To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Historia szeptem opowiedziana

Anonymous - 2 Kwiecień 2016, 19:34
Temat postu: Historia szeptem opowiedziana
- Cicho bądź, bo jeszcze ktoś nas zobaczy! - dwie zakapturzone postaci skradały się po domu, zważając na każde choćby najcichsze skrzypnięcie podłogi.
- Jesteś pewien, że to ten dom? Hrabina mówiła...
- Hrabina chce dzieciaka. Nie obchodzi ją czy będzie to chłopiec, czy dziewczynka. - wyższa postać żachnęła się zniecierpliwiona. Skradali się właśnie po schodach, na górne piętro.
- Byle by było ładne. - dodał niższy patrząc pod nogi.
Dom nie był duży, na piętrze znajdowały się tylko dwa pokoje. Zakapturzone postaci od razu udały się do tego, którego drzwi były różowe i ozdobione kokardkami.
Wyższy delikatnie nacisnął klamkę i oboje znaleźli się wewnątrz. Panował półmrok, ale spokojnie dało się dojrzeć dziecięce łóżeczko. Bez wahania, najciszej jak się tylko da, podeszli do mebelka.
- Mamy szczęście...

* * *

Urodziła się w Krainie Luster ale niewiele pamięta z wczesnego dzieciństwa. Jej rodzice pewnego dnia po prostu zniknęli a ona sama została dosłownie wykradziona z łóżeczka. Porywacze którzy notabene nie wiadomo jak znaleźli się w jej domu, zabrali ją do świata ludzi. Tam trafiła w ręce pewnej grubej szlachcianki, która bardzo pragnęła mieć dziecko, jednak natura nie dała jej tej możliwości.

* * *

- Mamusiu, czy mogę iść pobawić się z dziećmi? Na podwórku?
Mała białowłosa dziewczynka o wielkich jasnoniebieskich oczach wpatrywała się wyczekująco w pulchną kobietę siedzącą na fotelu nieopodal. Hrabina podniosła wzrok znad książki którą właśnie czytała i spojrzała na córkę badawczo. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Idź, ale uważaj by nie pobrudzić sukienki – powiedziała akcentując ostatnie słowa.
Mała rozpromieniła się i wybiegła z sali.
Na podwórku bawiła się gromadka dzieci, gdy tylko zobaczyły białowłosą dziewczynkę, wszystkie krzyknęły radośnie i zaczęły się ganiać po placyku.
Zabawa przeciągała się godzinami, Hrabina co chwilę patrzyła przez okno by kontrolować córkę.
Nagle mała przewróciła się. Uderzyła czołem o krawężnik i skuliła się z bólu.
- Wsystko w poządku? - zapytało jedno z dzieci, bezzębne (najwidoczniej niedawno zgubiło mleczaki). Białowłosa podniosła się na chwiejnych nogach.
Dzieci zamarły. Cisza trwała tylko chwilę. Wszystkie przerażone odskoczyły na sporą odległość i zaczęły uciekać do domu.
- Dziwadło! - krzyczały. Na czole białowłosej powstała sporej wielkości szczelina. Wyglądało to tak, jakby ktoś rozbił czółko porcelanowej laleczce.

* * *

Zapowiadało się dobrze, jednak wszystko zmieniło się w momencie gdy dziewczynka, w wieku pięciu lat bawiąc się na podwórku z rówieśnikami, upadła na twarz. Na czole pojawiło się spore pęknięcie, wyglądające jak skruszone szkło. Dzieciaki uciekły z krzykiem, a sama Whisper siedziała na placyku nie bardzo rozumiejąc co zaszło. Z placu zabrał ją lokaj 'matki'.

