Archiwum X - Historia pewnego liska
Anonymous - 19 Maj 2016, 16:29 Temat postu: Historia pewnego liska Julia wychowywała się w dużej rezydencji na obrzeżach Glassville. Jej rodzina pochodziła ze znanego i bogatego rodu francuskiego. Jednak kilka pokoleń temu przeniosła się do wspomnianego wcześniej miasta. Jedyną pozostałością po przeszłości pozostało jest nazwisko Renard, co w języku francuskim oznacza lisa i takowy też widnieje na herbie rodzinnym. Bursztynowy lis na białym tle.
Dziewczynka zawsze starała się być posłuszna i spełniać wymagania rodziny. Jednak nie wszystkim umiała sprostać. Od dziecka bała się kontaktu z innymi ludźmi. Wolała spędzać swój czas ze zwierzętami. Przysporzyło jej to sporo kłopotów jednak w końcu rodzina uznała, że nie będzie się małym dziwadełkiem przejmować. Gdy skończyła 8 lat pilnowali już tylko by zawsze była przygotowana do szkoły oraz by wypełniała swoje obowiązki. Przestali ją jednak zmuszać to tego by jeździła z nimi na jakieś ważne spotkania czy brała udział w balach.
Mimo niechęci zawsze była dobrze wychowana i wiedziałą jak się zachować w towarzystwie. Starała się przezwyciężyć swoje obawy jednak nie wychodziło jej to zbyt dobrze. Często znikała na kilka dni, zawsze jednak wracając. Nigdy tez nie opuszczała lekcji. Była pilną uczennica.
Poczatkowo jej zniknięcia bardzo martwiły rodziców. W końcu jest córką bogatego przedsiębiorcy, kto wie czy ktoś nie zamierzał jej porwać dla okupu. Jednak zawsze okazywało się, że dziewczynka po prostu spędzała ten czas w lesie wraz ze swoimi zwierzęcymi przyjaciółmi. Po kilku takich „ucieczka” przestali się tym przejmować, gdyż wiedzieli, że córka na pewno wróci do domu.
Gdy tylko była w domu rodzice starali się jej pokazać jak bardzo ją kochają mimo tego, że jest inna. Dziewczynka nie zwracała na to uwagi. Nie chciała uciekać nie czuła się też zaniedbana, a to, że rodzice pozwalali jej na wszystko wykorzystywała tylko w kwestii swoich wycieczek oraz tego, że chciała jak najbardziej upodobnić się do swoich przyjaciół. Zaczęła więc nosić opaskę z lisimi uszkami oraz doczepiła sobie lisi ogonek. Oczywiście wszystko było sztuczne, nie zniosła by tego, ze ktoś skrzywdził jakiegoś liska tylko po to aby zrobić jakieś tandetne ozdoby, aby dzieci miały się za co przebrać na bal przebierańców.
Nie rozstawała się jednak ze swoimi ozdóbkami. A przynajmniej się starała. W szkole niestety obowiązywały mundurki, które zabraniały posiadania swoich ozdób. Jedynym wyjątkiem była biżuteria. Dziewczyny mogły ozdobić w taki sposób swój mundurek. Bez uszu i ogona Tulka czuła się jednak jeszcze bardziej spłoszona niż na co dzień. Starała się jednak tego nie okazywać.
W końcu jednak wszyscy się przyzwyczaili do jej niecodziennej natury oraz zwyczajów, dzięki czemu żyła sobie bez większych konfliktów czy smutków. Tak było aż do jej 12 urodzin.
Kilka dni przed nimi znalazła osieroconego bursztynowego liska. Od razu go pokochała i przygarnęła bez namysłu. Wyróżniał się on od innych przedstawicieli swojego gatunku. Jego futerko było czarne z ciemno bursztynowymi uszkami, ławkami i końcówka ogonka. Oczy również przybrały ten kolor i był on wręcz identyczny jak kolor oczu Tulki. Szybko udało jej się go oswoić przez co wszędzie podążał za nią. Na szczęście właśnie trwałą przerwa wakacyjna więc nie musiała się martwić, że lisek pójdzie za nią na zajęcia. Była chyba wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Jednak w dniu jej 12 urodzin stało się coś nieoczekiwanego. W lesie, w którym postanowiła spędzić ten dzień pojawił się nowy lis. Był on większy od pozostałych. Jednak nie tylko to go wyróżniało. Jego sierść była śnieżnobiała, a uszy, łapki i koniec ogona kruczoczarne. Od razu zwrócił on uwagę dziewczynki. Postanowiła się z nim więc zaprzyjaźnić. Jednak to co odkryła chwile potem zszokowało ją nie na żarty.
