To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Historie Postaci - Tragiczny początek lecz dobre zakończenie

Khoeli - 23 Wrzesień 2015, 08:43
Temat postu: Tragiczny początek lecz dobre zakończenie
Dawno, dawno temu, w odległej krainie przyszła na świat śliczna, mała dziewczynka. Jednak jej narodziny nie wzbudziły radości wśród jej bliskich. Wszyscy bowiem spodziewali się silnego chłopca, który w przyszłości, będzie mógł zostać wspaniałym wojownikiem i myśliwym, tak jak jego dziad, ojciec oraz bracia. Innym powodem niechęci jej rodziny były jej oczy. Czarne jak jej włosy. Bardzo niepokoiło to wszystkich mieszkańców osady. A zwłaszcza szamana, który odczytał w tym zły omen, jednak zakazał zabijania dziecka by nie zezłościć złych duchów. Tak więc niemowlę zostało przyjęte, choć niechętnie do rodziny i wychowane jak każde inne dziecko. Jednak mimo iż urodziła się w domu woda osady, nie miała wcale tak wspaniałego życia. Od samego początku mogła odczuć, że nikt jej nie chce. Dlatego też zawsze gdy miała okazję, starała się znikać wszystkim z oczu. Uciekała do lasu, gdzie oddawała się temu co kochała. Tańcom. Musiała się z tym kryć, gdyż było to surowo zakazane w rodzinach wodzów, gdzie każde dziecko powinno być zdyscyplinowane i gotowe poświęcić życie za swoich poddanych. Ona jednak tak nie potrafiła przez co często mogła poczuć siłę swego ojca na swych plecach. Nie zniechęcało jej to jednak do wykonywania swoich ulubionych czynności.
Wraz z jej siódmymi urodzinami przyszły najsmutniejsze czasy. Jak nakazywała tradycja, zostało jej w tym dniu nadane imię. Cieszyła się, że w końcu ten czas nadszedł. W końcu przestanie być bezimiennym dzieckiem wodza. Tym, które sprawia same kłopoty. Obiecała sobie, że postara się być jak najlepszym dzieckiem. Przykładała się do zajęć i nie marudziła. Przyjmowała kary, nawet jeśli uważała, że na nie zasługiwała. Jednak nigdy się źle nie wyraziła o swoich rodzicach. Miała nadzieję, że to uchroni ją przed hańbą jaką jest otrzymanie imienia, które zaczynało się na jedną z początkowych liter alfabetu. Błagała Duchy aby pozwoliły jej otrzymać miano chociażby ze środka. Jednak nie stało się tak. Została nazwana Caną. C…trzecia litera alfabetu. Ta wiadomość była dla niej ciosem. Jednak starała się tego po sobie nie pokazywać. Uśmiechała się póki uroczystość nie dobiegła końca. Jednak gdy tylko została sama, dała się ponieść emocjom. Płakała długo. Dopiero taniec dał jej ukojenie.
Najgorsze jednak miało się stać dopiero później. Od czasu nadania jej imienia, nie miała już okazji być sama, a jej rówieśnicy też jej tego nie ułatwiali. Była dokładnie obserwowana. Każdą chwilą musiała poświęcać na zajęcia. Uczyła się zarówno tego, co powinna potrafić każda kobieta (szycie, gotowanie, pranie, tworzenie glinianych naczyń) jak i tego czego uczyli się jej bracia. Jedyny czas, który miała wolny to ten przeznaczony na sen. Jednak każdego dnia była tak bardzo zmęczona, że nie miała siły na nic innego. A gdy udawało jej się zniknąć w lesie dla chwili z tańcem, zawsze ktoś ją szybko znajdował i prowadził do ojca, który nie szczędził siły na karanie jej.
Tak było aż do jej jedenastych urodzin. Wtedy to odnaleziono niedaleko jej osady przejście, czy raczej jego odłamek do mitycznej krainy zwanej Krainą Luster. Wcześniej uważano to tylko za mity. Ktoś jednak musiał się zgłosić na ochotnika by przejść tam i przynieść dowód, że inny świat naprawdę istnieje. I że jest tam na tyle bezpiecznie by zacząć z jego mieszkańcami handlować. Oczywiście ochotniczką została Cana. Ma się rozumieć, że bez jej wiedzy. Po prostu kazano jej tam przejść i przynieść jakiś przedmiot, którego nie znajdą w pobliżu swojej osady. Biedna dziewczyna bez słowa wykonała swoje zadanie.