* * *

- Wiedziałam, że tak będzie! - wrzeszczała Hrabina – Wiedziałam, że jak jej nie upilnuję... To stanę się pośmiewiskiem!
- Ależ moja pani... Przecież wszystko można jeszcze odkręcić – lokaj kłaniał się co chwilę przed kobietą, unikając jej wzroku.
Hrabina była cała czerwona ze złości. Dyszała wymachując rękoma.
Białowłosa, przestraszona dziewczynka siedziała skulona w kącie pokoju, tuląc lalkę do piersi.
- Co odkręcić! Nic nie da się odkręcić! - wrzeszczała szlachcianka – Przecież już gadają o mnie w sąsiedztwie! Że mam córkę-dziwoląga! - rozzłoszczona kobieta opadła na fotel – Moja reputacja legła w gruzach...
- Pani, przecież nie można brać do siebie wszystkich słów sąsiadów. Z resztą, pani, sama chciałaś mieć dziecko z Krainy Luster...
- Dość! - kobieta poderwała się i obrzuciła lokaja złym spojrzeniem. Wyciągnęła palec w stronę białowłosej. Dziewczynka skuliła się jeszcze bardziej. Lalka którą ściskała w rączkach zaczęła pękać, delikatna porcelana zaczęła kruszyć się.
„Zupełnie jak ja...” - pomyślało przerażone dziecko.
- Już wiem! - Hrabina ruszyła w stronę dziewczynki. Chwyciła ją za ramię i pociągnęła w górę tak, by mała wstała. Szarpnęła ją w stronę lokaja.
- Mamusiu, to boli... - jęknęła białowłosa, ale Hrabianka zignorowała ją całkowicie. Zamiast tego, pchnęła dziecko w stronę sługi. Lokaj chwycił małą, chroniąc przed upadkiem.
- Pozbądź się jej. - powiedziała Hrabina i odwróciła się do mężczyzny i dziecka plecami.
- Ależ... Moja pani... - zaczął lokaj ale szlachcianka machnęła dłonią.
- Sprzedaj ją. Do cyrku. - powiedziała beznamiętnie – Może tam się nada. Mnie i ta się już znudziła...

* * *

Szlachcianka widząc uszkodzoną 'córkę' zaczęła panikować. Nie obchodziło ją jednak zdrowie dziewczynki. Bardziej martwiła się o reputację, o to co ludzie powiedzą.
Jak potoczyły się losy Szklanej Dziewczynki? Pęknięcie na czole zasklepiło się w bardzo szybkim tempie. Została sprzedana do Cyrku...


* * *

- Pośpiesz się głupia dziewucho, zaraz wychodzisz na scenę!
Białowłosa dziewczyna założyła na nogi śnieżnobiałe baletki i zasznurowała je ciasno. Wygładziła sukienkę, poprawiła koczek i na sygnał wybiegła na scenę.
Widownia zamarła. Orkiestra zaczęła grać smutną melodię. Pierwsza część, dziewczyna tańczyła sama, kręcąc co chwilę piruety. Gdy orkiestra zaczęła grać szybciej, na scenę wbiegł drugi tancerz, ucharakteryzowany na demona. Miał rogi i czarne futro na ramionach. Zbliżał się więc finał widowiska.
Nagle dziewczyna podskoczyła, chcąc wykonać ostatnią figurę na rękach partnera. Jednak ten nie złapał jej w porę. Orkiestra umilkła, gdy tancerka upadła dało się usłyszeć odgłos zbijanego szkła.
Upadła na udo. Na skórze pojawiło się pęknięcie, nienaturalne pęknięcie.
Widownia zamarła z zachwytu. Dziewczyna wstała i zaciskając zęby z bólu spojrzała na ludzi. A ludzie zaczęli wiwatować. Widząc jak pęknięcia zasklepiają się, zaczęli wstawać z miejsc i klaskać głośno, na scenie wylądowały kwiaty.
Schodząc ze sceny, białowłosa płakała. Z bólu, z żalu, ze smutku. Stojący przy schodach partner tancerki uśmiechnął się lubieżnie i klepnął ją w pośladki.
- No popatrz... Kto by pomyślał, że na upadającej na posadzkę dziewczynie można zrobić aż taką karierę!

* * *

Lata w Cyrku mijały bardzo wolno i były dla dziewczyny najgorszymi latami życia. Na czym polegała jej praca? Tańczyła na scenie z człowiekiem, który w pewnym momencie w trakcie jednej z figur tanecznych po prostu ją upuszczał. Rozlegał się wtedy brzęk, ciało Whisper pękało, ludzie klaskali i patrzyli z zachwytem jak pęknięcia zasklepiają się dzięki Samoleczeniu.

