To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - Historia Prismy

Anonymous - 7 Maj 2016, 14:40
Temat postu: Historia Prismy
<div style=" background: url(https://i.imgur.com/HHrwfVv.png); border-style: solid; border-radius: 30px; border-color:#66ccff; border-size: 2px; opacity: 0.80; ">
<div style=" font-family: 'Alegreya SC', sans-serif; font-size: 15px; padding-left: 5px; padding-right: 5px">
Historia małej Prismy zaczęła się w niewielkim domu znajdującym się w Szkarłatnej Otchłani, a konkretniej gdzieś na jej obrzeżach. Przyszła na świat jako trzecie dziecko, a druga córka, średnio zamożnego i niewielkiego rodu Kaleido. Można powiedzieć, że miała wielkiego pecha, ale rodziny się nie wybiera. Pierwsze cztery lata swego życia spędziła spokojnie, bo cóż złego mogło się dziać tak malutkiej dziewczynce w porządnej rodzinie. Cały koszmar zaczął się wraz z początkiem edukacji Primy. Tu należy wspomnieć o nastawieniu jej rodziny do świata. Szklani Ludzie są znani z tego, że stronią od innych ras i trzymają się na uboczu. Rodzina Kaleido była swego rodzaju wyjątkiem, jednak w żadnym pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oni musieli być lepsi, czyli nie tylko niechęć, lecz nienawiść, nie tylko trzymanie się na uboczu, lecz kompletna separacja. A te wszystkie ideały miałby być wpajane biednej dziewczynce już od czwartego roku życia. Tok nauki został zaburzony jednym istotnym wydarzeniem, mianowicie, starszy o jakieś dwanaście lat od Prismy, jej brat Feliks, zaginął. Wśród całego bałaganu dziewczynka została pozostawiona sama sobie, na kilka miesięcy i dopiero z tym opóźnieniem rozpoczęła swój tok nauczania. Najpierw nauczona ją pisać i czytać, co było właściwym i dobrym początkiem. Kolejne lekcje zaś już nie należały do przyjaznych i przyjemnych. Mała dziewczynka musiała siedzieć nad wielkimi księgami, które ledwo była w stanie podnieść i przenieść w dogodne miejsce do czytania. Kazano jej wykuć wszystkie formułki na pamięć w dodatku o rzeczach niewiele przydatnych. Równolegle uczono jej nienagannego zachowania, bezwzględnego posłuszeństwa i nienawiści do innych. Była karcona za każdy uśmiech czy płacz, zakazywano jej w jakikolwiek sposób wyrażać emocje. Wkrótce przez strach ją ogarniający powoli zabijała w sobie uczucia. Zaczęła od nie okazywania ich, aż w końcu stwierdziła, że o wiele łatwiej byłoby takich nie mieć. Upodobniła się do swej rodziny, na jej twarzy zawsze można było zobaczyć ten sam neutralny wyraz. Jej codzienna rutyna sprowadzała się do spania, samodzielnej nauki i jedzenia. Czasem było to urozmaicone odpytywaniem, by rodzice mogli śledzić postępy córki. Tę szarą codzienność nieco odmieniły jej szóste urodziny, wtedy mogła wybrać konkretny kierunek kształcenia, taki, który zapewniłby jej pracę w przyszłości. Wybór Szklanej Dziewczynki padł na gotowanie. Ciężko było powiedzieć, że ta czynność sprawiała jej radość, w końcu nawet tego nie odczuwała. Tak zleciały kolejne lata wstać - uczyć się - gotować - jeść - uczyć się -spać.
Dziesiąte urodziny przyniosły jej coś nowego, niespodziewanego. Prisma odkryła, że posiada moc. Za pomocą dotyku swej dłoni, mogła stworzyć kolorowe szkiełko na danym obiekcie. Taka czynność spodobała jej się. Rodzice wydawali się ignorować taką błahostkę, aż wymknęła się ona spod kontroli. Szkiełek było coraz więcej, a sama moc była uwalniana nieświadomie, jednakże najgorszym momentem w tym wszystkim było jak kontakt z jakąkolwiek częścią ciała Prismy powodował pokrycie szkłem. Wyszukano najlepszego doktora wśród Szklanych Ludzi, ale nawet i on mógł tylko wzruszyć ramionami. Dziewczynka nie przejmując się panującym chaosem próbowała swą moc okiełznać. Próbowała skupiać ją w różnych miejscach, choć z początku szło opornie, z czasem wychodziło jej to coraz lepiej. Zaczęła również bawić się kształtami i kolorami. Postanowiła utrzymać rodzinę w przekonaniu, że nie panuje nad mocą nieco dłużej, by odpocząć od monotonnego stylu życia. Przy okazji nauczyła się wyrabiać różne ozdoby ze swoich szkiełek. Przez częściową separację od reszty, radość zaczęła do niej wracać, jednak nadal nie potrafiła tego wyrazić. Pewnego dnia postanowiła przedstawić reszcie sytuację i wytłumaczyła, że musi skupiać na czymś swą moc, w jej wypadku sukience. Rodzina udzieliła jej zgody na takie rozwiązanie, dopóki będzie po sobie sprzątać.
