Kartoteka - Marionette
Mari - 1 Czerwiec 2015, 23:13 Temat postu: Marionette Imię: Marionette – imię to zostało jej nadane przez poprzedniego właściciela. Nie zna swojego prawdziwego imienia (nadanego jej przez rodziców).
Nazwisko: Nieznane – nigdy nie poznała swojego pochodzenia, zawsze nazywana samym imieniem. Nazwiska swojego pana nigdy nie chciałaby używać.
Pseudonim: Maria
Wiek: 21 (choć wygląda na 18)
Rasa: Dachowiec
Ranga: Nocny Muzykant
Miejsce zamieszkania: Szkarłatna Otchłań
Moce:
1. Paraliżujące mruczenie – gdy wypatrzy sobie ofiarę swojego rabunku zaczyna się do niej łasić i głośno mruczeć. Mruczenie to powoduje chwilowy paraliż (2-3 posty + 3 posty odpoczynku), który umożliwia Marii dokładne przeszukanie swojej ofiary, obrabowanie jej i ucieczkę na bezpieczną odległość.
2. Lecznicza ślina – będąc na ulicy odkryła, że gdy wylizuje swoje rany one leczą się bardzo szybko. Zadrapania, otarcia czy rozcięcia prawie natychmiast (1-2 postów), poważniejsze skaleczenia trochę wolniej ale o wiele szybciej niż jakby to zostawić naturze (3-4 posty). Na złamania również to działa. Po wylizaniu opuchlizny ból maleje, a kość (o ile nie będzie miała jakiś utrudnień typu zbyt dużo ruchu) zrasta się ładnie i nie zostawia po sobie, żadnej niepożądanej pamiątki (5 postów). (Długość odpoczynku zależy od tego jak poważne są skaleczenie czy urazy 3-5 postów).
3. Hipnotyzowanie muzyką – (moc rangowa – 3 posty + 2 posty odpoczynku) Gdy Maria uzna, że sam paraliż ofiary byłby dla niej zbyt ryzykowny (cel jest zbyt wpływową osobą lub bardzo łatwo może Marię dopaść) używa ona hipnozy muzyką. Zmusza ofiarę do oddania jej swoich kosztowności albo zmusza kogoś innego do dokonania napadu przez co wina spada na niewinną osobę, która nawet nie pamięta, że coś zrobiła.
Umiejętności:
1. Muzyczny wirtuoz - od najmłodszych lat była trenowana w sztuce muzycznej by jak najlepiej zaspokoić wybredne....oj przepraszam "wyrafinowane" gusta muzyczne swojego pana oraz jego gości.
2. Rysunek – umiejętność nabyta w trakcie jej "niewoli", która pomagała jej przetrwać trudne lata spędzone na ulicy.
3. Umiejętność walki nożem/sztyletem – umiejętność nabyta w trakcie kilku lat spędzonych na ulicy. Nauczyła się tego od innych bezdomnych Dachowców. Umiejętność bardzo przydaje się do obrony przed innymi kotami lub osobami, które zostały przez Marie ograbione. Gdy nie ma pod ręką swojego sztyletu (pamiątki po jej jedynej przyjaciółce), potrafi posłużyć się nawet zwykłym nożem kuchennym.
Charakter:
Posłuszny i potulny kociak, który grzecznie wykonuje wszystkie swoje zadania. Nie jest mściwa, nie potrafi się na nikogo zbyt długo gniewać. Każde nieprzyjemności, smutki i kary znosi bez słowa sprzeciwu. Na emocje pozwala sobie zazwyczaj tylko w samotności. Nie chce pokazywać swych słabości, zarówno łzy jak i gniew wylewa z dala od ciekawskich lub niepożądanych uszu czy oczu. Tylko przy Lily pozwalała sobie na wszystkie emocje. Najchętniej, to dusiłaby wszystko w sobie. Nawet u swego pana wyglądała zawsze na wesołą i uśmiechniętą. Zakładała tę maskę zawsze, gdy miała się mu pokazać, a tym bardziej, jeśli miał akurat jakiś gości. W końcu nie można się skarżyć na swojego „chlebodawcę”, nie ważne jaki okropny by był dla swojej „własności”. Na ulicy nauczyła się jeszcze bardziej ukrywać to co czuje. Nie miała tu zbyt dużo prywatności. Gdy tylko zdobyła rangę jednego ze skuteczniejszych kocich złodziei, tym bardziej nie mogła pozwolić sobie na słabość. Wystarczyła jedna łza, jedno pokazanie strachu i już ktoś mógł ją wrobić w jakąś robótkę, z której najprawdopodobniej nie wyszłaby żywa.
