Miasto - Apteka "Dziwności i różności"
Anonymous - 27 Lipiec 2014, 23:26 Temat postu: Apteka "Dziwności i różności" Budynek znajduje się w cichszych rejonach miasta. Jest jednopiętrowy, znajduje się w nim tylko apteka. Z tyłu znajduje się parking dla klientów oraz tylne wejście, którym można dostać się do magazynu. Ceny leków i innych medycznych narzędzi są średnie, można znaleźć inne punkty aptekarskie, w których są one o wiele niższe.
Jej stan był... zły. Musiała czym prędzej wypocząć i zająć się swoją raną.
Podczas jazdy przez las nie natknęła się już na żadnego żołnierza. W miejscu rany postrzałowej była ogromna plama krwi. Musi czym prędzej wyjąć kulę i zatamować krwawienie. Gdyby nie ta rana. Już dawno by siedziała w jakimś opuszczonym domu gdzieś w mieście. A rano... No właśnie. Co by było o poranku? Na razie myślała o przetrwaniu, ale nie brała pod uwagi dalekiej przyszłości. Czym miała się zająć? Na razie nie bierze takich pytań pod uwagę.
Jeździła po ulicach miasta, dopóki znalazła apteki. Zauważyła znak, który informował kierowców o tym, że posiada własny parking, więc na niego wjechała. Gdy zaparkowała, wyłączyła auto. Spojrzała na tylne siedzenia i oczy jej się zaświeciły. Znajdowała się tam czarna torba. Sięgnęła po nią i sprawdziła co jest w środku. Butelki wody, kanapki, jakieś batony...
Sprawdziła pozostałe kieszenie. Znalazła jakieś zdjęcie - nie zainteresowała się tym, przeglądała dalej - jakieś tabletki, zapewne jakieś popularne, przeciwbólowe. Dobrze, że zajechała do apteki. Wzięła kanapkę, czym prędzej zjadła i popiła wodą.
Gdy skończyła posiłek spojrzała na aptekę. Wzięła plecak i trzymała go w jednej dłoni. Upewniła się czy nie ma kamer i wyszła z samochodu. Podeszła do tylnych drzwi i kucnęła przed nimi. Były one zwykłe, zamek chyba też. Zapewne apteka miała system zabezpieczeń w postaci alarmu, dlatego zaraz po dostaniu się do środka, wyłączy wszystkie bezpieczniki.
Nie miała żadnych narzędzi, by rozpracować zamek, nie miała także doświadczenia we włamywaniu się. Wstała, cofając się przy tym i jednocześnie wyciągnęła pistolet z tłumikiem, ten, który zabrała od jednego z żołnierzy. Chwyciła go oburącz i wycelowała w zamek. Pociągnęła za spust i... drzwi się otworzyły, a przy tym zaczął wyć alarm.
Wbiegła do środka - znalazła się w pomieszczeniu pełnym od szaf. Zapewne magazyn. Rozejrzała się prędko i znalazła siwą skrzynkę wiszącą na ścianie z nalepkami o ostrożne użytkowanie, gdyż grozi porażeniem prądem.
Ignorując zasady BHP, otworzyła ją i po prostu strzeliła w bezpieczniki. Alarm przestał wyć, ale Anna nie zwlekała. Przystąpiła do przeszukiwania szaf. Zabierała ze sobą strzykawki, igły do nich, środki przeciwbólowe, środki znieczulające, narzędzia chirurgiczne - skalpel, malutkie szczypce, nić do zszywania ran. Wpakowywała to wszystko do plecaka i przystąpiła do pakowania bandaży. Gdy wszystko już zebrała, skierowała się do auta. Wsiadła i uruchomiła auto, czym prędzej uciekając.
