed nią... o ile zjawi.

Anonymous - 27 Marzec 2014, 17:48

Ta? Takie ciekawe rzeczy dzieją się w głowie Addieny, a on biedaczysko nic zupełnie nie wie? Skąd niby mógłby wiedzieć, że ona sobie o nim marzy. Za pewne jeszcze w roznegliżowanej wersji, z odstającym penisem u dołu. No nie zdziwiłbym się, znając tego rudzielca, ale no nic się nie poradzi co? Wbrew pozorom on też miewał różne myśli, wyobrażając sobie tą chudzinkę w koronkowej bieliźnie jaką naoglądał się w świecie ludzi. No co? Pomimo wieku to nadal jest facetem, lubi sobie pobzykać, ot co.
Dobra, przechodząc do rzeczy. Co on mógł robić? Leżał w swoim pokoju, ba! Już spał sobie, smacznie drzemał, oddał się w objęcia Morfeusza i inne tego typu sprawy. Trochę obślinił przypadkiem poduszkę, oj jaki on słodki gdy śpi! Uwierzcie mi, really! Co jakiś czas jedynie nieco podchrapując sobie, przerzucając z boku, na bok.
Wtem coś go obudziło, długi, głośny ryk panienki. Momentalnie poderwał się z wyra, niemiłosiernie spadając z niego na podłogę. Rozniósł się po pokoju łomot upadającego cielska. Szybko narzucił na siebie kamizeleczkę, zapiął i przełożył rączki przez rękawy zielonego płaszczyka. Wszak, resztę ubrań miał na sobie. Pospiesznym tempem ruszył do jej pokoju, zostawiając drzwi od swojego szeroko roztwarte, ukazując porządny burdel.
Zapukał trzy razy do drzwi, oczekując na wszelkie pozwolenie co do wejścia. Jako, że takie z całą pewnością otrzyma to tylko chwila minęła zanim złapał za klamkę. Powoli otworzył je, wsadzając najpierw łeb przez szparę, a potem resztę ciała. Zamknął je po cichutku, przedtem orientując się w jakim humorze jest jego pani. Ot zwykłe spojrzenie na jej twarzyczkę.
- Wzywała mnie pani?
Jak zwykle, pokorny, dobry sługa. Posłał jej uroczy, szczery uśmiech pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki. Ręce założył do tyłu, dłonie opierając o swoje pośladki, łapiąc prawą dłonią za lewą. Głowę opuścił w dół, oczy jedynie powędrowały w jej kierunku. Pomimo bycia tylko służącym, utrzymanie kontaktu wzrokowego według jego skromnego zdania jest niezmiernie ważną rzeczą, której nie można przeoczyć. I w takiej kulturalnej pozycji pozostał, dopóki nie otrzyma jakichkolwiek poleceń.

Anonymous - 27 Marzec 2014, 18:53

No ba! A nawet jeszcze lepsze, niech Alu żałuje, że nie wie jakie to sprośności chodzą rudej dziewoi po głowie. Aż znów się zaśliniła biedula, a tak bardzo chciałaby spełnić swoje fantazje. Z jakiś tajemniczych jednak powodów nie ośmieliła się, a przecież śmiała była z niej istotka. Nie bała się złego słowa, ani wyśmiania, to wszystko miała za nim, spojrzenia krzywe też olewała, była zawsze ponadto. Mimo to coś nie pozwalało jej być aż tak śmiałą w stosunku do sługi. Bleech nigdy nie lubiła tak do niego mówić, choć on się za niego uważał. Widziała w nim przyjaciela i oparcie, osobę, która przy niej będzie już zawsze. Och oby się tylko nie pomyliła. Mniejsza z tym, ona już dawno o tym zapomniała, a mianowicie jakieś pięć minutek temu, teraz miała co innego w planach.
Wydarła się i tupała nogą, jaki miała nastrój? Dobry, jak zawsze, przez całą dobę była zadowolona uśmiechnięta i kiedy tylko usłyszała pukanie do drzwi rozpromieniła się jeszcze bardziej. Zatarła łapkami i klasnęła wesoło w dłonie, a jak tylko zobaczyła w progu przystojnego blondaska zaśmiała się szczerze. Wstała prędko z fotela, obróciła się w piruecie dwa razy i wpadła drobnym ciałkiem, ubranym niestety wprost na przystojniaczka. Jak dziecko, ale co poradzić? Musiała sobie odbić stracone dziecięce lata.
- Aluśśśśśśś....
Zaczęła wręcz przesłodzonym głosikiem, otarła się o niego jak kot pragnący podrapania za uszkiem i wyszczerzyła ząbki w stronę mężczyzny. O mało by mu oka rogiem nie wydłubała, może jedynie delikatnie ostrą końcówka o policzek zahaczyła, a może wcale go nie dotknęła. Pewne było jednak to, że broń to niebezpieczna kiedy wygina się przy kimś znacznie wyższym od siebie.
- Fajkę bym zapaliła.
Sapnęła już nieco smętniej, wiedziała, że mężczyzna coś tam pali. A tak tak, papierosy, ale że kobiecina rzadko kiedy przechodziła do świata ludzi, całkiem zapomniała o ich cudach i wynalazkach. O i tak nagle jakby cierpiała na ADHD przytuliła się do wysokiego mężczyzn i uszczypnęła go w zadek. Śmiała się przy tym głośno i wesoło, na szczęście nikt nie wspominał i nie obiecywał, że Lady Die jest normalna.

