Archiwum X - Kotek w klatce~
Anonymous - 19 Grudzień 2015, 22:49 Temat postu: Kotek w klatce~ Dziewczyna zmęczona swoją podróżą, wylądowała z gracją na ziemi niedaleko Morza Łez. Gdy tylko jej stopy dotknęły delikatnego pasku, motyle skrzydła rozpłynęły się jak poranna mgła. Aria wzięła kilka głębokich wdechów i z uwagą lustrowała wodę. Błoga cisza i spokój sprawiały, że nastolatka szybko odzyskiwała siły. Miejsce to, dawało jej poczucie bezpieczeństwa i napełniało pozytywną energią. Istota zanurzyła swoje blade dłonie w morzu, poruszała palcami czując, jak ciecz muska delikatnie jej skórę. Cichy szum wody nasunął jej na myśl kilka słów...
- Już teraz znam te barwy, widzę lepszy świat i słyszę głos swój, który skrywał moc od laaat! - Zaśpiewała, a jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. - Wiara się tliła w głębi mnie, a wraz z nią siła... zmieniam się! - Zabrzmiała mocniej, z większą pewnością siebie. - Nareszcie wiem kim jestem i nie skrywam tego niee... niech ta magia już na zawsze trwa aaa uo uo o... - Magiczne dźwięki rozchodziły się echem po całej okolicy. Jej naszyjnik w kształcie klucza zaczął połyskiwać bladym światłem. Gdy dziewczyna miała już wydobyć z siebie kolejne słowa piosenki, jej uszy drgnęły i wychwyciły trzask nieznanego pochodzenia. Rose chwyciła jeden ze swoich sztyletów i gwałtownie odwróciła się w stronę, z której dobiegał dźwięk. Jej szarym oczom ukazała się mała dziewczynka, cała zalana łzami. Dziewczyna szybko schowała swoją broń i uśmiechnęła się do maleństwa z dozą czułości.
- P...Przepraszam, nie chciałam Pani wystraszyć... Po prostu zgubiłam się, a Pani tak ładnie śpiewała...- Wydukała kruszyna, łkając.
- Nic się nie stało... Jak masz na imię Perełko? - Zapytała z troską w głosie i zbliżyła się do dziewczynki. Bardzo spodobało się, że jej rozmówczyni jest wychowana i oczywiście docenia piękno muzyki Dachowczyni. Maleńka cofnęła się o kroczek i próbowała się troszkę uspokoić. - Nazywam się Iv - Powiedziała smutno. Jej orzechowe włosy powiewały na wietrze.
- Ja jestem Aria - Przedstawiła się białowłosa. - Więc mówisz, że się zgubiłaś? - Zapytała zaciekawiona, badając wzrokiem Iv. Istotka ta nie posiadała żadnych wyjątkowych cech, nie miała kocich uszu ani ogona, skrzydeł, rogów... wyglądała po prostu niepozornie. Była ubrana bardzo... barwnie. Miała na sobie krótką sukieneczkę w odcieniu jasnego pomarańczu, całą pokrytą kwiecistymi wzorami a na głowie pokaźny kapelusz, który komponował się z resztą kreacji.
- Tak, byłam na spacerze z mamą i... oddaliłam się tylko troszeczkę, a później nie umiałam już jej znaleźć. Miałyśmy iść nad Morze Łez ale nie wiedziałam, w którą stronę się udać. - Znowu łzy zaczęły napływać jej do oczu. - Wtedy usłyszałam Pani głos i po prostu coś kazało mi za nim iść... jest naprawdę piękny - Znów zaczęła płakać, na co kotka nie mogła w żadnym wypadku pozwolić.
- Spokojnie kwiatuszku... - Próbowała ją uspokoić. - Jestem pewna, że twoja mama niebawem się tu zjawi. Chodź, usiądź tu sobie ze mną, razem na nią poczekamy. - Powiedziała białowłosa tym spokojnym, melodyjnym głosem do dziewczynki. Ta, pełna niepewności zbliżyła się do Rose i usiadła koło niej nie przestając jednak płakać.
- No już, już... nie płacz. - Pogłaskała ją po głowie. - Co mam zrobić abyś przestała się smucić? - Zapytała zatroskana Aria. Ciemnowłosa spojrzała na nią zaciekawiona.
- Em... mama zawsze opowiadała mi różne bajki. Zna Pani jakieś ciekawe historie? - Spytała. Białowłosa uśmiechnęła się ciepło do Iv.
