To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - ~ Misteria ~

Anonymous - 18 Sierpień 2016, 14:29
Temat postu: ~ Misteria ~

Eric Rosse. Był to marionetkarz, którego imię znało dużo innych osób w tym samym fachu, ale także ci, którzy po prostu kiedyś go spotkali. Stare czy nowe pokolenie, wszyscy byli zafascynowani jego dziełami. Jego marionetki były tworzone z sercem i pasją, przez co wyglądały oszałamiająco pięknie, czasem wręcz nieziemsko. Choć jego zawsze uśmiechnięta twarz obdarowująca wszystkich uśmiechem przedstawiała go jako czułego, wspaniałego człowieka, było to jednym wielkim kłamstwem. Dbał on tylko o swoją najukochańszą córkę, a przed innymi grał pozory. Tylko marionetki wiedziały, że widział w nich tylko zarobek. Często dawał innym swoje dzieła za opłatą, by przez pewien czas spełniały prośby jego klientów. Były to tylko dobrze znane mu osoby, którym mógł zaufać, że nikt nie zdradzi jego podejścia do tworzonych przez niego marionetek. Były one oszałamiająco piękne tylko ze względu na ową córkę, Senę, poza którą świata nie widział. Zawsze pozwalał jej na wszystko i akceptował wszystko, czego by nie zrobiła. Była ona 15-letnią dziewczynką, która często przyćmiewała innych swoją urodą. Nie miała matki - straciła ją w wypadku - dlatego też ojciec starał się wynagrodzić jej ową stratę. To na jej życzenie Eric tworzył coraz to piękniejsze marionetki, jednakże nigdy nie mógł zadowolić swojej córki. Sama wykorzystywała je do czego tylko chciała. Raniła, zmuszała do usługiwania jej, zamykała, by żyły w samotności, tylko dlatego, że miała taki kaprys. Mimo tego, że jej zachowanie było kary godne i nawet ojcu nie okazywała szacunku, potrafiła zachowywać się jak zwykła, przyjacielska nastolatka, zwłaszcza w stosunku do swojego chłopaka.


Pewnego dnia, do domu Erica nagle wpadła nikomu nieznana marionetka, która znalazłszy Senę wymierzyła jej śmiertelny cios prosto w serce. Dziewczyna nie zdążyła zareagować, a w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Jej ojciec był chwilowo poza domem, a kiedy któraś z marionetek ją znalazła, nikogo już przy niej nie było. Dzieło Eric’a padło na kolana, by powstrzymać krwotok i uratować nastolatkę. Było jednak za późno. I właśnie w najgorszym możliwym momencie otworzyły się frontowe drzwi, w których zatrzymał się zszokowany mężczyzna. Patrzył bezradnie na ciało martwej córki jakby próbując sobie wmówić, że to nie prawda. Widział pochyloną nad nim jedną z jego dzieł, która miała całe ręce i ubranie we krwi. Marionetka spojrzała przerażona na swojego stwórcę i zaczęła łkać, że to nie ona, że chciała pomóc, ratować ją. On jednak nie słuchał. Chwycił ją za włosy i kawałek po kawałku niszczył jej ciało. Krzyki rozlegały się po całym domu, co przywołało inne marionetki, nie wiedzące co się dzieje. Patrzyły przerażone jak Eric zabijał jedną z nich, lecz nie potrafiły się przeciwstawić. Już wtedy się bały, a to co miało nastąpić, przekraczało ich wszelkie wyobrażenia. W tamtym momencie mężczyzna znienawidził to, co sam stworzył.


Jeszcze w ten sam dzień po utracie córki Eric pogrążony w rozpaczy, zaczął tworzyć nowe dzieło, które miało wypełnić ową pustkę. A raczej instynktownie robił to, by zadowolić już martwą nastolatkę. Wciąż przed oczami miał obraz 15-latki, jego największego skarbu. Tworząc jej kopię, nie myślał o tym, co robił. Chciał po prostu na nowo ujrzeć twarz swojej córeczki, która nie była wykrzywiona z bólu i przerażenia. Od początku jednak uczynił ją niemową. Gdy pierwszy raz nowa marionetka otworzyła oczy, ujrzała zamyśloną twarz mężczyzny, który tylko zdradził jej imię i wyszedł z pomieszczenia. Ta zaskoczona nie widziała co zrobić. Chciała krzyknąć, chrząknąć, parsknąć, łkać, cokolwiek! Byle by tylko wydać jakiś dźwięk, lecz nie potrafiła. Sena. Wiedziała tylko to. Tak się nazywała. Miała być idealną kopią jego zmarłej córki, lecz marionetkarz, gdy ją tworzył, nie zastanawiał się nad tym, jaka martwa dziewczyna była naprawdę. On, jako że widział w niej cały świat, uważał ją za kochającą go córkę. Pogrążony w rozpaczy nie zastanawiał się, jaka nowa Sena będzie mieć charakter. Nie obchodziło go to. Jego ręce same ją stworzyły.