Powrót do codziennej rutyny wydał się dziewczynie okrutniejszy niż się tego spodziewała. Miała dosyć wysłuchiwania, jakoby Szklani ludzie byli lepsi od innych. Miała dosyć tej całej etykiety. Miała dosyć… Tej szarości. W jej głowie narodziła się idea, w końcu jej moc nie bez powodu się przebudziła. Miała zostać bohaterką. Kimś, kto będzie ratował innych od monochromii, a mogła tego dokonać za pomocą swoich szkiełek. Wtedy się zaczęło. chciała uciec. Udało jej się wydostać z domu, jednak nie wiedziała gdzie się podziać. Każda ucieczka kończyła się fiaskiem, zawsze w jakiś sposób była znajdowana i sprowadzana do domu. Po kilkunastu już takich próbach, znudzeni ciągłą zabawą w kotka i myszkę rodzice, zamknęli w pokoju Prismę, pozwalając jej na wyjścia do toalety, posiłek, a to i tak tylko w określonych porach. Nawet jej okno zostało zakratowane, gdyby wpadł jej szalony pomysł skoku z drugiego piętra. W zamknięciu, dokształcając się samotnie spędziła kolejne dwa lata życia, aż w końcu osiągnęła wiek trzynastu lat.
Jej życie miało się zmienić nagle o sto osiemdziesiąt stopni. Zaginiony przed latami Feliks powrócił. Nie został on jednak zbyt ciepło przyjęty przez rodzinę. Gdy dowiedział się, co jego najmłodsza siostrzyczka wyprawiała postanowił ją odwiedzać. Wydawał jej się kompletnie obcą osobą. Miał jakiś dziwny wyraz twarzy i był strasznie miły dla Prismy, choć to on zasługiwał na szacunek. Mówiąc o dziwnym wyrazie twarzy mam na myśli uśmiech, ale skąd mogła go znać Szklana Dziewczyna, w końcu już nie pamiętała jak uśmiech wyglądał. Feliks postanowił wyznać jej największy sekret - uciekł on i przez długi czas pracował w Krainie Luster. Prisma znała tą krainę tylko z definicji, więc z zaciekawieniem słuchała tego, czego od reszty nie mogła usłyszeć. Dowiedziała się, że jej brat pracował jako przedstawiciel handlowy, oczywiście nie był on żadnym podrzędnym domokrążcą próbującym wcisnąć “niezbędną do życia rzecz”. Reprezentował on wielką spółkę handlową, która prowadziła interesy z samą arystokracją. Szczególnie wspominał jeden ród, ród Baskrevillów, a raczej jego głowę - Amnesię. Zawsze jak opowiadał o tej Upiornej Arystokratce zadawał się myślami gdzieś odpływać, a ją samą wychwalał jak mało kogo. W Prismie obudziło się uczucie zazdrości, bynajmniej nie była zazdrosna o niezrozumiałą dla niej relację między Amnesią a Feliksem, chodziło jej o możliwość opuszczenia rodzinnego domu. Jednak miał on swoje plany co do siostry, właściwie wrócił tu by je zrealizować. Wiedział, że jego najmłodsza siostrzyczka jeszcze nie jest tak zepsuta jak ta starsza, wciąż była nadzieja. Pragnął aby Prisma z nim uciekła.
Jakimś cudem udało mu się przekonać rodziców i mógł on rozpocząć naukę siostrzyczki. Chciał aby posiadła zdolności bojowe, które uważał za niezbędne do przetrwania w tym zwariowanym świecie. Planował nauczyć ją walki mieczem, jednak jak zobaczył tą kruchą istotkę ledwo dzierżącą broń, musiał zmienić nieco swój zamysł i w taki oto sposób, zadecydował o nauczeniu dziewczyny walki sztyletem. Codzienna rutyna wróciła, jednak tym razem satysfakcjonowała ona Prismę. Feliks pokazała jej również swoją moc - krystalizację. Podejrzewał on, że jest to moc dziedziczona w rodzinie, jednak nikt nigdy o tym nie wspominał, jakby to było jakimś fatum ciążącym nad rodem. Tu się nie mylił, Prisma posiadała identyczną moc, z której nauczył ją korzystać. Następne dwa lata spędziła na szkoleniu, aż w końcu nadszedł dzień na który oboje czekali.

