To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Śnieżna Pustynia - Smocza Góra

Lux - 4 Lipiec 2014, 18:16
Temat postu: Smocza Góra
Iskra, nie czekając, weszła na osiodłanego renifera i ruszyła... no właśnie, gdzie? Leciała przed siebie, a raczej renifer ją prowadził. Ona po prostu trzymała go za lejce. Nic więcej robić nie musiała. On wiedział, gdzie ma lecieć. Nagle dziewczyna poczuła, że zwierzę gwałtownie przyśpieszyło. Pod wpływem pędzącego wiatru musiała zamknąć oczy. Po chwili do czegoś dobili... a raczej przez coś się przebili. Renifer zwolnił, Iskra spokojnie mogła otworzyć oczy. To co zobaczyła było... inne. Wcześniej cały otaczający ją teren pokrywała gruba warstwa śniegu, teraz tak nie było. Owszem, było trochę białego puchu. ale dziewczyna mogła także zauważyć czarną, zmarznięta ziemię, a gdzieniegdzie rosło jakieś drzewo iglaste. Mogła to skojarzyć z tundrą, która była w świecie ludzi. Było tutaj o wiele cieplej niżeli na Śnieżnej Pustyni. Na horyzoncie mogła zobaczyć niewyraźny zarys wysokiej góry. Renifer postanowił, że najpierw udadzą zdobyć łzy. Okej. Zwierzę zniżyło lot, aż w końcu wylądowało na ziemi i zaczęło iść prosto przed siebie, ku górze. Musieli dojść do pastwiska.


Iskra - 13 Lipiec 2014, 13:06

Uczucie wiatru na policzkach, pędu powodującego, że musiała pochylić głowę, by nie zdarło jej czapki, doświadczenie spadania, gdy renifer nagle obniżał wysokość lotu... nigdy nie pomyślałaby, że coś takiego może się jej przytrafić. Pomimo cudów, których była świadkiem w domu, mimo wszystkiego, co ją spotkało po Tej Stronie Lustra (czy to aby na pewno nadal było Lusterko?) nadal zachwycona była każdym nowym przejawem magii. Nadal, mimo iż była chyba jednym z najlepiej uświadomionych jak to się może skończyć ludzi.
W trakcie samotnej podróży zaczęła rozmyślać, a że koniec końców była niemal stuprocentowym człowiekiem, rozkmince daleko było od optymistycznej. Bo może traciła tutaj tylko czas, miast znowu zająć się tym, co naprawdę ważne, co pomoże Joanne... przynajmniej pośrednio? Czy Mikołaj istnieje naprawdę? Znaczy, pewnie, że szybuje sobie właśnie na reniferze, który faktycznie pasuje wyłącznie do zaprzęgu Świętego albo jakiejś zimowej łąki (czy nie powinni trafić na jedną taką?), ale mogła stwierdzić wszem i wobec, że bożonarodzeniowymi prezentami Jo zajmowała się zawsze ona, szczególnie odkąd przeprowadziły się do Anglii. Czyli to jakiś Mikołaj dla lustrzanych dzieci? W takim razie dlaczego w ogóle została w to wplątana?
A potem renifer przyspieszył raptownie (i tym razem ona niczego nie dotykała!) – jak jedno ze sportowych aut ojca Kaliny, które brały na przejażdżki w wieku 15 lat; znaczy, Eva miała 15 lat, zaś Azarenko liczyła sobie wtedy już prawie 18 i niemal zawsze prowadziła, pomimo ewidentnego zakazu ojca – i wszystkie myśli prócz „pod żadnym pozorem nie puszczaj cugli!!!” umknęły.

