Archiwum X - "Błądzę w świecie wyobraźni" - Historia Deral'a
Anonymous - 31 Grudzień 2014, 11:34 Temat postu: "Błądzę w świecie wyobraźni" - Historia Deral'a
Dla niektórych życie jest bajką, jeszcze inni mawiają na odwrót, kolejni mówią że to wytwór wyobraźni - a my jesteśmy tylko marionetkami. Jednak kimże jesteśmy żeby oceniać co może być prawdą, a co nie. Baśń zawsze będzie baśnią, w której możemy znaleźć trochę faktu. Ale co będzie gdy naprawdę dostrzeżesz słuszność w słowach, a może nawet czynach. Każdy ma w sobie coś z legendy, musi się tylko przełamać. Lubimy marzyć i wspominać, ale nic po za tym. Nie potrafimy przełożyć działania w czyn, tylko dlatego że wolimy być bezpieczni i zostawić przygodę dla innych. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie że ma to we krwi...
"Poszukiwać spokoju umysłu."
"-A wszystko zaczęło się w kraju kwitnącej wiśni, gdzie panowała jeszcze dynastia honorowych wojowników. Tak chodzi o samurai..." - Deral uśmiechnął się jednym ze swoich oficjalnych uśmiechów, świadczącym o jego prawdomówności.
"-W jednej z pomniejszych wiosek wychowywał się chłopiec. Był uczony przez swojego surowego ojca, ponieważ miał zostać wychowany na wybitnego wojownika. Wiedział jakie jest jego przeznaczenie, i nie miał zamiaru się temu sprzeciwiać. Od dzieciaka był katowany aby łatwiej przybrać nauki, ale mu to nie przeszkadzało. Lata treningów mijały, a on stawał się coraz potężniejszy. Gdy osiągnął wiek dojrzałości otrzymał swój pierwszy miecz. W końcu został wysłany na swoją pierwszą wojnę. Był na początku ze zwykłymi wieśniakami w oddziale, ale szybko awansował do lepszej jednostki. Posiadał nawet już swój własny pancerz. Jednak jak w każdej baśni w końcu musi się pojawić ten zły. I tu jest to przesłanie. Samuraj stał się tym złym, teoretycznie... Po wielu wojnach nie wiadomo dlaczego, naszego bohatera zaczął ogarniać mrok. Może przez sławę, a może przez chciwość. Po latach odbytej służby, wojownik wrócił do swojej wioski. Niestety były to ostatnie chwilę osady, jeszcze tej samej nocy cała miejscowość stanęła w płomieniach, a po mieszkańcach słuch zapadł. Nie znaleziono niczego, co mogło służyć jako jakaś wskazówka. Czy samuraj ich wszystkich zabił tak po prostu? A może chciał się zemścić za to że zrobili z niego maszynę do zabijania? Ktoś mógł również zaatakować wioskę po przybyciu samuraja, prawdopodobne jest to że ktoś mógł zlecić zabójstwo wojownika. Nikt nie wie co się wtedy stało z nim i wioską. Nigdy później, więcej o nim nie słyszano." - Chłopak leniwie się przeciągnął i ziewnął, nie spuszczając wzroku z rozmówcy Chwilę po tym zaczął kontynuować mowę: - "A teraz powiedz czy mi uwierzysz, jeżeli powiem że ten samuraj nadal żyje, aż nadto dodam że go widziałem? Hmm...? Nie bardzo, co? Nie jest możliwe żebym żył w tamtych czasach, ale on też nie mógł dożyć naszych. I to właśnie jest ta różnica. Cały czas staram pokazać to że we wszystkim może być prawda, zależy to wyłącznie od twojego punktu widzenia." Click!
"Nie da się żyć zbyt długo w realnym świecie."
Nie wszyscy się rodzą, niektórzy po prostu są. Trudno to wytłumaczyć ale po prostu są. Jak w życiu, zawsze znajdzie się ktoś kto wejdzie w twój świat i obróci wszystko do góry nogami, całe życie. Teraz należy jeszcze tylko wybrać który świat jest prawdziwy. Ale co jeżeli mieszkańcy ziemi mają więcej wspólnego z mieszkańcami drugiego wymiaru, niż im się wydaje. Co jeżeli każdy na ziemi ma w sobie coś magicznego. Teoria Darwina nigdy nie została w stu procentach potwierdzona. Teraz spójrzcie na to gdyby brakującym ogniwem były istoty magiczne. Religia w tym świecie jest bardzo banalna. Ludzie wierzą w to że Bóg istnieje, ponieważ chcą w to wierzyć. Ta rasa jest skonstruowana do tego aby coś było nad nimi, w inny sposób tracili by sens życia. Tylko co jeżeli to wszystko zabrało się od świata magicznego? Być może sama święta księga była wytworem istot zza lustra. Komuś mogło strasznie zależeć na tym aby zatrzeć ślady. Intrygujące... Nie sądzisz?
"Miasto, gdzie legendy stają się rzeczywistością."