- Wydaje mi się, że lepiej śpiewam niż opowiadam ale oczywiście mogę spróbować. - Próbowała rozweselić maleństwo. - Dawno, dawno temu, za górami i lasami i rzekami i morzami... przyszła na świat dziewczynka. - Zatrzymała się na chwilę, nie była pewna czy chce wracać do tych wspomnień. - Nie było to jednak takie zwyczajne dziecko... posiadało bowiem śnieżnobiałe włosy, szare oczy kocie uszy i oczywiście puszysty ogonek! - Powiedziała radośnie białowłosa, merdając swoim ogonem.
- Zupełnie tak jak ty! - Zawołała zadowolona Iv. Rose ciesząc się, że udało jej się powstrzymać potok łez kontynuowała swoją historię.
- Mimo wszystko to nie to czyniło ją taką niezwykłą... od swych najmłodszych lat przejawiała magiczne zdolności. Panienka ta, już jako mały bobasek, potrafiła spełniać życzenia. - Białowłosa troszkę posmutniała, starała się jednak tego nie pokazywać swojej małej rozmówczyni. Aria zawsze traktowana była jako wspaniały dar, coś niezwykłego. Wszyscy wokół uważali, że to nie przypadek, że była jedynaczką, a jej matka zmarła podczas porodu. Starszyzna powtarzała, że matka Rose straciła życie aby dać swojej córeczce dar w postaci magii, którą posługuje się Dachowczyni.
-Dziewczynka ta mieszkała w małej wiosce, w której jako jedyna posiadała zdolność spełniania życzeń. Musisz wiedzieć, że taka umiejętność była wtedy bardzo rzadko spotykana. Oczywiście, niemal każdy przedstawiciel gatunku Dachowców przejawiał jakieś magiczne zdolności, jednak żadna z nich nie dawała innym tyle radości co moc małej białowłosej kotki. Na jej nieszczęście, każdy chciał ją nadmiernie chronić i mieć jej dar tylko dla siebie. Mamusia młodej wróżki umarła bardzo wcześniej, a tatusia nigdy nie poznała, była sama jak palec, dlatego mieszkańcy wioski wpadli na dosyć niecodzienny pomysł. - Aria odkopywała wszystkie wspomnienia aby opowieść nie była pozbawiona żadnych, ważnych elementów. - Starszyzna zamieszkująca wioskę uznała, że mała Dachowczyni będzie najbezpieczniejsza w zamknięciu. Tak oto, mała kocia wróżka została zamknięta w niewielkim, aczkolwiek bardzo ładnym i wygodnym domku z którego nigdy nie wychodziła. - Ciemnowłosa słuchała, pochłonięta historią dziewczyny. - Całymi dniami przesiadywała sama, zastanawiając się jak wygląda świat tam na zewnątrz. Budowla ta bowiem nie miała okien ani nic innego, przez co maleństwo mogłoby oglądać otoczenie. Jednak każdego dnia przychodziło do niej wielu ludzi, prosząc o spełnianie ich życzeń. - Opowiadała białowłosa. Do teraz pamięta jak to zamknięta w czterech ścianach marzyła o tym aby zobaczyć co znajduje się za murami jej... więzienia. Dni strasznie się ciągnęły, nuda ją pochłaniała i pomimo, że w jej progach stawali codziennie nowi ludzie, czuła się samotna. Te istoty nie pojawiały się tu dla niej, nie chciały jej poznać, porozmawiać, zapytać jak mija jej dzień... jedyne czego pragnęły to spełnienia swego życzenia.
- Skoro była ciekawa tego co jest na zewnątrz, dlaczego po prostu nie wyszła, gdy nikogo przy niej nie było? - Zapytała zaciekawiona Iv.
- Ponieważ ona tak naprawdę nigdy nie była sama, cały czas jej drzwi strzegli strażnicy! Silni mężczyźni, którzy pilnowali aby nic nie stało się małej wróżce. W dodatku drzwi, były zaczarowane, można było je otworzyć tylko jednym złotym, zdobionym kluczykiem. - Złoty klucz na jej szyi znów zaczął iskrzyć się bladym światłem. Aria szybko schowała go pod ubraniem i kontynuowała swoją opowieść.
- Dlatego mała Dachowczyni siedziała całymi dniami w swojej małej "twierdzy" i marzyła o wolności. To nie tak, że nie lubiła spełniać życzeń, o nie! Sprawiało jej to ogromną radość, widok szczęśliwych ludzi... jednak ona zawsze pragnęła czegoś więcej, nie chciała być jedynie "zwierzątkiem", którego wszyscy chcieli tylko wykorzystać. - Powiedziała, jednak w jej głosie nie brzmiała wrogość. Zastanawiała się ile życzeń przez te wszystkie lata udało jej się spełnić.
