To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - Ann

Anonymous - 27 Wrzesień 2015, 16:32
Temat postu: Ann
Imię: Od zawsze był malutkim, uroczym, kochanym synalkiem. Było to wiadome od razu w dniu jego narodzin, z tego też powodu jego imię brzmi - Angeli.
Nazwisko: Verre.
Pseudonim: Braciszek nazywał go "Ann".
Wiek: Tak, moi drodzy. Ann ma 25 lat! Stara krowa, aczkolwiek na takiego nie wygląda, bardziej na 19. Jedynie jego wzrost wszystko wyjaśnia, bo ta góra ma aż 185cm.

Rasa: Bialutkie jak śnieg włosy, prawie przezroczysta skóra. Oczywiście, że należy do Szklanych Ludzi.
Ranga: Czarny Witraż.

Miejsce zamieszkania: W dużym przeciwieństwie do reszty jego rodziny – panoszy się w Krainie Luster.

Moce:

Szklany Mistrz – Ann prawie zawsze nosi przy sobie brązową, szmacianą torbę z zapięciem na ledwo już co trzymający się guziczek. Składuje w niej nie tylko tak podstawowe rzeczy jak pieniądze, czy swój notatniczek, ale i najważniejsze – szklane kulki. Normalnie nie wyróżniają się niczym szczególnym, a już w ogóle gdy posiada je ktoś inny niż sam Ann. Jednak gdy ten weźmie je w dłoń – kulki samoczynnie chłoną jego myśli i zmieniają się w to, co ta szklanka sobie wymarzy. Oczywiście Angeli nie może sobie wymyślać nie wiadomo jakich cudów, a jedną z rzeczy jakie może stworzyć, to np. ostrza, lub kulki z kolcami, łańcuchy, nie za duża tarcza, ale nie mogą to być tak ciężke rzeczy jak miecze, działa lub jakieś wymyślne pistolety.
Ann może mieć zmienione jednocześnie 3 kule, przy czym każda zmiana trwa maksymalnie do 4 postów. Czas oczekiwania na zwolnienie miejsca to kolejne 4 posty. W 1 turze możesz zmienić tylko jedną kulę.

Stłuczenie – Ann w tym momencie kompletnie się tłucze, rozwala, rozsypuje, zmienia w kompletne kawałeczki szkła razem ze swoim ubraniem. Aczkolwiek nie na zawsze, po upływie kilku sekund może na nowo się „poskładać” w miejscu oddalonym kilka metrów (nie kilometrów!) dalej. Coś jakby szklana teleportacja.
Rozbicie w żaden sposób nie leczy ran, może rozbić tylko siebie i swoje ubranie, nie może się przenosić z kimś. Pojawienie się zajmuje nieco czasu, bo kawałki szkła się zbierają. Nie może więc atakować kogoś zza jego pleców. Ograniczenie to użycie mocy i dwa posty czekania. Pojawić się musi w tym samym poście.


+ umiejętność rangowa – umbrakineza

Umiejętności:

1) Tworzenie kulek – i ich wypełnienia. Ann w swoim domku ma własny warsztat, w którym tworzy bańki i ich wypełnienie. Posiada szklaną obroczkę, którą przykłada do ust i w nią dmucha, zaś z drugiej strony wylatuje bańka. Gdy urośnie ona do wielkości jego dłoni - przybiera formę szkła i odrywa się od obrączki.
Ann majsterkuje również właściwościach kulek, dzięki czemu te mogą cały czas się rozwijać i mogą służyć mu jako bomby, zasłonę dymną lub przenośną truciznę, którą w każdej chwili może rozbić pod nogami przeciwnika. Działa to na podstawie chemii i wiedzy z książek - innego sposobu by nie było.
By wypełnić kulkę którąś z substancji, Ann dmucha bańkę do połowy, a następnie wlewa/wsypuje/wdmuchuje/cokolwiekinnego daną rzecz przez otwór obrączki, a następnie dodmuchuje szklanką bańkę do końca.

2) Talent muzyczny po rodzicach, skrzypce, pianino, gitara? Pfff, co to dla niego. Raz na jakiś czas także i pośpiewa, racja.

3) Idealny aktor! Jeśli czegoś chce – dostatnie to, zagra chorego, dumnego, wściekłego, przestraszonego, cokolwiek sobie wymarzy.

