Kartoteka - Nathan
Raccoon - 24 Czerwiec 2014, 11:32 Temat postu: Nathan
Imię: Nathan
Nazwisko: Chavc
Pseudonim: Nath, Raccoon
Wiek: 29
Rasa: Człowiek
Ranga: Arystokrata
Miejsce zamieszkania: Świat Ludzi
Moce: ~
Umiejętności:
- Gra na fortepianie – Przez lata samotności, ukryty w swoim domowym zaciszu miał wiele możliwości do szlifowania tej umiejętności i z całą pewnością jest jednym z lepszych w tej dziedzinie. (Nie)Stety wciąż nie ma zamiaru wychodzić z tym do ludzi.
- Trójwymiarowe szkice – Daleko mu do malarza i sam się za takiego nie uważa, jednak ma rękę do tworzenia wszelkiego rodzaju szkiców, głównie ciemnym długopisem. Szczególne w nich jest to, że są trójwymiarowe, bowiem jego widzenie nie odbywa się wyłącznie w jednej płaszczyźnie. Nadaje to tworom większej rzeczywistości, choć większość z nich i tak ląduje głęboko zakopana stosem papierów.
- Pamięć – Nie jest to pamięć doskonała, która w każdym calu zapisuje wszelakie wydarzenia, a wybiórcza – w jego głowie utykają zazwyczaj przeróżne szczegóły, na które przeciętny człowiek nie zwróciłby uwagi. Nie uważa tej cechy za coś wybitnie przydatnego.
- Krótki sen – Do pełnego wypoczynku nie potrzebuje on 1/3 doby wylegując się w łóżku, a spokojnie wystarczą mu nawet i 3-4 godziny by być w pełni sił i móc poświęcić rzeczom, na jakie ma ochotę. Często wtedy wybiera się na późno wieczorne, bądź wczesnoporonne spacery.
- Krawiectwo – Wiele żmudnych miesięcy zleciało mu na doskonaleniu swojego hobby, nim doszedł do wprawy, do stanu, który by go zadowalał i w pełni pozwalał odwzorować narysowane projekty w rzeczywistości. Dzięki temu stał się bardziej samowystarczalny, a i rozpierała go duma, gdy patrzył na stroje stworzone wyłącznie dla siebie. Zaprzyjaźnił się z maszyną do szycia, szeregiem igieł, nie widząc już świata bez tej czynności.
- Strzelanie – Od małego zaprzyjaźniał się ze swoim pistoletem, który to pieszczotliwie nazywa Lisą, miał więc sporo czasu, by nauczyć się nim odpowiednio posługiwać. I choć nie ma wielu, właściwie żadnej, okazji, by wykazać się tą umiejętnością, to jednak czuje się z nią pewniej.
Charakter:
Nathan należy do rodzaju osób spokojnych, z reguły ułożonych i zbytnio się nie wychylających. Nie ma nic przeciwko tym drugim, głośniejszym, bardziej otwartym na świat, jednak sam nie miał nigdy ochoty do nich należeć. Uwielbia zamykać się w swoim zaciszu, gdzie czas upływa mu na grze oraz czytaniu opasłych książek. Siadając nad tym z rana, zaczyna tracić rachubę czasu i zwykle przez długie chwile nie wraca do swojego pierwotnego stanu, a dopiero na koniec dnia uświadamia sobie, na czym go spędził. Nie, nie przeszkadza mu to, a nawet jest dla niego czymś ekscytującym, iż może poświęcić się czemuś z takim oddaniem, że wszystko pozostałe przestaje się liczyć. Opuszczając mieszkanie - które notabene lubi utrzymać w czystości i porządku, uważając, że życie w bałaganie zaśmieca mu także umysł i stoi na przeszkodzie tworzeniu - zwyczajowo przywdziewa maskę, maskę obojętności i wyższości. Ludzi traktuje z góry, choć w gruncie rzeczy nie uważa się za lepszego – po prostu przyzwyczajenie z młodszych lat pozostało i nie potrafiło odejść. Nie wyklucza faktu, że któregoś dnia to się zmieni, lecz póki co nie nadszedł na to dobry moment. Nieodpowiednie miejsce, nieodpowiedni ludzie... Uwielbia spędzać czas w parkach bądź teatrach. Ma wielki szacunek do tej sztuki, i gdyby chciało mu się uczyć wielu stron tekstu, zapewne sam chętnie udzielałby się również w tej dziedzinie. Wiele cech pozostało w nim także z dzieciństwa. Nie te lubiane, ale wyuczone i w gruncie rzeczy przydatne, nadające mu kształt tego, kim jest. Przede wszystkim potrafi zachować się w towarzystwie, mimo że rzadko w nim bywa. Nie uraczy z byle powodu złym słowem, jednak doprowadzony do konieczności potrafi zawalczyć o swoje, nie pozwoli się poniżyć, jednak nie używając przy tym słów pospolicie uważanych za obelgi. Jego honor jest również czymś, z czego jest zadowolony. Lata wśród nie zawsze tak postępującej arystokracji dały mu wiele do myślenia. Brzydził się nimi, gdy za plecami tych drugich knuli, kłamali i wciąż planowali jak samemu na tym najwięcej zyskać. Nath postawił na szczerość, nawet jeśli inni tacy wobec niego nie będą. Sporo przeżył i chyba mało co może go zaskoczyć, a rany przecież tak szybko się goją, gdy jest się na nie obojętnym.
