Karty Postaci - Nieuważna, niebezpieczna.
Anonymous - 4 Wrzesień 2016, 22:15 Temat postu: Nieuważna, niebezpieczna. Imię: Bianca
Nazwisko: Terrel
Pseudonim: Bitter/Bittersweet
Wiek: 17
Rasa: Senna Zjawa
Ranga: Wspomnienie Senne
Miejsce zamieszkania: Świat Ludzi
Moce:
Dopóki nie dowie się, że jest senną zjawą, nie będzie ich używać.
☂ Pilotem nie jestem, ale polatać mogę
Po śmierci jej dusza stała się tak lekka, że jest w stanie unosić się nad ziemią jak balonik i zmieniać swoje położenie. Sama nie wie co za tym stoi, ale może z tego korzystać nieprzerwanie, gdy spokojnie lewituje. Unosi się na wysokość trzech metrów. Podczas walk i jakichkolwiek starć, adrenalina skutecznie utrudnia jej unoszenie się, więc szybciej się męczy.
Walki/zagrożenie: 4 posty działania, 2 odpoczynku
☁ Sen na zdrówko
Jest w stanie błyskawicznie uśpić daną osobę, jeśli uzyska na to zgodę. Wymuszenie umiejętności na kimś, powoduje krótki paraliż. Sen, w który ofiara zostaje wprowadzona, zależnie od woli Bitter, może być dobry lub stać się koszmarem. Tak czy inaczej - regeneracja tego kogoś jest znacznie szybsza.
Sen: 3 posty, 2 odpoczynku
Paraliż: 2 posty, 1 odpoczynku
+ projekcja wspomnień osoby (działa 3 posty, potem 2 posty przerwy)
Umiejętności:
♥ Świetna, niemal fotograficzna pamięć
Uczenie się czegokolwiek przychodzi jej z dziecinną łatwością, a szczególnie lubi tłuc na blachę regułki, które recytuje bez potknięcia się. Ma niesamowitą pamięć do twarzy, sytuacji i często przeżywa deja vu.
♥ Odcinanie się od negatywnych emocji, wspomnień
Równie szybko jak zapamiętywanie, przychodzi jej zapominanie o różnych sprawach, chociaż nie można powiedzieć, że już nigdy tego nie wspomni. Ukrywa to gdzieś w tym swoim móżdżku i może dzięki temu spać spokojnie.
♥ Zwinne paluszki
Jest perfekcjonistką w tym co robi, dlatego jej pismo jest schludne i wyraźne. Podczas rysowania nie stawia niepotrzebnych kresek, podczas kolorowania nie wychodzi za linię, szyje idealnie prosto, kroi bez omyłek, nigdy nie wypuszcza niczego z rąk.
Wizerunek:
Niewysoka, mierząca sto sześćdziesiąt trzy centymetry wzrostu blondyneczka przedstawiała się dość mizernie na tle swoich koleżanek z klasy. Miało się wrażenie, że w szkole średniej znalazła się przypadkiem. Nosiła za duże ubrania, niekoniecznie nowe i pachnące świeżością. Na nosie zawsze miała ogromne, czerwone okulary, nienaturalnie powiększające jej brązowe oczy. Nie zdarzało się Bitter odkrywać ramion i nóg, bo nie chciała odkrywać swoich siniaków, zadrapań i blizn. W lecie robiła to sporadycznie, więc była blada jak tynk.
Mizerna postura i wygląd nie przeszkadzały jej w tym, by po szkole chodzić zawsze z wysoko uniesioną brodą, spoglądając na ludzi z wyższością. Była ambitna, zawsze prześcigała ich we wszystkich konkurencjach i nie szczędziła słów krytyki w kierunku przegranych. Uczennica stypendialna, zawsze przygotowana na lekcje, pierwsza do odpowiedzi, pewna siebie, głodna rywalizacji. Nie miała przyjaciół, ludzie interesowali się nią tylko z grzeczności. To był ten typ człowieka, którego się nie znosi i ma się ochotę udusić za każde wypowiedziane słowo. Szczególną przyjemność czerpała z wyrażania własnego zdania na przeróżne tematy, bo zawsze miała coś do dodania. We wszystkim musiała mieć swój udział, chciała się wyróżniać, osiągać szczyty. Ciągle myślała o wynurzeniu się z tego bagna, w którym tkwiła.
Ojciec nieudacznik wyobrażał sobie ją trochę inaczej, niewiele wiedząc o tym jaka Bitter była w szkole. Kopia Bianki bardziej przypomina jej zachowanie w domu i pomija kłopotliwe wtedy cechy.
Teraz jest znacznie cichsza i milsza, przestała odzywać się nieproszona, stała się bardziej empatyczna. Jej nowa bezkonfliktowość przyjęła się w klasie z oddechem ulgi. Nikt nie zainteresował się dogłębniej tą zmianą, bo wcześniej też nikogo jej postać nie interesowała.