Charakter:
Cyniczny, tajemniczy, nieufny. Te słowa mogą go określać w największej mierze, no ale od czego są takie magiczne podpunkty jak „charakter”, prawda?
Chłopak, który swoje realia trzyma do góry nogami, nie raz sąsiedzi (o ile jeszcze jacyś chcą obok niego mieszkać) widzieli jak gada do kwiatków, czy nawet do listka i biedronki. W ogrodzie przebywa bardzo często, zazwyczaj z jakimś kubeczkiem w dłoni i dobrą książką w drugiej, od rana do nocy nieprzerwanie utrudnia roślinom swobodne rośnięcie, zatruwając ich spokój swoją obecnością. Jeszcze trochę, a mógłby tam spać, poważnie. No ale nie tylko w ogrodzie spędza czas, to by było dla niego za proste! Całymi dniami włóczy się po domu i pracowni jak jakaś zjawa, która jedyne co potrafi to postękać pod nosem, powyjadać z lodówki i pogapić się na deszcz za oknem, jeśli jakiś będzie obok przelatywał.
Jednak przychodzi taki moment, w którym niestety jest zmuszony do tego, aby wyjść na zewnątrz, ze swojej ciemnej i przytulnej nory. Stara się wtedy jak najszybciej załatwić sprawy, które go do tego zmusiły, spuszcza mściwy wzrok z innych dziwactw, które go mijają i popindala długimi nogami ile wlezie. Olaboga jeśli jest zmuszony z kimś rozmawiać, świat się wali, on się tłucze. Taka rozmowa jest wtedy nabita jadem nienawiści, cynizmu i nieufności, aczkolwiek zależy też to w dużej kwestii od drugiej osoby, prawda? Jednak nie zawsze ma problem z konwersacjami, niektórzy po prostu nie chcą z nim rozmawiać. Uważany jest za kompletnego wariata, któremu najlepiej przypisałoby się żółte papiery. Biedna szklanka, prawda?
Reasumując jego osobę.. Ann jest introwertykiem z krwi i szkła. Nie za często ci pomoże i nie wpuści do domu, a raczej wypnie się na ciebie i pozostawi w deszczu, no chyba że go JAKIMŚ CUDEM będą swędziały wyrzuty sumienia, a on również i wrażliwą osóbką jest, no nie powiem.
Może na początku tak nie wygląda, ale wstaje bardzo wcześnie, to wręcz dziwem jest, gdy tak się nie dzieje. Można by o nim mówić "Perfekcyjna Pani Domu", wstaje, gotuje, sprząta, a potem zaczyna się słodko lenić w ogrodzie lub w pracowni, gdy już cały dom jest w pełni zadbany. Musi być na tip top, perfekcjonista..pf..
Kolejną rzeczą o jakiej warto wspomnieć, to jego myślicielski styl bycia. Każda rzecz włącza nim trybiki myśleniowe - może godzinami wpatrywać się w białą ścianę z lagiem życiowym i rozmyślać o swoim życiu, czy o innych kompletnie bezwartościowych pierdołach.
No i żeby nie było, że nie ostrzegałem! - czasem poziom jego cierpliwości się kończy, lubi wtedy porzucać sobie rzeczami.