Gdy otworzyła oczy, a one w końcu nie zaczęły znów łzawić i piec z powodu prędkości, tak, że natychmiast zaciskała je z powrotem, pierwsze co dostrzegła to zarys masywnej góry wyłamujący się z dotychczas równego związku niebo-ziemia. Ogólnie widok i klimat jakby się zmieniły – sięgnęła ręką i zsunęła czapkę oraz poluzowała komin, bo w porównaniu z Pustynią było tu cieplej, a Eva dodatkowo należy do osób lubiących zimno.
Skąpy był ten krajobraz, ale chociaż nie przytłaczał wszechogarniającą bielą śniegu. Gdy zwolnili, Iskra zrobiła to, co chciała uczynić odkąd poczuła cud latania na reniferze – puściła lejce i niemal całą drogę w dół przebyła z rozłożonymi szeroko ramionami i o zamkniętych oczach, z szerokim uśmiechem na zmarzniętych ustach, jak królowa przestworzy, chłonąc wszystko na nowo pozostałymi zmysłami.
Gdy wylądowali, ponownie ujęła cugle i zaczęła się zastanawiać gdzie są. Po Świetliki mieli się udać do Latarni, przy zamarzniętym jeziorze lub morzu... coś w ten deseń, bo pierwotny plan zakładał jeszcze Dumę i rozmyślania Evy jakie łapanie świetlików w takim miejscu może być ro... zrywkowe! Tak, oczywiście, że rozrywkowe! Bo potem jeszcze myślała, że chciałaby móc tam pojeździć na łyżwach i żałowała, że nikt jej nie uprzedził, że powinna je wziąć.
W takim razie metodą eliminacji dochodzimy, że na pierwszy ogień idą Łzy Renifera z Pastwiska Reniferów przy jakiejś górze. ...Smoczej? Oby nie smoczej. Nie czuła się tak, jakby chciała spotkać smoka.

Lux - 29 Lipiec 2014, 19:24


Renifer wyczuwał dobry humor Iskry i dzięki temu sam takowy miał. Sprawiał, że czuła się dobrze, a to go motywowało jeszcze bardziej do dalszej wędrówki. Kobieta mogła poczuć, że na końcowym odcinku lotu zwierzę przyśpieszyło jeszcze bardziej. Będąc już na ziemi wierzchowiec szedł nieco wolniej niżeli leciał, jednakże z każdą chwilą zarys Smoczej Góry (tak, tak, dobrze zapamiętała) stawał się coraz to wyraźniejszy, aż w końcu oczom Iskry ukazała się w całej swojej rozmaitości. Była olbrzymia i na dodatek wydobywał się z niej... dym. Czyżby Smocza Góra okazała się być wulkanem? A może to smok śpi na jej szczycie i z jego pyska wydobywa się dym? Kto to wie? Nie było wokoło nic prócz zamarzniętej ziemi, kilku sosen i wielkiego wzniesienia nad Iskrą. Powietrze było tutaj ciężkie o można było je niemal gryźć. Wraz z poruszaniem się do przodu robiło się coraz to cieplej i Eva zdecydowanie przestała mieć wrażenie, że jest na Śnieżnej Pustyni. Ale prawdę mówiąc... wcześniej, lecąc jeszcze na reniferze poczuła uderzenie. Może przedostała się przez jakąś barierę czy portal, dzięki któremu dostała się do innej krainy? Kto wie! Jednakże pewne jest jedno - jak tak dalej pójdzie będzie musiała zdjąć swoje ubranie wierzchnie, bo się ugotuje.
Nagle renifer się zatrzymał i... zrobił parę kroków do tyłu, jakby czegoś się bał. Jednakże Eva nic nie widziała. Wszędzie panowała ta sama pustka. Czarna ziemia, sosny oraz Smocza Góra. Jednakże jej wierzchowiec był coraz to bardziej niespokojny, zaczął parskać, widocznie czymś zaniepokojony.




Iskra - 28 Wrzesień 2014, 16:58

Renifer czuł się dobrze, bo Eva czuła się dobrze, która czuła się dobrze, bo on dalej czuł się dobrze, ponieważ ona czuła się dobrze... Istne iskrowo-reniferowe perpetum mobile! Gdyby tylko dało się z tego pozyskać energię byłoby cudownie, ruda mogła bowiem zapewnić, że z jej strony perpetum będzie trwało.
Gdy wylądowali, zaczęła się rozglądać po okolicy, jednak prócz przybliżającego się masywu wszystko wyglądało tak samo jak z góry, podczas lotu. Wyglądało jednak na to – a raczej czuło, jakkolwiek niegramatycznie to zabrzmi – iż miejsce ma zupełnie inny od poprzedniego klimat: po kilku minutach zmagania się z myślami, że wcale nie jest jej aż tak ciepło dziewczyna poddała się i mocno ściskając nogami siodło, ściągnęła z siebie czapkę i szalik, a po chwili wahania także i puchówkę. Przewiesiła je w poprzek siedzenia, przed sobą, i korzystając jeszcze z chwili wiercenia sprawdziła, czy przytroczony przed momentem z boku siodła plecak nie spadł. Głupi nawyk sprawdzania wszystkiego po kilka razy, jednak miała serdecznie dość gubienia całych legionów swoich rzeczy. Założyła bagaż z powrotem na grzbiet i ponownie poddała się łagodnemu kołysaniu kroków renifera.