// z/t, jeśli pan MG uzna, że wszystko się udało, jeśli nie, akcja będzie kontynuowana //
Zinoviya Avdeyev - 28 Lipiec 2014, 00:01
Jazda przez część lasu, po drodze z zakrętami, nie obeszła się bez otarcia się o wpadnięcie do rowu, bez ścinania zakrętów. Prawe lusterko straciła w kontakcie z jednym ze znaków drogowych. W mieście drogi były już odśnieżone, posypane żwirem. Miała też dla siebie więcej miejsca. Najadła się strachu, gdy minął ją partol policji. Ja myślę, że nie zauważyli wybitej po stronie pasażera szyby, a światła włączyła, gdy wyjechała z lasu.
Szukałą apteki, a rana niemiłosiernie ją piekła. Kilkakrotnie dodała za dużo gazu, bądź zahamowała gwałtownie, Standard, że jakiś idiota na drodze w nocy będzie szaleć. Można by ironicznie stwierdzić, że byłoby podejrzany, gdyby spokojnie prowadziła samochód o tej porze.
Zaparkowała na tyłach budynku. Mam nadzieję, że światła zgasiła, zanim zjechała drogi, coby nie świecić ludziom do okien bloków. zaczynających się kilkanaście do kilkudziesięciu metrów dalej.
Drzwi nie były zwykłe, bo zamek miały solidny. Strzał z pistoletu, z tłumikiem, rozwiązał sprawę ich otwarcia, ale i, w reakcji dominowej, postarał się o włączenie syreny. Skrzynka z bezpiecznikami była za winklem, ale w końcu ją znalazła. Niektóre z nich lepiej było po prostu pstryknąć palcem, ale też i jeden strzał w główny zrobiłby swoje. Problem jednak w tym, że teraz na magazynie miała dość ciemno...
Po omacku szukała przydatnych rzeczy, a raczej brała coś do reki i próbowała zgadnąć, czy jej to potrzebne. Tym sposobem poraniła sobie palce, które i tak ledwo już się poruszały z racji powierzchownych odmrożeń.
Nabrała ekwipunek do jakiejś szafki. Umazała posoką sporo szafek i wyrysowała nią szlaczek na podłodze. Wróciła do auta. O alarmie służby ochronne zostały powiadomione i ich samochód był w drodze, przybędzie tutaj za jakieś sześć minut.
Zaszła do auta. Chciała odpalić, ale nie znalazła tego pierdolnika, którym to poprzednim razem uczyniła. Poczuła najpewniej czyjaś obecność obok i pewnie zrobiło to na niej wrażenie.
-Tego szukasz? - odparła kobieta z rosyjskim akcentem, trzymając w dłoni ten wihajster, bez zamiaru oddania go, póki co.
Siedziała na miejscu przedniego pasażera. Jak się tutaj znalazła? Zbliżała się do fabryki, kiedy to usłyszała jak jakiś samochód odjeżdża. Wsiadła na swój skuter i popędziła przez las, doganiając ją na krzyżówce. A potem zwyczajnie ją śledziła. Ten jej skuter jest cichy, z jadącego auta go w ogóle nie słychać, a jechała bez świateł, utrudniając zdemaskowanie jej w lusterku.
Zostało pięć minut do przyjazdu security.
Anonymous - 28 Lipiec 2014, 00:24
Obraz przed oczami jej się mglił. Nic dziwnego, że kilka razy wbiła sobie igły w palce, przy ich wyciąganiu. Bolało, ale z jednej strony się cieszyła. To znak, że nadal z jej rękoma nie było aż tak źle. Chociaż i tak się strasznie trzęsły, co także utrudniało wyciąganie potrzebnych jej przedmiotów z szafy.
Nie zwracała uwagi na szczegóły. To tak, jak zabrać osobie z wadą wzroku okulary. Nadal widzi, ale gorzej. Ona była właśnie w takim stanie. Nic dziwnego, że jedno z lusterek się ułamało. Nawet nie zwróciła na to uwagi. Słyszała tylko, jak coś się odłamywało, ale że auto dalej jechało... Nie przejęła się tym za bardzo. Przecież ledwo widziała, to po co jej było lusterko, skoro nie mogła się w nim przyjrzeć?
