Archiwum X - Blok numer 8, klatka A, mieszkanie 15
Anonymous - 11 Grudzień 2015, 23:13 Temat postu: Blok numer 8, klatka A, mieszkanie 15 Miejsce, w którym zdarza się (no dobrze, nie aż tak rzadko zdarza) nocować Dumie - niewielka kawalerka utrzymana w bielach typowych dla każdego, wynajmowanego mieszkania, w którym nikt nie zatrzymuje się na dłużej niż pół roku. W pokoju znajduje się wersalka, komoda, regał z książkami i szafka nocna, na której stała lampka. Kuchnia była niegdyś pokojem oddzielnym, po zburzeniu ściany została jednak otwarta na pokój i zawiera podstawowe wyposażenie kuchni. Łazienka z prysznicem także nie przyciąga zbytnio uwagi, ale warto zauważyć, że całe mieszkanie utrzymywane jest w nienagannym porządku, całkowicie niepasującym do tymczasowego właściciela.
Anonymous - 11 Grudzień 2015, 23:37
Tym razem drzwi były zamknięte, ku niezadowoleniu Dumy, który targał ze sobą dwie siatki z pobliskiego spożywczego. Wprawdzie widział te niezadowolenie na twarzy pani obsługującej kasę, że to akurat jej przyszło obsługiwać jakiegoś pijaka i podejrzanie bladą dziewczynę, ale kiedy ten opijus sprezentował jej sumę, której potrzebowała, na dodatek równej co do grosika, pod koniec transakcji zdążyła jeszcze pożegnać ich śpiewnym „do widzenia” i zignorowała fakt, że objuczony siatami Duma wpadł na rozsuwane drzwi.
Podróż autobusem upłynęła mu na wypytywaniu Nory, jak ta się czuje, co robiła jak jej nie było i przepraszaniu jej za to, że jest takim idiotą... czyli właściwie konwersacja ta była czymś nowym i niezwykłym – Lunatyk rzadko żądał takich szczegółów z życia ludzi. Tak, jakby cokolwiek go to obchodziło. Na koniec, kiedy opuszczali furkoczący, trzęsący pojazd, od którego Dumie zrobiło się trochę słabo, poprosił ją o jakąkolwiek formę kontaktu – mail, telefon, gołąb pocztowy. W końcu... skoro mają być przyjaciółmi, niech będą przyjaciółmi na całego, a nie z wypadku i od święta. Wyśle jej kartkę świąteczną... napisze życzenia sylwestrowe, które wyśle o północy... prawdziwi przyjaciele!
Pomimo swojej wylewności, zamilkł, kiedy zaczęli zbliżać się do jego mieszkania. Zrobił się bardziej ponury, mniej obwiniał się za wszystkie błędy, które poczynili podczas szukania jego bloku, bo przecież Duma nie potrafił sam go poznać... i jeszcze ten brak uchylonych drzwi... Z ociąganiem wyciągnął klucz i przekręcił zamek, krzywiąc się na widok mieszkania. Otworzył drzwi i pozwolił Norze wejść pierwszej. Zaraz zamknął wrota i skierował się do kuchni.
- Usiądź... gdzieś. Kawy? Nie mam kawy. Herbaty? Wody? – jednocześnie majstrował coś przy mikrofalówce, co było chyba złym pomysłem, ale... tak. Rozpakował zakupy, wyjął jakieś składniki, mieszał coś chwilę w kubku i wstawił go do mikrofali. Nalał sobie szklanki octu, wypił jednym haustem i skrzywił się. Pomoże? Nie pomoże? Zobaczymy.
- Za pół minuty zacznie piszczeć, migać, krzyczeć... Tak. Podejdziesz, otworzysz, weź rękawicę kuchenną i wyjmij. Poczekaj, aż ostygnie, koło kuchenki masz szufladę ze sztućcami. Weźmiesz widelczyk lub łyżeczkę i zjesz swój sernik. Idę pod prysznic. Smacznego.
Wziął świeże ubrania i zniknął w łazience.
Anonymous - 14 Grudzień 2015, 23:19
Właściwie Nora nigdy nawet nie pomyślała, że Duma może prowadzić tak pozornie normalne życie, którego teraz doświadczała - jazda autobusem, wizyta w sklepie, podróż do domu. Zwłaszcza zdziwił ją fakt, że Duma mieszka w zwykłym bloku, zwykłej kamienicy, wśród zwykłych ludzi, podczas gdy od czasu do czasu pojawia się w całkiem... odległych miejscach.
