To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Polowanko na Rajskiego ptaka (Jocelyn)

Anonymous - 28 Czerwiec 2016, 10:15
Temat postu: Polowanko na Rajskiego ptaka (Jocelyn)
Jocelyn akurat tego dnia wypoczywała na mięciutkiej trawie w pobliżu czekoladowego jeziora. Nie powinno to być niczym niezwykłym. To miejsce było naprawdę cudowne do wypoczynku. Rześki wiaterek, zieleniutka polanka i bliskość naprawdę niezwykłego jeziora. Dobrym pomysłem byłoby napewno założenie w tym miejscu SPA. Nie można powiedzieć, że nie byłoby dochodowym interesem. Wracając jednak do panienki opętańca, mogła dostrzec niedaleko dym. Ktoś rozpalał ognisko, gdyż było już coraz bliżej wieczora. Zapewne nie byłoby w tym zjawisku nic interesującego, gdyby nie krzyk jakiegoś ptasiego zwierzęcia. Bo trudno było jednak nazwać to śpiewem. Wkrótce w oddali można było i usłyszeć niewyraźne awanturujące się głosy.
Jocelyn - 28 Czerwiec 2016, 10:32

Miękka trawa przyjemnie ją łaskotała po ciele. Wieczór był ciepły i cichy. Przynajmniej do chwili w której przyjemną ciszę rozdarł krzyk. Na początku pomyślała że może ktoś się topi w jeziorze. Spojrzała w jego kierunku lecz nic nie dostrzegła. Gdy usłyszała po raz drugi krzyk odniosła wrażenie że to raczej jakieś zwierze. Co do cholery? Wstała i rozejrzała się uważnie. Dym z czyjegoś ogniska był jedyną oznaką życia w okolicy. Przez ciało przebiegł jej nie przyjemny dreszcz. Słyszała pare plotek odnośnie tego miejsca. Strzepnęła kawałki ziemii z butów i ruszyła w stronę ogniska w tym samym momencie do jej uszu dotarła czyjaś kłótnia. Naprawdę głośna, jednak nie była w stanie zrozumieć z niej nic. Coraz mniej jej się to podobało. Pomyślała że może lepiej będzie podlecieć. Usiądzie na galezi i oceni sytuacje. Jak tez pomyslala tak tez zrobila. Przyjemniej bylo rozprostowac skrzydla po dosc dlugim ich ugniataniu. Wietrzyk przyjemnie ochłodził jej nagrzane ciało. Najciszej jak mogła wylądowała na drzewie tuz przy ognisku i postanawiala sie na razie nie ujawniac.
Anonymous - 3 Lipiec 2016, 00:43

Dzięki powolnie zapadającemu zmierzchowi nie została przez nikogo zauważona. Udało jej się znaleźć całkiem wygodne miejsce do obserwacji. Na jej szczęście pozbawione insektów oraz robaków, które mogłyby być niezbyt przyjemnymi towarzyszami. Szczególnie, że niektóre po drugiej stronie lustra były nawet wręcz przerażające i niezwykle paskudne. Tak czy siak z swojej pozycji Jocelyn mogła wiele dostrzec. Jak na razie, w końcu zapadał zmrok. O szczegółach nie było co marzyć. Wracając do głównego tematu, tuż obok drzewa rozbity był niewielki obóz. Składał się z dwóch dużych białych namiotów, rozpalonego ogniska nad którym piekła się jakaś potrawa oraz sporych rozmiarów metalowej klatki, w której znajdował się zamknięty na cztery spusty wielkie stworzenie będące jak się okazuje Rajskim Ptakiem.
(Wygląd twojego podopiecznego opiszesz sama)
Stłoczonych przy nim było dwóch mężczyzn. Ubrani w iście pirackim stylu, mając dużej wielkości żagle wyrastające z pleców kłócili się ze sobą. Choć tak naprawdę tylko jeden z nich podnosił głos.
- Morlin, przestań draźnić to piurewskie ptaszydło. Mam dość tego wycia. - Odezwał się ten wyglądający na starszego, będący około 40-letnim mężczyzną.
- Już już ojcze. Po prostu chciałem zobaczyć jak bardzo jest głupi. Już nie będę. - Westchnął ten młodszy. Oboje usiedli przy ognisku i zaczęli rozmawiać odnośnie dzisiejszego polowania.

