To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - Cisza

Anonymous - 21 Wrzesień 2016, 10:15
Temat postu: Cisza
Imię: Cisza
Nazwisko: Zapomniane, być może nigdy nie miała.
Pseudonim: Jej imię jest jej pseudonimem. Zwą ją jeszcze Cichą, Kotem, Kociskiem, Burasem, Pchlarzem, Wywłoką, Potworem... Co komu przyjdzie do głowy.
Wiek: Nie pamięta, choć w ludzkiej postaci wygląda jak dziewczyna, którą już można uznać za młodą kobietę.
Rasa: Dachowiec
Ranga: Cmentarne Kocisko
Miejsce zamieszkania: Kraina Luster, konkretnie cmentarzyska i wszystkie ponure nory.

Moce:
- Wtopienie - Jest to całkowite anulowanie swojej obecności. Świat z punktu widzenia Ciszy staje się szary i mętny. Dla innych, kotka zwyczajnie znika, choćby stała przed nimi. Nie widać jej, nie słychać jej kroków, nie czuć zapachu kociego futra - na moment przenosi się na inny plan egzystencji - jeśli tylko tak można to nazwać. Nie wyczuje jej żaden zmysł. W tym stanie, dopóki nie dotknie żywej istoty, (czy wpadnie na nią lub ona na nią) pozostanie niezauważona i moc będzie działać. Świat materialny pozostaje jak najbardziej materialny, nie jest w stanie przeniknąć przez cokolwiek. Może za kimś pójść i poszpiegować lub częściej umknąć pogoni albo niebezpieczeństwu. Potrafi wtopić się wraz z inną osobą (tylko z jedną), ale potrzebny jest do tego kontakt fizyczny, plus objęcie kogoś tą mocą musi być zamierzone.
(Dwa posty trwania, dwa przerwy przed kolejnym użyciem. Z pasażerem trzy posty przerwy między użyciem - w postaci ludzkiej nie może mieć pasażera przy wtopieniu)
- Zmiennokształtność - Jej naturalną postacią jest kot. Nie piękna dziewczyna o figurze modelki z kocimi uszkami i puszystym ogonkiem, tylko czarny, wyleniały sierściuch. Taka już jej uroda (lub jej brak), koniec, kropka. Potrafi oczywiście zamienić się w człowieka, ale jest to bolesne, do tego ograniczone czasowo - do zmroku. Nieważne, czy przemieni się w dwunożną postać w środku nocy czy popołudniu, czas w takim ciele ma do całkowitego zniknięcia słońca za horyzontem. Ledwie zapadnie ciemność, od razu zmienia się w kota. Korzysta z tej zdolności niechętnie i tylko gdy nie ma wyjścia. Ubrań brak, na co one kotu? A nawet jak ma na grzbiecie, to przemiana ich nie obejmuje.
- Koci Krzyk (Rangowa) - Za pomocą głośnego, przenikliwego miauczenia zachrypniętych strun głosowych, Cisza potrafi wywołać ostrą falę dźwiękową, rozchodzącą się na wszystkie strony. I nie, nie da się przed tym ochronić zatykając sobie uszy. Brzmi to jak przeszywające i głębokie prychnięcie utrzymane w tonie drapania pazurami o tablicę i ostrzenia noży. Krzyk jest w stanie zdezorientować i obezwładnić przeciwnika na pewien czas.
(Dwa posty obezwładnienia, dwa przerwy przed kolejnym użyciem)