Wygląd zewnętrzny:
Rysy jego twarzy są raczej smukłe, wąskie, wyglądające na wiecznie smutne. Palce u rąk długie i chude, usta drobne, nieodznaczający się szczupły nos i… albo zaczynając od początku:
Ann jako, że jest Szklanym Człowiekiem z rangą Czarnego Witraża, jego skóra jest po części szkłem, jak i witrażem. Spokojnie jednak, szklana część jest w większości koloru mlecznego, spod którego gdzie nie gdzie widać krew. Są jednak fragmenty przezroczyste, które zlewają się z jego mleczną skórą, takie jak dłonie i stopy. Do części witrażowej zalicza się kolorowe serce po lewej stronie klatki piersiowej z nikłymi pęknięciami wokół niego i pomniejszy fragment twarzy do momentu oka z prawego profilu. Można też powiedzieć, że posiada „witrażowy tatuaż” na plecach. Kolorowe szkiełka układają się na wzór anielskich skrzydeł, ot taka ciekawostka, tak samo jak jego kolczyk w języku.
Jego włosy, idealnie białe, pofalowane sięgają mu za łopatki. Ann jednak rzadko przystaje przy rozpuszczonej wersji, zdecydowanie woli zbierać je w chaotycznego koczka, czy plątać z nich warkocza. Większość losowych kosmyków lubi jednak opadać mu na twarz i przysłaniać wręcz porcelanowe, błękitne oczy o diamentowym kolorze. Wyglądają jakby ktoś mu żywcem włożył dwa szklane diamenciki zamiast oczu, a ten szczegół jego ciała jest dla niego jedynym atutem, którym może się pochwalić.
Chłopak jest bardzo wysoki, bo mierzy aż 185cm, a dla lepszej wizualizacji jego postury, wspomnę jeszcze o 64kg. Często gęsto chodzi zgarbiony, pochylony w przód jak jakaś zmora szukająca pierwszej lepszej okazji do narzekania, a pod jego oczami można zauważyć lekko lawendowe zabarwienie, które daje znak o wielu nieprzespanych nocach.