Jocelyn - 3 Lipiec 2016, 18:56

Gdy zorientowała się na co patrzy skrzywiła się. Dwóch opętańców. Żagle hmm co to była za.. Zagubieni Korsarze Wnioskujac z ich rozmowy był to ojciec wraz z synem. Prawde powiedziawszy nigdy dotad nie miala stycznosci z jakims innym opetancem. ŚŁyszała pare razy ze jest ich naprawde niewiele, ale odkad sie tu zjawila, a bedzie to juz dobre 3 lata nie spotkala nikogo. NIKOGO. Ze swojego... gatunku. A tu prosze. Bylaby pewnie naprawde podekscytowana tym spotkaniem gdyby nie fakt czegos przecudownego, co uwiezili. Na widok tego pieknego ptaka, zamknietego w tej klatce zrobilo jej sie ciezko na sercu.
Rozumiala ze mozna miec ciezka sytuacje zyciowa czy etc... ale nikt nie ma prawa pozbawiac wolnosci zywego stworzenia wbrew jego woli. Nikt.
Co do samego ptaka. Był naprawdę piękny. Nie do konca mogla go nazwac ptakiem. Owszem mial skrzydla; piekne, wielkie kolorowe skrzydla, jednak głowę miał jakby wilczą a ciało niczym lew. I ten pawi ogon. Naprawde zaskakujace jednak cudne polaczenie. Była pełna podziwu dla owego stworzenia i szczerze mu wspolczula losu jaki go spotkal.
Skrzywiła się i zalopotala nerwowo skrzydlami, zapominajac ze ma sie przeciez ukrywac. Jednak teraz bylo juz raczej za pozno. Tylko idiota by nie dostrzegl takiego poruszenia na drzewie...

Anonymous - 6 Lipiec 2016, 10:29

- Synu, przygotuj go powoli do przeniesienia. Tylko niczego nie spartocz kretynie, bo inaczej nie będziemy mieli długo za co jeść. -Powiedział ten starszy z opętańców, grzejąc przy ognisku zmarznięte dłonie.
- Co robią z tym ptaszydłem potem? - Zapytał się ciekawsko młody znów podchodzący do klatki.
- Nie interesuj się nicponiu. Nic dobrego i tyle Ci wystarczy wiedzieć. - Odpowiedział stanowczo i opryskliwie stary.
Nagle korona drzewa się poruszyła, a liście zaczęły opadać. Stary machnął na młodego ręką i sam powoli wstał. Zaczął podchodzić powoli w kierunku drzewa.
- I co się tam chrabeścisz? Kim jesteś? Czego do diaska maltretujesz to biedne niewinne drzewsko? - Zawołał w stronę Jocelyn, jej samej jeszcze nie dostrzegając

Jocelyn - 6 Lipiec 2016, 15:20

Miała tylko chwilę by się zastanowić nad tym jak ma działać. Pokazać sie i spróbować załatwić wszystko dyplomatycznie? Czy może jednak siłą? Zaatakować jak to ona z szybkością pikującego orła i zamordować oboje? A może jednak spróbować podstępu?
Po chwili zastanowienia, morderstwo odrzuciła. W końcu z ich rozmowy wynika, że mają komuś owe stworzenie dostarczyć. Klepią biedę i starają się jakoś wyżyć... Nie mogła im mieć tego za złe. Jednak stanowczo nie popiera sposobu w jaki próbują zdobyć te pieniądze.
Może... może gdybym im sama zapłaciła za tego ptaka.. to by go wypuścili? Gdy tylko o tym pomyślała, zajrzała do swojej sakiewki. Przy sobie miała jakieś 800 monet... Patrząc na ptaka.. na czarnym ryku musi być wart fortunę. Jednak wątpiła by zleceniodawcy mieli dać tym biedakom sporą ilość pieniędzy...
Wszystkie te rozmyślania trwały dosłownie chwilę. Gdy starszy z mężczyzn zwrócił jej uwagę na to że maltretuje drzewo, trochę się zirytowała. Ona? Maltretuje drzewo? Przecież tylko korzystała z jego oparcia by móc im się przyjrzeć! W dodatku to oni w tym momencie kogoś maltretują. Nic nikomu winne zwierze. Ze złością sfrunęła z drzewa i stanęła przed nimi w całej swojej okazałości. Wyprostowane skrzydła, czarna sukienka ze sporym dekoltem, rozpuszczone włosy, i kozaki do kolan. Niczym anioł śmierci.. A tak przynajmniej by wyglądała gdyby nie jej skrzydła.
- Witam panowie- Uśmiechnęła się do nich ujmująco. Nie pozwoli im zabrać tego ptaka.

Anonymous - 10 Lipiec 2016, 11:26

- No no, ale nam paniusia z nieba sfrunęła. Witam witam, cóż to taką damę sprowadza w te strony? - Zapytał starszy o wiele uprzejmiej. Jego oczy nadal jednak wpatrywały się w nią z podejrzliwością oi ostrożnością. W jego postawie widać było, że jej nie ufał. I chyba miał w sumie do tego jasne powody. Mogła być przeszkodą w ich zarobku.
- Jest może coś w czy możemy pomóc? - Zapytał jeszcze. Młody wziął duży metalowy sierp i stanął obok starego i szepnął mu coś na ucho. Ten jednak pokręcił głową i powiedział na głos wskazując dłonią na Jocelyn.
- Spojnie głupi czerepie, ta zacna dama napewno nie zechce robić żadnych sztuczek. Jesteśmy normalnymi istotami, a ja się brzydzę przemocą. Tylko jeśli spróbuje porwać towar- zabij ją.

