Karty Postaci - Ephraim
Anonymous - 18 Lipiec 2016, 19:54 Temat postu: Ephraim Imię:
Ephraim. Czyli odpowiednik naszego Efrema z hebrajskiego oznaczającego ponoć "przynoszącego dobry owoc". Sam Ephraim nigdy nie interesował się genezą swojego imienia, a gdyby ktoś go oświecił, zapewne wywróciłby oczami.
Nazwisko:
Mandelbaum. Żydowskie nazwisko o przeuroczym znaczeniu - drzewo migdałowe. Ephraim bardzo je sobie ceni i często używa zamiast imienia.
Pseudonim:
Brak. Nie posługuje się żadnym pseudonimem i dotychczas nie zdarzyło się aby ktoś wołał na niego inaczej niż imieniem czy nazwiskiem.
Wiek:
Utrzymuje, że nie ma więcej niż czterdzieści lat, wygląda na góra trzydzieści choć równie dobrze mógłby mieć dwadzieścia, a jak to jest naprawdę? Może gdyby wiedział, wówczas mówiłby prawdę, ale spójrzmy prawdzie w oczy - po paru wiekach trudno spamiętać datę urodzenia. Szczególnie jeśli nie przywiązuje się do niej większej wagi.
Rasa:
Cień. Choć trupio blady, nie jest łatwo orzec kim jest na pierwszy rzut oka. Albo dobrze się maskuje, albo po prostu taki jego, ekhem, zwyczajny urok.
Ranga:
Dręczyciel. Mimo to trudno powiedzieć, żeby kogoś dręczył. On sam wolałby określenie "Opiekun".
Miejsce zamieszkania:
Szkarłatna Otchłań. Najłatwiej mu się stamtąd gdziekolwiek przemieścić, co bywa przydatne szczególnie gdy zrobi się głodny.
Moce:
- Prześwietlenie - potrafi gołym okiem stwierdzić jaki jest stan zdrowia drugiej osoby. Widzi, w których miejscach doznała obrażeń i czy zagrażają jej życiu. Dzięki temu potrafi także określić, które miejsca na jej ciele są najbardziej wrażliwe na atak. Nie dotyczy chorób.
- RANGOWA: klątwa - obrażenia zadane Cieniowi pojawiają się również u napastnika; działa 2 posty, potem 3 posty przerwy.
Umiejętności:
- Leczenie - długo wykonywał zawód lekarza w ludzkim świecie, dzięki czemu wciąż pamięta takie podstawy jak skuteczne opatrywanie ran czy też jakie ziółka pomagają na ból głowy.
- Uzdolniony kłamca - bez trudu przychodzi mu okłamywanie innych, choć oczywiście ktoś, kto go dłużej zna, od razu jest w stanie go przejrzeć.
- Rozległa wiedza z dziedziny biologii - nic dziwnego. Doskonale zna anatomię ludzkiego ciała i wciąż jeszcze pamięta wiele łacińskich nazw roślin rosnących w ludzkim świecie. W tej kwestii jest niczym chodząca encyklopedia.
Charakter:
Cechuje go głównie spokój, niełatwo wyprowadzić tego Cienia z równowagi. Trudno w ogóle po nim poznać, że jest istotą nadnaturalną. Wystrzega się impulsywnych odruchów, robi wszystko aby postrzegano go za zwykłego człowieka. Unika konfliktów, szczególnie w otoczeniu ludzi i stara się zdobywać ich zaufanie poprzez wyuczoną życzliwość. Trochę inaczej zachowuje się w towarzystwie istot z Krainy Luster. Nie musi tam ukrywać swojej prawdziwej tożsamości. Nie jest też przesadnie miły - co często ma miejsce w przypadku kontaktów z ludźmi - i zachowuje się jakby nieco luźniej, bo wie, że może sobie pozwolić na więcej.
Jednak gdziekolwiek by się nie znalazł i tak wielu osobom mogłoby się wydawać, że to najserdeczniejsza istota jaką poznały. Ephraim doskonale wie z jaką siłą działa uśmiech, jak trzeba na kogoś spojrzeć, by w ciągu zaledwie paru chwil odczuł z nim braterską więź. Parę komplementów, miłych słów, ciepły ton głosu... Ułożony, opanowany, troskliwy... A to wszystko tylko po to, żeby zbliżyć się do swojej przyszłej ofiary, by potem pożywić się jej najpiękniejszymi snami.