Nie do końca miała co opowiadać, jedyne co było warte uwagi to tylko to, że za marne pieniądze wykłada towar i pomieszkuje u samotnej, starszej pani. Nie żeby jej to przeszkadzało - wręcz przeciwnie, nawet podała mu adres, z obietnicą, że w końcu załatwi sobie jakąś komórkę.
- Ostatnio jakiś pies porwał mi z siatki całego kurczaka - oznajmiła z żalem - a postawiłam ją tylko na chwilę. Przysięgam!
Tym optymistycznym akcentem skwitowała całą opowieść.
Kiedy w końcu dotarli do odpowiedniego bloku (chociaż wydawało jej się, że już go mijali) zauważyła, że jego niepohamowany optymizm... to znaczy lekki entuzjazm trochę zanikł. Nie zdążyła jednak zadać zupełnie zbędnego i nic niewnoszącego pytania, bo potknęła się już na drugim schodku. Być może to tylko ostrzeżenie.
Kiedy weszła do mieszkania nic szczególnego nie przykuło jej uwagi - raczej było tak, jak się spodziewała. Prosto, klasycznie i biało - świetnie, teraz będzie jeszcze łatwiej wtopić się w tło. Co do bałaganiarstwa - właściwie nawet nie wiedziała czy się go spodziewać, czy nie. Niespecjalnie wyobrażała sobie Dumę wpychającego pod łóżko porozrzucane ubrania. Już bardziej możliwe były jakieś perwersyjne przedmioty.
Oparła się o stolik kuchenny i obserwowała poczynania gospodarza, jednocześnie co jakiś czas rozglądając się po pomieszczeniu, w końcu trzeba zbadać teren. Wyglądała na nieco przerażoną kiedy przedstawiał jej całą instrukcję postępowania, a jeszcze większy niepokój dopadł ją wtedy, kiedy po trzech sekundach zapomniała co właściwie powiedział.
Zmarszczyła brwi i rozglądnęła się za rękawicą kuchenną, a po jej zlokalizowaniu pochyliła się grzecznie nad mikrofalówką, nie do końca wiedząc co teraz zrobić. Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy tuż przed jej twarzą zaczęło "piszczeć, migać i krzyczeć" - tak wielkie, że momentalnie odsunęła się od owego urządzenia i szybkich ruchem otworzyła klapę.
Ostrożnie wyciągnęła kubek i uniosła brwi. Nie wyglądało to może najpiękniej - ale pachniało całkiem nieźle. Udało jej się nawet znaleźć łyżeczkę, a po oparzeniu się w język (ty zły łakomczuchu) stwierdziła, że Duma chyba minął się z powołaniem i powinien zostać zawodowym kucharzem...
Haha. Żartowałam.
Anonymous - 17 Grudzień 2015, 21:10
Nic dziwnego, że Norę to zdziwiło – sam Duma gdzieś w głębi tej pustej łepetyny nie był przekonany do końca do tego, co robi. Dziwiło go to, że jakby nigdy nic jest w stanie pójść do sklepu, kupić niezbędne rzeczy do domu i jeszcze uraczyć Norę lekką konwersacją o niczym. To wszystko (no może poza konwersacją o niczym) za nic nie pasowało do jego normalnego zachowania… a może to jest jego nowe zachowanie. Może to właśnie jest to pieprzone przechodzenie z formy w formę. Zresztą – nie myślał za wiele, wykonując te czynności. Właściwie bał się pomyśleć o tym, jak brzemienne mogą być w skutkach rzeczy, które teraz robi. Czy to ze względu na to, co się wydarzyło, czy to ze strachu przed tym, że uświadomi sobie, jakie to wszystko jest niepoprawne i absolutnie niewskazane... Nie, kiedy przypomniało ci się, że trzeba wziąć się w garść i zawalczyć o coś. O kogoś.
Lodowaty prysznic pomógł Dumie tak samo jak solidne wyszorowanie zębów. Założył świeże ubranie i wyszedł, wciąż z mokrymi włosami i przywołanym na nowo po karuzeli wyrazów lica wyrazie beznamiętności.