* * *

Dzień był pochmurny. Wieczorem miało odbyć się kolejne przedstawienie.
Białowłosa siedziała smutna na krześle i czesała włosy. Ile to jeszcze potrwa? Ile razy będzie musiała się kaleczyć? Ile razy upadać ku uciesze ludzi?
- Zakładaj spódniczkę, laluniu. Zaraz nasz występ – z zamyślenia wyrwał ją tancerz, jej partner sceniczny. Uśmiechał się złośliwie. Zawsze się tak uśmiechał.
Dziewczyna zagryzła wargi odkrywając w sobie nowe, nieznane dotąd uczucie. Gniew.
Wszystko zostało przygotowane tak, jak zawsze. Białowłosa wybiegła na scenę, orkiestra zaczęła grać smutną melodię, dziewczyna zaczęła tańczyć...
Gdy wybiegł tancerz, wybiegła mu na spotkanie. Zdziwiony mężczyzna przystanął na chwilę. Coś szło nie tak, coś się zmieniło.
Tancerka zbliżyła się do mężczyzny, chwyciła go za ręce i zakręciła się z nim w nieprofesjonalnym obrocie.
- A teraz zatańczymy Makabrela – powiedziała z dziwnym błyskiem w oku. I rozpoczęło się właściwe przedstawienie.
Niczego nieświadoma orkiestra grała dalej. Białowłosa zaczęła skakać i biegać wkoło tancerza a ten, zdezorientowany początkowo głupio się uśmiechał. Z czasem jednak uśmiech zamienił się w wyraz przerażenia.
Widownia pozostawałaby w nieświadomości, podobnie jak orkiestra gdyby nie to, że tancerz zaczął krzyczeć i chwytać się z gardło.
A dziewczyna wirowała wkoło, śmiejąc się perliście.
- Zostaw mnie! - wrzeszczał mężczyzna – Co? Niemożliwe! Jesteś... jest ciebie więcej? To sobowtóry! - tancerz rozpłakał się – Nie zabijajcie mnie!
Siedzący na widowni ludzie zaczęli uciekać przerażeni. Orkiestra już dawno przestała grać. Na scenie pozostał tylko skulony mężczyzna, kiwający się w przód i w tył.
- Nie zabijaj... Nie zabijaj... - powtarzał, patrząc niewidzącymi oczami przed siebie i gryząc kciuk.
Białowłosa śmiejąc się, wyszła raźnym krokiem, kierując się w stronę wozu dyrektora cyrku.

* * *

Pewnego dnia cierpliwość i bierność Whisper dobiegła końca. W trakcie swojego ostatniego przedstawienia zatańczyła najpiękniej jak umiała. Zatańczyła Makabrela.
Jej partner w trakcie tańca postradał zmysły, publiczność ogarnięta zgrozą wybiegła z krzykiem, a Whisper śmiała się głośno, przepełniona radością z powodu zyskanej wolności.


* * *

- Co? Gdzie jestem? Gdzie się podział wóz? - spanikowany mężczyzna rozglądał się na boki.
- Jesteś w moim świecie...
Od razu rozpoznał głos białowłosej. Przetarł dłonią czoło i ze zgrozą odkrył, że właściwie nie wie czy to faktycznie zrobił, bo nie poczuł niczego, żadnego dotyku.
- Co ty mi robisz...? - zapytał. Usłyszał cichy śmiech, a zaraz potem jakieś niezrozumiałe mu słowa, wypowiedziane szeptem.
Białowłosa po chwili zaczęła nucić smutną melodię z jej przedstawienia. Zaraz jednak ucięła.
- Co ja ci robię? Nic! - wyszeptała spokojnie – Przecież nawet mnie tu nie ma, prawda?
- Jesteś!
- A widzisz mnie? - zapytała. Mężczyzna zaczął kręcić głową na boki, szukając dziewczyny. Jednak jedyne co widział, to czerń. Jego ciało nie czuło zupełnie niczego. Nawet nie wiedział czy ma otwarte oczy.
- Nie widzisz mnie. Nawet nie wiesz czy głos, który słyszysz, jest rzeczywisty. Nic nie czujesz – powiedział beznamiętnie – Ale spokojnie. Za chwilę to minie. Poczujesz. Usłyszysz. Zobaczysz.
- Co...?
- Poczujesz. Usłyszysz. I zobaczysz. Wszystko to, co czułam, słyszałam i widziałam ja. Przez te wszystkie lata. - dodała szeptem śmiejąc się złowieszczo – Ale...co powiesz na... stukrotne zwiększenie mocy tych wrażeń?
Oczy mężczyzny rozszerzyły się. Usta otworzyły a z uszu zaczęła cieknąć krew.
Ostatnie co ujrzał, to siebie samego, siedzącego w wozie, zdanego na łaskę dziewczyny, w której ciele i której oczami właśnie patrzył.
- Bądź przeklęta, szklana Panno Szept...

* * *

Dyrektora Cyrku wykończyła psychicznie za pomocą Próżni, szepcząc mu do ucha straszliwe rzeczy. Ostatnimi słowami które do niej powiedział były: "Bądź przeklęta, szklana Panno Szept". I właśnie stąd wziął się jej pseudonim.
Wróciła do Krainy Luster. Z początku była nieco zlękniona bo nie znała tego świata tak dobrze jak świata ludzi. Szybko jednak pokochała to miejsce. Nie pasowała do innych Szklanych Ludzi, dlatego też zawsze szukała kontaktu z innymi rasami.
Otwarta i wesoła Whisper nie uniknęła jednak łatki "osoby dziwnej". Wygląda na to, że to słowo najlepiej opisuje jej postać.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group