Dalej uczy się dobrze, ale straciła cały swój zapał do osiągania nowych celi. Nie emanuje już infantylizmem, napędzającym tę wcześniejszą, beznadziejną pogoń za wyprzedzaniem we wszystkim każdego. Zaczęła sprawiać wrażenie poważnej, wykraczającej dojrzałością poza swój wiek. Taka się stawała, gdy przychodziło jej zajmować się ojcem, gdy sam nie był w stanie tego robić. Dosłownie zapomniała o wszystkich złych rzeczach dotyczących ich relacji, dalej ślepo wierzy, że dogadywali się, a ten miał tylko mały problem z piciem.
Warto wspomnieć też, że bez problemu nauczyła się dobrze gotować i interesować się porządkiem w domu, chociaż wcześniej robiła dania ledwo do przełknięcia, a sprzątała raz w tygodniu. Gdy zaczęła zarabiać, a alimenty i zasiłek dalej zasilały jej świnkę skarbonkę, zmienił się też stan jej odzieży. Teraz nie ma już wady wzroku, bo wcześniej ojciec bagatelizował ten problem, więc i on zniknął. Dba o swój wygląd zewnętrzny i prezencję, zapragnęła być możliwie dziewczęca i do tego dąży. Szczególnie umiłowała sobie japońskie mundurki szkolne i wielu sądzi, że to przez jej zamiłowanie do mangi, bo zawsze była nerdem, ale niewiele w tym prawdy. Prawdopodobnie to coś związanego z ojcem, ale lepiej się nie zagłębiać...
Jej oczy przestały wyrażać emocje i stały się dwoma otchłaniami. Żaden z uśmiechów nie sprawia, że błyszczą, nie ocieplają się, wciąż są takie same - chłodne i beznamiętne. Usta dziewczyny często układają się w podkówkę, ale praktycznie nigdy nie płacze, jakby skończyła swój zapas łez.
Taką chciał ją widzieć ojciec.
Stała się jego córką ze snów.
Historia:
Bianca obudziła się późną nocą, gdy zegarek na etażerce w jej pokoju wskazywał za dziesięć trzecią, co równo znaczyło ze zbliżającą się słynną godziną duchów. Nie mogła już zasnąć, coś skutecznie przepędziło sen z powiek dziewczyny. Przeciągnęła się na łóżku, czując przyjemne strzykanie w kościach. Podnosząc się, spojrzała po sobie i westchnęła z lekkim uśmiechem, gdy zauważyła, że usnęła w mundurku szkolnym. Nie zdziwiła się, zdarzało jej się siedzieć nad książkami od południa do późnego wieczora.
Gdy już stanęła na równych nogach, ruszyła w stronę kuchni. Zdecydowała się na małe sprzątanie. Przetarła ścierką blaty, zaczęła zmywać naczynia. Skrzywiła się, widząc niedojedzone chińskie żarcie. Sądziła, że zrobiła wczoraj obiad, więc po co ojciec cokolwiek zamawiał? Nie smakowało mu? Odłożyła na chwilę szklankę, którą trzymała w rękach i wyrzuciła śmierdzące mocnymi przyprawami resztki. Zajrzała do lodówki, w której świeciły pustki. Pokręciła głową, obiecując sobie, że rano pójdzie na zakupy.
Zaczęła rozglądać się po kuchni. Brakowało sporej części zastawy stołowej, którą zaledwie miesiąc temu kupiła na przecenie. Nie mogła znaleźć swojego ulubionego kubka z kaczuszką. Znalazła go w kawałkach w koszu.
Wyszła z kuchni i ruszyła w stronę łazienki. Po drodze zauważyła, że zdjęcia zamiast wisieć na ścianach, leżą w kącie na podłodze. W samej ubikacji brakowało zasłony prysznicowej, rozbite lustro smętnie zwisało nad umywalką, w której leżały resztki szkła obryzgane krwią. Serce dziewczyny niebezpiecznie przyśpieszyło, więc błyskawicznie ruszyła w stronę pokoju ojca. Dopiero widok posoki sprawił, że się zaniepokoiła.
W sypialni zastała prawdziwy rozgardiasz, pokój wyglądał, jakby chwilę temu przeszło po nim tornado. Szybko podeszła do łóżka i potrząsnęła śmierdzącym od alkoholu ojcem, a on poderwał się do pionu. Widząc ją, wyrwał się i zaczął krzyczeć jak szaleniec, drżał na całym ciele i odsuwał się od niej, niemal próbując wejść na ścianę.
Mówił, że jest duchem.
Darł się, że ją zabił.
Błagał, by zniknęła.
Wyglądał jak siedem nieszczęść, worki pod oczami mężczyzny przypominały ogromne pieprzyki. Miał obtarte, pokaleczone dłonie, był bez koszulki, a jego spodnie "zdobiły" ogromne plamy krwi. Na miękkich nogach wycofała się i wróciła do pokoju. Miała wyładowaną komórkę, więc włączyła mały telewizorek wiszący nad łóżkiem.