Odnośnie snów ciekawostką jest to, że Ephraim nie ma sprecyzowanego gustu. Bywa, że preferuje koszmary. Najczęściej zależy to od jego przywiązania do żywiciela. Jeśli zdarzy mu się szczerze kogoś polubić - co nie jest częste - odczuwa obowiązek szczerego troszczenia się o tę osobę. Oczywiście będzie starał się tego nie okazywać, ale istoty, które znały go nieco dłużej, mogą bez trudu dostrzec nagłe zmiany w jego zachowaniu. Przestaje wówczas udawać, nie uśmiecha się bez powodu, ogranicza ciepłe słowa. Staje się swoim przeciwieństwem, robi się milczący, nieco gburowaty. Dokładnie taki, jaki jest naprawdę. Ujawnia wszystkie cechy, które dotąd ukrywał. Nie lubi gdy ktokolwiek zbliża się do jego przyjaciela (nawet jeśli jest to "przyjaźń" jednostronna), choć i wtedy stara się panować nad sobą, ażeby ta specyficzna terytorialność nie wyszła na jaw. Wyraźniej widać owe zmiany, gdy Ephraim znajdzie sobie żywiciela. Chciałby mieć go na wyłączność i nawet nie stara się być wobec niego uprzejmym. Jeśli czegoś od niego chce, to zamierza to dostać. Jego troska przejawia się zaś głównie w żywieniu się jedynie koszmarami swojej ofiary. No a poza tym stara się zawsze być gdzieś obok, choćby po to, żeby odpędzić wrogów (i innych przyjaciół) tegoż.
Co więcej? Kiedy już pokazuje swoje prawdziwe oblicze jest małomówny. Nie lubi strzępić języka na bzdurne tematy i bardzo męczy go udawanie rozgadanego. Gdy już nie musi być fałszywie uprzejmy, wówczas pozwala sobie na milczenie jeśli coś go nie interesuje. Innym razem rzuci kąśliwą uwagę, mającą zakończyć bezsensowną wymianę zdań lub też monolog drugiej osoby. Nie znosi niewiedzy. Jeśli się na czymś zna i zechce o tym opowiedzieć, oczekuje od swojego słuchacza znajomości wszystkich używanych przezeń specjalistycznych terminów. Czasem sam je wytłumaczy, natomiast słuchacz zawsze powinien milczeć, niezależnie od tego czy wszystko rozumie, czy też nie. Najgorszym błędem byłoby zadanie pytania w stylu: "A co to znaczy?". Jak nie wiesz, to sobie poszukaj w encyklopedii, a nie marnujesz mój cenny czas!
Wygląd zewnętrzny:
Choć niewątpliwie żyje na tym świecie wiele lat, jego twarz wciąż wygląda niezwykle młodzieńczo. Zupełnie tak, jakby czas stanął mu w miejscu pod koniec okresu dojrzewania. Jedyną oznaką upływu czasu są zmarszczki w okolicy oczu i nosa. Cera na twarzy poza tym jest nieskazitelnie blada. Brak na niej jakichkolwiek blizn czy przebarwień. Oczy mają koci kształt i bordowy kolor, który wśród ludzi uchodzi po prostu za specyficzny odcień brązu, dzięki czemu Ephraim nie musi go dodatkowo maskować. Brwi są dość grube, mimo to wyglądają tak, jakby je regulował. Jego nos jest długi i szpiczasty, jednak bardzo szczupły. To sprawia, że okulary, które nosi naprzemiennie z soczewkami z powodu wady wzroku, stale zjeżdżają mu na czubek nosa. Ma cienkie usta, co jest praktycznie jedyną prócz nielicznych zmarszczek cechą, która może go widocznie postarzać.
Włosy Ephraima są dość długie. Zazwyczaj ma je związane w luźny kucyk i wówczas sięgają mu do ramion. Nie poświęca im jednak zbyt wiele uwagi, toteż często wygląda jakby dopiero wstał z łóżka. Mają specyficzną barwę, w której dominują różne odcienie brązowego. Od prawie czarnego u nasady głowy, po popielaty brąz na końcówkach.
Sam mężczyzna jest przeraźliwie chudy, choć noszone przez niego obszerne płaszcze skutecznie to ukrywają, dzięki czemu nie zwraca na siebie zbytniej uwagi. Ma 1,82 m wzrostu i waży 58 kg, więc jest dość wysoki i bardzo lekki. Ma delikatną, nieco kobiecą budowę ciała, a cała jego skóra jest szorstka w dotyku. Dłonie zwykle popękane, o długich, kościstych palcach.