Umiejętności:
- Absurdalnie dobra pamięć - Pamięta wszystko, każde słowo przeczytanej księgi, każde zdanie, które padło z czyiś słów, a które usłyszała. Jest w stanie je przytoczyć z tą samą intonacją, podać mniej-więcej datę (nie ma kalendarza ani zegarka, dokładność czasu jest na oko). Jeśli czytała książkę, wspomni rozdział, stronę, akapit i wers, wystarczy jej raz przeczytać tekst. Nie, żeby urodziła się z tą zdolnością, wiele lat ćwiczyła pamięć by już nigdy więcej niczego w swoim życiu nie zapomnieć... Trochę przedobrzyła z nauką, stąd taka ekstremalna wersja tej umiejętności.
- Gruboskórna - Oh, nie, empatię jakąś tam w sobie ma... Ale jest nieczuła na wszelkie próby perswazji i uwodzenia. Twardo stąpa po ziemi, rozum swój ma i głowy jej nie zawróci kilka uśmiechów i komplementów. Czarować to można, ale nie ją. Płacz, oczy pełne łez i dziecięce marudzenie na nic się nie zdadzą w przypadku Ciszy. Mało co ją rusza, choćby w najmniejszym stopniu. Ni groźba ni pochlebstwo. Urok osobisty innych stworzeń irytuje kotkę, tak samo jak cukierkowa aura słodkich i bezbronnych stworzeń. Choćby ktoś miał pierwszej klasy talent w urabianiu innych jak glinę... Jej nie urobi.
- Szpiegowanie - Niby nie ma powodów i chęci by podążać za innymi, a tym bardziej mieszać się w cudze sprawy, ale zna się na tym. Całkiem nieźle, trzeba dodać. Potrafi poruszać się naprawdę bezszelestnie, nie dając się wykryć i być czyimś ogonem nawet przez kilka dni z rzędu. Wejść przez okno do cudzego domu potrafi, ale zagrożenia większego nie stwarza. Przesiaduje tylko w cieniu nieruchomo, obserwując, nasłuchując, zapamiętując z kim lub z czym obserwowany miał styczność. A nawet jak ktoś ją ujrzy, to tylko pożalcie się bogowie, jakiś schorowany dachowiec... Kto by na taką wywłokę zwrócił uwagę?

Wygląd: To czarny kot. Co innego można powiedzieć o Ciszy? Dorosła kotka, na widok której każdy wielbiciel mruczących sierściuchów waha się czy podejść bliżej, a inni odwracają wzrok z obrzydzeniem. I słusznie. Nie wygląda to ani ładnie ani uroczo ani zbyt sympatycznie, ogółem trzymać się z daleka. Wyraz mordki straszy niechęcią i obietnicą śmierci w męczarniach. Cisza to średniej wielkości stworzenie, żylaste i chude, z karykaturalnie poskręcanym ciałem - jakby ktoś próbował ręcznie nastawić jej kręgosłup i kompletnie się na tym nie znał. Każdą kość przynajmniej raz miała złamaną, a zrosła się może nie do końca tak jak powinna - przynajmniej takie można mieć wrażenie, widząc ten worek z wyleniałej sierści, naciągnięty na kupkę żylastych mięśni i kości. Całe kocie ciało pokrywa siatka blizn. Praktycznie to jedna, wielka blizna... Szramy, ślady po ugryzieniach, cięciach, każdego rodzaju ranach zagoiły się, pozostawiając groteskową i upiorną plątaninę na niewielkim ciele. Są wszędzie. Na grzbiecie, karku, brzuchu, łapach, ogonie. Przez ranę na szyi ma wiecznie chropowaty, szeleszczący głos. Zgrubiała skóra blizn oszpeca kotkę w dość dramatyczny sposób. Prawą część kociego pyszczka pokrywają ciemne ślady po dawnych urazach. Brak części wargi, przez co zawsze straszy ostrym kłem. Ślepe oko o barwie zepsutego żółtka zostało przez pewnego przechodnia litościwie zaszyte, drugie, lśni czujnie złotem w ciemności. Prawe ucho Ciszy wyraźnie jest nadgryzione, podczas gdy lewe przypomina wystrzępioną koronkę.
Tam, gdzie na skórze nie ma szram, znajduje się czarne futro, wyleniałe i zmechacone, ale na tyle gęste, by ukryć znaczą część blizn pod sobą. Ma krzywe łapy, jednej przedniej brakuje. To znaczy, ma włochaty kikut, bo brak prawej kończyny od połowy kości ramiennej. Wbrew pozorom porusza się dalej szybko i zwinnie, z godnością cmentarnego kota. Na tylnej, lewej łapie brak dwóch "palców", powyżej, pod kolanem widnieje spory obszar pozbawiony sierści. Pazury ma grube, ostre i przerośnięte, nawet gdy chowa je między poduszki łap wystają zaostrzone końce. Nadgryziona końcówka ogona została kiedyś złamana, zrosła się pod kątem stu pięćdziesięciu stopni. Słowem nie można nazwać Ciszy "kochanym kotkiem". Brak jej uroku puszystego, zadbanego kota, to encyklopedyczny przykład cmentarnej powsinogi. Jest brzydka, zaniedbana, zapuszczona i dzika. Wręcz bije od niej niechęć do innych, duma samodzielności i wola przeżycia. A to, że wygląda podejrzanie, to szczegół...
Jej ludzka postać kocie ma tylko źrenice, kły i zaostrzone paznokcie. Szczupła, młoda kobieta, wysoka i postawna pomimo swojej mizerności i widocznych pod skórą żeber. Prawą kość ramienną w połowie kończy ponaznaczany bliznami kikut. I tak, na jej bladym ciele również pełno jest blizn, uszy ma w strzępach, oko zaszyte i połowę twarzy zniekształcają szramy. Ku zaskoczeniu świata, splątane włosy Ciszy są jednak śnieżnobiałe... Jednak w tym świecie woli przechadzać się bezdrożami na swoich trzech łapach, nie na dwóch ludzkich nogach.