Jocelyn - 10 Lipiec 2016, 17:24

Słysząc kawałek o zabiciu jej tylko się uśmiechnęła. Tak jakbym wam dała na to jakiekolwiek szanse. Podeszła bliżej nich, dostojnym, powolnym krokiem przyglądając się obojgu uwaznie. Synek jest na kazde skinienie ojczulka. To jasne. Sposob w jaki stary odnosi sie do dzieciaka tez pozostawia sobie wiele do życzenia.
- Ciekawy.. okaz tu panowie mają- Powiedziała wychylajac sie zza starego i przygladajac się ptaku. Okaz.. pff To słowo było tak paskudne ze miala ochote splunac.
- Powiedzmy.. hmm dam wam za niego 400 sztuk złota. Mówiła jak zawodowy znawca. Rzeczowo i patrząc im jednoczesnie w oczy. Powazna mina

Anonymous - 11 Lipiec 2016, 16:42

Stary przyjżał się opętańczej kobieci jeszcze raz i zastanowił się. Odsprzedaż tego ptaka mogła nie być aż tak złym pomysłem. Nie zamierzał jednak oddawać takiego dobrego okazu tak tanio.
- 400 sztuk złota.. brzmi nieźle.. ale na głowę. Razem 800 i nie podlega to dyskusji. Poza tym musisz się zmierzyć jeszcze z moim psiamać potomkiem. Udowodnij, że jesteś w stanie sobie poradzić, chociażby z takim darmozjadem. Właścicielem tego ptaszydła może być nie byle kto. Umowa? - Zapytał wyciągając rękę w jej stronę. Młody w tym czasie podrzucił arogancko swoją broń, gotowy do małej potyczki.

Jocelyn - 11 Lipiec 2016, 16:53

Stary złozyl dobrą oferte. Jednak jakos nie mogla wierzyc w fakt ze ten jego synalek jest jak to on powiedział: zwykłym darmozjadem. Skoro mówi tak pewnie o tej walce to albo nie wierzy w jej umiejetnosci, albo co bardziej prawdopodobne synalek ma reke do walk.
Nie zeby watpila w swoje umiejetnosci. Wiedziala ze jako tako jej to wychodzi.. jednak fakt ze ten dzieciak tak sie rwie do bitki.. Zagryzła swoja warge w nerwowym dosc gescie. Kwota sie nie niepokoiła. W koncu stac ją na to.
Opanowała się, wyprostowała i kiwnęła głową.
- Uczciwe to warunki, mości panie. Tak więc. Umowa stoi.- Uścisnęła jego rękę na znak swojej zgody. Usmiechnela sie po czym stanela na przeciw chłopaka. Nie wyciagnela jeszcze katany. Nie odczuwala takowej potrzeby. WOli poczekac na jego ruch...

Anonymous - 13 Lipiec 2016, 17:59

Chwilę później zaczęła się walka. Chłopak zaatakował w bardzo szybkim tempie, że z trudem udało się ten atak zablokować. Nastąpiła po chwili seria azybkich ataków. Z początku Jo miała duże problemy z unikaniem, jednak w końcu kiedy troszkę zwolniły, odpierała jes bez problemu przy pomocy swojej katany. W tym momencie wypatrzyła idealny moment i silnym kopniakiem w głowę posłała chłopaka na murawę. Stary przyjął zapłatę i oddał jej zwierzę. W końcu je uczciwie wygrała.
Gratulację! Otrzymałaś swoją bestyjkę!
END

Oleander - 13 Lipiec 2016, 21:27

Przykro mi, ale polowanie było zdecydowanie zbyt krótkie i proste, jak na bestię poziomu B. Z tego powodu wynik zostaje unieważniony, a polowanie powinno być dalej kontynuowane w celu zdobycia bestii.

Z powodu rezygnacji Doll z funkcji, Jocelyn, możesz sama wybrać MG, który będzie kontynuował Twoje polowanie lub zostanie Ci przydzielony przez administrację.

Aaron - 19 Lipiec 2016, 00:20

Z prośby Administratora, podjąłem się wznowienia tego polowania.