Wygląd zewnętrzny:
Wysoki, mierzący przynajmniej 190 cm wzrostu, o dobrze, lecz nie przesadnie zbudowanym, a co najważniejsze proporcjonalnym ciele. Może poza dłońmi – te są nieco większe i posiadają długie, smukłe palce, które idealnie nadają się do gry, jakby od chwili poczęcia ktoś tam wiedział, co będzie w życiu robił. Nieco dłuższe, kruczoczarne włosy, luźno rozpuszczone oraz niesforna grzywka często przesłaniająca widok na pewno pozwalają mu się wyróżnić z szarego tłumu społeczeństwa. Lekko opalona cera, przyozdobiona niespotykanie złotymi oczyma, nieco kocimi, co nadaje im tę nutkę magnetyzmu, zmusza do skupienia na nich uwagi, choć na chwilę. Zazwyczaj ubrany na ciemno, a konkretniej czarno, lecz nie unika także drobnych jasnych dodatków. Czarne, długie spodnie, biała elegancka koszula z żabotem, a na to wszystko często zakłada długi, także czarny, płaszcz. Och, i nie można przecież zapomnieć o uwielbianym przez niego kapeluszu, w którym nie rzadko można go spotkać. Bo w końcu, bez względu czy słońce, czy deszcz, na każdą pogodę taki zestaw się przyda. Na jego lewym uchu znajduje się niby to kolczyk, niby zwykła ozdoba, czyli złota blaszka.
Krótka historia:
Niewiele pamięta ze swojego dzieciństwa. Nie z powodów zaniku pamięci, czy może też innych chorób powodujących takie odstępstwa, a zwyczajnie nie chce posiadać większości tych wspomnień. Dlaczego? Są bolesne, nie warte zaśmiecania sobie nimi głowy, więc skoro przeszłości zmienić nie może, będzie jej unikał na każdym swoim kroku. I pewnie pojawia się pytanie cóż takiego jest tego głównym powodem? Z całą pewnością odpowiedź brzmi: jego młodszy brat. Tak oto pewnego nieszczęsnego dnia, który to znów musieli spędzić razem, młodszy zachowywał się wyjątkowo nieznośnie. Toteż starszy nie czując nawet minimalnej ochoty się nim zająć udał się w głąb lasu, by poćwiczyć. Poćwiczyć wcześniej wymienioną umiejętność strzelecką. Wyprostowana, nawet na chwilę niedrgnąca ręka celowała w znajdujące się nieopodal drzewo. Głowa lekko pochylona, wtedy jeszcze z przymrużonym jednym okiem wpatrywała się w punkt przed sobą, w który mierzyła dłoń. Jeden głębszy wdech, chwila relaksu i jeszcze jedno spojrzenie na cel. Idealnie. A skupienie pochłonęło go tak bardzo, że nie był w stanie usłyszeć szelestu liści zza drzewa. Strzał. A ciepłe strugi krwi rozlały się po ściółce. Upadł pistolet, upadł młodszy. Jeden i drugi w moment później zimni niczym lód.
Mijały lata pogrążające go w coraz większej pustce, samotności i swojego rodzaju mroku, skrywanego w sercu. Nienawidził młodszego, nie chciał, by tamten dłużej istniał. Lecz kiedy to marzenie się urzeczywistniło, zapragnął wszystko zmienić. Pokochać go, jak nigdy nie potrafił, powiedzieć wiele ciepłych słów, stać się godnym naśladowania wzorem, mającym czas i chęci do zabawy, czy nauki. Każdej z tych rzeczy w nim zabrakło i nie czuł, aby kiedykolwiek jeszcze miały się pojawić. Tamtego dnia umarło jego wnętrze, pozostawiając wyryte piętno. Bo niekiedy traci nad sobą resztki kontroli i taki pistolet przyłoży komuś do głowy. Wie doskonale, co znaczy zabić drugiego człowieka, nie będzie się już tego lękał.