Charakter: Cisza, wbrew pozorom, jest kotem honorowym... Którego honor i duma zdają się nie mieć wiele z nią wspólnego. Sprytna, cwana i wredna... Taka się stała, po tym jak wielokrotnie jej poczucie własnej wartości zostało podeptane, oplute, spalone, a prochy zamieciono pod dywan. Ma jednak swoje zasady i wartości, choć na co dzień ogranicza się do nieskomplikowanej egzystencji bezdomnego kota - oraz nie wtrąca się w sprawy innych. Włóczy się po cmentarzach i lasach, żywi tym co upoluje lub znajdzie. Czasem dobra istotka poratuje ją ciepłą miską mleka, za co jest wdzięczna. Żeby nie było, Cisza potrafi okazać wdzięczność i podziękuje. Od życia nie oczekuje wiele. Wymagania ma naprawdę niewielkie wobec świata - kąt albo gałąź do spania, coś do jedzenia i spokój. To zajadły, koci milczek. Nie mruczy, nie miauczy, zdaje się, nie wydaje z siebie żadnych dźwięków - oczywiście dopóki nie musi. Po prostu ukochała sobie ciszę i równowagę duchową, nie lubi przerywać tego stanu zbędnymi odgłosami. Jak to się mówi o kotach, są egoistami i martwią się tylko swoimi sprawami... Przeważnie.
Cisza wychodzi z założenia, że wszyscy naokoło niej to interesowni, skończeni idioci i sadyści, a pomoc im czy kontakt z nimi, wyjdą jej bokiem. Wszelakie próby rozmów z innymi skończyły się jej rezygnacją... Głupi, nieświadomi, beztroscy... Ah, nie musiała wdawać się w rozmowę by się w tym upewnić. Słuchając nieraz dialogów, gdy rozmówcy myśleli, że z niej tylko durny kot, wiele ją nauczyły... Nie cierpi impertynencji i braku instynktu samozachowawczego. Nie cierpi innych stworzeń. Mizantropia jest w niej mocno zakorzeniona... Swego rodzaju pogarda i uprzedzenie pomieszane z uzasadnioną niechęcią robią z niej aspołeczną istotę. Dlatego tkwi samotnie na cmentarzach, tam, gdzie nikt niczego od niej nie chce i ma spokój. Być może i to egoistyczne, ale woli grzać grzbiet na płycie nagrobka, niż tłumaczyć zbłąkanemu Kapelusznikowi jak wyjść z cmentarza. Gdy ktoś zakłóci jej sen, zostanie uraczony żółtym, niechętnym spojrzeniem, po czym kotka zwinie się i pójdzie na drzemkę gdzie indziej. Niepotrzebnie, nie szuka zwady. Teoretycznie, jest niegroźna, nigdy nie atakuje. Dystansuje się, nie prowokuje, jest wcieleniem obojętnego spokoju, który krystalizuje się w jej ostrym spojrzeniu. Cisza odznacza się sprytem, zdrowym rozsądkiem i zawsze, nawet w niebezpiecznych chwilach, stara się złagodzić sytuację - jak się nie uda, to zwiewa. Nie ma sensu czekać, aż ktoś rzuci w nią nożem. Jak nie da się uciec, walczy, co po niej widać. Są chwile, w których bez walki się nie poddała... Acz teraz jest zmęczona życiem, hałasem, Krainą Luster, ma serdecznie dość każdego wokół... Dlatego wiedzie życie pustelnicze, unikając innych. Niemniej, nie może się jednak powstrzymać od rozmów, od czasu do czasu oczywiście... Nie, żeby samotność jej dokuczała - lubi pokonwersować. Inteligentnie, co rzadko się zdarza i to wtedy, jeśli rozmówcy nie przestraszy jej zachrypnięty głos.
Potrafi błysnąć ciętym humorem, zna się na grach językowych, do tego ma wiedzę z różnych dziedzin - skąd, sama nie wie... Potrafi docenić mądrą i rozważną osobę, natomiast głupie uwagi czy komentarze z góry spotykają się z jej niechęcią. Uwielbia kryć w normalnym, miły tonie, uszczypliwości... A co dopiero, jeśli może z kimś sobie podogryzać, może nawet zamruczy z zadowolenia. Jednak, sarkazm bawiący tylko jedną osobę to nie to samo... W końcu jaka radość z bycia złośliwym, gdy ktoś nie rozumie, że jest obrażany? Cisza bywa bezczelna, ale jest to bezczelność wyrafinowana i precyzyjna jak napięta struna, niewielu potrafi to docenić. Z tego powodu nie ma wielu znajomych... Mają ją za kota z trudnym charakterem, ale kotka potrafi się zachować. Nie chodzi o zwykłą uprzejmość - za drobną pomoc podziękuję, obietnic zawsze dotrzyma, słowa nigdy nie łamie. Nie ma w sobie durnego uporu, który nie pozwala jej prosić o pomoc - pewien Kapelusznik zaszył jej ślepe oko, kiedy indziej Zmora pomogła opatrzyć ogon. I tyle. Wie, że jest kulawym kotem, którego aparycja przywodzi na myśl starą ścierkę do podłogi. Potrafi jednak z tego zażartować i nie wstydzi się swoich blizn, ale rozumie, że mogą wywołać czyjeś obrzydzenie. Mówić o sobie nie lubi, nie chodzi o skrytość czy tajemniczość albo brak zaufania... Nie ma o czym mówić, gdy całe swoje życie spędziła na tułaczce to tu, to tam. Niezmiennie robi za straszak cmentarny, odpychając wyglądem i zachowaniem. Ta rola jej odpowiada.

