Kartoteka - Gawain Keer
Gawain Keer - 9 Październik 2016, 22:38 Temat postu: Gawain Keer Imię:
Na imię mi Gawain [czyt. Gałein], choć niektórzy mają w zwyczaju skracać je do Waina. Nie żeby mi to przeszkadzało.
Nazwisko:
Keer [czyt. Kir]. Chyba jedyny dowód na to, że nie wziąłem się znikąd.
Pseudonim:
Nie posiadam. Miast tego zwykle słyszę niewybredne epitety wygłaszane pod moim adresem.
Wiek:
Lustro mówi mi, że mam koło trzydziestu lat. Ja mówię, że mam pięćdziesiąt sześć.
Rasa:
Gdy zamykasz oczy i przewracasz się na drugi bok, ja już tam stoję.
Jestem Cieniem.
Ranga:
Nie nazwałbym siebie Dręczycielem. Niektórym brak snów jest na rękę, a ja nieodzownie muszę coś jeść.
Miejsce zamieszkania:
Ze względu na nietypowy kolor oczu zamieszkuję głównie Krainę Luster. Ich zakrycie nie jest dużym problemem przy wykonywaniu zadań w świecie ludzi, więc i tam zdarza mi się przebywać.
Bronie:
Kusza z amunicją i zwyczajny sztylet przy pasie.
Moce:
Klątwa (rangowa)
Obrażenia zadane Cieniowi pojawiają się również u napastnika.
Działa 2 posty, potem 3 posty przerwy
Głucha cisza:
Pozwala wygłuszyć dźwięki wydawane przez użytkownika mocy i jego najbliższe otoczenie (5 metrów), które normalnie byłyby słyszane na odległość piętnastu metrów. Bariera przemieszcza się wraz z użytkownikiem.
Czas trwania 4 posty, po czym muszą nastąpić 3 posty odpoczynku.
Hibernacja:
Tymczasowo spowalnia pracę organizmu, zmniejszając w ten sposób zapotrzebowanie na energię i tlen. Serce wolniej pompuje krew, aktywność mózgu wyraźnie spada, oddech jest prawie niewyczuwalny. Pozwala przeżyć poważne urazy do czasu otrzymania pomocy lub udać zgon.
Czas trwania 7 postów, po czym muszą nastąpić 10 postów odpoczynku.
Umiejętności:
Posługiwanie się kuszą:
Ciche, skuteczne i niewymagające bezpośrednich starć. Czegóż chcieć więcej? Dla najemnika takiego jak ja to dobry wybór. Gwarant zarobku i przeżycia.
Przyrządzanie medykamentów:
Potrafię wykonać maści i okłady nieznacznie przyspieszające gojenie i uśmierzające ból. Jednak do ich wykonania potrzebne są składniki oraz odpowiednia ilość czasu.
Koci wzrok (bierna):
Trochę lepiej widzę w ciemnościach, choć nie całkowitych. Wystarczy by nie potknąć się o wystające korzenie w lesie podczas biegu. Rzeczy takie jak pisanie czy czytanie w ciemnym pokoju są zwyczajnie niemożliwe, gdyż małe elementy otoczenia są zbyt rozmazane.
Charakter:
Jestem raczej skrytym i niezbyt ufnym typem. Gdy ktoś woła, nie zawsze się odwrócę by pomóc. Niektórzy widzą w tym egoizm, inni brak empatii. Ja widzę realizm. Działania innych mogą być szczere lub okazać się sprytnie zawoalowaną manipulacją. Jedyne osoby, których potrzebuję to te, które pozwalają mi przeżyć kolejny dzień w tych nieprzyjaznych światach.
Nie mam w zwyczaju rozmawiać o pogodzie. Preferuję bezpośrednie podejście moich rozmówców ponad wszelkie grzecznościowe formułki. Chyba że to czas relaksu, a nie pracy. Wtedy lubię popuścić pasa i zabawić się jak każdy. Upalam i upijam się "na wesoło" i jest to jedna z niewielu chwil, w których się uśmiecham. Nie oznacza to od razu, że jestem ponurakiem pozbawionym poczucia humoru. Po prostu zwykle jest czarny lub mocno podszyty cynizmem. Może to zasługa kapki bezczelności.
Cenię sobie ciszę i spokój oraz prywatną przestrzeń. Na co dzień wystarcza mi moje własne towarzystwo, przez co czasem mam problemy by dostosować swoje przyzwyczajenia i tryb życia do innych.
Jedną z moich największych wad jest bez wątpienia nadopiekuńczość. Zawsze istnieje we mnie ta obawa, że coś niedobrego przytrafi się bliskim mi osobom, a ja będę mógł się temu jedynie biernie przyglądać. Staram się nad tym zapanować, ale jestem wtedy zbyt zaniepokojony, by zostawić rzeczy swojemu własnemu biegowi. Wolę dmuchać na zimne.
Kolejną wadą jest skłonność do długotrwałego chowania uraz. Trudno wybaczyć komuś wyrządzone mi krzywdy, zapomnieć jeszcze trudniej.
Czy ja mam same wady?
Wygląd zewnętrzny:
Mimo swego wieku wyglądam na zadbanego trzydziestolatka. Pewnego dnia zmarszczki po prostu przestały się pojawiać.