W kwestii ubioru nie eksperymentuje. Niezmiennie chodzi w długim, szarym płaszczu. Pod nim ma zwykle koszulę bądź golf w czarnym lub białym kolorze. Jeśli akurat ma na sobie koszulę, wówczas obowiązkowo musi mieć też krawat. Tutaj pozwala sobie na całkowitą dowolność i eksperymentuje z różnymi, niejednokrotnie ekstrawaganckimi, wzorami i kolorami. Do tego zwykle czarne, zwężane przy nogawce spodnie i sznurowane, ciemnoszare botki. Jeśli akurat nie ma na sobie soczewek, wówczas można go spotkać w zaokrąglonych, prostokątnych okularach z czarną ramką.
Historia:
Kiedy historia życia Ephraima miała swój początek? Chyba nikt już tego nie pamięta, nawet on sam. Wiele wydarzeń z przeszłości zostało zapomnianych, ludzie - tak, ludzie - wśród których żył, już dawno zgnili pod powierzchnią ziemi. Czy tęskni? Trudno powiedzieć. Wypierałby się. Nic niewarte istnienia. Zmarły, bo były za słabe żeby żyć.
...I byłem u niej także tego dnia, złapała mnie za rękę. Była bardzo ciepła, to fakt. Ale było czuć, że już niedługo. I taka miękka, mała dłoń... Chyba wciąż trudno mi o tym pisać.
Odkąd sięga pamięcią pracował jako lekarz. Nie był zbytnio znany, unikał rozgłosu. Była to dla niego bardzo wygodna praca. Zapewniała łatwy i różnorodny pokarm. Poza tym w każdym mieście od zawsze poszukiwano lekarzy, przez co mógł latami pracować bez obaw o bycie rozpoznanym. Wielu ludzi, ciągle nowi, inni. Zmęczeni i umierający, dochodzący do zdrowia, pełni nadziei. W każdym wieku. Rozmaite sny, optymizm i rozpacz. Niejednokrotnie widział jak umierają. Był świadkiem ich ostatnich słów. I snów. Z reguły się nie przywiązywał. To były chwilowe więzi z obustronną korzyścią - żywił się koszmarami umierających. Dawał spokój w ostatnich dniach ich kruchych żyć.
...A wtedy powiedziała: "Spójrz, czuję się dużo lepiej. I moje koszmary przestały mnie nękać. Myślisz, że niedługo wrócę do domu?". I już wtedy wiedziałem, że ta relacja, to wszystko zaszło zdecydowanie za daleko. Od dawna jej nie kontrolowałem. "Nie wątpię. Dawno nie widziałem tak silnej dziewczyny jak ty". Kłamstwo za kłamstwem. Uśmiechnęła się. Była jak słońce.
Od zawsze miał w sobie coś ludzkiego. Być może dlatego, że to ludzie najczęściej byli źródłem jego pożywienia i czuł do nich z tego powodu nieco sympatii. Na swoje ofiary obierał tylko te osoby, po których widział, że już nie ma dla nich nadziei. W ten sposób nie przywiązywał się na długo i nie było obaw, że jego przywiązanie wynikające z bycia Cieniem wyjdzie na jaw, gdy żywiciel opuści już mury szpitala.
To słońce gasło w oczach. To było oczywiste od początku. Przynajmniej była spokojna. Może tylko trochę nieprzygotowana. Czułem, że to już dzisiaj. Po co mi to było? Dlaczego akurat ona? "Działa pan cuda, panie Mandelbaum" i od razu się roześmiała, jakby to było coś zabawnego. Cuda? Nigdy.
Wszystko było w najlepszym porządku, nikt go o nic nie podejrzewał, relacje z pacjentami w normie. Aż pewnego dnia dostał pod opiekę ciężko chorą, młodą dziewczynę.
"Szkoda, że to tak się kończy" wyrwało mi się coś w tym stylu. Była taka inna i przyciągająca. Śniła... Ech, nawet jej najgorsze koszmary miały w sobie coś pięknego. Niesamowite i niespotykane. A wtedy przestała się uśmiechać. "Szkoda?" spytała i wyglądała na nieco zdezorientowaną. Głupia, głupia...