Historia Obudziła się obolała.
Poraniona od odłamków szkła, zmęczona, z tętniącą pustką w głowie. Takie było jej pierwsze wrażenie, całe ciało krzyczy z bólu. Leżała ledwo żywa pod jakimś krzakiem, z sierścią ciężką i wilgotną od krwi. Na połowie mordki brakowało sierści, zamiast tego była jedna, nierówna rana. Nie miała jednej łapy, kawałek szkła wbił się jej w gardło, na tyle płytko by przeżyła, na tyle głęboko by już nigdy jej głos nie brzmiał tak melodyjnie jak kiedyś. Nie, żeby pamiętała, jak brzmiała wcześniej. Niczego nie pamiętała. Wiedziała tylko tyle, że jest Dachowcem, że słyszała wybuch, że żyje i... Wspomnienia o tym, co było przedtem zostały całkowicie wykasowane z jej pamięci. Jeśli miała rodzinę, bliskich, ukochanych, to ich twarze zniknęły. Rozmył się obraz domu rodzinnego, przyjaciół, ważnych dla niej zdarzeń... Pustka. Bezpowrotnie i nieodwracalnie. Losowe informacje, zdobyta kiedyś podstawowa wiedza, przetrwały w postaci wymieszanych ze sobą strzępów. Nic więcej nie ocalało w jej głowie. Leżała tak w szoku i bólu, wykrwawiając się i taki byłby pewnie jej marny koniec...
Kotkę znalazł pewien staruszek, który przyszedł zbadać miejsce wybuchu, wziął do siebie i opatrzył. Dochodziła do siebie długo, bardzo wolno, głównie leżąc na posłaniu i wpatrując się w ścianę, próbując zatkać czymś dziurę w głowie - jakąś informacją, skrawkiem dawnego ja - nadaremnie. Wszystko czym była wcześniej zniknęło. Ot, tak po prostu, niesprawiedliwie, ale nie można było nic z tym zrobić. Nie pamiętała kim była, jak miała wcześniej na imię... Niczego. Straszne, paskudne uczucie. Cisza przesiedziała u staruszka kilka miesięcy, nie zdradzając, że nie jest zwykłym kotem. Wiedziała, że może mówić, ale jakoś nie chciała tego mu wyjawić. Zajmował się nią dobrze, ale bez czułości, bardziej z obowiązku, w jego domu było sporo innych zwierząt, które bardziej wymagały pomocy. To on nadał jej nowe imię, ale gdy wyzdrowiała, wypuścił ją na wolność. Jakoś się do niej nie przywiązywał, z resztą... Gnało ją przed siebie poczucie, by odkryć kim jest.
Cisza obeszła dokładnie miejsce, gdzie ją znaleziono, zapach prochu znikł, spaleniznę zarosła trawa. To co zostało z niewielkiego budynku, wypalił ogień. Próbowała się dopytać co się stało parę mieszkających w okolicy osób, ale tylko wzruszali ramionami. Słyszeli huk, potem dym, nikt nawet nie wiedział, że coś tam było... Niezadowolona kotka ruszyła przed siebie, szukając odpowiedzi. Trochę niezgrabnie, na tych trzech krzywych łapach... Nie drogami, ale bezdrożami. Z dala od ludzi, którzy nie potrafili mówić zwięźle i rzetelnie. Szukała cichych miejsc by się skryć i zawsze kończyła na cmentarzu, z dala od wścibskich oczu. Miała za mało informacji o sobie, a szukanie ich okazało się zaskakująco trudne, gdy było się osamotnionym czarnym kotem. Jeszcze trudniej było przeżyć... Ukryć się przed potworami lub podłością innych istot. Walczyła o życie zaatakowana przez zgraję dzikich psów. Uciekała, bo przed jakimś zwyrodnialcem, który zrobił sobie z niej tarczę do noży i pozbawił ją oka. Musiała to przetrwać, bo... Bo "co"? Musi dowiedzieć się kim jest? Jednak świadomość, że brak jej wspomnień, zeszła na drugi plan. Jakoś tak, z czasem przestało być to takie ważne. Nie mogła biegać po świecie i próbować złapać dym... Lecz nie widziała też sensu w "nowym życiu". Osiedlić się, zamieszkać gdzieś? Z jej wyglądem? Zły pomysł...
Wolała pozostać na cichym cmentarzu, wiodąc spokojne i niewymagające, kocie życie. Trochę wędrowała, śpiąc w piwnicach, na drzewach, gdzie się dało. Nie raz czy dwa zdarzyło się jej spędzić noc w czyimś domu, zaproszona. Rozmawiając z mieszkańcami, okazało się, że pewnego rodzaju dyskusje lubi. Do tego Cisza umie czytać, nie wiadomo skąd. Z pisaniem miała trudność, głównie przez to, że trudno utrzymać pióro w łapie. Niemniej, wyszło na to, że całkiem nieźle posługuje się mową, tak jakby kocia mordka i układ mowy były w stanie generować zrozumiałe dla innych słowa. Magia. Na tym był koniec niespodzianek. Lata jej życia od momentu wybuchu do chwili teraźniejszej nie wyróżniają się niczym szczególnym. Bytuje na cmentarzach i w ponurych miejscach. Poluje, śpi, unika obcych, czasem jednak utnie sobie krótką pogawędkę z przechodniem. Przeważnie trzyma się w cieniu, skąd błyśnie złote oko.

