Archiwum X - Rezydencja Amnesii
Anonymous - 28 Czerwiec 2016, 02:29 Temat postu: Rezydencja Amnesii Ruby przemierzała Krainę Luster w poszukiwaniu jakieś inspiracji na nową książkę, ale jakoś niewiele jej było. Ubrana w czarną kobiecą marynarkę i długie białe kozaki, z uniesioną głową dosiadała swoją klacz. Jej długi, gruby warkocz tylko podskakiwał razem z nią. Jechała dość wolno, obserwując latające w około niej ptaki. Malinowy Las był stosunkowo blisko jej posiadłości, a mimo to rzadko w nim bywała i mało ścieżek było w nim przez nią utorowanych. Postanowiła zejść z dawno utorowanej ścieżki i odkryć coś nowego, tudzież inspirującego.
Kto szuka, ten znajdzie, powiadają. I ona również zlazła, piękne wrzosowisko, a przez nie całkiem ładna, ubita ścieżka. Ruby pognała swoją klacz i w spokojnym jak na galop tempie, ruszyła wzdłuż ścieżki, by zaspokoić swój nienakarmiony głód wiedzy. Podążała drużką przez chwilę, po czym przed jej oczyma ukazała się czarna, stalowa brama. Panna zatrzymała się, odwróciła ze swoją klaczą równolegle do niej i zaczęła rozglądać się, jakby z niepokojem. Stwierdziła, że jednak nie ma nic do stracenia. Pociągnęła tylko za lejce i krzyknęła "wio" i przebiegła przez bramę. Gdy ujrzała tajemniczą rezydencję, powiedziała tylko krótko -Istnieje tak wiele dróg do ponownego odkrycia... Lubię oddychać nieznanym! -Zsiadła z konia i przywiązała ją do pobliskiego drzewa, po czym przytuliła, by ta była grzeczna. Po tym ochoczo i w ogóle w podskokach postanowiła zapukać do drzwi, nie wiedząc, czy spotka tam złego czarodzieja, czy może piękną księżniczkę. Stawiała na to pierwsze, bowiem od tego miejsca wiało złem. Wdrążyła swój plan w życie, po czym zrobiła dwa kroki w tył.
Anonymous - 1 Lipiec 2016, 09:00
Na wrzosowisku trwała świdrująca uszy cisza. Koński galop zatem toczył się echem po całym terenie. Czerwono pomarańczowe słońce rozjaśniało jedyną bezpieczną dróżkę do tajemniczej rezydencji. Pokonanie jej mogło trochę zająć. Ostatecznie jednak Ruby dotarła pod drzwi tego niezwykłego miejsca. W tym też momencie kruki postanowiły przywitać gościa swoistym koncertem, zlatując się przy okazji naokoło rezydencji. Zwierzaki spoglądały ciekawsko na nowo przybyłą kobietę. W końcu nie często widuje się gości w tych rejonach. Zwłaszcza o takiej pogodzie. Powoli dróżka za Ruby, którą dopiero co tu przyjechała, zaczęła znikać z widoku pod wpływem gęstniejącej mgły. Jakby rezydencja nie chciała wypuścić swojego gościa za wcześnie. Głuchą cisze jaka zapadła, przerywaıo nie liczne krakanie, oraz skrzypienie kiwającego się metalowego znaku zawieszonego nad małym drewnianym budynkiem znajdującym się obok rezydencji.
Po niezbyt długiej chwili czekania, drzwi stanęły przed Uby otworem. W progu przystanął sędziwy kamerdyner o siwych włosach, okularach, ubrany w elegancki frak.
- Dobry wieczór, witam w rezydencji Ravenworld. W czym mogę szanownej damie pomóc? - Jego głos był głęboki oraz uprzejmy. Nie wyglądał na źle nastawionego, więc Ruby nie miała zapewne czego się obawiać z jego strony.
