Archiwum X - Polowanie Baltazara
Mari - 13 Listopad 2015, 15:27 Temat postu: Polowanie Baltazara Olbrzymia szachownica, wielkości boiska do piłki nożnej. Na niej poustawiane w różnych miejscach pionki i figury. Jednak nie tylko to jest tu nietypowe. Krążą pogłoski, że można tu znaleźć straszne, śmiercionośne bestie. Głównie trójgłowe, piesokształtne Conspectum. Mało kto się decyduje na polowanie. A kto już znajdzie trochę odwagi...czy tam głupoty, jak mówią niektórzy, to nie zawsze wracają z niego żywi.
Na szachownicy można nie tylko znaleźć figury, ale także tajne przejścia. Niektóre okryte bezpiecznie pod polami planszy. Inne pod figurami lub też w dziurach, stworzonych przez nieubłagany czas.
Szachownica zawsze pojawia się w innym miejscu. Jednak jeśli komuś uda się zdobyć odpowiednie informacje to na pewno uda mu się tego dokonać. No innego się tam dostać. W końcu to jedna z lewitujących wysp.
Krążą plotki, że w pewnej karczmie, często przesiaduje pewien stary mężczyzna. Taki pijaczyna. Często opowiada o tajemniczej wyspie. Że widuje ją często na swoich wyprawach i wie jak do niej dotrzeć. Jednak kto by mu tam wierzył? Każdy chętnie słucha jego opowieści jednak nikt nie bierze tego na poważnie. Ale kto wie. Może jednak powinni?
//W pierwszym poście opisz co zabrałeś ze sobą. Jakie masz zamiary. Zacznij od wskazanej gospody. Jak ją znalazłeś i poszukaj wskazanego pijaczyny. Może on pomoże Ci dotrzeć w wybrane miejsce?//
Anonymous - 13 Listopad 2015, 16:12
Tak więc jak zwykle krążyłem po krainie poszukując najróżniejszych sposobów by zdobyć odpowiednią moc i informacje do wymierzenia sprawiedliwości. Bo przecież informacja była w cenie niezależnie od czasów i niektórzy potrafili za nie obficie wynagradzać. Przykładem był niedawny interes jaki udało mi się ubić.
Choć właściwie nie wiem czy interes to dobre określenie, bo w sumie była to zwykła wymiana informacji. Kilka plotek kto, co z kim i gdzie udało mi się wymienić na zdecydowanie ciekawszą.
Otóż w jednej z karcz miał podobno przesiadywać mężczyzna, który ponoć wie jak znaleźć naprawde silne bestię. Dla niektórych byłoby to mało przydatne ale dla mnie była to szansa dana od losu. Nie mogłem jej zmarnować więc resztki moich funduszów wydałem na ustalenie gdzie znajduje się ten przybytek. Nie tracąc czasu szybko zarzuciłem na plecy czerwony płaszcz i przyodziałem kapelusz o szerokim rondzie tego samego koloru. Upewniłem się, że moje dwie srebrne koleżanki są na miejscu ruszyłem szybkim krokiem.
Moje źródło ponoć lubiło sobie chlapnąć więc śpieszyłem się póki pora była jeszcze wczesna. Każda minuta zwłoki mogła by sprawić, że facet nie będzie już w stanie prowadzić nawet prostej rozmowy.
Stojąc przed wejściem do wskazanego przez "znajomego" budynku zaciągnąłem się dymem ostatni raz i odrzuciłem peta. Przekroczyłem próg z wielkimi nadziejami. Jeśli odnajde rzeczywiście potężną bestię i uda mi się ją oswoić albo zmusić do pomagania mi to wykonam ogromny krok do przodu. Rzuciłem okiem po sali aby zorientować się kto, gdzie siedzi lecz mimo to udałem się do karczmarza.
- Yhymm... chrząknąłem by zwrócić na siebie jego uwage ...witam, słyszałem że można tu usłyszeć naprawde fascynujące historię. Znajde tu teraz tego jegomościa? zadałem proste pytanie oczekując prostej odpowiedzi. Jeżeli mi wskaże stolik przy którym mogę znaleźć pijaczka to skiwam mu głową zdejmując kapelusz w geście podziękowania i udaje się tam pewnym krokiem. Jeżeli nie zechce mi pomóc to zwyczajnie eypytuje gości.
Jeśli już go odszukam siadam przed nim z uśmiechem na twarzy wyciągając ku niemu papierosa.
- Cześć nazywam się Thomas. Papierosa? Ponoć wiesz gdzie znaleźć silne bestie, mógłbyś mi o tym opowiedzieć?
Soph - 14 Listopad 2015, 23:58
Zażywny jegomość zza lady burknięciem skierował Opętańca do stolika pod oknem – poszukiwany mężczyzna siadał tam często na widoku, obserwując w milczeniu, w towarzystwie tylko pinty piwa, świat za oknem. Przychodził wcześnie i wybywał za późno, ale właściciel tolerował jego obecność, bo zawsze miał za co zapłacić bieżący rachunek. Wszystkich tych informacji gospodarz udzieli Baltazarowi, jeśli temu przyjdzie tylko do głowy zadać kilka dodatkowych pytań.