To było trochę inne od końskiego stąpania, jednak i tak przywoływało miłe wspomnienia. Zamknęła oczy i pozwoliła się nieść: przeszłości i teraźniejszości. Po chwili jednak je otworzyła, niepewna, czy wzrok nie płata jej figli: ze szczytu Góry faktycznie dobywał się dym. Pierwsze, racjonalne, ludzkie, nieparanormalne podejście: wulkan. Potem jednak w myśli uprzejmie wcisnęło się gdzieś bokiem Smocza Góra i mina jej zrzedła.
Aaaale! Przecież gdyby żył tu jakiś smok to renifery nie mogłyby się spokojnie wypasać, prawda? Pozjadałby je wszystkie. Logika ocali ludzkość.
Całkiem uspokojona Eva wróciła do obserwacji krajobrazu do chwili, gdy zwierzę raptownie się zatrzymało, a ona ponownie niemal nie wybiła sobie oka o jego poroże. Nosz w mordę. A raczej w pysk. Rozglądnęła się uważnie, podejrzewając najpierw, że dotarli do celu, jednak oni cofnęli się tylko kilka drobnych kroków, nadal jednak tkwili w samym środku pustkowia.
Ruda spojrzała wokoło jeszcze raz, a potem pochyliła się między rogami niespokojnego renifera, niemal kładąc się na jego szyi. Jedna ręka instynktownie powędrowała do kieszeni, w której ukryty był nóż sprężynowy, ruch kciuka i zamek zostanie odsunięty; drugą uspokajająco objęła szyję renifera, zanurzyła palce w bajecznie miękkim futrze.
– Co się dzieje, słodziutki? – zaszeptała nad kosmatym uchem. – Ktoś idzie?
Ale gdyby ktoś nadchodził, z pewnością by go usłyszała – bo tutaj było zbyt spokojnie. Czy nie powinny się pojawić jakieś zwierzęta? Ptaki chociażby? Ruch powietrza od czasu do czasu, przeganiający uczucie, że powietrze ciąży na ramionach? Jakieś ślady na ziemi?
Proszę, niech to nie będzie smok.

{Przepraszam za tak dluga zwloke, Magg!}

Anonymous - 14 Październik 2014, 15:07


Iskra mogła poczuć pewnego rodzaju niepokój, który wynikał z ogarniającej jej pustki. Trudno stwierdzić, co było gorsze. Tamta lodowa pustynia, czy to jałowe pustkowie, które wcale miłych skojarzeń na myśl nie dawało. Było tu tak cicho, że kobieta słyszała własne bicie serca. Można zwariować w takiej ciszy...
Renifer nadal był bardzo niespokojny, mimo starań Iskry by go uspokoić. Jednakże zaczął iść do przodu. Nie mógł się zatrzymywać przecież, mieli zdobyć składnik dla Mikołaja, a czasu było coraz mniej. Stworzenie prychnęło jedynie.
Wszędzie panował ten sam krajobraz. Czarna ziemia, wyschnięte drzewa, a gdzieś w tle Smocza Góra, która coraz bardziej dymiła. Jakieś dziesięć minut temu przypominało to dym z domostwa, teraz mogło to przypominać nawet i pożar. Ale dzielny wierzchowiec szedł do przodu. A kobieta nadal nic ciekawego nie wypatrzyła. Jednakże czuła na swoich plecach czyjś wzrok, jednakże za nią nikogo nie było. Tylko drzewa.

Iskra - 6 Listopad 2014, 15:43

Czy da się poczuć czyjeś spojrzenie? Zdrowy, chłopski rozum stwierdziłby, że nie, ale w takim razie jaki sens miałaby połowa horrorów? Oooo, to nie jest, zdecydowanie nie jest dobry tok rozumowania, Iskra.
Niemniej wrażenie bycia obserwowanym potęgowało się, wbrew logice. (Której ruda nadal kurczowo się trzymała, w naiwności wierząc, że jest Człowiekiem, że dziwy Krainy można przy odrobinie chęci wytłumaczyć naukowo, że to wszystko okaże się tylko złym snem.) Obejrzała się wkoło, jednak wciąż otaczała ją jedynie uboga tundra i przestrzeń.
Ruchy renifera huśtały, delikatnie, powoli; niemal wyczuwało się lek w każdym kroku zwierzęcia, Eva wsłuchiwała się w ciszę dookoła, tak głośną pośród tego pustkowia. Fakt, że niczego nie wiedziała, nie widziała, nie miała kontroli nad tym, co się działo – powyższe + chłodna, wymagająca matka i chroń się przed anoreksją, Iskro! – począł rozpalać w niej ogień, który bardzo szybko ze złości przeszedł w złośliwość i wybuch gniewu.