Po przejściu przez portal znalazła się w całkiem innym świecie. Tam też poznała pewnego jegomościa. Był dziwny. Miał koci ogon oraz uszy. I były one całkowicie pomarańczowe, jak ogień. Jego włosy były dokładnie w tym samym kolorze. Był przyjazny. Dziewczynka bardzo miło spędziła z nim dzień, a gdy dowiedział się, że to są jej urodziny, podarował jej magiczne korale. Powiedział, że to Korale Zamiarne i że zmieniają kolor w zależności od tego, jakie zamiary żywi rozmówca do osoby je noszące. Po powrocie do domu dała je swojemu ojcu jako dowód na to, że co po drugiej stronie jest. Nie czuła się jednak zbyt dobrze. To zwróciło uwagę szamana, który nakazał zniszczyć przejście. Mówił coś o jakiejś klątwie.
Przez następny rok Cana dużo chorowała i do tego nie zmieniał się w ogóle jej wygląd. W jej dwunaste urodziny, gdy odpoczywała spokojnie w świetle pełni księżyca, stało się coś niezwykłego. Nagle z jej pleców wyrosły wspaniałe błękitne skrzydła. Cana nie mogła się powstrzymać i czym prędzej pobiegła do swojej matki. Jednak nie był to zbyt dobry wybór. Została natychmiast okrzyknięta potworem. Jak można się domyśleć, skończyło się to dla niej tragicznie. Nie miała nawet szans na ucieczkę. Została szybko skrępowana i powieszona między dwoma wielkimi drzewami. Jej skrzydła zaś zostały boleśnie do nich przybite. Zginęły w płomieniach, które przypomniały jej pewnego dachowca sprzed roku. Śmierć była bolesna. Jej rodzina się o to postarała by ogień tworzył jak najmniej dymu, przez co nie miała nawet co liczyć na uduszenie nim głodne płomienie zaczęły trawić jej ciało żywcem.
Jednak nie był to jej ostateczny koniec. Gdy tylko płomienie zniknęły, a jej ciało zostało wrzucone bezceremonialnie do dołu w ziemi i przysypane trochę ziemią Cana nagle ożyła. Jednak nie była już taka sama. Nie czuła nic. Nie miała emocji. Nie czuła nawet smutku, że została tak potraktowana. Była martwa ale zarazem żywa. Nie rozumiała tego. Gdy tylko miała taką możliwość, jak najszybciej opuściła znane tereny. Wyruszyła w nieznane. W końcu mogła być wolna i robić to na co ma ochotę. Pierwsze kilka lat spędziła na podróżach. Udało jej się trafić zarówno do Krainy Luster jak i Szkarłatnej Otchłani. Zauważyła, że jej ciało przestało się starzeć. Starała się unikać kontaktu z kimkolwiek. W tym okresie poświęciła mnóstwo czasu na doskonalenie swojej dawnej pasji. Tańczyła już nie tylko na lądzie ale również w powietrzu, wśród chmur i ptaków.
Tak było do czasu aż natrafiła na pewną afrykańską wioskę. Tam zobaczyła dziecko, które było traktowane jak odludek. Nagle poczuła strach. Strach, że to dziecko skończy tak jak ona. Zginie w samotności i cierpieniu. Zaczęła się z nim spotykać. Potajemnie. Bała się, że tu też uznają ją za potwora. Jednak tak się nie stało. Została odkryta. Jednak przyjęli ją jak jakiegoś dobrego ducha. Anioła stróża, który chroni dzieci przed samotnością. Spędziła w tej wiosce około dwustu lat. Chroniła wszystkie dzieci. Stała się ich piastunką. Zostało jej nadane nowe imie – Khoeli. W ich języku oznaczało to Księżyc. Nazwano ją tak ze względu na jej skrzydła, które najpiękniej mieniły się właśnie w świetle księżyca. Spędziła tam najlepsze lata swojego „życia”. Jednak potem wioska została zniszczona przez kataklizm. Jedyną pamiątką, jaka jej została było imię i błękitne pasemko opadające jej na twarz. Pasujące do jej oczu, które z wiekiem zmieniły swój kolor.