W głębi serca, Marionette, marzy tylko o ciepłym kącie. Gdzie może się najeść i odpocząć. Nie musieć bać się o swoje życie. Z natury jest typowym kotem kanapowym. Kocha wylegiwać się na miękkich kanapach, a najchętniej na świeżej, zielonej trawie, w ciepłych promieniach słońca. Zaszyć się gdzieś w ogrodzie i nie przejmować się światem – o tym marzy najbardziej. Jest typową przytulanką, która mogła by być głaskana 24 godziny na dobę.
Pomimo tego, że jest kotem, uwielbia pływać. Woda jej nie straszna, dzięki czemu wyszła cało z niejednej awantury. Kocha długie kąpiele, najlepiej z pianą. Za tym tęskniła chyba najbardziej, po ucieczce od swego pana. A może tylko za tym tęskniła?
Wygląd zewnętrzny:
Marionette jest wychudzoną dziewczyną o średnim wzroście. Jej długie, srebrne włosy sięgają pasa. Najczęściej ma je rozpuszczone, nie licząc jednego pasma przy grzywce, które jest zawsze spięte czerwoną wstążką, którą dostała od swej jedynej przyjaciółki. Spod srebrzystej grzywki na świat spogląda dwoje kolorowych, kocich oczu. Z zewnątrz intensywnie niebieskie tęczówki przechodzą stopniowo w krwistą czerwień, która okala, zazwyczaj zwężone, źrenice. Na szczycie głowy widnieje dwoje kocich uszu, które wyłapią każdy, nawet najmniejszy szmer czy szept. W drobnych ustach można zauważyć rząd ostrych zębów, z których przynajmniej jeden kieł zawsze jest widoczny. Jej skóra jest opalona z licznymi pamiątkami po walkach z innymi kotami. Najbardziej widoczne są te na ramionach, udach i lewym oku. Od zwykłych ludzi odróżniają ją ( nie licząc uszu) kocie łapy oraz dwa lwie ogony, ze srebrnymi kitkami na końcach. Jej kocia sierść jest śnieżno-biała. Czego nikt nie mógł zauważyć, gdy jeszcze nie miała domu, gdyż najczęściej pokrywała ją gruba warstwa kurzu i brudu, a w zimnej wodzie z rzek nie dało się porządnie futerka doczyścić. Dopiero po dostaniu się na dwór Czarnej Róży mogła sobie przypomnieć jak białe potrafi być. Łapy zaopatrzone są w ostre jak brzytwa czarne pazury, które bez problemu rozprawią się zarówno z wrogiem jak i (jak to było za czasów gdy była jeszcze małym kociakiem) z meblami czy zasłonami. Często są bardziej skuteczne niż najostrzejszy sztylet. Mimo iż dłonie zastąpione są kocimi łapami, Marionette potrafi posługiwać się nimi tak jak ludzi swoimi dłońmi. Może trzymać przedmioty w jednej łapie dzięki czemu spokojnie może posługiwać się w walce sztyletem lub nożem. Najbardziej wyróżniającą ją cechą wyglądu są jej dwa ogony. Był to jeden z dwóch czynników, które skłoniły jej pana do tego by ją kupił. Drugim był kolor futra. Ogony, tak samo jak łapy są śnieżno-białe, a na ich końcach widnieją srebrne kitki (takie jak można zauważyć u lwów).