Kanał informacyjny podawał datę o trzy dni w przód od tej którą pamiętała. Pewnie znowu coś jej się pokręciło z datami, więc zignorowała tę poszlakę i wróciła do ojca. W panice pakował do plecaka wszystko, co wpadło mu do ręki. Powtarzał, że to niemożliwe, bo nie oddychała, nie miała prawda oddychać. Poczuła nieprzyjemny zapach moczu. Podeszła do niego i cicho zapewniła go, że alkohol uderzył mu do głowy i miał zły sen.
Odwrócił się, spojrzał prosto w oczy, wrzasnął jeszcze raz wzywając Wszystkich Świętych i pchnął ją do tyłu, po czym wybiegł z domu, zostawiając całkiem samą.
Podniosła się na równe nogi, a do rana zdążyła wysprzątać cały dom. Czuła się dziwnie nieprzejęta. Cierpliwie czekała na powrót ojca, ale nie wracał, więc do szkoły poszła dopiero nazajutrz. Ludzie pytali o powód nieobecności na wycieczce szkolnej, więc wymyśliła chorobę, której zresztą zaczęła się trzymać i w nią wierzyć. Po czterdziestu ośmiu godzinach zgłosiła zaginięcie, opowiadając całą historię ataku od początku. Mądrzy policjanci zapewnili ją, że to wszystko przez alkohol.
Wciąż nie wracał, ale ona przeszła z tym do porządku dziennego. Znalazła pracę, zaczęła oszczędzać, samodzielnie utrzymywać dom. Umiała to pogodzić ze szkołą. Zatroskane sąsiadki pomagały jej w wielu rzeczach, nie szczędząc słów na ojca-okrutnika. Dowiedziała się od nich, że na świeżo przed nocną kłótnią, ten zachowywał się bardzo podejrzanie. Wytłumaczyła im, że pochorowała się i bardzo słabo się czuła, więc był dość niespokojny. Pamiętała, że jej mama zmarła na jakąś chorobę, ale całkiem z głowy wypadło jej na co dokładnie. To pewnie dlatego się denerwował.
Osobiście, nie wierzyła w to, że rzeczywiście coś za tym wszystkim stało. Nie była duchem, żyła najnormalniej w świecie, nie przenikała przez ściany, czuła głód i chłód. Nie umiała wytłumaczyć tej luki w pamięci i dziwnego zachowania ojca, więc odrzuciła od siebie myślenie o tym. Bardzo łatwo jej to przyszło. Wszystko zaczęło się układać.
Nie wiedziała, że prawdziwa Bianca była bita przez ojca i musiała samodzielnie zajmować się domem. Jej mama wcale nie zmarła, a wyniosła się z domu kilka lat temu. Ojciec zawsze mówił, że zostawianie rodziny to choroba, więc i to przyswoiła Senna. Żyli z zasiłku i alimentów. Sąsiadki znały prawdę, więc chętnie pomagały już wcześniej pozostawionej bez matki dziewczynie. Policja ją znała, więc dość pobłażliwie podeszli do całej sprawy, a nawet nie zabrali się do poszukiwań.
Zabił ją podczas jednej z kłótni. Zaczęło się w kuchni, gdy dziewczyna na głos narzekała, że kolejny raz nie mają pieniędzy na wycieczkę, bo ten wszystko przepija. Zaczął rzucać w nią zastawą stołową, więc uciekła do pierwszego lepszego pokoju, którym była jego sypialnia. Poszarpali się, rzucając się po całym pokoju. Zaciągnął ją za włosy do łazienki, by ochłodzić złość nastolatki pod lodowatą wodą. Uderzyła głową o lustro, a on w amoku wciągnął ją do wanny i podtopił. Ciało owinął w zasłonkę i wywiózł za miasto.
Nową Bitter wyśnił, dręczony wyrzutami sumienia.
Anonymous - 5 Wrzesień 2016, 11:41
Niesamowicie podoba mi się historia. Jest mroczna, niedługa ale wszystko wyjaśnia. Świetne nakreślenie wizerunku postaci, według mnie nic nie zostało pominięte.
Tak jak zostało zaznaczone, moce odkryje później i wtedy zacznie je używać.
Ograniczenia:
- Pilotem nie jestem, ale polatać mogę - określ na ile metrów wysokości dziewczyna może się unieść. W trakcie walki proponuję: 4 posty działania, 2 odpoczynku.
- Sen na zdrówko - Sen trwa 3 posty, 2 odpoczynku. Paraliż: 2 posty, 1 odpoczynku.
Napisz, czy zgadzasz się z ograniczeniami. Jeżeli tak, wprowadź je do karty, wtedy akceptuję i zablokuję temat bo jak wspomniałam, nie mam co do karty żadnych zastrzeżeń :)
Anonymous - 5 Wrzesień 2016, 19:03
Wszystko wstawione, wszystko ustalone i ze wszystkim się zgadzam!
Anonymous - 5 Wrzesień 2016, 19:19
AKCEPT !
Witamy po drugiej stronie Lustra.
|
|
|