Wcale się nie kryjąc, sięgnęła do wcześniej wspomnianej kieszeni i wyjęła nóż sprężynowy. Prosty ruch kciuka i ostrze z impetem pojawi się, gotowe do obrony lub ataku.
– No wyłaź – warknęła na głos, jednocześnie ściągając cugle tak, by renifer zatrzymał się, albo przynajmniej zwolnił. – Pokaż się albo spierdzielaj.
Zapatrzyła się w przestrzeń i wytężyła pozostałe, trenowane od dzieciństwa, zmysły.

I bonus od mojej przyjaciółki Kasi, POV noża:
Jej magiczny nóż (cichy anioł) wciąż czuwał nad nią. Ona, niczego nieświadoma, czuła się samotna, choć w kieszeni niosła swojego przyjaciela, wiernego powiernika. Czasem jakby podświadomie czuła, że nie jest sama. Tłumaczyła sobie, że to jej urojenia. Nóż nigdy nie był tępy, mechanizm nigdy się nie zacinał. Był zimny w upalne dni, w mroźne noce wydawał się wyjątkowo ciepły. W chwilach trudnych, wymagających skupienia, nóż starał się pochłaniać jej negatywne emocje. A teraz głos w jej głowie wołał: RATUNKU!!!
Chcę jednak sprostować, że posiadany przez Iskrę nóż sprężynowy jest zwyczajnym nożem, a powyższy tekst jest bajaniem dwóch, zmęczonych ostatnim dniem praktyk w szpitalu psychiatrycznym, studentek pielęgniarstwa. ;)

Anonymous - 9 Grudzień 2014, 22:27

W nieznanych krainach wszystko jest możliwe. Nawet czucie czyjegoś wzroku na plecach. Iskra miała wrażenie, że ktoś ją śledzi i obserwuje i to zapewne nie dawało jej spokoju. Przez jakiś czas nawet próbowała to uczucie ignorować, ale wraz z czasem tylko narastało. Doszło chyba do apogeum, gdy ta wyciągnęła z kieszeni nóż sprężynowy.
- N-n-nie krzywdź mnie! - powiedział jakiś głos, w sumie to znikąd. Iskra nie widziała jednak nic w około. Do czasu, gdy nagle za jej reniferem pojawiła się mała dziewczynka z brązowymi włosami, zielonymi oczami w... stroju renifera. Jakby takiej piżamce, która była jednoczęściowa i odsłaniała jej jedynie buzię. Nawet rogi miała. - D-dawno nikogo tu nie widziałam... jest niebezpiecznie... a idziesz w stronę Smoczej Góry. Smocza góra zła. Niebezpieczna! - powiedziała dziewczynka z przerażeniem w oczach.

Iskra - 18 Grudzień 2014, 22:13

Nie krzywdź mnie! Wyskakujesz jak Filip z konopii, straszysz mojego renifera, mnie samą przyprawiasz o niemal zawał i uważasz, że to ja tobie coś mogę zrobić?
Na głos jednak Iskra tylko cichutko westchnęła; szmer oddechu brzmiał podobnie do wypuszczanego z ulgi powietrza. Obejrzała się na dziewczyneczkę, niemal rozczulając na widok kombinezonu-renifera. Potem jednak skarciła w myślach za zbytnią naiwność. Tak, nasza protagonistka zdecydowanie nie była typem ufnym. Można by w zasadzie pójść o zakład, że we wręczonym jej właśnie torcie urodzinowym doszukiwałaby się psikusa (i to wcale nie z powodu zaprzysięgłej zemsty Joanne w dzień 8. urodzin młodszej dziewczyny!)
Chwilka na zastanowienie i przekalkulowanie i już sprawnie ześlizgiwała się z siodła, by móc w odległości półtora metra - zarówno bliskiej, jak i bezpiecznej - przyklęknąć przed dziewczynką. Patrzenie na ludzi, choćby tak malutkich, z ich własnej wysokości i poziomu pokazywało, że traktujesz ich poważnie. A zezłoszczone dziecko potrafiło być naprawdę ogromnym utrapieniem. No i może dowie się czegoś bardziej konkretnego, skoro ten renifer nie zadał sobie trudu, by zacząć gadać. Spojrzała na dziewczynkę.
- Ale masz śliczne oczy - uśmiechnęła się. - Dlaczego Smocza Góra jest niebezpieczna, skarbie? To wulkan, czy coś innego sprawia, że tak dymi?
Nadal trzymała w lewej ręce lejce, a w prawej złożony nóż, jednak teraz schowany w rękawie, by nie straszył dziecka. Nadal była też zdecydowana podążać w kierunku, w którym wędrowała. I nawet zniosłaby obecność dziewczynki, która prawdopodobnie była tutejsza, a Czerwononosy pewnie uniósłby dodatkowy, drobniutki ciężar.