Dwójka opętańców okazała się być byle przeszkodą w zdobyciu rajskiego ptaka, jednak ten, tuż po uwolnieniu z klatki (Jocelyn nie ma sposobu jakkolwiek go wraz z nią zaciągnąć - zbyt dużo ten tandem waży), odfrunął, ani trochę nie będąc wdzięcznym za uratowanie życia. Mogła domagać się zwrotu pieniędzy, podjąć się walki ze starszym, czy też siłą odebrać co do niej należy... ale na pierwsze dwa rozwiązania ne miałaby dość czasu, zaś przy trzecim musiałaby spotkać się z mocnym wyrzuceniem przez Korsarza całej tej puli monet do jeziora.
Generalnie, pozostawało jej uganiać się czym prędzej za kolorowym ptakiem. Każda sekunda ma tutaj kolosalną wartość. W tym niemal nieprzeniknionym mroku, ledwie jego sylwetka jest dostrzegalna i tak oddalając się w swojej panicznej ucieczce, zlewał się coraz to bardziej ze słabymi konturami drzew. Nie nadążyłaby za nim w locie... Pytanie tylko, na ile zdała się na tę szybką pogoń, a na ile chęć zemsty za ten nieudany interes nią pokierowała?


Proszę o określenie płci ptaszyny, zdefiniowanie posiadanego ekwipunku oraz nakreślenia powodów, dla których akurat to zwierze Jocelyn chce poskromić.


Jocelyn - 19 Lipiec 2016, 09:31

To była dosłownie chwila. Pojedynek z dzieciakiem był tak łatwy że aż nie wierzyła że starzec w ogóle zaproponował takie wyjście. A co gdyby przypadkiem odrąbała mu rękę? Podchodząc do klatki pokręciła w niedowierzaniu głową. Nieodpowiedzialny starzec.
Przez chwilę nie była pewna co zrobić. Zabrać ptaka nie mogła. W życiu by nie uniosła tego całego kramu. Sama klatka musi ważyć ponad 30 kilo a ptak na lekkiego też nie wyglądał. Po chwilę zastanowienia doszła do wniosku że go wypuści. W końcu za niego zapłaciła nie małą sumkę. Zobaczy jak się zachowuje, jak na nią reaguje. Miło byłoby mieć towarzysza tak pięknego jak on. Otworzyła torbę którą miała zawieszoną przez ramię. W środku znajdowały się dwa sztylety, jeden wytrych, buteleczka z ziołami przeciw bólowymi, maść antyseptyczna własnej roboty, flakonik z rumem, gruby, srebrny łańcuch oraz kocimiętka i kawałek mięsa. Czyli wszystko i nic. Jak na kobietę przystało nie?Poprawiła katanę przypięta do pasa. Z racji że mężczyźni nie zostawili klucza, musiała otworzyć klatkę wytrychem. Nie wie czego się spodziewała, tego że ptak z niej wyjdzie dostojnym krokiem i okaże nie małą wdzięczność? W jakiś sposób jej podziękuje? Cokolwiek ale nie tego. To był ułamek sekundy. Ledwie otworzyła klatkę a samiec wyskoczył z niej i pędząc jak wiatr pobiegł przed siebie. Ona, wstrząśnięta i lekko zdezorientowana kucała nadal przy klatce. Jednak już po chwili schowała wytrych i wdała się w pogoń za nim. Może i nie była najszybszym biegaczem ale była wytrzymała.
Nie może mu teraz pozwolić uciec od tak. Odkąd go zobaczyła, chciała by był jej. Piękny, z mądrymi, bystrymi oczami. Wiele podróżowała, samotnie toteż taki kompan byłby idealnym poskramiaczem jej smutku jak i samotności.
Z zawziętością w oczach pokonywała kolejne metry, pędząc ile sił w nogach..

Aaron - 19 Lipiec 2016, 21:47

Rajski ptak wzbił się w powietrze, lecz opadł na wskutek nierównego lotu i dalej zamierzał ufać swoim możliwościom sprintu. Kiedy zaś w lesie się już znalazł, dla Jocelyn jakakolwiek próba odnalezienia go była właściwie skazana na porażkę. Ciemno tu i choć słychać ruch, to nie wiadomo, który należy do jej umiłowanej ptaszyny, bowiem nie jednego ten las posiada mieszkańca. W dodatku sowy echem niosły swoje nawoływania, jakby chcąc powiedzieć "tedy, tędy!", a wilczy jęk z pewnością nie wznosił się do księżyca, bo tego na niebie było go widać.
Może warto przeczekać do rana?
Patrzysz w ogóle pod nogi, wiesz, czy nadal idziesz w tym samym kierunku? Och, uważaj, właśnie znalazłaś się parę metrów nad taflą czekolady, na urwisku! Jak to możliwe? Cóż, czekolada ciemna, las ciemny - ciemności nieprzeniknione! I tylko ten blask gwiazd rozwianych niebie, mieniących się srebra odcieniami, pozwala dostrzec leciwe kontury tego, malowniczego za dnia, krajobrazu.
Tak, to właśnie wąż przetoczył się koło twojej nogi.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group