Historie Postaci - Historia małego kruczka
Nishinoya - 6 Czerwiec 2016, 22:05 Temat postu: Historia małego kruczka Białowłosy urodził się w zamożnej rodzinie w, nieistniejącym już, szlacheckim, Japońskim miasteczku. Przez całe młodzieńcze lata jego ojciec szkolił go na samuraja, a jego zdolności były sporym zaskoczeniem, choć jego ród miał wielu zdolnych samurajów. W czasie prób i błędów dziecięcego życia, urodził się jego młodszy brat – Rin, który nie odziedziczył żadnych zdolności, ani odporności na różnego rodzaju bakterie i choroby. Młody wojownik trenował, by stać się zmyślnym samurajem, który jest w stanie chronić bliskich. Pewnego razu, gdy trenował ze swoim przyjacielem w górach, na południu miasteczka – zaatakował ich rozwścieczony niedźwiedź. Nishonoya razem z Haku stanęli przed wściekłą bestią z zamiarem pokonania jej, ale nie spodziewali się, tego, jak potoczy się ta sytuacja. Przeraźliwie wielki misiek stanął na tylnych łapach i jednym uderzeniem powalił Haku na ziemię, przebijając mu brzuch pazurami. Yuu rzucił się na niedźwiedzia z kataną, raniąc go w bok i szybko uciekając. Chciał w ten sposób ochronić przyjaciela, ściągając całą uwagę bestii na siebie. Biegnąc przed siebie, krzyczał głośno i rzucał kamieniami w ssaka, który podążał za nim. W pewnym momencie znalazł się w potrzasku, między ścianą niewielkiego urwiska, a paszczą głodnej bestii. Stanął ze zwierzęciem do walki, ale w pojedynkę nie miał żadnych szans i gdyby nie przypadkowy przechodzień, który wbił w serce potwora swój sztylet – zostałby zabity i pożarty. Cały umazany krwią i ledwo żyjący, niemal niedosłyszalnie powiedział, że Haku potrzebuje pomocy i leży tam dalej, a potem była już tylko ciemność. Obudził się jakiś czas później i wtedy usłyszał najboleśniejsze słowa, jakie dane było mu usłyszeć w tamtym okresie. Matka haku przyszła, gdy tylko była w stanie się choć na chwile opanować i z niesłychaną pogardą rzekła „Tchórzu”, po czym wyszła, zostawiając go z uczuciem wszechogarniającej pustki. I wtedy wróciły wspomnienia. Wróciła jego ucieczka, która mimo wszystko była w dobrej wierze, naprawdę wyglądała jak szczyt tchórzostwa. Czuł się przytłoczony i zapomniany przez resztę świata, dlatego skupiał się tylko na ćwiczeniach i swoim młodszym bracie, którym opiekował się, gdy ten chorował.
Trzy lata później (miał 13 lat) zaprzyjaźnił się z innym, tak samo zamożnym jak Nishinoya, dzieciakiem Kyuu, któremu nie przeszkadzała jego przeszłość. Razem trenowali, bawili się i byli niemal nie rozłączni, tyle że Yuu w dość młodym wieku uświadomił sobie, że nie ma dla niego znaczenia płeć przyszłego partnera i często, chociażby na kilka godzi, zostawiał Kyuu samego i spędzał czas z nowymi partnerami oraz partnerkami. Często spotykali się w posiadłości i bawili się razem z Rinem, który był zafascynowany praktycznie wszystkim i miał całą masę pytań na każdy temat. Nie spodziewali się, że za jakiś czas na ich miasto spadnie katastrofa, a życie, które dotychczas było sielanką – zamieni się obóz przetrwania. Pewniej spokojnej i niepozornej nocy z krwawym księżycem na niebie, w dniu jego urodzin, przeraźliwy ryk obudził całe miasto. Armia wojowników wkroczyła do miasta, zaczynając je niszczyć. Kobiety krzyczały, a dzieci płakały, wszystko było pogrążone w chaosie. Ludzie biegali w popłochu, ratując swoje życia, a w zamian oddając życia innych „Byle by uciec i przeżyć”. Czerwonooki wybiegł ze swojej komnaty i ruszył w stronę pokoju Rina, lecz gdy otworzył drzwi, to co zobaczył przed sobą, sprawiło, że padł na kolana. Pokój jego młodszego brata już nie istniał (Tak samo jak cała zachodnia część domu), pozostało tylko kilka cegieł z podłogi. Klęczał otępiały na podłodze i gdyby nie jedna ze służek, pewnie i on zostałby zabity. Lukrecja przyniosła i zapakowała jego najpotrzebniejsze rzeczy, wręczyła mu je i wyprowadziła z domu, każąc potem uciekać. Chwile później tylko kilka kropel krwi uderzyło jego twarz, a jaj ciało opadło bezwiednie, przebite jakimś sztyletem. Zadławił się przełykaną śliną i z przerażenie uciekł. Tak po prostu. Zwiał niczym najprawdziwszy tchórz. Gdzieś w połowie drogi do gór, spotkał Kyuu, który był równie przerażony, co on sam. Długo uciekali i gdyby nie fakt, że brakło im sił – uciekaliby dalej. Przez jakiś czas siedemnastolatkowie podróżowali razem, ale pewniej nocy zostali napadnięci i rozdzieleni, więc nie dane było im kontynuować wspólne wędrówki.