Podczas pobytu u swego pana, była ubierana w najróżniejsze, mniej lub bardziej skromne stroje. Wszystko zależało od jego humoru. Kazał jej ubierać suknie balowe, skromne sukienki, a jak mu się zachciało to musiała mu służyć w samej bieliźnie lub nawet nago. Ale to tylko gdy mu służyła. Gdy wracała do swojego „pokoju” od razu musiała zdejmować ubranie i przebierać się w jakieś szmaty, żeby przypadkiem nie zniszczyła drogocennych ubranek. Na ulicy chodziła w spodniach i krótkich bluzkach, jakie udało jej się ukraść lub zdobyć w jakikolwiek inny sposób. Czasami zakładała coś bardziej okazyjnego, gdy udało jej się znaleźć bogacza, którego łatwo można było ograbić z jego kosztowności. Obecnie najczęściej chodzi w krótkiej, czerwonej, luźnej spódnicy oraz czarnym topie bez ramiączek. Butów nie nosi, bo czy ktoś widział buty, które by pasowały na kocie łapy? Z biżuterii można zauważyć u niej tylko trzy złote kolczyki w prawym uchu. Symbol jej buntu oraz pamiątka po ukochanej przyjaciółce.
Historia:
Maria nie nosiła swojego imienia od początku. Zanim trafiła do swego Pana nazywała się inaczej, jednak nie pamięta nic z tych czasów. Pamięta tylko ból, strach i głód, które towarzyszyły jej odkąd została sprzedana do bogatego domu jako milusi pupilek. Zapowiadało się wspaniale, jednak okazało się to piekłem na ziemi.
Odkąd tylko pamięta wychowywana była przez swojego poprzedniego Pana, gdyż została do niego sprzedana gdy była jeszcze bardzo małym kociakiem. Trenowana na idealnego pupilka, który wykona każdy rozkaz, ale również umili czas i zabawi gości. Jednak nie była dobrze traktowana. Gdy nikt z poza domu nie widział, była brutalnie bita, by dobrze zapamiętała kto jest jej panem i że nigdy nie uda jej się opuścić tego domu. Nawet jeśli posłusznie wykonywała wszystkie polecenia i nie zrobiła nic niewłaściwego. Jedzenie dostawała bardzo rzadko i zazwyczaj były to same resztki, którymi nie dało się najeść lub jedzenie, które już powoli zaczynało się psuć. Nikt ze służby się nad nią nie litował mimo iż wszyscy wiedzieli jak jest traktowana. A nie... Jedna służąca raz się nad nią zlitowała. Przyniosła jej w środku nocy koc oraz trochę ciepłego jedzenia, jednak została za to wychłostana i wyrzucona mimo tego, że nie miała dokąd się udać. Był to pokaz tego co czeka każdego, kto sprzeciwi się zakazowy pomagania biednemu kotu. Ale czemu ją tak traktowali? Pan uważał ją za przedmiot. A wiadomo, że takowych nie trzeba karmić. Dawał jej tylko tyle jedzenia ile było konieczne żeby przeżyła. Tak więc nie było najmniejszego sensu aby specjalnie dla niej gotować czy kupować coś. Resztki były wystarczając, no i nic się nie marnowało.
Po 17 latach „służby” postanowiła jednak spróbować ucieczki. Potrzebowała tylko odpowiedniej okazji. I nie musiała na nią zbyt długo czekać. Pewnego wieczora podsłuchała jak służący rozmawiają w kuchni o dostawie nowych produktów kulinarnych na wielką ucztę, która miała się odbyć kilka dni później. Miały być niespodzianką dla Pani domu tak więc miały zostać dostarczone w środku nocy. Była to idealna okazja, żeby wyrwać się na wolność. Marionette była gotowa ponieść każdą cenę, nawet skończyć na ulicy jako żebrak albo złodziej. Wszystko było lepsze od tego miejsca.
Gdy tylko przyjechały wozy dostawcze zaczaiła się cichutko przy tylnym wejściu, które prowadziło bezpośrednio na podjazd towarowy i czekała na największe zamieszanie związane z rozładunkiem. Pan był pewny, że nie ucieknie dlatego też nie kazał jej zbyt specjalnie pilnować. Chyba uznał, że strach przed karą jest wystarczającym łańcuchem. Poza tym, Maria nie znała świata poza murami. Nigdy nie była nawet w ogrodzie, nie mówiąc już o wychodzeniu poza teren posiadłości.