Anonymous - 29 Grudzień 2014, 22:37

Dziewczynka nic nie powiedziała. Patrzyła się na Iskrę z przerażeniem w oczach. Potem jej wzrok uniósł się ku niebu. Iskra zapewne też to zrobiła - coś przysłoniło jej słońce i teraz stała w cieniu. I zaczął wiać dość zimny wiatr, tak w sumie znikąd. To, co ujrzała na sto procent nie spodobało się jej. Wielki, czerwony i wyglądający na rozgniewanego smok, z którego nozdrzy buchał dym. Dziewczynka nie czekała na reakcję Iskry - po prostu chwyciła ją za rękę i pociągnęła na dół w ten sposób zmuszając ją do położenia się - jak na takie małe ciałko to była naprawdę silna.
- Widzę, że wybrałeś się na polowanie, Ger'dah! - powiedziała dziewczynka, ale większą pewnością siebie niżeli wtedy, gdy rozmawiała z Iskrą. - Od mojej farmy reniferów trzymaj się z daleka! - krzyknęła i zacisnęła malutkie piąstki.
Dziewczynka spojrzała na Iskrę, która nadal leżała na ziemi - jeżeli próbowałaby wstać, to nie udałoby się jej to. Jakaś dziwna siła ją przyciągała, jakby nagle grawitacja była trzy razy silniejsza.
Z gardła smoka wydobył się niemiły dla ucha dźwięk. Mówił coś, ale zdecydowanie nie był to angielski, Iskra nie mogła zrozumieć ani słowa z tego, co gadzina wycharczała. Brzmiało gorzej niż niemiecki. Dziewczynka westchnęła ciężko i wyciągnęła z kieszeni ampułkę z jakimś płynem.
- Ger'dah. Nie dam Ci łez. Są dla Mikołaja - powiedziała dziewczynka z niesmakiem w głosie. Smok znów coś powiedział. - Albo łzy, albo ja? Jak dla mnie wybór jest prosty.
Mała nieznajoma kucnęła nad Iskrą. Dziewczyna poczuła, że ciężar z jej barków został zdjęty. Dziewczynka dała niewielki flakonik z płynem.
- Oddaj to Mikołajowi. Mną się nie przejmuj.
Iskra teraz stanęła przed wyborem. Albo odda łzy smokowi i w ten sposób uratuje życie nieznajomej, albo wróci do Mikołaja z łzami.
*Wersja po oddaniu łez smokowi*
- C-co Ty robisz! - powiedziała dziewczynka z niedowierzaniem. Uśmiechnęła się jednak. - Dziękuję.
Ger'dah wycharczał coś po raz kolejny i zniknął tak nagle jak się pojawił. Renifer Iskry podszedł do niej, w ten sposób dając jej znak, że pora wracać. Ruszyli w drogę powrotną.
*Wersja po zatrzymaniu łez*
Dziewczynka powiedziała coś w nieznanym dla Iskry języku - ale za to renifer doskonale ją zrozumiał. Klasnęła jeszcze raz w dłonie, tylko po to, żeby kobieta znalazła się na grzbiecie zwierzęcia, które pognało przed siebie. Smok chciał polecieć za nimi, ale uderzył... w barierę.
- Przepraszam! - krzyknęła jedynie dziewczynka za Iskrą, a jedyne potem, co usłyszała, to gruchot miażdżonych kości.
Iskra nagle jednak poczuła ból na prawej dłoni. Gdy zerknęła na nią zobaczyła, jak na zewnętrznej części dłoni pojawia się znak w kształcie smoka.

/Proszę o napisanie posta w Chatce Mikołaja (z uwzględnieniem wyboru/



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group