Od dnia śmierci prawdziwej Seny, mężczyzna pozmieniał wiele rzeczy w swoim życiu. Wszystkie marionetki, jakie mieszkały w jego posiadłości, pozbawił możliwości mówienia i upewnił się, że nikt im go już nigdy nie przywróci. Zaczął też wtedy torturować swoje dzieła, by stłamsić uczucie bólu i straty. Ciągle wierzył, że to jedna z jego własnych dzieł pozbawiła życia jego dziecko, dlatego też chciał, by każda z nich zaznała bólu. Wybierał losowo którąś z nich i niszczył powoli ich ciała. Gdy już nacieszył się ich cierpieniem, naprawiał je, by przy następnych torturach zwiększać ilość zadawanych ran, aż w końcu całkowicie zostały zniszczone. Seny również to nie omijało. Eric'a przytłaczała myśl, że jego córka jest marionetką, a w końcu to ona pozbawiła ją życia. Mścił się również na niej, nawet patrzył jej przy tym w oczy.
Jakieś 2 lata od rozpoczęcia tortur, jakaś marionetka uciekła, by przekazać komuś informację o prawdziwym Ericu Rosse’ie i ocalić jeszcze żyjące towarzyszki. Mężczyzna jednak dowiedział o jej zamiarach. Doniosła o tym jedna z nich, by oszczędzić sobie bólu, ale on i tak później nie brał tego pod uwagę. Dopilnował, by znaleźli ją jego znajomi, którzy również nie należeli do osób, którym zależało na życiu sztucznych tworów. By ukarać uciekinierkę, upewnił się, że wszystkie marionetki były światkami jej “egzekucji”. Tylko, że to nie on jej dokonywał. Zmuszał każdą marionetkę, by niszczyła ciało swej towarzyszki i patrzyły jak zadają jej ból. Całkowitego życia miała ją pozbawić właśnie Sena. Rozejrzała się wtedy po swoich towarzyszach, którzy starali się odwrócić głowy, ale Eric i jego znajomi im to uniemożliwiali. Spojrzała na uciekinierkę, która najwidoczniej pogodziła się już ze swoim losem, ale w jej oczach wciąż widziała strach. Kiedy marionetkarz wydał rozkaz na zabicie jej, Sena rzuciła broń, którą miała pozbawić życia marionetki, na ziemię i uciekła do pokoju, nim ktokolwiek z nich zdążył zareagować. Chciała pomóc przyjaciółce, ale nie wiedziała jak. Zbyt się bała cokolwiek zrobić. Jedynie co, to przekazała jej w myślach “przepraszam”, a zaraz potem “żegnaj”. Sena już od dawna dowiedziała się o swojej zdolności telepatii. Po pierwszych torturach, jakie przeszła, usiadła w kącie i zaczęła w swoich myślach krzyczeć z bólu oraz złości. Właśnie wtedy podeszła do niej Araena - uciekinierka, którą miała zabić - a ona w myślach pytała samą siebie, czy Sena potrafi krzyczeć, a ona od razu odpowiedziała w myślach "nie wiem". Na obu twarzach marionetek widniało zdziwienie, ponieważ Sena nie była świadoma swojej umiejętności, a Araena tego, że tej umiejętności na niej doświadczono po raz pierwszy. Właśnie wtedy Sena przysięgła sobie, że nikt więcej - ani marionetki, ani sam Eric - nie może się o tym dowiedzieć. Bała się, że marionetki na nią doniosą, by zaoszczędzić sobie cierpienia, a marionetkarz wtedy na pewno by ją zabił.
Kiedy po domu rozniosły się dźwięki wracających do różnych pomieszczeń marionetek, była już pewna, że Araeny, nie ma już wśród nich. Zwijała się coraz bardziej w kłębek siedząc w kącie, a wtedy do pokoju, w którym się znajdowała, wparował Eric. Wywlekł ją za włosy na korytarz, a następnie zaciągnął do swojego gabinetu, gdzie czekała ją kolejna dawka kary. Wiedziała, że to było nieuniknione. Sprzeciwiła mu się, a on tego nie tolerował. Pomyślała jednak, że czy by się przeciwstawiła, czy nie, skończyłoby się na tym, że któregoś dnia znów by tu trafiła.


