Archiwum X - Gdzieś pod pijanym drzewem.
Anonymous - 5 Wrzesień 2016, 17:36 Temat postu: Gdzieś pod pijanym drzewem. Gdzie ja jestem? A t w sumie chuja ważne. Eh głowa mnie boli, nie mogę pozbierać myśli. Chyba to mięso było nieświeże.
Vivienne przeszła już parę ładnych metrów od krzaków, za którymi chowały się zwłoki świeżo zjedzonego mężczyzny. Była głodna, w sumie nie jadła od dawna, napatoczył się jakiś taki co prawda niezdrowy, śmierdzący czymś w rodzaju spirytusu salicylowego i się zabawnie kiwał na boki i mamrotał.
Ale kto mógł przewidzieć, że był zatruty.
Viv pożałowała, że nie wzięła sobie jakiegoś mięsa naukowców jak uciekała. Mogła by wtedy jeść na raty. No nic, siądzie sobie na chwilę, odpocznie, może jak strawi poczuje się lepiej.
...
Nagle po kolejnych paru marnych metrach zataczania się po całej szerokości ścieżki Vivienne zatoczyła się i potknęła o własne nogi. Członki, które odmówiły posłuszeństwa nie potrafiły się podnieść więc dziewczyna przeturlała się na bok i trzymając brzuch obserwowała falujący krajobraz. Całe jej usta i bluzka były poplamione krwią w dodatki przez ładnych paręnaście metrów ciągnęła się krzywa linia stworzona z kropelek krwi. Tak więc obok ścieżki leżała istota w czymś co kiedyś mogło być piżamą stosowaną w szpitalu (albo czymś w ten deseń jednak poziom zniszczenia był za duży), dodatkowo mogła przypominać ranną istotkę. Chociaż śmierdziała jak gorzelnia i istotnie była pijana, bełkotała coś do siebie i się uśmiechała nieprzytomnie.
Czyżby trucizna? Nie, to wynik zjedzenia pijanego człowieka. Jednak tego Vivienne nie wiedziała.
Anonymous - 6 Wrzesień 2016, 19:29
Przekonawszy w końcu samą siebie, by ruszyć się poza obręb doczesnego życia, skierowała się właśnie w owe strony. Nie miała w tym konkretnego celu, po prostu było to najbliżej jej wcześniejszego miejsca pobytu. "3 lata ..." - pomyślała wzdychając przy tym. Tyle czasu żyła w samotności, z własną przeszłością, której tak bardzo nienawidziła. Potrząsnęła głową na boki, aby przegonić irytujące i męczące ją w kółko te same myśli. Spojrzała przed siebie, ponieważ jej wzrok do tej pory ciągle był utkwiony w podłoże. Zatrzymała się, kiedy niedaleko zauważyła leżącą na ziemi osobę. Otworzyła nieco szerzej oczy, gdyż nie wiedziała co zrobić. O tak dawna nie widziała twarzy innej postaci, a w dodatku była ona cała we krwi. Kłębiły się w niej sprzeczne emocje. Zauważyła jednak, że tamta się poruszyła, co świadczyło o tym, że żyje. Bez namysłu podeszła bliżej i przysiadła niedaleko kobiety, nie chcąc jej wystraszyć nagłym pojawianiem się.
- "Wszystko w porządku?" - spytała automatycznie. - "Pomogę ci"
Nie wiedziała do końca jak to zrobić, ale jeśli ta wyrazi zgodę, Sena się nie zawaha. Była nieśmiała, jeśli chodzi o kontakty z innymi, zwłaszcza, że przez kilka lat żyła w odosobnieniu, ale gdy ktoś był ranny lub potrzebował pomocy, nie myślała o konsekwencjach i własnej niepewności. Nie chciała znów patrzeć na czyjąś śmierć, której mogła zapobiec. Na samo wspomnienie zakuło ją w sercu, lecz umysł był zbyt zajęty osobą przed nią, aby ponownie wracać do tematu jej przeszłości.
Anonymous - 12 Wrzesień 2016, 11:00
Vivienne zauważyła postać siedzącą niedaleko niej. Kobieta? Chyba tak, chociaż nie potrafiła stwierdzić dokładnie przez ciągle chwiejący się obraz.
Cholera, ledwo się uwolniłam i już muszę umierać? Przecież dopiero zaczęłam żyć.
Cyrkowiec odwrócił głowę i uśmiechnął się do nowoprzybyłej dziewczyny, nie wiadomo czy to uśmiech pocieszenia, czy zgody na pomoc, czy rezygnacji. W końcu dziewczyna zaczęła się śmiać, śmiechem szaleńca lub opętańca. Z punku widzenia osoby trzeciej, która teoretycznie nie mogła przewidzieć, ze ma właśnie przed sobą świra, to Viv traciła zmysły przez zadane jej rany.
-Czemu to się wszystko tak cholernie kręci.
Vivienne po napadzie śmiechu leżała dalej na ziemi czując zbierające się w niej mięso, które chętnie wylazło by nie tą stroną, którą zarządziła anatomia człowieka. Jednak Viv walczyła dzielnie przełykając gorzką mieszankę krwi i mięsa.
W końcu zauważyła, że ta dziwna istotka nadal siedzi niedaleko niej. Zirytowana swym stanem podniosłą się na łokcie i przewróciła na brzuch.
-A ty co robisz?! Co, czekasz by mnie dobić?! Myślisz że dam się tak łatwo?! Nie będziesz się zabawiać z moim truchłem!
Ostatnie słowa dziewczyny mogły być nieco niezrozumiałe, ponieważ Vivienne właśnie przegrała walkę i z jej ust popłynęła czerwona zawiesina.
Anonymous - 3 Październik 2016, 16:21
// Przepraszam, że tak długo ;_; //
Patrzyła zszokowana na fioletowowłosą, która wyrzuciła jej w twarz kilka słów, jednakże dopiero krwawe wymiociny wywołały przerażenie u Seny. Zebrała się jednak w sobie i jedynie tylko przez kilka sekund można było wyczytać z jej szeroko otwartych oczu strach. Wzięła jednak głęboki oddech i uspokoiła nerwy, by wstać z ziemi i podchodząc bliżej do dziewczyny, przykucnąć przy niej. Nie wiedziała co się stało, że ów osoba tak cierpiała, ale i tak chciała jej pomóc. Obróciła głowę tak, by móc spojrzeć postaci w oczy.
- "Jedyne na czym mi zależy, to żebyś poczuła się lepiej" - odparła - "Jest coś co mogę dla ciebie zrobić? Co ci się w ogóle stało?"
Odór wymiocin zmieszanych z krwią i mięsem był aż zanadto odpychający, lecz marionetka twardo trzymała się swoich zasad, a jedną z nich była taka, że nie zostawi kogoś, kto może jej potrzebować, nie ważne w jaki sposób, ale pomoże temu komuś. Nie chce popełnić więcej tych samych błędów i patrzeć na czyjeś cierpienie, bo sama wycierpiała na tyle dużo, iż patrzenie na ból innych, sprawia, że i ona skręca się z bólu.
|
|
|