Krążą, a raczej krążyły plotki gdzieś w drugim wymiarze o powstaniu pewnej rasy w przemieszczającym się mieście. Może nie byli koczownikami, czy czymś w tym stylu. Ale niektórzy twierdzili że miasto znajduje na wielkim żółwiu, który podróżuje gdzieś po oceanach, inni zaś powiadają że był to ogromny ptak przypominający orła. Musiał być to bardzo fascynujący widok. W prawdzie rzeczy nie ma to znaczenia, ponieważ i tak już nie dowiemy się czy takie zjawisko wprawdzie kiedyś istniało. Teraz możemy jedynie sobie wyobrazić to monstrum. Ale do rzeczy. Kiedyś za lustrem spotkałem pewnego chłopaka, o strasznie charakterystycznym kolorze włosów. To on właśnie podzielił się ze mną tą legendą. Po drugiej stronie można znaleźć wielu dziwaków i niekoniecznie chcemy każdemu ufać, on był inny. Opowiadał tą powieść jak by naprawdę tam kiedyś żył.
"Słyszałeś kiedyś o baśniopisarzach? A może jakiegoś znasz? Ja miałem przyjemność poznać kilku... Jeden był moim bardzo dobrym przyjacielem. Charakteryzowały go abstrakcyjne włosy, i strasznie fascynujące oczy. Często opowiadał mi legendy o bohaterach z tego, jak i drugiego świata. Kiedyś wspominał o jakimś człowieku z mieczem i zbroją, który wybił całą swoją rodzinę. To miał by być bohater? Przepraszam, szedłem trochę z tematu. Wracając... - Chłopak ciągnął swoją opowieść, zabarwiając ją tak aby mogła być jak najbardziej fascynująca dla słuchacza. Przechodzące istoty słysząc urywki opowieści momentalnie się zatrzymywały i słuchali z zaciekawieniem ciągu dalszego rozmowy. To się mu podobało, lubił gdy inni go słuchają. Dla niektórych to nie ma sensu, jednak on sprawdzał w ten sposób czy potrafi jeszcze zainspirować ludzi swoim dziełem. - Miał na imię Deral. Urodził się w mieście, w którym nawet największa fikcja mogła stać się prawdą. Dokładnie nie mówił czy mieszkała tam cała rasa, czy tylko jakiś odłam baśniopisarzy. Mówię o tym w tak wyjątkowy sposób, ponieważ pokazywali nadzwyczajne umiejętności. Potrafili zamieniać swoją sztukę w prawdę. I nie mówię tu o tym że potrafili ożywić obraz czy postać ze swoje historii, byli w stanie zmienić świat swoimi dziełami. Trochę to zagmatwane... Ale chodzi mi o to że jeżeli by chcieli zniszczyć cały świat za pomocą przyzwanego deszczu meteorytów, to by to zrobili. Inne rasy obawiały się ich, ponieważ mogli stworzyć wszystko. Byli jednak nieobliczalni ze względu na ich huśtawki nastroju, dlatego byli tak niebezpieczni. - Tłum stawał się coraz większy. Ludzie przepychali się tylko po to aby zobaczyć co się dzieje między zbiegowiskiem. Wszyscy byli oczarowani opowieścią. Niektórzy słuchali tylko z ciekawości i nie dowierzali, inni byli lekko przerażeni, a jeszcze kolejni przyjmowali historie z pewną powagą. - W obawie przed baśniopisarzami, Karciana Szajka wraz z Mroczną Arystokracją uknuła intrygę która pogrążyła miasto. Zaczęli masowo przekupować rodziny, aby używały mocy przeciwko sobie. Korupcja ogarnęła szybko metropolie. Wszystko tylko przez chciwość materialną. Oczywiście nie wszyscy dali się przekupić, oni właśnie stawali się najczęstszymi celami skorumpowanych artystów, Większość została wybita przez własną rasę. Oczywiście co mądrzejsi wynieśli się z metropolii. Nie długo później głos o tej rasie jak i mieście zaniknął. Królowa wraz z królem dokonali swego, pozbyli się zagrożenia. A być może tak naprawdę baśnipisarze przenieśli się gdzieś, aby odbudować rasę. Tego już raczej się nie dowiemy. - Chłopak poprawił szary, poszarpany płaszcz który miał na sobie, a następnie założył kaptur na głowę, który pokrył jego twarz cieniem. Powoli ruszył w swoją stronę, gdy nagle wyrwał ktoś się z tłumu:
-Czy baśniopisarze, nie będą chcieli zniszczyć świata dla zemsty?
-Tego możemy się tylko domyślać...
-A co z twoim przyjacielem, który należał do ich rasy?! Gdzie teraz jest?! - Młodzieniec nie odpowiedział. W jego oczach można było tylko zauważyć błysk, a lekki uśmiech pojawił mu się na twarzy. Po czym ruszył w swoją stronę."
"Ceną wolności jest śmierć."
|
|
|