Mijały dni, tygodnie, miesiące, a może i nawet lata, a Eric nie ustępował. Niszczył coraz więcej marionetek, aż zostały 3 lub 4. Wszystkie wiedziały, że nie ostanie żadna z nich, choć czasem w myślach liczyły na to, że jego złość w końcu minie, a serce przepełni współczucie i litość. Nie doczekanie.
Któregoś dnia, gdy Eric wyjechał w jakieś swojej sprawie, niespodziewanie do jego posiadłości zawitał młodzieniec, 19-letni chłopak, pragnący poznać słynnego marionetkarza i dowiedzieć się od niego jak tak dokładnie je tworzyć, dlatego kiedy ujrzał marionetkę otwierającą mu drzwi, uśmiechnął się szeroko. Gestykulując zaprosiła go do środka i zaprowadziła do kuchni, gdzie go zostawiła. Chciała napisać mu, aby je ratował, jednakże była pewna, że i tak jej nie uwierzy, a do tego powie o tym Ericowi. Wtem do pomieszczenia, w którym znajdował się młody marionetkarz - najprawdopodobniej czekający na powrót Erica - weszła Sena i zatrzymała się zszokowana nie wiedząc co robić. Wtem chłopak zaczął ni stąd ni zowąd wychwalać jakim to nie jest arcydziełem i że sam chciałby być takim marionetkarzem jak Eric. To co usłyszała wyprowadziło ją z równowagi i nim zdążyła zareagować na własny czyn, uderzyła go w policzek, po czym telepatycznie nawrzeszczała na niego. “Chcesz być takim potworem, by zabijać to, co sam stworzyłeś?! Patrzeć jak cierpią i z dnia na dzień doprowadzać do śmierci którejś z nich?! Proszę, bądź taki jak on! Droga wolna! Bądź tyranem tak jak on i zabij nas wszystkie!”. Młody marionetkarz słysząc te słowa, patrzył na nią zszokowany, a kiedy dotarł do niego sens tych słów, przeraził się. Już chciał coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeli otwieranie frontowych drzwi.


Sena i młody marionetkarz wyszli pośpiesznie na korytarz, gdzie ich oczom ukazał się Eric Rosse. Jednak jego sekret już został wydany. Ktoś już wie. Pozostawało tylko pytanie, co z tym zrobi. Chłopak powiedział mu, że już wie jaki jest. Nie miał powodu, by nie wierzyć w słowa marionetki. Mężczyzna patrzył zszokowany na ową dwójkę i już miał coś odpowiedzieć, gdy nagle 19-latek rzucił się na niego i posłał go na ziemię krzycząc, by Sena uciekała. Ta jednak nim zdążyła się ruszyć została już pociągnięta przez chłopaka, który wyprowadził ją na zewnątrz i zmusił do biegnięcia za nim. Nie potrafiła myśleć o niczym innym jak o cieple, które otuliło jej serce. Pierwszy raz ktoś ją ciągnie nie na tortury, a jak najdalej od nich i całego źródła bólu, samego stwórcy. Posiadłość Rossa otaczały zewsząd lasy, w dodatku znajdowała się ona niedaleko urwiska. Biegli najszybciej jak mogli, ale nagle marionetka potknęła się i wylądowała na ziemi, wyślizgując rękę z dłoni marionetkarza. Wtedy zauważyła nad sobą Eric’a, który z furią w oczach mierzył w nią jednym ze swoich narzędzi. To co wydarzyło się potem spowodowało uronienie kilku drobnych łez, lecz umysł sam nakazał jej uciekać, co też uczyniła. Młody marionetkarz osłonił ją przed atakiem, samemu przyjmując cios. Sena widziała wylewającą się krew z ciała chłopaka oraz tą spływającą po narzędziu. Biegła dalej przed siebie, lecz wiedziała, że Eric prędzej czy później i tak ją dopadnie. Wtem zatrzymała się gwałtownie. Dotarła do urwiska, nie miała już gdzie uciec, nie mogła się odwrócić i szukać innej drogi ucieczki, jej stwórca już był za nią i wymierzał cios, który miał ją zniszczyć od razu całą albo posłać w przepaść. Przerażona skuliła się i zanurkowała między nogi mężczyzny, gdy ten opuszczał broń. Przeszła pod nim, a kiedy wstawała zahaczyła o jego plecy. To wystarczyło, by stracił równowagę. Obróciwszy się Sena zobaczyła jak mężczyzna spada w dół, a echo niesie jego przerażony krzyk po okolicy. Patrzyła jeszcze chwilę z szeroko otwartymi oczami, tuląc swoje ręce do piersi i starając się uspokoić rozszalałe serce. Zginął. Nie ma go i już nigdy nie będzie. Kiedy ochłonęła po tym co się wydarzyło, zalała się łzami. Przypomniała sobie chłopaka, który obronił ją i zapobiegł zabiciu jej. Dopiero po parunastu albo nawet parudziesięciu minutach uspokoiła się i chwiejnym krokiem wróciła do posiadłości. Starała się iść tą samą drogą, jednakże nie zauważyła nigdzie ciała chłopaka. Gdy wtargnęła do domu, przekazała im wieści, że są wolne. Nie musiała się już obawiać używania swojej zdolności. Pozostałe przy życiu marionetki zalały się łzami radości i wręcz tańczyły ze szczęścia. Były wolne! Jednakże Sena nie miała powodu, by się cieszyć. Nie takim kosztem. Aby mogła się w końcu uwolnić od tego tyrana, chłopak poświęcił się ratując ją. Marionetki, które przeżyły rozeszły się po świecie i najprawdopodobniej nienawidzą teraz marionetkarzy. Sena też w pewnym momencie zaczęła darzyć ich nienawiścią, jednakże 19-latek uratował ją również przed tym. Niby na tak krótko, ale dał jej powód, by zaufać innym.