Anonymous - 27 Marzec 2014, 21:45

Te jej ruchy, obroty, a nawet wtulenie w Al'a zupełnie go nie zdziwiło. Trochę już żyje z tą kobietą, przyzwyczaił się do jej różnych zachowań, w tym żartów robionych wszystkim wkoło oraz nieco jemu. O dziwo nie przeszkadza mu to w żadnym stopniu. Sam jest dość specyficzną istotą, więc wszelkie udziwnienia tak bliskiej mu osoby nic nie znaczą, prócz tego, że się świetnie razem bawią, ot co! Więc kiedy już była na wyciągnięcie ręki, on ją objął delikatnie, acz z gracją i przytulił do siebie. Za pewne tego potrzebowała skoro tak się uradowała na jego widok.
Rogi? A rogi to tam trochę przeszkadzały w niektórych czynnościach. Szczególnie, że blondyn jest sporo wyższy od tego rudzielca, ale tym razem tylko lekko przejechała nimi po jego policzku. Nie tworząc za bardzo zadrapań, a nawet gdyby to one szybko by znikły. Wiadomo, jego moc by zadziałała, a Addiena świetnie znała jego umiejętności.
- Tak pani?
Posłał jej przemiły i przeuroczy uśmiech! Mogła go traktować jako swojego opiekuna, przyjaciela, kogoś bardzo bliskiego, ale to on się wokół niej zakręcił i z własnej woli oddał się w jej usługi. Mają świetny kontakt, on o tym wie, nieraz już korzystał z niego prowadząc normalne, luźne rozmowy. Jednakże nadal uważa siebie za jej sługę, lokaja bardziej niż opiekuna. Oznacza to tylko, że jego kultura słowna, traktowanie jej jest adekwatne do wykonywanego zawodu przez niego.
Natychmiastowo wyciągnął paczkę fajek z kieszeni spodni oraz zapalniczkę. Odkleił się w międzyczasie od swojej pani. Otworzył paczuszkę, wyciągnął do połowy jednego papierosa i wystawił w jej kierunku. CO prawda to prawda. Zapomniał całkowicie, że kobieta może nie być przyzwyczajona do papierosa, a nie drewnianej fajki. Choć na bank już kiedyś widziała kiedy on ciągnie sobie ten biały patyczek, w końcu robił to nawet przy niej.
- W takim razie częstuj się.
Sam również wyciągnął dla siebie fajeczkę, wsadził w usta i odpalił. Szybko również odpalając zapalniczką tą fajkę, która wylądowała w ustach arystokratki. Wszystko ponownie schował do swojej kieszeni.
- Buty Cię już zaczynały uwierać w pięty, że tak zaczęłaś się drzeć?
I się zaczęło... Z odpalonym papierosem dodał te nieco niemiłe słówka wychodząc już z pomieszczenia, przez drzwi na balkon, czy balkonopodobne cosik. Nie chciał jej dymić na wszystko, nie musi jej pokój śmierdzieć fajkami, tak jak jego w ogóle. No nic... Puścił jej jeszcze oczko i zadziorny uśmieszek. Taka tam drobna zabawa na poprawę humoru.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group