Od tego czasu nie zatrzymywała się nigdy na długo. Opiekowała się wieloma dziećmi. Jednak przeniosła się już do Krainy Luster. Tam nie obawiała się aż tak o swój los. Musiała jednak ukrywać, że jest Strachem. Nauczyła się wiec imitować emocje. Pokazywać je mimo iż ich nie miała. Opanowała również, trudną sztukę ukrywania tych negatywnych emocji, przed którymi chroniła swoich podopiecznych. Zjadała je ale nauczyła się ich nie okazywać przy nich. Przecież nie chciała przestraszyć dzieci czy smucić je, że z ich przyjaciółką dzieje się coś niedobrego.
Najwięcej nauczyła się od starego pustelnika. Który pokazał jej jak produkować własne strzały oraz łuk. Przez następne stulecia doskonaliła się w tym fachu jak u w samym łucznictwie. Stała się niezależna.
W trakcie swoich podróży zaczęła również rozwijać swoje moce. W trakcie pobytu w Afryce, odkryła, że może panować nad powietrzem oraz, że posiada swego rodzaju radar, który pozwala jej nie tylko na szybkie zlokalizowanie zwierzyny ale również odszukanie zaginionych lub porwanych osób. Dzięki temu Pomogła wielu osobom. Odkryła także, że jej skrzydła wytwarzają tajemniczy pył, który może powodować u innych halucynacje. Co ciekawe ona sama może wybrać co dana osoba ma zobaczyć, a nawet poczuć.
Spędziła na tułaczce około tysiąca pięciuset lat. Widziała jak upadają niektóre cywilizacje. Nawet udało jej się odwiedzić jej stare strony. Za skutkowało to tylko atakiem paniki oraz wzywaniem Duchów, które miały wygnać złą zjawę sprzed setek lat.
Jednak w końcu udało jej się znaleźć schronienie. Pewnego dnia spotkała pewnego Upiornego Arystokratę. W jakiś sposób dowiedział się co Khoeli robi. Że opiekuje się dziećmi. Okazał się on Lordem Protektorem Krainy Luster. Przygarnął on Stracha. Miała ona dbać o jego ukochaną córkę, Alicję, która czuła się bardzo samotna w ukryciu. Bez przyjaciół i rodziny w swoim otoczeniu. Khoeli jednak uprzedziła Arcyksięcia o swej prawdziwej rasie. Wolała, żeby nie wyszło to potem na jaw, gdyż konsekwencje mogły być dla niej tragiczne. Ku jej zdziwienie Lord Rosarium znał prawdę o niej. Straszka chętnie przystała więc na jego propozycję. Cana szybko zaprzyjaźniła się ze swoją nową podopieczną. Mimo, że była od niej dużo starsza. Jednak nie zdradziła tego. Dla Alicji była po prostu jedenastoletnią przyjaciółką. W końcu dziecko znów zaczęło się śmiać, a natura Stracha chroniła ją przed złymi emocjami.
Żyły spokojnie aż do felernej nocy, gdy to ktoś postanowił porwać arcyksiężniczkę. Anielica szybko ruszyła jej na ratunek, jednocześnie nakazują służącym by szybko poinformowali Lorda o sytuacji. By zatrzymać porywacza wykorzystała swoją ulubioną sztuczkę. Mężczyzna mógł nagle poczuć zapach ognia oraz gorąc. Gdy się odwrócił, nie widział już małej, skrzydlatej dziewczynki, lecz samego Arcyksięcia Agasharra Rosarium. Wściekłego z ogniem nie tylko w oczach. Płomienie otaczały całą jego sylwetkę. Oczywiście była to tylko halucynacja, która miała zmusić porywacza do oddania siedmiolatki. Gdy tylko to uczynił został doprowadzony już bezpośrednio do prawdziwego Lorda, przez którego został surowo osądzony. Alicja za to wraz ze swoim tajnym ochroniarzem zamieszkała już z ojcem w Różanym Pałacu. Gdzie razem spędzają miło czas na zabawi oraz nauce.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group