- Więc co zrobiła? Skoro tak bardzo chciała się uwolnić to nie mogła tak bezczynnie siedzieć, prawda? - Zapytała ciemnowłosa. Rose spojrzała na nią z tym swoim błyskiem w oku i znowu pogłaskała ją po główce.
- Niby tak... pamiętaj jednak, że była malutka i nie do końca wiedziała, co czeka ją na zewnątrz. Przecież mogło być tam naprawdę niebezpiecznie. - Iv pokiwała główką ze zrozumieniem, na dźwięk słów Arii. - Jednak wszystko zmieniło się pewnej cichej i z pozoru spokojnej nocy. Kocia wróżka była dużo większa i spędzała swój wolny czas na śpiewaniu i doskonaleniu nowych mocy. Miała ona bowiem cudowny głos dzięki któremu mogła rzucać różne hmm... zaklęcia? - Tłumaczyła Rose, starając się aby Kruszynka wszystko zrozumiała. - Nie spodziewała się bowiem, że właśnie postanowił ją ktoś odwiedzić. Usłyszała jak drzwi, które ją więziły otwierają się i... tyle.
- Jak to tyle?! - Zdążyła zapytać ciemnowłosa zanim Aria zakończyła swoją myśl.
- No... po prostu drzwi pozostały otwarte, nikt nie wszedł do środka. Delikatny wietrzyk dostał się do pokoju i rozwiał długie włosy dziewczyny. Wróżka, była ciekawa co stało się z jej gościem, więc podeszła do drzwi napawając się świeżym powietrzem, wiatrem, szumem drzew... tym wszystkim czego do tego czasu nie mogła w żaden sposób poczuć! - Niemal wykrzyczała białowłosa z radością w głosie. Do teraz pamięta dzień, w którym odzyskała swoją wolność, możliwość aby poczuć coś więcej aby zobaczyć kawałek świata. Na samą tę myśl jej ciało przepłynęła fala radości. - Nieświadoma niczego wróżka nie zastała przy drzwiach żadnej straży, było całkiem pusto... w progu jedynie pozostał złoty zdobiony kluczyk na łańcuszku i tajemniczy liścik. - Zakończyła zadowolona nastolatka. Słońce zaczynało powoli zachodzić a woda wydawała się spokojniejsza niż wtedy, gdy dziewczyna przyszła tu dotarła.
- No i co pisało w liściku? Gdzie strażnicy? Co się stało potem? To koniec? - Iv zasypała białowłosą pytaniami, oczekując na dalszy ciąg opowieści.
- Oh... liścik nie mówił tej Panience zbyt dużo "zapamiętaj ten dzień, ponieważ to właśnie dziś... odzyskałaś swoją wolność Kocia Wróżko"... - Aria uśmiechnęła się na dźwięk tych słów a jej oczy zaszkliły się. - Ktoś spełnił życzenie dziewczynki i uwolnił ją. Dał jej to czego od dawna pragnęła.
- Jak myślisz, co teraz się z nią dzieje?
- Uważam, że tak jak to my koty już mamy, korzysta ze swojej wolności. Udeptuje swoje własne ścieżki i pisze własną historię nie narzuconą przez nikogo innego. - Zakończyła z szerokim uśmiechem kotka. Nagle jej uszy wychwyciły kolejny zapłakany głos, a oczy dostrzegły sylwetkę jakiejś kobiety w oddali. Pędziła z zawrotną prędkością w ich kierunku zalana łzami, tak jak wcześniej jej mała towarzyszka. Usłyszała jak ciemnowłosa wciąga głośno powietrze.
- Kochanie! Iv! Tak się martwiłam! - Krzyczała zapłakana mama, gdy chwyciła swoją córeczkę w objęcia. Gdy już się nieco uspokoiła popatrzyła na nastolatkę z radością w oczach.
- Zaopiekowałaś się moją małą dziecinką, prawda? Dziękuję ci bardzo... - Uścisnęła dłoń kotki. Mała, ciemnowłosa dziewczynka uściskała radośnie białowłosą i odeszły razem z mamą, a Rose pożegnała je słowami piosenki...
- niech ta magia już na zawsze trwa aaa uo uo o o... niech ta magia już na zawsze trwa aaaa... ooo uo uo o... - Rozbrzmiewało radośnie po całej okolicy.
|
|
|