To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Historia o tym, jak...

Anonymous - 13 Marzec 2015, 23:17
Temat postu: Historia o tym, jak...
Znacie bajkę o Calineczce? Pamiętacie kobietę, która tak bardzo chciała mieć dziecko, a nie mogła? A bajkę o Roszpunce, gdzie również wyczekiwano na narodziny dziecka z niecierpliwością?

Jeśli tak, możecie sobie wyobrazić zatem, jak bardzo rodzice Aphrodite, Camellia i Tristan pragnęli, by wydać na świat potomka. Oboje byli Lunatykami, Białymi Królikami konkretnie, zdrowo rąbniętymi na punkcie świata ludzi. Choć zamieszkiwali Krainę Luster, bardzo prędko korzystając z teleportacji przenieśli się na Ziemię, gdzie z niezdrową wręcz fascynacją obserwowali otaczający ich świat, tak zupełnie różny od tego gdzie im było dane dorastać. Chcieli zebrać jak najwięcej informacji dla swoich pobratymców. Całkowicie wtopili się w otoczenie, nie korzystali ze swoich mocy, chcąc udawać ludzi. Trzeba przyznać, że udało im się to, nikt ich nigdy nie podejrzewał o to, że są kimś więcej. Cały ten czas bardzo starali się o dziecko i gdy w końcu się to udało, ogarnęła ich euforia.

***


W końcu na świat przyszła nasza jakże zacna bohaterka. Wciąż zafascynowani światem ludzi rodzice nadali jej imię Aphrodite – Afrodyta, chcąc by idąc w ślady bogini z mitologii była równie piękna, a także miała szczęście w miłości i życiu. Drobna istotka całkowicie odmieniła ich dotychczasową egzystencję, a wychowywanie dziecka stało się ich głównym celem. Dem miała wszystko, o czym tylko mogła zamarzyć, rodzice kochali ją nad życie, nigdy niczego jej nie brakowało. Dorastała sobie święcie przekonana, że jest normalną dziewczynką. Jednak podobnie jak rodzice, była Białym Królikiem. I w końcu jej moc doszła do głosu, co objawiało się mniej więcej tym, że znikała i pojawiała się w najmniej oczekiwanych miejscach, a do tego w najmniej spodziewanym czasie. Zdarzało się, że nagle zapadała się jak kamień w wodę tylko po to, by zaraz okazało się, że jest w sąsiednim pokoju. O ile gdy była mała, nie bardzo rozumiała co się z nią dzieje, ale im stawała się starsza, tym bardziej sytuacja zaczynała wymykać się spod kontroli. Jak bowiem wytłumaczyć to wychowawcom w szkole? A dzieciom? Te ostatnie bardzo prędko dały jej do zrozumienia, że jest wyrzutkiem. A ona nie mogła z tym nic zrobić, nie umiejąc kontrolować mocy. Jak to mówią, dzieci potrafią być okrutne… Po licznych dyskusjach z rodzicami, zdecydowano, że Aphrodite będzie się kształciła w trybie indywidualnym. Tak też się stało. Nieroztropni rodziciele zamiast spróbować nauczyć córki kontroli i wyznać jej prawdę, stwierdzili, że znajdą jej masę zajęć, by dziewczynka nie miała czasu zastanawiać się nad tym, jakim cudem potrafi robić takie rzeczy. Jako że była jeszcze wtedy na tyle małym brzdącem, początkowo ich plan zdawał egzamin. Zapisano ją na łyżwy i treningi zajmowały większość jej wolnego czasu. Resztę przeznaczono na naukę wszystkiego co się dało. I sen. Ale snów nie mogli kontrolować, a to właśnie tam pojawiała się Kraina Luster. Gdzieś w podświadomości małej Aphrodite czaiło się jej prawdziwe „ja”. I czekało, aż ktoś je odkryje.

***


Lata mijały, nasza bohaterka wyrosła na młodą dziewczynę. W zasadzie prowadziła życie wyjątkowo nudne. Trening, szkoła, sen, trening, szkoła, sen, od czasu do czasu przerywane zawodami, na których radziła sobie doskonale. Jednak z biegiem lat jej zdolność teleportacji może nie zanikła, ale została ograniczona do minimum, ku zadowoleniu rodziców. Temat nie był w ogóle poruszany, a oni nadal mogli się cieszyć swoim spokojnym, ludzkim życiem. Do czasu.