W końcu się zaczęło. Rozładunek, który trzeba było załatwić szybko i jak najciszej. Zaangażowani zostali w to wszyscy służący, niezależnie od ich codziennych zadań. Oprócz oczywiście Marionette, która prócz zabawiania gości nie nadawała się do niczego i nikt ze służących nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Jeszcze by pan uznał, że ktoś jej pomaga. Wtedy taka osoba została by bezzwłocznie wychłostana i wyrzucona z posiadłości. Więc logicznym było, że woleli ją traktować jak powietrze. No...ewentualnie tylko pilnować, żeby przypadkiem nie poszła sobie na spacerek. Pod osłoną nocy oraz zgiełku udało jej się niepostrzeżenie wymknąć poza mury jej wieloletniego więzienia.
Znalazła się na ulicy. Wiele kilometrów od swojego dotychczasowego „domu”. Postanowiła poszukać pracy, nowego miejsca zamieszkania, jednak nikt nie chciał jej takowego dać. Była wychudzona ze śladami chłosty na plecach, nogach i ramionach przez co wszystkim wydawało się, że jest albo bardzo nieposłusznym kociakiem albo niesłownym. Tak więc wylądowała na ulicy wśród wielu podejrzanych kotów.
Na szczęście znalazła bratnią duszę, która nauczyła ją jak posługiwać się sztyletem oraz okradać przechodniów lub bogaczy, którzy nabierali się na jej koci urok. Nauczyła się również, jako korzystać ze swojej mocy. Paraliżowania mruczeniem. Wcześniej nie miała okazji ponieważ, rzadko kiedy mruczała. Nawet nie zauważyła, że tak potrafi, gdyż była zbyt wystraszona, że zrobi coś nie tak. Po licznych walkach z innymi kotami odkryła także, że jej ślina ma lecznicze właściwości.
Spędziła na ulicy cztery lata. Nauczyła się wiele i zyskała sławę jednego ze skuteczniejszych kocich rabusiów. Jednak nadal marzyła tylko o ciepłym kącie, w którym mogła by spokojnie wypocząć i mieszkać bez strachu i głodu. Chciałaby tam zabrać swoją przyjaciółkę, jednak mniej więcej po dwóch latach znajomości straciła ją bezpowrotnie. Lily próbowała okraść niewłaściwą osobę przez co została brutalnie pobita do nieprzytomności. Już nigdy się nie obudziła. Marionette była skazana na samotność. Już nikomu nie zaufała. Żyła samotnie. Ale starała się pomagać tym, którzy nie dawali sobie sami rady z powodu wieku lub problemów zdrowotnych.
Po tych czterech trudnych latach, które naznaczyły ją doświadczeniem oraz licznymi bliznami znalazła w końcu dom na dworze Czarnej Róży. Nadal nie za bardzo ufa komukolwiek. Nie potrafi przyzwyczaić się do tego, że nie jest karana każdego wieczora. W końcu może zaspokoić głód oraz spokojnie odpocząć. Jednak nadal jest wychudzona. No i czasem zdarza jej się coś zwinąć ale szybko wraca to na swoje miejsce, zanim ktokolwiek się zorientuje.
Tyk - 1 Czerwiec 2015, 23:42
1. ograniczenie ok
2. Czas oczekiwania na ponowne użycie 0-3 postów w zależności od wielkości wyleczonej rany
Jestem już zmęczony, więc nie będę tutaj analizował dogłębnie. Ogólnie jest ok.
Tylko zastanawia mnie czemu w historii wszystko wydaje się w tym domu kręcić wokół uprzykrzania życia jednemu małemu, biednemu kotu i skąd ta niechęć do niego, a normalne traktowanie służby. Nigdzie nie wyjaśniono wyjątkowości takiego działania.
Biedne i smutne koty, to na pewno każdy by chciał przygarnąć! Ja się tylko zastanawiam, czy oni się nie bali promieniowania i brania kota z Czarnobyla?
Na to powyższe nie zwracaj uwagi. Nie musisz opisywać tego jak postać nauczyła się włada mocy, choć nie jest to błąd. Po prostu tak się wyrywa, jakby na siłę, z narracji.
Mari - 1 Czerwiec 2015, 23:50
Informacje o takim, a nie innym traktowaniu dopisane.
Tyk - 2 Czerwiec 2015, 08:32
Akcept.
Miłej gry!
|
|
|