Anonymous - 1 Lipiec 2016, 23:20
Ruby odwróciła spojrzała się za siebie, po czym obejrzała dookoła siebie. Musiała sama przyznać, że to miejsce było dość mroczne - niczym loże nieumarłych z tych wspaniałych powieści, otoczone mgłą, w około którego latało czarne ptactwo. Dokładnie taką scenerię widziała, chociaż była to wizja bardzo przemalowana. Jednak to nie tak że się bała, raczej była ciekawa, czemu te miejsce to taka mroczna dziura.
-Kruki powinny się bać ludzi, to w końcu ostrożni padlinożercy... czemu tu ich tyle? - Dziwiła się Ruby, to było raczej normalne zachowanie. Jednak 700 letniej arystokratki mało w sumie rzeczy zaskakuje i straszy, więc było to nijako dość duże zaskoczenie.
Patrzyła się tak stojące na murach ptaki, gdy wyciągnęła w górę dłoń i pozwoliła jednemu z nich usiąść na swoim ramieniu. -A więc jesteście przyzwyczajone do ludzi? - Rzekła z uśmiechem do ptaka, gdy usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzała w ich stronę, gdy jej oczom ukazał się siwy mężczyzna. Prawdopodobnie służący. Spojrzała się na niego podniosła dłoń i powiedziała do kruka ciche "leć". W końcu ptaki to było jedno z jej hobby, które doskonale pielęgnowała. Pomachała czarnemu towarzyszowi i unosząc swój czarny, trójkątny kapelusz zaczęła konwersować z nieznajomym.
-Och, bardzo mi miło. O tuż wie Pan... zagubiłam się nieco w okolicy i trochę nie w drogę mi, by nagle wracać... Niebo się burzy, a mgła unosi... Czy znajdę u was miejsce, dopóki pogoda się nie poprawi? -Powiedziała z uśmiechem, mimo iż było to kłamstwo. Takie... małe... ale kłamstwo.
Anonymous - 4 Lipiec 2016, 18:27
- Ahh.. bardzo przykro mi to słyszeć. Proszę się zatem rozgościć na czas, aż nieprzyjemne zjawiska pogodowe przeminą. Zapraszam do środka. Stajenny zaopiekuje się pani koniem. - Podstarzały kamerdyner ustąpił miejsca, aby Ruby mogła wejść do środka.
Z wrzosowiska dało się słyszeć w tym momencie coś dziwnego. Jakby ciche, niemal niesłyszalne wołanie udręczonych dusz. Jeden długi trwały jęk. Głosy były ze sobą tak zmieszane, że tworzyły tajenniczą jedność.
Kamerdyner sprawiał jednak wrażenie jakby w ogóle nie działo się nic niezwykłego.
Trzymał wystawioną przed siebie rękę, czekając aż gość odda mu swoje wierzchnie nakrycie, aby mógł on odwiesić je na znajdujący się tuż obok wieszak. Kiedy już Upiorna uporała się z wszystkim ruszył przed siebie w kierunku salonu. Oczywiście czekając aż arysokratka podąży za nim.
- Panienka Amnesia ma właśnie zacząć kolację. Na pewno będzie wniebowzięta jeśli szanowna dama do niej dołączy. Otworzył wrota salonu nie czekając na odpowiedź Ruby. Zaraz też jak minęła prug pomieszczenia zamknął za nią drzwi, zostawiając ją sam na sam z uśmiechającą się ciepło w jej stronę, niezwykle białą dziwczyną.
- Witaj w mojej rezydencji! Ja jestem Elizabeth Baskerville, ale nazywają mnie Amnesia. Miło mi Cię poznać. Co tu porabiasz? - Posłała jej jeszcze cieplejszy uśmiech po czym dodała z lelkkim zaskoczeniem i podziwem.
Wooo, ty to masz ciałko. Nie to co ja. Na takie drobne słabiątko nikt się nie skusi. Ehh.. zazdroszczę.