Opuściła go ochota na studia zaplanowane dla niego przez zamożniejszych rodziców, chciał także zrezygnować ze szkoły, jednak coś, no może ktoś, nie miał pojęcia nawet dlaczego, trzymał go tam jak na uwięzi. Chodził, musiał. Zdawał z każdego przedmiotu, ale od ludzi zdecydowanie stronił, bo chyba nie napotkał nikogo godnego jego uwagi. Odciął się od rodziców, w tamtym domu wszystko mu się kojarzyło, każdy dzień był nową męką. Zaczął żyć na własną rękę, skromnie, na ile pozwalała mu pensja. Dość zabawnym jest fakt, że on, Nathan, pracuje jako projektant. Tak, właśnie tak, projektuje ubrania. Choć spokojnie mógłby zarabiać jako muzyk, to nie pragnął ukazywać się publicznie, tłumy go zdecydowanie krępowały. Dlatego wykorzystał jak najlepiej potrafił swoją umiejętność szkicowania łącząc ją z możliwością pozostania w swoich czterech ścianach jako ten anonimowy. A był takim, ponieważ nigdy nie posługiwał się swoją prawdziwą godnością, zawsze, niezmiennie używając jednego pseudonimu – Raccoon. Nie mało jego projektów można podziwiać na sklepowych wystawach, wszystkie idealnie odwzorowane z rysunków. Wysyłał je chyba naprawdę dobrym krawcom, choć sam ich nigdy nie poznał. A może to oni nie poznali jego... Oczywiście dzieje się też tak, by nikt nie skojarzył go z jego rodziną. Ludźmi, którzy jedynie sprawiali pozory dobrych, kochających rodziców. Przecież nigdy nie mieli dla niego czasu, zawsze zapracowani, matka znana i o dziwo lubiana pani doktor onkolog, ojciec godzinami zamknięty za drzwiami prowadząc własną kancelarię prawną, oboje pogrążeni w pogoni za swoim własnym szczęściem, dopiero wśród postronnych obserwatorów udający przykładnych rodziców, jak na arystokrację przystało. Nie mało było dni, kiedy to Nath miał ochotę uciec z wnętrza tego sztucznego obrazka, w kolejnym swoim eleganckim ubraniu, z nienagannymi manierami i delikatnym, aczkolwiek zwracającym uwagę uśmiechu. Uwielbiał ich i nienawidził. Dzięki wysokiej pozycji mógł sobie na wiele pozwolić, gdyby nie wszystkie te nałożone na niego ograniczenia, wymagania. Bądź przykładny, jak na przyszłą głowę rodziny przystało, Nathanie. Wciąż słyszał te słowa z ust matki, ojciec najczęściej przyglądał się jego postępom w milczeniu, wszak nie będzie chwalił, za coś, co potrafić powinien i nie jest to ponad ludzkie możliwości. Więc teraz, jakim wstydem i swojego rodzaju hańbą byłoby posiadać takiego syna? Ale jemu było z tym dobrze i rodzina pewnie już pogodziła się z tym faktem, lecz w głębi wielokrotnie wyrzucał sobie, iż pozbawił ją dwójki synów. Obu z własnej dłoni.
Jakkolwiek by nie było, było dobrze. Jeszcze żył, na takiego starał się wyglądać. Nie planował niczego zmieniać, bo zmiany są najgorszą rzeczą.
Noritoshi - 24 Czerwiec 2014, 11:55
Cytat: | bowiem jego widzenie nie odbywa się wyłącznie w dwóch płaszczyznach |
dwie płaszczyzny to już są trzy wymiary. Chciałaś powiedzieć w dwóch wymiarach, ale najpewniej chciałaś uniknąć powtórzenia. Dlatego powinnaś napisać po prostu: jego widzenie nie jest w jednej płaszczyźnie.
Cytat: | Dość zabawnym jest faktem |
fakt
Cytat: | skojarzył go z jego rodzinom. |
rodziną!
Cytat: | wielokrotnie wyrzucał sobie, iż pozbawił ją dwójki synów. Obu z własnej dłoni. |
Napisane to jest dobrze, o ile tylko dobrze kombinuję: Obu synów, czyli siebie i swojego brata? Jeśli tak właśnie, to przyznam, że pięknie to ujęłaś <3
Dopisz w paru zdaniach coś o rodzinie, która go wychowywała. Skoro arystokrata, to dobrze będzie to czymś uargumentować, prawda?
Więcej zastrzeżeń nie mam, jednakże jeśli chcesz fajniejszy przedmiot magiczny, to musisz dopisać jeszcze trochę do historii i może troszkę też do charakteru, jeśli dasz radę :)
Raccoon - 24 Czerwiec 2014, 12:49
Cytat: | wielokrotnie wyrzucał sobie, iż pozbawił ją dwójki synów. Obu z własnej dłoni.
Napisane to jest dobrze, o ile tylko dobrze kombinuję: Obu synów, czyli siebie i swojego brata? Jeśli tak właśnie, to przyznam, że pięknie to ujęłaś <3 |
Tak, o to mi chodziło :) Brata zabił, sam odszedł. Dziękuję <3
Cytat: | Dopisz w paru zdaniach coś o rodzinie, która go wychowywała. Skoro arystokrata, to dobrze będzie to czymś uargumentować, prawda? |
Nie wiem czy tyle wystarczy (pod koniec historii), jeśli nie to będę dopisywać dalej!
Cytat: | Więcej zastrzeżeń nie mam, jednakże jeśli chcesz fajniejszy przedmiot magiczny, to musisz dopisać jeszcze trochę do historii i może troszkę też do charakteru, jeśli dasz radę :) |
Charakter też się dopisał :)
Noritoshi - 24 Czerwiec 2014, 14:32
Akcept :)
Aaron - 3 Luty 2016, 12:32
Zmiana jednej umiejętności, poprawka w charakterze. Akcept.
|
|
|