Gospoda była średnich standardów, z miejscami noclegowymi na piętrze i spora salą jadalną tutaj nisko. Gości było niewielu, głównie stali bywalcy, który nieprzychylnie zerkali na nowego, prącego w kierunku stolika Małego Pita. Chłop sporo przeżył, a teraz co rusz i co rusz nachodzą go jakieś cudaki i pytają o skrytki pocztowe.
We wskazanym miejscu faktycznie rozwalił się na krześle rosły, niepozbawiony jednak widocznego brzuszka, mężczyzna. Wprawne oko przyuważy jednak, że wyblakły materiał koszuli miał kiedyś głęboki, bogaty kolor, a wytarte buty, wystające z drugiej strony stołu, są z utwardzanej skóry. Naszego pijaczka pochłaniała w tej chwili szklanka trzymana w ręce, ale zagadany uniósł przekrwione oczy, spojrzał bystro i w odpowiedzi spytał:
– Hiszpańska inkwizycja? Nie spóźniliście się przypadkiem tak o 300 lat? Zresztą muszkiety i tak się wam na nic nie przydadzą. Wszystko eskalowało.
Anonymous - 16 Listopad 2015, 22:02
Mój rozmówca miał niesamowite poczucie humoru jak zauważyłem już na starcie rozmowy. Starannie zasłoniłem moje dwi koleżanki płaszczem gdy cofnąłem ręke z papierosami, bo chyba gość był z niepalących . Uśmiechnąłem się lekko po jego słowach choć w rzeczywistości wewnątrz miałem ochote po prostu wycelować w niego i w ten sposób wydobyć informacje. Szybko spojrzałm raz jeszcze po gościach, którzy raczej nie zapałali do mnie uczuciem. Jakbym go gdzieś wyprowadził, tutaj nawet choćbym chciał nie moge... przebiegła mnie myśl.
Lekko westchnąłem z nie ukrywanym zrezygnowaniem.
- Gdybym należał do hiszpańskiej inkwizycji nie spodziewał by się pan tego. podsumowałem w miare krótko niezaprzeczalmym faktem. W końcu "Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji.".
- Jak mówiłem nazywam się Thomas. I chciałem się tylko przekonać czy pańskie historie rzeczywiście są prawdziwe. w dalszym ciągu postanowiłem raczej trzymać się krótkich wypowiedzi.
Nie dlatego, że nie miałem niczego przygotowanego. Po prostu stwierdziłem, że przy zbyt dużej ilości słów mógłby się nie połapać o co konkretnie pytam. Cały czas spoglądałem mu w oczy podczas rozmowy, jakże romantycznie nieprawdaż, w celu zwiększenia jego przekonania o mojej szczerości.
Soph - 18 Listopad 2015, 17:12
– Kolejny chojrak, co? – parsknął z uśmieszkiem, z hukiem stawiając szklanicę. Burożółty płyn niebezpiecznie zakołysał się po ściankach. – No właśnie się nie spodziewałem. Gdyby Ludzie chcieli się nas pozbyć, powinni to zrobić nim dowiedzieliśmy się jak korzystać z ich pukawek.
Początki upojenia alkoholowego sprawiły, że nie zwracał uwagi na nieścisłości, niedoprecyzowania w mowie nowego, sądząc, że ktoś o zbyt długim ozorze znów nasłał na niego poszukiwaczy śmier.. przygody, znaczy. Przyjemny szumek poprawił mu wręcz humor (nieco sadystyczny, nadmieniając), więc Thomas otrzymał informacje, o które prosił szybciej niż przypuszczał.
W poprzecinanych sinawymi bliznami dłoniach mężczyzny pojawił się arkusik sztywnego papieru. Nie za duży, gdzieś z pięć na pięć centymetrów, swobodnie mieścił się w garści Małego Pita.
– Czego mam ci to dać, co? Nie wyglądasz solidniej od swoich poprzedników. – Z braku informacji Mistrz Gry i nasz pijaczek przyjęli, że przykrytych płaszczem skrzydeł Baltazara nie widać. (Co innego garb widoczny dla wytykających go palcami pozostałych bywalców.) – Teraz to każdy chce się wpakować do Złotej Kompanii, ale nie pomyśli co potem, jak skurczybyki zechcą spłaty długu. No i same zadania też proste ni są. Pamiętam jak się rzucili na polowanie na Karcianych Rycerzyków. Ale było flaków! – zakończył z wyraźną lubością, mocząc usta w resztce piwa. – To co, bierzesz czy nie?
Jedno było pewne: gość normalnie żyje w swoim własnym świecie. Teraz tylko jeszcze ocenić co jest prawdą, a co delirium. W końcu Opętany zastał go dopiero nad drugim piwem.
Śmieszne, że lwia część Lunatyków to potencjalni alkoholicy. MORIA powinna to chyba uwzględnić w swoich aktach.
|
|
|