***


W końcu w jej życiu pojawił się Thaniel. Młody, przystojny, sympatyczny chłopak, a konkretniej – jej partner do treningów.

***


Aphrodite maszerowała w stronę lodowiska szybciej niż zwykle. Ogólnokrajowe zawody były już za pasem, a tym razem dziewczyna była wyjątkowo pewna siebie. Dzięki zebranemu do kupy talentowi jej i Thaniela mieli spore szanse na podium, ponadto układ choreograficzny który wymyślił dla nich trener wydawał się nie mieć słabych stron. Nawet pogoda dopisywała i dlatego właśnie dziewczyna postanowiła zrezygnować z podwózki rodziców. Wystawiając twarz do słońca doszła do wniosku, że chociaż raz w życiu jest całkiem zadowolona z tego, jak obecnie wygląda jej egzystencja. W końcu jednak dotarła na miejsce i ruszyła w stronę hali. Czas na trening.

***


- Zostaliśmy sami – poinformował ją Thaniel już na wejściu, z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Aphrodite speszyła się lekko, mając wrażenie, że zabrzmiało to co najmniej dwuznacznie.
- Dlaczego? Trenera nie ma? – Zapytała, sznurując łyżwy na ławce. W duchu cieszyła się z takiego obrotu sprawy, jednak w życiu by się do tego nie przyznała.
- Nie. Zadzwonił przed chwilą – rzekł chłopak, opierając się o bandę i spoglądając na brunetkę z rozbawieniem. – Nie da rady się pojawić, żona zmusiła go do pójścia na przedstawienie w szkole syna – dodał gwoli wyjaśnienia. Aphrodite wstała, poklepała się po udach i sprawnie weszła na taflę. Thaniel podał jej rękę, a ona roześmiała się perliście.
- Się biedaczek wkopał. Dobrze, że mój ojciec nie traktował w ten sposób moich zawodów – rzuciła żartobliwie, trzymając chłopaka za rękę jednocześnie rozgrzewając się. Przez kolejne 15 minut przygotowywali się do wypróbowania układu. Po upływie tego czasu przystąpili do właściwego treningu. Wszystko szło zgodnie z planem, jednak w pewnym momencie Aphrodite wyślizgnęła się z objęć Thaniela i upadła na lód, przygryzając wargę. Chłopak od razu rzucił się w jej stronę z przeprosinami, gotów wzywać pogotowie, na szczęście odbyło się bez tego.
- Rozcięta warga, to nic takiego – powiedziała dziewczyna uspokajająco, rozmasowując obolałe kości. Oblizała wargi i poczuła krew. – Od tego się nie umiera – dodała pospiesznie, widząc dziwną minę Thaniela na widok jej rany. Pozbierała się z tafli i chciała ćwiczyć dalej, jednak wyraźnie poruszony partner stwierdził, że na dzisiaj na pewno ma dosyć i że nie chce, by Aphrodite skończyła z kontuzją przed zawodami. Zamiast tego zaprosił ją na mały spacer, jako że godzina była jeszcze wczesna. Dziewczyna z chęcią przystała na tę propozycję, jako że pogoda w istocie była przepiękna.

