Karty Postaci - projekt V
Anonymous - 2 Styczeń 2011, 15:37 Temat postu: projekt V Vash jest człowiekiem. Cóż, każdy wyobraża sobie teraz pewnie jakiegoś szarego przeciętniaka. To nie on ... Vash jest tym, który w ciemnym zaułku takiemu przeciętniakowi przecina tętnicę szyjną, żeby potem jeszcze zgnieść mu czaszkę swoim butem i napawać się widokiem martwego ciała leżącego w kałuży krwi. Jednakże warto by było powiedzieć, czemu jest on tym, a właściwie tym czym jest, bo większość ludzi nie uznaje go już za człowieka. Wszystko zaczęło się od pewnej ludzkiej organizacji zwanej MORIA, która to chciała się zabawić w najsilniejszego żołnierza na świecie z użyciem technologii. Był to swego rodzaju mniejszy, konkurencyjny projekt niż ten, którego efektem byli Cyrkowcy. Zarząd organizacji uważał, że nie bez magii nie mają szans, jednakże ciekawi byli rezultatów. Historia Vash'a zaczęła się, gdy dwóch panów w czarnych garniturach zabrało go z sierocińca. Wykazywał się dwoma cechami, których poszukiwali - dużą jak na swój wiek sprawnością fizyczną i posłuszeństwem wobec opiekunów. Na początku chłopiec myślał, że został adoptowany przez kogoś bogatego i teraz czeka go przyjemne życie pozbawione trosk. Jak bardzo się mylił ... Trafił on do pewnej podziemnej placówki badawczej. Sam nie wiedział jak się tam znalazł, zaraz po opuszczeniu sierocińca został potraktowany jakimiś płynem, przez który stracił przytomność. Obudził się dopiero w celi. Miała ona dwa na dwa metra. Jedyne co się w niej znajdowało to drewniane łóżko, malutkie okienko i stalowe, solidne drzwi z małą klapką u dołu, przez którą codziennie dostawał posiłki. Vash sądziłby, że został zamknięty w więzieniu, gdyby nie to, że raz na jakiś tydzień był wyprowadzany z celi przez dwóch umięśnionych facetów do jakiegoś pomieszczenia, w którym znajdował się jedynie fotel oświetlony od góry przez lampę. Wyglądał trochę jak te z gabinetów dentystycznych, jednakże były na nim skórzane paski, którymi przymocowywano do niego chłopca. Do pomieszczenia wchodziła wtedy wysoka postać ubrana jak chirurg. Vash otrzymywał od niego zastrzyk, po którym zawsze czuł się, jakby powoli tracił wszystkie zmysły. Była to eksperymentalna mieszanka sterydów i stymulatorów funkcji mózgu odpowiedzialnych za refleks, oczywiście nikt nigdy tego chłopcu nie powiedział. W ten sposób spędził on pierwsze trzy lata w tym ośrodku. Vash nie miał pojęcia, czy w całym, jak to nazywał bunkrze znajduje się jeszcze jakaś osoba, która miała podobny los do niego. Prawdą było, że był jedynym materiałem eksperymentalnym - prototypem. Fundusze nie pozwalały na zwiększenie ilości materiałów testowych. Organizacja ponosiła już za duże koszty wrzucając wszystko w projekty, które stworzyły Cyrkowców. W czwartym roku swego pobytu Vash diametralnie zmienił swój dzienny plan. Spędzał on czas poza swą celą - był trenowany w specjalnych pomieszczeniach. Bezwzględne posłuszeństwo - to było mu codziennie wpajane. Jeśli działał nie działał zgodnie z zamysłem swoich " twórców " był karany. Już pierwszego dnia swego pobytu do mózgu chłopca został wszczepiony mikrochip. Miał się on tego dowiedzieć dopiero cztery lata później - na pierwszym szkoleniu. Znalazł się on w pomieszczeniu, w którym był znajdował się fotel. Nie był on jednak pusty - przypięty był do niego jakiś człowiek. Obok leżał nóż.
- Zabij go ... - wydobył się przerobiony komputerowo głos z głośnika, który właściwie był niezauważalny w półmroku pomieszczenia. Vash zawahał się, lecz wziął nóż do ręki i podszedł do fotela. Mógł bliżej przyjrzeć się osobie, która na nim siedziała. Osobnik miał góra dwadzieścia pięć lat, w jego oczach widać było tylko jedno - strach. Vash wyrzucił nóż w kąt pomieszczenia. Nie był w stanie zabić innej istoty ludzkiej.
- Za nieposłuszeństwo poniesiesz konsekwencje ... - powiedział bez żadnego zabarwienia emocyjnego elektroniczny głos. Nagle Vash padł na podłogę zwijając się z bólu. Czół, jakby każdy jego nerw wysyłał sygnały odpowiadające za bul. Naukowcy mieli pełną kontrolę nad chłopcem, który po okresie jakiś dwóch miesięcy w końcu się poddał i zaczął wykonywać wszystkie polecenia. Zabił on w czasie swego szkolenia wielu ludzi, w większości kryminalistów skazanych na karę śmierci. Był on również szkolony w używaniu broni białej, pistoletów i walki wręcz. Często używano na nim również indoktrynacji, by wyprać z niego resztkę emocji, która w nim została. Po dziesięciu latach Vash stał się istną maszyną do zabijania. Jego ciało było w pełni funkcjonalne do sprostania najtrudniejszym misjom, znał każdy najmniejszy słaby punkt ludzkiego ciała, umiał posługiwać się prawie każdym rodzajem broni i co najważniejsze nie był zatrzymywany przez żadne emocje. Był jednoosobową armią. Niestety nie został on nigdy użyty przez organizację, czy chociażby efekty pracy nigdy nie były pokazane przywódcy organizacji. Po pierwszej wojnie ludzi z Krainą Luster zamknięto ośrodek badawczy i chciano pozbyć się wszelkich dowodów na jej istnienie, włącznie z jednym - żywym, niezaprzeczalnym dowodem na eksperymentowanie na żywych ludziach w celu stworzenia super-żołnierza bez użycia magii. Naukowcy nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, jak dobrze wyszła ich praca. Nie tylko był on w stanie zabić dwóch strażników bez wywoływania alarmu, ale jeszcze udało mu się wyrżnąć w pień cały sztab naukowców, którzy zajmowali się projektem. Nie pomogła nawet próba użycia mikrochip'u, który nadal siedział w czaszce Vasha. Projekt V po rozlaniu łatwopalnych materiałów po całej bazie wyszedł po raz pierwszy od dziesięciu lat na światło słoneczne. Było dla niego za ostre. Rozejrzał się po okolicy. Trafił na jakąś pustynię. Odpalił zapalniczkę, którą znalazł w bazie i rzucił ją za siebie. Płomień spadł na stróżkę płynu podpalając go. Po chwili cała podziemna baza stanęła w płomieniach, lecz nikt tego nie zobaczył. A samotny człowiek z małym bukłakiem wody kierował się w stronę słońca po pustyni ...
|
|
|