- Smakuje – to nie było pytanie. To było stwierdzenie. I, tak, Duma nie powinien zostać kucharzem. Powinien zostać restauratorem, który ratować będzie chylące się ku upadkowi biznesy. Poznawać ludzi, zgłębiać ich problemy, tłumaczyć im zasady rynku, wymyślać śmieszne, chwytliwe nazwy i zachwycać wszystkich swoim wysublimowaniem.
Magda Gessler jest kłamstwem. Tak naprawdę zmianami zajmuje się Duma, ale jest mniej przyjemny dla oka. Pomimo że kamera go kocha, czasami trzeba być zwykłym-niezwykłym obywatelem. Takim, jaki jest Lunatyk.
W międzyczasie zapakował kilka rzeczy do torby-listonoszki – widać było, że wciąż niektóre rzeczy robił ślamazarnie, ale zaraz poprawiał się i nie do końca był w stanie reagować na dwa bodźce naraz (przynajmniej gdyby wtedy Nora zaczęłaby do niego mówić)... na pewno mogło to świadczyć o poprawieniu się jego stanu, ale wciąż stanowiło dowód na to, ile wypił. Ach, a także znów był zmęczony. Tym razem jednak był zdeterminowany.
- Jak chcesz to mogę ci jeszcze zrobić herbatę. Ale do termosu – co za brzydki sposób na zwrócenie uwagi, że są tutaj już zbyt długo i trzeba iść. Z szafki zebrał mapę Glassville i podał ją Norze. Pokazał również telefon z adresem i w bardzo niemrawo dopowiedział coś o wdzięczności i ratowania czyjegoś tyłka…
Udusi mnie.
Pytanie tylko, która.
Anonymous - 22 Grudzień 2015, 14:56
Cóż, kiedy już znajdzie się określony cel w życiu, na pewno o wiele łatwiej zyskać motywację do działania. Być może Duma w końcu się o tym przekonał, a może zawsze o tym wiedział, tylko tego nie dostrzegał? Jesteśmy ślepi na rzeczy, które mamy przed nosem, wmawiamy sobie smutek i złość, a kiedy już coś się uda, to jest to tylko jednym z oksymoronów - tak zwane gorzkie szczęście. A w końcu trzeba też dać coś od siebie. Próbować, próbować, próbować.
Kiedy model w końcu pojawił się na wybiegu, wciąż z mokrymi włosami, Nora aż podskoczyła ze strachu, a widelec wypadł jej z rąk i z wielkim nieszczęściem upadł na podłogę. Rzuciła coś w stylu przeciągłego "o nie", zmarszczyła brwi i z wielką nienawiścią na twarzy wrzuciła go do zlewu.
- Wszystko co jest jadalne mi smakuje - burknęła.
Odebrała mapę, niezupełnie wiedząc co z nią zrobić - do tego stopnia, że trzymała ją właśnie do góry nogami. Oczywiście nie dała tego po sobie poznać, jako główny przewodnik i znawca Glassville trzeba trzymać fason, machnąć ręką i zachęcić do wycieczki...
Tu wstaw subtelne chrząknięcie.
Rozglądnęła się po mieszkaniu ostatni raz i zaczęła zmierzać do drzwi. Na wieść o herbacie jedynie pokręciła przecząco głową - no błagam. Tu się szykuje miłość, ponowne spotkania, szczerze wyznania, a ona będzie w tym czasie siedzieć na krześle i przyglądać się temu popijając herbatkę? Nie ma tak łatwo, za nic w świecie.
- Ładnie tu masz - skwitowała na sam koniec, wisienka na torcie. - Będę częściej wpadać - dorzuciła, po czym zupełnie niespodziewanie mrugnęła okiem w jego stronę, prawdopodobnie wywołując na twarzy Dumy wielki pytajnik, a na swojej zaś wielkie "CO". Znieruchomiała na trzy sekundy zastanawiając się co właśnie zrobiła, dlaczego to zrobiła, jaki to miało cel, jakie będzie mieć skutki... po czym dostała maksymalnego przyspieszenia i przy przekraczaniu progu mieszkania dorzuciła coś w stylu "co się tak wleczesz" z piętnastoma wykrzyknikami.
Nie miała pojęcia dokąd idzie, kogo spotka i właściwie po co jest tam potrzebna, ale nie narzekała - to lepsze niż włóczenie się po centrum i mijanie kilka razy tych samych sklepów. Stwierdziła, że tutaj już nic niezwykłego nie może jej spotkać, a jak będzie w rzeczywistości? Czas pokaże.
z/t
|
|
|