***


- Zabiorę Cię w specjalne miejsce – rzekł brunet, otwierając jej drzwi do samochodu. Dziewczyna roześmiała się i pospiesznie wsiadła, rzucając na tylne siedzenie torbę z rzeczami oraz łyżwy. Trzeba było przyznać, że była niezwykle podekscytowana perspektywą takiego prywatnego spotkania z Thanielem, bo choć pracowali ze sobą już jakieś 3 miesiące, była to dla niej nowość. Wyruszyli w drogą. W zasadzie zabrał ją dosyć daleko, jakieś pół godziny drogi od lodowiska. W czasie podróży rozmawiali o głupotach, żartując i podziwiając widoczki. Anglia to bez dwóch zdań piękne miejsce. Gdy w końcu dotarli, oczom Aphrodite ukazał się las. Thaniel złapał dziewczynę za rękę i nie przerywając ciekawej konwersacji, wprowadził między drzewa. Spacerowali dość długo, ale mimo że zaczynało się ściemniać, wciąż wchodzili głębiej. W końcu zaniepokoiło to dziewczynę.
-Zgubiliśmy się? – Zapytała, starając się ukryć zdenerwowanie tak łatwe do wykrycia w jej głosie. Nie doczekała się jednak odpowiedzi. Coraz bardziej zaniepokojona podążała za chłopakiem, ale coś jej tu nie grało. Mimo to nie było nawet cienia szansy, że trafi stamtąd do domu sama, stąd w swojej naiwności postanowiła Thanielowi zaufać. Przeszli jeszcze kilka metrów, aż w końcu natknęli się na niewielką polanę, na środku której znajdował się staw. Mimo strachu i chłodu jaki zaczynała odczuwać, była zachwycona widokiem zbiornika, sitowia i księżyca, który odbijał się w tafli spokojnej, niezmąconej niczym. Wody. Ta cisza. Chyba zbyt głucha.
- Bardzo tu pięknie – stwierdziła ostrożnie. – Ale powinniśmy już wracać. Mówiłam rodzicom, że będę zaraz po treningu i… - wyjaśniła, jednak rozmówca wpadł jej w słowo.
- No śmiało, teleportuj się – odwrócił się nagle, a jego ton wcale nie był już taki przyjazny. Aphrodite spojrzała na niego nic nie rozumiejąc. Cofnęła się o krok, jednak on nie ustąpił. – No dalej! – Ponaglił ostro. Jednak ponownie natknął się na blokadę, dziewczyna ani myślała się ruszyć.
- Nie wiem o czym mówisz! – Warknęła. – Nie zachowuj się jak buc. Chcę wrócić do domu, natychmiast! – Powiedziała, a jej głos odbił się echem po lesie zakłócając ciszę. Thaniel tylko się roześmiał, co bardzo ją rozeźliło. Wyjęła telefon komórkowy i zaczęła wykręcać numer do mamy. Chłopak jednak był szybszy, wytrącił jej urządzenie z ręki. Dziewczyna chciała je szybko podnieść, jednak nie zdążyła – chłopak doskoczył do niej i złapał ją za ręce, blokując ruchy. Chciała go kopnąć, jednak ten podciął jej nogi i wylądowała na ziemi. Przyległ ją całym ciężarem ciała i uniemożliwił jakąkolwiek obronę.
- Puść mnie, proszę – zmieniła ton na bardziej łagodny. – Nikt się o niczym nie dowie. Chcę tylko wrócić do domu – powiedziała, coraz ciszej. Nie wiedziała, co z nią zrobi i nie chciała wiedzieć. Że też była tak głupia i z nim przyszła!
- No proszę, co ja widzę. Magiczne kurewki nie są już tak pyskate? Nagle stałaś się taka pokorna? Nie udawaj! – Syknął złośliwie, prosto do jej ucha. Dziewczyna próbowała się szarpać, ale było to prawie niemożliwe. Widać było, że chłopak już tracił cierpliwość. – Jestem z MORII i wierz mi, nie dam się nabrać na takie numery! – Niemalże wykrzyknął jej do ucha. Aphrodite była już bliska płaczu.
- Mówię przecież, że nie mam pojęcia o czym mówisz! – Wykrzyknęła, a w głowie kotłowały jej się miliony myśli. Jaka Moria, jaka teleportacja? Przecież to jakiś świr. Nie zdążyła tego jednak głębiej rozważyć, gdyż zauważyła, że Thaniel trzymając jej jedną dłonią ręce nad głową, drugą sięgnął po leżący nieopodal niej kamień. Zanim zdążyła przemyśleć to, co właśnie zrobił, chłopak zamachnął się i uderzył ją w głowę. Ostrą krawędzią.

***





***


I tak oto Aphrodite stała się Dementią. Błąka się po świecie ludzi w zasadzie bez celu i szuka zemsty, tylko i wyłącznie zemsty. Nie pamięta tego, kto skazał ją na taki los, mści się zatem dla zasady, na całym gatunku ludzkim. Pod warunkiem, że akurat pamięta, że nie żyje, bo czasem zdarza się, że nie zdaje sobie z tego sprawy.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group