Od tamtego zdarzenia minęło około 9 lat. Sena jeszcze przez kilka miesięcy nie mogła spać spokojnie wspominając śmierć nie tylko chłopaka, ale i samego Eric’a. Bała się, że pewnej nocy nagle wróci, a cierpienie wraz z nim. Często przypomina sobie czasy, kiedy jeszcze była zamknięta w posiadłości Rosse. Tortury były na porządku dziennym, jednakże i tak kazał im wykonywać swoje obowiązki. Każda marionetka robiła za “służącą”. Musiała się stawić na każde jego zawołanie i robić wszystko, jak dziwne by to nie było. To, co jednak najbardziej niepokoi serce Seny to to, że to ona zabiła tamtego dnia chłopaka. Z czasem zaczęła przeistaczać prawdę i doszukiwać się w niej swojej winy. “Gdybym mu nic nie powiedziała, gdybym milczała, gdybym za nim nie pobiegła, gdybym to ja przyjęła cios … gdybym go w ogóle nie poznała!” - te słowa stały się jej rutyną i czymś, co po prostu dźwiga na swoich barkach. Zawsze wtedy złości się na siebie, że zabrała mu jego przyszłość, że to ta jej nie powinna była nigdy nadejść.
Od czasu uwolnienia się, Sena poświęciła się uczeniu się i poznawaniu samej siebie. Chociaż potrafiła wyrazić swoje myśli dzięki telepatii, nie potrafiła przelać ich na papier. Inne marionetki potrafiły pisać, bo kiedyś się tego nauczyły. Ona była jak dziecko, które nigdy nie widziało żadnych literek, no bo skąd? Nie zawracała sobie wcześniej głowy takimi drobnostkami, skoro i tak wisiała nad nią śmierć. Choć próbowała samej się tego nauczyć, nie osiągnęła zamierzonego celu. Wiedziała jak się porozumieć, ale nie wiedziała jaka litera ma jaki wydźwięk. Skupiła się więc na nauce umiejętności, które nie wymagały pomocy innych, a także odkryła swoje zdolności magiczne. Sena przez długi czas żyła w okolicach posiadłości Rosse, a przez to, że wieści o jego śmierci rozeszły się bardzo szybko, nikt o normalnych zmysłach nie zjawiał się w tej okolicy, by pozwiedzać. Marionetce zajęły 3 lata, by w końcu przekonać samą siebie, aby wyjść do ludzi. Podświadomie jednak namawia się do ponownego odwiedzania miejsca jej stworzenia. Od czasu do czasu wpatruje się w dom, który przez upływające lata i zaniedbanie zmieniał się nie do poznania. Teraz jednak stojąc przed posiadłością nie czuła nic, poza poczuciem winy. Do tej pory wciąż jej nie opuściło i najprawdopodobniej nie opuści w najbliższym czasie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group