Anonymous - 4 Lipiec 2016, 23:37
Ruby na zdanie kamerdynera powiedziała bardzo radosne "dzięki" po czym uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w kierunku rezydencji. Przed wejściem oparła rękę o ścianę i odwróciła się, Wyglądało to tak, jakby chciała zobaczyć, czy ktoś jej nie śledzi. Posiadłość zaprawdę była mroczna, jakby przeklęta i zapomniana przez los. Czarne ptactwo, gęsta mgła, ciemne chmury nad posiadłością i ostatecznie dziwne odgłosy w oddali, potrafiły spowodować, że nawet po Ruby przechodziły ciarki. Pomyślała w tej chwili, że ten dom powinien być egzorcyzmowany. Jednak jeśli właścicielce ta sceneria nie przeszkadza, to chyba nie powinna się wtrącać.
-No cóż, ludzie nie dowiedzą się, co się w nich kryje, dopóki nie odbiorą im wolności. Ciekawe, jak wiele wie o sobie właściciel tej rezydencji. Ale cóż, to tylko moje przeczucia... -Pomyślała Ruby, po czym głębokim wydechem wyrzuciła z siebie wszystko co ją trapiło i z opuszczoną głową przeszła przez próg domu, do którego tak ochoczo zapraszał ją poczciwy siwy Pan.
Weszła, i od razu jej wzrok zniknął w zakątkach rezydencji. Bardzo dokładnie przyglądała się wnętrzu. Z letargu wyrwał ją dopiero prośba o jej ubrania, na co Ruby sprytnie odpowiedziała: - Oj, przepraszam, zamyśliłam się. Wybaczy mi Pan mą nieuprzejmość, złożę w Pana ręce tylko ten kapelusz, ponieważ bardzo lubię me ubranie. Powiedzmy, że ma ono wartość sentymentalną. -Zamiast oddawać swoją wojskową marynarkę, tylko ją rozpięła. Pod nią pojawiła się biała, zapinana na guziki koszula, z falbanką, która dobrze przylegała do jej krągłości. Zdjęła kapelusz, i oddała go kamerdynerowi, a na następnie ukłoniła się delikatnie, na znak wdzięczności. Po tym pokręciła jeszcze gwałtownie głową w prawo i w lewo, by poprawić swój długi, gruby blond warkocz. Siwemu Panu musiała ukazać się jej para czerwonych, co prawda malutkich, ale wciąż widocznych rogów. Była bardzo ciekawa, co sobie pomyślał, ale nic nie powiedziała.
-Kolacja? Ale ja nie... - Nie zdążyła dokończyć swojej wypowiedzi, gdy została zaproszona na kolację i delikatnie pchnięta przez próg drzwi. Nawet nie bardzo miała ochotę, by protestować. Gdy spojrzała przed siebie, zobaczyła niewielkie, dziewczę, o pięknych białych włosach. -Moje i tak są piękniejsze! - Od razu podniosła swą samoocenę w swojej głowie.
-Ja? No wie Pani... ja zgubiłam się chyba w tej okolicy. -Powiedziała niepewnie, zagubiona i zdezorientowana tempem obrotu spraw. Po czym od razu usłyszała wycelowany w nią komplement, przez co na jej twarzy od razu pojawił się rumieniec. Była zdziwiona i dało się to wyczuć, nawet jak się jej nie znało. Była jednak zdziwiona w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mimo to, od razu zdążyła sobie wyrobić opinię na temat stojącej przed nią Panienki. -A podobno to ja jestem prosta w obyciu i w gorącej wodzie kąpana. Jak widać, są też inni, ale kąpani we wrzątku. -Podsumowała ją. Nie uważała tej cechy za złej, bo lubiła szczerych i otwartych ludzi. Jednak nie było to zdanie, które Ruby powiedziała by do nowo poznanej osoby.
-Oj... zawstydza mnie Pani! I niech Panienka tak o sobie nie mówi - ja bym się skusił.a - Posłała jej urocze oczko. - I przepraszając za moją nieuprzejmość, na imię mam Ruby. -Ruby symbolicznie przykucnęła, chociaż nie miała sukni, w którym to ten gest nabiera na sile. Ale uznała, że będzie zrozumiały.
|
|
|