***


- Jesteś pewien braciszku, że to wszystko? - zapytała Feliksa.

- Nie bój głowy Pryzmaciku, wszystko mam idealnie wykalkulowane i zaplanowane. Jeszcze dziś przekroczymy Szkarłatne Wrota i będziemy wolni. Trzymaj się tylko planu, a teraz udaj, że idziesz spać
- uśmiechnął się.

Prisma położyła się, myśląc o planie jeszcze raz. “Braciszek poluzował śruby w kratach, więc Prisma powinna je bez problemu zdjąć. Potem musi zejść po linie i dołączyć do braciszka. Braciszek ją zaprowadzi pod Szkarłatną Bramę i razem uciekną do Krainy Luster.” Brzmiało banalnie. Gdy zegar wybił jedenastą, dziewczynka zaczęła działać według planu. Kraty w oknie faktycznie łatwo puściły i poleciały w dół, na szczęście stał tam Feliks, który zamortyzował ich upadek łapiąc je. Następnie Pryzmacik zaczęła powolutku spuszczać się w dół po linie, jednak ta kończyła się wcześniej niż przewidywali.


- Skacz! - zalecił Feliks.

Dziewczyna puściła się liny i bezpiecznie wylądowała w ramionach chłopaka. Jednak coś poszło nie tak. Mimo udanej akcji wyprowadzenia Prismy z domu, cały plan zawisł na włosku. Ktoś ich widział. Tym ktosiem był nikt inny jak ich siostra, ta od razu zaalarmowała rodziców, którzy zbierając jak najwięcej ludzi było możliwe rzucili się w pościg.

***

- Słuchaj mnie teraz uważnie. Wskoczysz w któryś ze szklanych odłamków, które widzisz na podłodze, ja zaś zatrzymam ich by cię nie dopadli - wysapał zmęczony Feliks - jak już będzie po drugiej stronie odnajdź ród Baskrevillów i udaj się do Amnesi, powinna cię przyjąć - ”przynajmniej mam taką nadzieję” - mną się nie przejmuj, wkrótce do ciebie dołączę, choć może to potrwać nawet kilka dni - “nie ładnie tak okłamywać własną siostrę, czyż nie?"


Na oboje padała szkarłatna poświata. Prisma uważnie wysłuchała słów brata, ale wahała się. Przeglądała kolejne kawałki lustra szukając jak najmniejszego, w którym by się jeszcze zmieściła. Znalazła. Stała tak nad nim, zastanawiając się czy chce tam skoczyć, gdy nagle została popchnięta i wpadła w ów odłamek.
***

Wylądowała w dziwnym lesie. Nigdy jeszcze czegoś takiego na oczy nie widziała. Na drzewach rosły maliny i w dodatku mogące wielkością dorównać jabłku. Czy ona czuła właśnie… Strach? Powoli przemieszczała się przed siebie uważając na każdy krok. Jedyne co było słychać, to dzwoniące kawałki szkła o nogi Szklanej Dziewczyny. W oddali zobaczyła jakiś dwór. Był otoczony murem, jednak brama była otwarta. “Prisma musi jak najszybciej zapytać o ród, więc może się tu udać.” Pomyślała i zrobiła pewniejszy krok do przodu. W okienkach dominujących cały budynek wież paliło się światło, co dodało dziewczynce otuchy. Zanim zdążyła zapukać do drzwi wyłonił się zza nich sędziwy kamerdyner. Prisma zapytała o Amnesię, a ten nie udzielając jej żadnej odpowiedzi udał się w głąb rezydencji ciągnąc za sobą dziewczynkę. Wkrótce stanęła przed obliczem pięknej kobiety. Dziewczynka, myśląc, że kamerdyner nie znając odpowiedzi na jej pytanie, zaprowadził ją do swej pani, która być może znała odpowiedź na jej pytanie. A i owszem odpowiedź znała, bowiem tajemnicza kobieta okazała się być Amnesią we własnej osobie. Ku uciesze Prismy - choć nijak nie okazanej - została ona przyjęta w progi tej wielkiej rezydencji. Czyżby ten łut szczęścia miał być wynagrodzeniem, za jej wcześniejsze krzywdy? Kto wie? Od tej pory będąc pod skrzydłami Amnesi wiedzie sobie spokojny żywot, rozmyślając jak by tu uratować świat od szarości.
</div>
</div>



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group