https://www.youtube.com/watch?v=uFr2x1ZE3rI

Historia:
Najlepiej będzie tu zacząć od jego dziadka od strony mamy i samej mamy. Otóż dziadziusiowi, jak na Szklanego Ludzia przystało, przyszło mieszkać w Szkarłatnej Otchłani, oj upodobał sobie to miejsce i to bardzo, miał ambitne plany pozostania tam na wieki wieków, zrobienia sobie dzieci, które też będą tam mieszkały, no i wnuki przy okazji też. Wszystko jednak popsuła „okropna” matka Ann. Zdradziecka, uśmiechnięta szklana lalka nie mogła tam mieszkać i wybrała Krainę Luster, przez co serce starego dziadziunia pękło na miliony kawałeczków, tym sposobem w rodzinnym domu Ann pozostała tylko nie lepsza od dziadka – babunia. Ich temat stał się znakiem tabu na kartach nowej przyszłości matki Ann, która pełna życia i szczęśliwa ulokowała się w wielkim domku pośród kolorowych sąsiadów. Wiodła ciekawe, spokojne życie, jednak ten spokój pękł jak bańka mydlana, gdy tylko rozpanoszyła się okropna wojna. Nie wiadomo jak jego matka znalazła się w świecie ludzi, a już naprawdę zagadką dla wszystkich jest to, że znalazła sobie tam wybranka, francuza dodatkowo. Przygoda jej była jednak krótka, pod koniec wojny wróciła do Krainy Luster, no i jak to we wszystkich romansach bywa – dziecko się zrobiło, a nawet dwa! Bliźniaki, no proszę. Różnica jednak była wielka, Angeli był Szklanym Człowiekiem, a Alex… należał do świata ludzi. Nikt nie wiedział jak tę niespodziankę ugryźć, a ta pozostawała taka przez bardzo długi czas zupełnie nieruszona. Sytuacja w jakiej znajdowała się samotna matka była dość kłopotliwa, co by sąsiedzi pomyśleli? Szklany Człowiek wychowuje ludzkie dziecko? Niedorzeczność!
W tym czasie Angeli wychowywał się razem ze swoim bratem, a w małym witrażowym serduszku rosła jego wielka miłość do bliźniego. Wspólnie wywracali ich dom do góry nogami i bawili się jak na małe szkarby przystało. Byli ze sobą bardzo związani, jednego coś bolało – to drugi natychmiast udawał, że go też. Jednak nawet u rodzeństwa przychodzą momenty różnic, w tym przypadku można to nazwać „jak ogień i woda”. Ogniem był Alex, wodą Angeli – dopełniali się jak yin i yang. Z czasem też małemu Ann zaczęła imponować buntowniczość i chaotyczność brata, trudno się dziwić, gdy zawsze pozostawał w jego cieniu. Ten grzeczny aniołek nijak dorównywał do porywistej osobowości swojego brata.. nie na długo jednak.
Trwało to do osiągnięcia przez chłopców 8 roku życia, kiedy to nie dało się już utrzymywać faktu ludzkiego dziecka w tajemnicy. Matka Ann poprosiła w tym czasie o pomoc pewnego Lunatyka, by zabrał ze sobą Alexa i oddał go ojcu w świecie ludzi. Na całe jej szczęście cały plan się udał, mogła być z siebie w pełni zadowolona, a jej spokojne życie z ukochanym synalkiem toczyło się od tamtej pory bez problemów. Znaczy jeśli nie mówiąc tutaj o wściekłej reakcji Ann. Wyobraźcie sobie – wychowujecie się z rodzeństwem, z którym dogadujecie się bez słów, które jest dla was wzorem i jedyną osobą, do której możecie przyjść w swojej najmniejszej dziecięcej udręce. Ta osoba zostaje wam odebrana, podpórka się łamie, w domu jest pusto, cicho, nijak, NUDNO. Tak bardzo, że Ann namalował na ścianach ciasteczka, do których gadał całe dnie i noce. Do matki się nie odzywał, miał jej to za złe, bardzo. Tak samo jak to, że nigdy nie dane mu było poznać swojego ojca. Nie raz przychodził do niej w tym wieku 15 lat i domagał się wyjaśnień, a ta tylko milczała, zakazywała wychodzić mu z domu, rozmawiać z innymi. Zamknęła go jak w jakiejś bańce, bez ojca, bez brata, bez innych istot.
No ale nie można wiecznie gadać do ciastek na ścianie, prawda? Ann rozwijał w tym czasie swoje pasje, talenty, śpiewał, grał, malował, kolekcjonował śnieżne kule. Wychowywał się na… zamkniętą w sobie, odgrodzoną od reszty szklankę, która swoje ostatnie poparcie utrzymywała w matce, gdy po kilku latach między nimi w końcu zapanowała zgoda. No i wtedy się zaczęło… kochana babunia dowiedziała się o tym, że ma wnuka i jak najszybciej chciała go poznać, by go potem jak najczęściej widzieć. Ann miał wtedy jakieś 17/18 lat i głowę pełną pytań. Babcia zaczęła mieszać małemu Verre w głowie, przy każdej okazji przychodziła do Krainy Luster i zabierała go do siebie, tam wciskała mu do głowy niestworzone rzeczy i wychowywała w swój okropny sposób. To był moment, w którym Ann był rozdarty na dwa kawałki – z jednej strony matka, z drugiej strony babcia, która jakimś cudem mu imponowała, a jak wiadomo.. Ann chłonął wszystkie zachowania jak gąbka, ponieważ nie posiadał innych wzorców. Była tylko wiecznie nieobecna matka. Oh ile awantur się stworzyło, ile kłótni, szkła rozbiło, młoda szklanka dziwi się do dzisiaj, że nie ma na swoim szklanym ciele żadnych śladów po tamtych feralnych dniach, w których licznik jego dziwaczenia pstryknął z głośnym „START!”.