Gdy tylko podeszła do niego, lis przemówił ludzkim głosem. Początkowo Julia była w szoku, szybko jej jednak przeszło. Górę nad strachem wzięła ciekawość.
Tajemniczy lisek zaczął jej opowiadać o dziwnym miejscu, jakby innej krainie, w której liski mówią ludzkim głosem i do tego posiadają magiczne moce. Najbardziej zafascynowało ją jednak to, że niektóre z nich mogą być niebieskie lub nawet wielokolorowe. Nigdy nie widziała takich dziwnych odmian lisa. A znała je wszystkie. Bez namysłu ruszyła za nieznajomym lisem. Nie przejmowała się tym, że rodzice będą się martwić, w końcu tylko zerknie i wróci, a tajemniczy futrzak mówił, że jest to bardzo niedaleko.
Zabrała więc Arbę (swojego bursztynowego liska) i ruszyła ochoczo za swoim przewodnikiem. Nie wyczuwała jednak podstępu w tym wszystkim. Była zbyt ciekawska by zorientować się, ze jednak coś tu nie gra.
Dopiero gdy znalazła się w Krainie Luster wyczuła, ze coś jest nie tak. Biały lis zniknął, a na jego miejscu pojawił się rosły mężczyzna w białym fartuchu. Wyglądał jak jakiś przerośnięty, szalony doktor, który szybko dmuchnął w Tulkę i jej przyjaciela jakimś proszkiem i uśpił ich.
Julia obudziła się następnego dnia cała obolała. Bolała ją głowa oraz dolna część pleców. Nie widziała co się dzieje. Dopiero po chwili zorientowała się gdzie jest. Leżała w jakimś małym pokoju. Obok siedziała zaniepokojona Arba. Tulka pogłaskała ją uspokajająco i próbowała zorientować się czemu jest taka obolała. Zaczęła masować się w obolałych miejscach i wtedy dopiero zauważyła swoją zmianę. Nie miała już swoich ludzkich uszu. Ich miejsce zajęły jakieś nierówności, coś co przypominało świeże blizny. Mimo tego jednak słyszała. I to nawet lepiej niż do tej pory. Szybko odkryła co jest tego powodem. Na jej głowie znajdowały się teraz już nie sztuczne lisie uszy lecz prawdziwe i do tego w pełni fukncjonujące. Mogła nimi poruszać. Wyłapywały każdy dźwięk z otoczenia. Nie tylko to się zmieniło. Nagle poczuła lekkie uszczypnięcie w miejscu, w którym go nie powinno być. To Arba ugryzła ją w ogon. Zaraz…w ogon?! Przecież nie powinna tego poczuć. Co się dzieje.
Dziewczynka zaczęła panikować. To zwróciło uwagę „doktora” który ją uśpił. Wszedł on do pokoju i z szyderczym uśmiechem wyjaśnił co się jej stało. Że zawsze marzył o tym by mieć Dachowca na własność jednak nie chciał aby miał jakieś moce. Znalazł więc sposób aby doczepić uszy i ogon człowiekowi. Wyjaśnił jej też, że teraz nie może wrócić do domu bo złapie ją jakaś organizacja i podda eksperymentom.
Julia nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Jedynym pocieszeniem było to, że Arba mogła z nią zostać.
Spędziły w tym więzieniu dwa miesiące. W tym czasie zaczęły się ukazywać skrzydła. Okazało się, że przez to, że przebywa w Krainie Luster nabawiła się jakiejś Anielskiej Klątwy. Pierwszą oznaką było to, że gdy raz Julia się wystraszyła, to zamieniła się w małego, rudego liska z malutkimi skrzydełkami. To nie ucieszyło jej właściciela, który jak tylko zorientował się co się dzieje zniknął. Bez śladu. Pozostawiając Tulkę i Arbę na pastwę losu.
Na ich szczęście uznał wcześniej, że są na tyle udomowione, że nie musi ich zamykać, więc gdy tylko zorientowały się, że porywacza nie ma już z nimi uciekły z jego domu mając nadzieję, że uda im się przystosować do nowego otoczenia.
|
|
|