Lucy - 21 Wrzesień 2016, 11:48

Moce:
W kwestii pierwszej mocy – gdy osoba trzecia wpadnie/potknie się o Ciszę moc automatycznie przestaje działać. Kotka nie potrafi też przenikać przez ściany.
Jeśli chodzi o wtopienie innej osoby – kontakt nie może być przypadkowy. Albo to Ty musisz go utrzymywać, albo podczas wtapiania musisz myśleć o tym, że moc obejmuje kogoś jeszcze.

Napisz jeszcze co się dzieje z ubraniami, gdy już dojdzie do ewentualnej przemiany.

Umiejętności:
Pierwszą umiejętność warunkuje sam fakt bycia kotem – może chcesz wybrać coś innego?
Gruboskórność nie działa na uwodzenie wynikające z działania mocy innego gracza, a w każdym razie nie musi zadziałać.

Wygląd:
Taka uwaga - kość ramienna.
Ma kocie pazury na ludzkiej dłoni? Są one po prostu charakterystycznie zaostrzone, lecz wciąż zostają ludzkie czy faktycznie wyglądają na kocie?

Historia:
Historia jest na tyle krótka, że nie ma potrzeby przenosić jej do osobnego działu.
Swoją drogą, chciałabym zobaczyć kota usiłującego utrzymać pióro w łapie :D

Idę przytulić swojego czarnego, podrapanego kocurka :c

KP do drobnej poprawki (:

Lucy - 21 Wrzesień 2016, 12:24

Akcept Witamy po drugiej stronie lustra!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group