Nic jednak nie trwa wiecznie, pewnego spokojnego (o dziwo) południa, matka Ann wyszła z domu i… i już nigdy do niego nie wróciła. Świat Verre się zawalił… szukał jej po całej Krainie Luster, w Szkarłatnej Otchłani, wypytywał wszystkich, wysłał nawet Lunatyka do świata ludzi, ale ona po prostu się rozbiła i nigdy nie poukładała. Jego kochana babcia z szerokim uśmiechem chciała się zatroszczyć o swojego wnuczka, ale ten.. gdy mu się życie zawaliło.. odrzucił jej ramiona i zamknął się w swojej grocie.
Druga podpora runęła na ziemię, a on miał wrażenie, jakby jego głowa rozbiła się o twardy grunt. Powtórka z rozrywki: Bez ojca, bez brata, bez matki.. i.. i co on ma teraz zrobić? Wyjść z domu? Mówić? Konwersować? Zawiązywać znajomości? Podczas gdy zupełnie nie wie jak, a jego życie mieściło się wtedy tylko w tych czterech ścianach, w których nikt nie patrzył na niego jak na dziwaka. Uświadomił sobie wtedy, że został wychowany w najgorszy możliwy sposób – zupełnie jak Kaspar Hauser w lekkiej wersji. Całe kilkanaście lat siedział w domu i nie miał prawie żadnych styczności ze światem zewnętrznym, a teraz musiał przedrzeć się przez wrota kończące jeden rozdział w jego życiu, by wejść w świat r e a l n y .
Trudno mu było się przyzwyczaić, nie rozmawiał za dużo, musiał się nauczyć jak robić zakupy, jak działa komunikacja, wiele razy gubił się w Krainie Luster. Metodą prób i błędów zawierał jeszcze jakieś znajomości, kupował masę książek i gazet. Robił WSZYSTKO, by zaaklimatyzować się w świecie, w którym teraz przystało mu żyć. Szło mu całkiem nieźle, szybko zlewał się z otoczeniem, no i.. i wtedy nadszedł czas na pisanie swojej historii miłosnej, prawda? W tym czasie zdarzyły się.. uwaga.. aż 3! Miłości, które odcisnęły na nim wielgachnego, czarnego buta z napisem „ŻYCIE”, bo dopiero wtedy w witrażowe serce uderzył go realizm.
Trzy życiowe etapy, z ostatnim najkrótszym:
W pierwszym przypadku był okłamywany, chociaż sam o tym nie wiedział; poniżany, gdy tego nie zauważał; torturowany psychicznie jak i fizycznie, ale on nie widział w tym zachowaniu żadnego złego akcentu, bo wiadomo.. pierwsza miłość, to i zaślepiony był. Wszystko jednak się skończyło, gdy.. cóż, historia lubi się powtarzać, jego miłość rozpłynęła się dokładnie tak samo jak jego matka. Wszystko wróciło do parteru, tak mocno kochał, tak szybko został porzucony. Poziom jego dziwaczenia się podwyższał, a on zamykał się na nowo w swoim domu, razem ze swoimi myślami. Nikt tego nie mógł przewidzieć, nikt go na takie rzeczy nie przygotował, on nie wiedział i teraz cierpiał za błędy swojego nieskazitelnego wychowania.
Czas na drugi przypadek.. cóż.. można powiedzieć jedno – schizofrenik. Wiązanie się z taką osobą, to bardzo poważna sprawa. Na początku było pięknie, schizofrenik otworzył mu oczy na świat, pokazał najgłębsze zakamarki, wzbogacił Ann o wiele życiowych doświadczeń i przyozdobił wiankiem o nazwie „wiedza”. Szklanka zabujała się w nim po uszy, otworzył się przed nim jak nikt inny, namiętności nie było dość, a amorów nawet i za dużo. Wyobraźcie sobie zbuntowanego Szklanego Człowieka z kolczykiem w języku, wulgarnego, głośnego. Zdecydowanie „najbardziej kolorowy czas w jego życiu”.
Jednak z czasem.. cóż.. w Ann wbił się mały kieł, który powoli wraz z rozrostem tej chorej znajomości, wypełniał go obrzydliwymi toksynami niszczącymi jego psychikę. W schizofreniku zaczęły budzić się chore zmysły i to takie, które Ann wsiąkał, pobierał do siebie. To tak jakby zjadał truciznę. Ile razy był składany, jak wiele razy krzyczał tak, że tracił głos, wypłoszył wszystkich sąsiadów, a raz nawet zdarzyła się taka sytuacja, że wybił wszystkie okna w domu. Chłonął nikotynę jak jedzenie, złe słowa, zwyczaje, burzliwy charakter, nienawiść, jak gąbka.. gąbka obok schizofrenika. Aczkolwiek i na ten związek przyszedł koniec. Ci, którzy mieli szanse słyszeć odgłosy jakie się działy w jego domu, przysięgają, że chcieliby wtedy ogłuchnąć. Rozstanie to trudna sprawa, jednak Ann pozostawał nieprzytomny do okresu jednego miesiąca. Jakaś dziwna odmiana szklanej śpiączki…? Cóż.
Wtedy już mógł się nazwać pełnoprawnym Czarnym Witrażem i wariatem. Wychodził z domu i snuł się jak cień, naskakiwał na magiczne istoty, straszył ich, krzyczał, groził. Zupełnie jak klon jego byłej miłości. Do tej pory nie może pogodzić się z faktem rozstania, które i na dobrą sprawę nie było nawet jego decyzją.
Ah i finisz... przypadek trzeci? Nawet nie trzeba opisywać.. można to tylko obłożyć uroczym wiankiem „seks” i wszystko jasne. Jasne jest też to, że się szybko skończyło, zostawiając go jak taką pustą powłokę.