A jeśli o jej wyglądzie mowa... Oczy były zamglone, tak samo jak i widok przez nie odbierany. Potargane, brudne włosy, które częściowo zakrywały jej twarz. Prawy bok klatki piersiowej brudny od krwi, spływająca po jej nogach. Dodatkowo jeszcze te blizny, które można było zobaczyć na jej dłoniach i nogach. Nigdy nie zrozumiała sensu ich istnienia. Być może badano w ten sposób ile bólu może znieść, gdyż rany zadawane w laboratorium były dość głębokie.
Wracając do kwestii samego auta. Z trudnością otworzyła same drzwi. Plecak rzuciła na siedzenie pasażera i nawet na nie nie spojrzała. Bo i po co? Był środek nocy, obraz rozmazany, większość kolorów jakie odbierała to czerń i odcienie szarości.
Oddychała bardzo szybko, a krople poty spływały po jej twarzy. Oparła się o zagłówek i zamknęła oczy. Odetchnęła głęboko. Następnie otworzyła oczy. Sięgnęła do swoich potrzebnych przedmiotów, które były jej niezbędne w odpaleniu auta. Nie znalazła ich.
To uczucie, gdy mrowienie przechodzi przez całe ciało, gdy usłyszała obcy głos kobiety. Ten szok w oczach Anny gdy zobaczyła ciemną postać siedzącą tuż obok niej. Pomyśleć, że siedziała przez kilkanaście sekund obok niej i nic nie zrobiła. Nawet nie drgnęła. A może drgnęła, tylko tego nie zauważyła? Rozdygotana sięgnęła po broń palną, chwytając ją oburącz. Ledwo ją trzymała.
To zapewne jedna z nich.
- T-Ty... - zdołała wypowiedzieć - Zabierzesz mnie do nich...? Nie ma mowy
Była gotowa na to. Przygotowywała się przez cały pobyt w MORII. Spojrzała to na postać, której tak naprawdę nie widziała, a trzymała potrzebny jej przedmiot. Powoli przystawiła swoją broń do skroni.
- Nie wrócę tam...
W jej wyobraźni wystrzeliła i było już po wszystkim. Nastała ciemność. Ale tak naprawdę to tylko jej wyobraźnia. W rzeczywistości jej ciało nie miało sił na dalsze czynne funkcjonowanie, dlatego zmusiło się do odpoczynku.
W taki o to sposób Anna zemdlała.
Zinoviya Avdeyev - 28 Lipiec 2014, 08:29
Była gotowa na jej panikę, na przystawioną lufę do głowy, na możliwość bycia zaraz związaną i wystawioną na burtę. W ostateczności była gotowa na to, że strzeli. Dla każdej z tych opcji widziała jakieś rozwiązanie. Ona jednak po pomyśleniu, że jest fajną i zdaniu się na nadzieje, że nie trafi na powrót do MORII, zdecydowała mimowolnie utracić wszystkie siły. Można i tak poczynić...
Miała na dłoniach rękawiczki, włosy schowane pod płaszczem. Nie zostawiła śladów po sobie w aucie, jej płaszcz tego nie czyni. Wyszła i wyciągnęła ją z tego blaszaka na zaśnieżony cienką warstwą asfalt. Rana była paskudna i od razu zajęła się jej związaniem. Na wyjęcie kuli przyjdzie jeszcze czas, póki co nie warto ryzykować dalszego ubytku krwi.
Usadziła ją na skuter, zawiązując jej ręce przed sobą, na linii bioder, aby jej czasem nie spadła. Zrobiła to samo na linii ich barków. Niebezpieczne to jest, ale w innym wypadku wypadnie jej przy pierwszym zakręcie. Usłyszała syreny w oddali. Dodała gazu i czym prędzej uciekła stąd w przeciwną stronę niż ta, z której za chwile miał się zjawić wóz panów od ochrony. Kradzież samochodu to z pewnością nie jest to, czego chciałaby tutaj. Będzie policja miała sporo śladów do zacierania... wraz z MORIĄ.
z/tx2
Stan apteki: Właściciel najpewniej straci trochę, bo odszkodowanie wszystkiego mu nie pokryje, ale najpewniej będzie próbował dalej toczyć biznes.
|
|
|