To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Seraphim Rugulus

Anonymous - 18 Maj 2015, 00:27
Temat postu: Seraphim Rugulus


Historia:


Seraphim był pierworodnym synem. Już, jako mały chłopiec, potrafił to odczuć. Nie chodziło o brak rodzeństwa, czy też sam fakt świadomości, że jest jedynakiem. Nawet wtedy najważniejsze były obowiązki. Wolał zbierać ślimaki i chować się w studzience za plantacją, ale niestety jego dni wypełniały zajęcia. Seraphim uciekał przed nauczycielami. Zabawy na świeżym powietrzu były o wiele ciekawsze, niż jakiś tam fechtunek, czy inna kaligrafia…

Plantacja była bardzo ważnym miejscem. To na niej opierał swą działalność ród Rugulus. Jak mówił stary praprapradziadek Leoryphim „Kryształy są cenne, ale kryształów nie można zjeść!”. Miał rację. Każdy chciał mieć magiczny kryształ, ale to nie było aż tak ważne jak pożywienie. Ród Rugulus nie podbijał ziem, nie budował kopalni, nie wychowywał pięknych panien, które następnie wydawał bogatszym za żony. Rugulus mieli pole. Duże pole.
Napędzali gospodarkę, współpracowali z kupcami, zapatrywali przyjęcia. Pole było przekazywane z pokolenia na pokolenie. Z czasem dołączano coraz to nowsze uprawy. Zbiory były urodzajne, a handel kwitł. Ta sielanka zakończyła się, gdy kryształ pana domu, zawisł na szyi ojca Seraphima, Hapraphima. Kryształ stanowił symbol spuścizny rodu. Widniał w herbie i symbolizował pierwsze nasionko, które zakiełkowało na ziemi Rugulus. Hapraphim był człowiekiem bardzo skąpym i zachłannym. Chciał mieć dużo i szybko, ale nie wiedział jak to osiągnąć. Próbował magicznych nawozów, ale były zbyt kosztowne. Innym razem chciał powiększyć obszar upraw, ale wtargnął na teren podmokły i wszystkie zbiory zgniły. W końcu wymyślił, że dobrze by było hodować coś, co jest drogie i bardzo potrzebne. Hapraphim zainteresował się używkami. Przyciągnęło to do niego wiele szemranych osobistości, jednak wcale go to nie zniechęciło. Seraphim nie raz umykał matce, która opiekowała się jego młodszą siostrą, chował się pod schodami i podsłuchiwał, co też ciekawego proponowano jego ojcu. Interes kwitł, skarbiec wypełniał się, a rodzina była szczęśliwa, gdyż niczego im nie brakowało. Wtedy do domu przybył Dorian.

Dorian był Lunatykiem. Po jakimś czasie okazało się jednak, że wcale nie był zainteresowany współpracą z ojcem Seraphima. Bardziej interesowała go jego matka, żona Hapraphima. Dlaczego? Otóż, znali się od dziecka, a on darzył ją niszczycielskim uczuciem, którego ona nie odwzajemniała. Matka była piękną kobietą i nie było nic dziwnego w tym, że mogła mieć adoratorów. Ten jednak nie dawał za wygraną. Gdy Hapraphim znikał w interesach, pojawiał się przyjaciel rodziny, Dorian. Były okresy, kiedy Seraphim widywał go znacznie częściej niż ojca.

Miał dziesięć lat, kiedy matka powiedziała mu, że została wdową. Nie wiedział z początku jak zareagować na wieść o śmierci ojca. Ród Rugulus opierał się na dziedzicach z linii męskiej. Wtedy po raz kolejny dane mu było zrozumieć, co znaczy być pierworodnym synem. Wszelkie lekcje i zajęcia rozmnożyły się, a Seraphim nawet nie wiedział, kiedy minęły trzy lata od śmierci ojca. Tę figurę za wszelką cenę starał się zastąpić Dorian. Z resztą, nie on jeden. W domu tłumnie zjawiali się kandydaci na mężów. Były dwa powody. Piękna, młoda wdówka i majątek rodu. Matka odsyłała każdego z nich, wciąż tęskniąc i wspominając zmarłego męża. Po dziś dzień, Seraphim nie ma pojęcia, w jaki sposób zginął jego ojciec. Zna za to czas, miejsce i okoliczności śmierci matki. W końcu miał miejsce w pierwszym rzędzie.

Uczył się wtedy inkantacji. Ku jego zdziwieniu, tego dnia nie widział Doriana ani matki. Trochę go to przerażało, gdyż nie chciał, aby Lunatyk został jego nowym ojcem. Nauka tak bardzo zainteresowała Seraphima, że chłopiec zasnął z książką na twarzy. Gdy został obudzony nie było już śladu po książce. Zastąpiła ją poduszka, a młody arystokrata poczuł, że brakuje mu powietrza. Szarpał się i wierzgał, ale był za mały i za słaby, aby wyrwać się znacznie silniejszemu napastnikowi. W końcu jednak nacisk ustąpił, a poduszka została spadła na podłogę, a zaraz za nią Seraphim. Łapczywie starał się wciągać powietrze do ust, ale zarazem sapał i krztusił się. Dopiero po chwili doszła do niego woń dymu oraz dźwięki bójki. Nie zdążył się podnieść, gdy coś szarpnęło go za kołnierz i pociągnęło. Przez ułamek sekundy widział ostre narzędzie, które trzymał w ręku ciągnący go mężczyzna, następnie matkę bijącą Doriana. Wtedy zawaliła się pod nimi podłoga. Seraphim spadł z hukiem do piwniczki, w której ojciec trzymał używki. Kolejne, co pamięta, to palący ból w prawym oku i Mortimer służący, który wyniósł go ze zgliszczy domu. Jak okazało się później, matka zginęła w pożarze, choć na jej ciele widniało wiele ran kłutych, a siostry w ogóle nie znaleziono. Połowa posiadłości została spalona, a używki znalezione i rozgrabione. Nie ucierpiało jednak pole. Mortimer opatrzył oko Seraphima i podał mu rogi. Chłopak dopiero po chwili zrozumiał, o co chodziło.

Seraphim był pierworodnym synem. Już, jako mały chłopiec, potrafił to odczuć. Jednak, gdy stracił całą rodzinę, nie czuł nic. Nie czuł tęsknoty za ojcem, bez którego nie doszłoby do tego wszystkiego. Nie czuł złości na matkę, która odrzucając zaloty Doriana, nie odsunęła go od siebie na tyle, by nie skrzywdził jej dzieci. Nie czuł bólu w oku. Nie czuł złości. Nie czuł smutku. Nie czuł nic. I tak, przez trzy miesiące. Przez pierwsze tygodnie nie odzywał się. Kiedy w końcu zabrał głos zajęło mu kilka minut zanim dał radę się przedstawić. Za każdym razem, gdy miał już wypowiedzieć swoje imię, żuchwa cofała się, a słowa zatrzymywały w gardle.

Po tragedii, która miała miejsce w posiadłości Rugulus, Seraphim rzucił się w wir pracy. Pochował matkę, zgłosił zaginięcie siostry, wypłacił odszkodowania pracownikom, zabezpieczył resztę posiadłości. Stał się pełnoprawnym właścicielem posiadłości.





Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group