No a Ann sobie żyje do teraz, wybebeszony z nadziei, nieufny, cieknącym jadem. Raz na jakiś czas jeszcze odwiedzi starą babuszkę, by jej smutno nie było i.. i tyle.

Tyk - 27 Wrzesień 2015, 22:18

Umiejętności

W pierwszej umiejętności brakuje niezwykle ważnej informacji czym są te kulki. Mieszasz też trochę moc z umiejętnością pisząc o klonach. Umiejętnością możesz co najwyżej zrobić bombę z tej kulki ale i tu opisz czym dokładnie one są i w jaki sposób je tworzysz oraz ulepszasz.

Drugą umiejętność musisz ograniczyć. Wybierz sobie trzy instrumenty, na których potrafisz grać.

W trzeciej usuń, że ludzie zawsze dadzą się nabrać. W żaden sposób nie możesz swoją KP wpływać na npc czy postacie innych graczy.

Charakter
Dodaj kilka zdań o charakterze w charakterze. Obecnie za dużo skupiasz się na trybie życia postaci, a za mało na tym jaka ona właściwie jest.

Historia
Cytat:
Otóż dziadziuś jak na Szklanego Ludzia przystało – przyszło "mu" mieszkać w Szkarłatnej Otchłani,
Dziadziusiowi przyszło mieszkać raczej, to mu jest całkowicie niepotrzebne. Zdecydowanie lepiej to zdanie wyglądałoby w takiej postaci: Otóż dziadziusiowi, jak na Szklanego Ludzia przystało, przyszło mieszkać w Szkarłatnej Otchłani.

Cytat:
Wiodła ciekawe życie, spokojne
- Raczej ciekawe, spokojne życie powinno być.

Cytat:
Dotrwało to do lat 5, kiedy to nie dało się już utrzymywać faktu ludzkiego dziecka w tajemnicy.
- "Dotrwało to do lat 5" brzmi co najmniej dziwnie. Już raczej Trwało to do osiągnięcia przez chłopców 5 roku życia, czy coś takiego. Poza tym po przeczytaniu opisu byłem zdziwiony, że mowa jest o 5 latkach. Do opisu zdecydowanie bardziej by pasowało, gdyby wpisać tam coś w okolicach 8-10 lat. (Pozwolę sobie zacytować:
Cytat:
To dodaj mu, że pedagog mówi, że 5 latek (a on był jeszcze młodszy!) jest buntowniczy, bo chce zwrócić na siebie uwagę rodziców, a nie z wyboru i dlatego bardziej pasuje 8-10 lat.


Moce


Druga moc działa na zasadzie teleportacji, owszem? Rozbicie w żaden sposób nie leczy ran, możesz rozbić tylko siebie i swoje ubranie, nie możesz się przenosić z kimś. Pojawienie się zajmuje nieco czasu bo kawałki szkła się zbierają. Nie ma więc mowy o atakowaniu kogoś zza jego pleców. Ograniczenie to użycie mocy i dwa posty czekania. Pojawić się musisz w tym samym poście.

Musisz ograniczyć wielkość tworzonych rzeczy. Możesz tworzyć tylko rzeczy, a więc nie ma mowy o zwierzętach, czy ludziach. Opisz też jakiego rodzaju są to kule, gdyż nie każda kula będzie odpowiednia dla twojej mocy. Pamiętaj, że możesz mieć przy sobie ograniczoną liczbę kul. Możesz mieć zmienione jednocześnie 3 kule, przy czym każda zmiana trwa maksymalnie do 4 postów. Czas oczekiwania na zwolnienie miejsca to kolejne 4 posty. W 1 turze możesz zmienić tylko jedną kulę.

Cytat:
Kulki mogą także służyć mu jako bomby, zasłonę dymną lub przenośną truciznę, którą w każdej chwili może rozbić pod nogami przeciwnika.
<- To chyba powinno znaleźć się w opisie umiejętności. Skoro kulki tworzysz i napełniasz za jej pomocą. Moc natomiast polega na zmienianiu ich w coś innego.
Tyk - 28 Wrzesień 2015, 15:47

Akcept


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group