Widział od początku, że nie ma dla niej nadziei. Nie było wówczas możliwości żeby ją uratować. Z początku Ephraimowi było to obojętne. Ludzie przychodzą i odchodzą, a oto zyska nową ofiarę na jakiś czas. Ale bardzo ją polubił. Sam nie wiedział, że był zdolny lubić kogoś tak bardzo.
"Umrzesz, głupia"
To było dziwne uczucie. Inne. Nie potrafił się go pozbyć.
"A-ale przecież..."
Wprawiało go w zakłopotanie. Nie chciał, żeby umarła, robił co mógł.
"Zamilcz wreszcie"
I ten jeden raz emocje wzięły nad nim górę.
...Patrzyłem jak umiera. Z przerażeniem na twarzy. Ze zdziwieniem. Nie tego się spodziewała. Z dnia na dzień karmiłem ją poczuciem, że wszystko będzie dobrze. Och, ależ ze mnie perfidny kłamca.
A potem znowu był spokojny i się ich wyzbył.
Pozwoliłem jej odejść, nie odebrałem nawet tego, co było mi obiecane. Ostatni sen jest jej. Szkoda, na pewno był wyjątkowy. Ona była. I taka ciepła, drobna. Obrzydliwość. Ciężko mi z tym. Wyniosłem ją stamtąd, pamiętam. Wtedy też było mi ciężko.
Gdy umarła wiedział, że nie może dopuścić do takiej sytuacji drugi raz. Zbyt wiele nerwów go to kosztowało. Ledwo nad sobą panował. Nigdy wcześniej i nigdy później nie był w takim stanie. Tuż po tym jak wyniósł jej martwe ciało z budynku i własnoręcznie urządził pochówek, postanowił odejść. Zaczął czuć się nieswojo wśród ludzi. Obawiał ich się nieco. Miał wrażenie, że odtąd każdy człowiek, którego spotka będzie miał tak cudowne sny, którymi go omami i straci zdolność logicznego myślenia.
Nie wiem już jak to dokładnie się stało, ale przestałem tam pracować. I nie pracowałem już nigdzie indziej. To było zbyt niebezpieczne. Brak kontroli mi się nie podoba. Może jeszcze kiedyś, jakoś, ktoś... Nie wiem, nie jestem w stanie przewidzieć. Ale potrzebowałem przerwy od ludzi, zdecydowanie.
Wrócił do świata, do którego od zawsze przynależał. Przez długi czas nie pojawiał się w Świecie Ludzi. Włóczył się gdzieś po Krainie Luster, szukając osób snów, które by go zadowoliły. Okazało się, że trudniej je znaleźć, niż mu się wydawało. Tamte były jedyne w swoim rodzaju.
...Długo chodziłem głodny. Ile dni? Ile miesięcy? Ile lat? Nie liczyłem, to mogłoby mnie pogrążyć w depresji czy czymś takim. Nikt nie był interesujący. Ani z zewnątrz, ani wewnątrz. Każdy był taki pospolity. Nie będę się żywił byle czym.
Uspokoił się. Doszedł do siebie. Zajęło mu to masę czasu. Na stałe osiadł w Szkarłatnej Otchłani, skąd często wybiera się raz do Lustrzanej Krainy, raz do Świata Ludzi. Tak, do Świata Ludzi też. Ponowił swe wypady. Być może uznał, że dorósł wystarczająco i sytuacja sprzed lat się nie powtórzy. Kto wie o czym myśli i co go teraz czeka.
...Życzę sobie w przyszłości wszystkiego najlepszego. Jak to naiwnie brzmi.
Mari - 18 Lipiec 2016, 23:17
Moce:
Pierwsza moc - możesz określić tylko obrażenia, choroby niestety już w to się nie wliczają.
Druga moc niestety odpada. Nie można zmusić gracza, aby ten uznał Cię nagle za przyjaciela i to tylko dzięki spojrzeniu. Moc ta działałaby tylko na NPC. Dlatego też najlepiej byłoby ją zamienić na jakąś inną.
Czy postać nie posiada mocy rangowej? (wystarczy wpisać nazwę mocy i że jest rangowa)
KP bardzo ładnie napisana.
Ale niestety DO POPRAWY
Anonymous - 18 Lipiec 2016, 23:45
Poprawione. Nie mam żadnego pomysłu na drugą moc, więc o ile to nie problem, niech zostanie już z tą jedną.
Mari - 18 Lipiec 2016, 23:47
AKCEPT
Witamy po drugiej stronie Lustra i życzymy miłej zabawy ^^
|
|
|