Jakiś czas błądził w samotności po lesie, aż pewniej nocy został schwytany przez tajemniczą istotę. Przez tajemną moc został ubezwłasnowolniony, a następnie nastała ciemność. Białowłosy obudził się jakiś czas później, będąc targanym na plecach jakiegoś stworzenia, posiadającego demoniczne skrzydła. Nawet nie drgnął, nie chcąc zdradzić fakt, że odzyskał już przytomność. Przysłuchał się (prawdopodobnie monologowi) narzekaniom skrzydlatego i dowiedział, że jego zadaniem było porwanie jakiegoś człowieka, by trzymać go w zamknięciu i spróbować skrzyżować z jakimś cyrkowcem, jednak nie rozumiał czym lub kim miał być ten cyrkowiec. Mówił też, że gdyby nie kompas, to nigdy nie udałoby mu się dostać do Świata Ludzi i przenieść ponownie do krainy. W obawie o swoje życie –sięgnął po sztylet, trzymany w kieszeni oprawcy, wbijając go w jego szyję, a następnie szybko wyciągając. Oboje upadli na ziemie z głośnym hukiem. Nishi szybko pozbierał się i ruszył biegiem przed siebie, nie zastanawiając się choć przez chwilę, jak do tego doszło. Po prostu biegł ile sił w nogach i gdyby nie fakt, że jego płuca odmawiały współpracy – gnałby tak jeszcze długo. Dopiero wtedy, gdy spazmatycznie łapał powietrze w płuca, postanowił rozejrzeć się po okolicy i doznał szoku. Wszystko, co go otaczało było zupełnie inne… Takie niezwykłe! Jezioro, przy którym się znalazł było całe z czekolady! Aż nie mógł uwierzyć, więc przetarł oczy z zadumy, lecz ten niespotykany obraz nie zniknął. Na chwiejnych nogach podszedł do brzegu i zanurzył rękę w płynnej czekoladzie, po czym wypił ten słodki napój. Przez chwilę rozkoszował się jej smakiem, kiedy tuż przed jego nosem pojawiła się ciasteczkowa ryba, która ponownie zniknęła w płynnej czekoladzie. To go otrzeźwiło. Rozejrzał się nerwowo wokół siebie, jednak nie poznawał niczego. Widział, że nie może pozostać na widoku i musi zbudować prowizoryczne schronienie. Ruszył więc w stronę nieznanego lasu, próbując jakoś przetrwać nadchodzącą noc. A potem kolejną i następną, aż w końcu udało mu się zrobić ładny i trwały szałas z patyków i liści. Jakoś przetrwał niezauważony przez magiczne istoty i dzikie bestie (które nie wiedzieć czemu - bardzo przypominały ludzi), których odgłosy słyszał co noc. Jakiś czas później dopadła go choroba (bardzo długa, bo wydawała mu się ciągnąć w nieskończoność), po której wyrosły mu białe, anielskie skrzydła, które błyszczały wszystkimi kolorami, gdy spojrzało się na nie, gdy te znajdywały się „pod światło.” Wtedy też okazało się również, że zyskał jakieś nadprzyrodzone moce.
Nishinoya mając dobre 40 lat (pomimo tego, że jego wygląd praktycznie w ogóle się nie zmienił i czuł się, jakby miał dopiero ok. 18 lat – a to dziwiło go niesamowicie) nauczył się korzystać ze swoich mocy i przyzwyczaił się do obecności skrzydeł na plecach. Przywykł też do zamieszkiwania w krainie Luster, poznał wszystkie rasy tam bytujące i wiódł sobie przyjemne życie. Został najemnikiem, zdobył trochę pieniędzy i wynajął mieszkanie na Odwróconym osiedlu. Kiedy już zdobył mieszkanie – zaczął sobie układać życie. Poznał wiele miłych osób, zdobył również kilku wrogów, a raz nawet się zakochał, jednak była to miłość nieodwzajemniona, więc postanowił z tym nic nie robić i przeczekać ten burzliwy w emocje okres. Nauczyć się żyć w barwnym świecie i po pewnym czasie przestał odczuwać różnicę między nim, a istotami tu żyjącymi – zadomowił się na dobre i zaczął nowe życie.
|
|
|