Wśród tłumu wyróżniam się jedynie oczami. Mają ciepły bursztynowy kolor. Najdziwniejszy jest kolor twardówki, gdyż jest ona zupełnie czarna. Najprawdopodobniej łączy się to z lepszym widzeniem w ciemności, choć nigdy u żadnego okulisty nie byłem. Całe szczęście w świecie ludzi istnieje coś takiego jak tatuaż oczu, więc nie muszę ich zakrywać cały czas. Jednak podczas pracy i interesów wszelkie znaki szczególne nie są zbyt pożądane. Wtedy wolę nosić gogle.
Pociągłą twarz podkreślają trochę przydługie rude włosy, które dają się związać w ciasną kitkę. Nie chcę by były za długie i wkręcały się we wszystko wokół.
Mam 183 cm i 76 kg, więc jestem dość wysoki i smukły, lecz nie należę do chuderlaków. Bycie najemnikiem odcisnęło na mnie swoje piętno nie jeden raz, ale większość blizn jest już praktycznie niewidoczna na bladej skórze.
Przy wyborze ubrań głównie stawiam na czerń, choć nie gardzę też zielenią czy granatem. Najwygodniej jest mi w wysokich sznurowanych butach z miękkiej skóry, zwykłych prostych spodniach i płaszczu pod szyję, pod którym noszę koszulę lub sweter z golfem. W świecie ludzi dodaję do tego kaptur i skórzane rękawiczki, by ukryć mój brak cienia.
Historia:
Jako młody chłopak uczyłem się korzystać ze swoich mocy pod czujnym okiem ojca i matki. Czasem wymykałem się na dłużej do Krainy snów, przynajmniej bywało tak dopóki się w niej nie zgubiłem i nie dostałem szlabanu. Nie mieszkaliśmy w najbezpieczniejszym miejscu, więc mój entuzjazm z jakim posługiwałem się kuszą był dodatkowo nagradzany. Czasem był to całus w czoło, czasem drobne kieszonkowe. Nim się obejrzałem, byłem już prawie mężczyzną. Pomagałem utrzymać dom i zarabiałem na siebie polowaniem i zbieraniem składników do leków przygotowywanych przez matkę.
Potem wybuchła wojna. Jedyne co pamiętam z tamtego okresu to ucieczkę. Nawet nie zdążyłem pożegnać się z rodziną. Zostali zabrani przez MORIĘ, a ja przebijałem się przez Krainę Snów tak długo, aż nie wylądowałem w świecie ludzi. Tam też poznałem Marii. Pracowała jako barmanka w pubie, nad którym mieszkałem. Jako jedna z niewielu miała na tyle taktu, by nie pytać o kolor moich oczu. Odpłacałem się za to, nie pytając, czemu popija w godzinach pracy. Zresztą nie musiałem. Jej sny mówiły wszystko. Dzieciństwo z pijanym ojcem. Z czasem czuła się lepiej, odciążona ze swojej przeszłości. Dziwiła się, że koszmary tak po prostu ustały. Patrzyłem jak rozkwita na nowo, cieszyłem się każdą chwilą z nią spędzoną. Zwierzaliśmy się sobie nawzajem z naszych bolączek. Czułem, że mogłem powiedzieć jej wszystko. No prawie. Była święcie przekonana, że pochodzę z jakichś wschodnich krajów na kontynencie, bo słyszała, że tam też do niedawna toczono wojny. Tylko przytaknąłem. Zresztą, co miałem zrobić? W tamtym czasie ledwo, co mówiłem po angielsku. No i nie mogłem tak zwyczajnie jej wybebłać, że szmugluję czarnorynkowy towar używając moich mocy. Jeszcze przez jakiś czas cieszyłem się jej towarzystwem do czasu, aż nie poznała Avery'ego. Był przystojny, czarujący i nie miał dziwnych oczu. Nic dziwnego, że wolała jego niż stałego bywalca jej pubu. Serducho trochę zakuło, ale nie dziwiłem się jej. Początkowo wszystko wydawało się być w porządku. Jednak i Avery okazał się mieć swoje wady. Nie był tylko z Marii, ale również z Helen i Monique. Nie powiedziałem Marii o nich. Zamiast tego podesłałem Helen parę listów, wyciągów telefonicznych i zdjęć. Pozostałe kobiety dowiedziały się od niej. Oczywiście potem pocieszałem i pomagałem Marii w czym tylko mogłem. Nim się obejrzałem, nie potrafiłem bez niej wytrzymać. Potem specjalnie generowałem jej problemy, tylko po to by nie wychodziła z pubu. Bałem się, że pozna kolejnego mężczyznę. Nie chciałem znów być sam. Próbowałem przekonać ją do siebie nawet w snach. Potem znów zaczęła pić, a ja wiedziałem, że to przeze mnie. Zbyt mocno naciskałem.
Dosłownie chlała. W ogóle przestała mieć jakiekolwiek marzenia senne. Wtedy przestałem ją ograniczać, ale ona zdążyła już wybrać alkoholowy sen na jawie, tak jak zrobił to jej ojciec. Próbowałem jej pomóc, ale wszystkie moje wysiłki ostatecznie spełzły na niczym. Sprzedała pub i mieszkanie, które wynajmowałem i wyjechała pod moją nieobecność. Nie miałem gdzie się podziać. Przez jakiś czas wypytywałem znajomych mi ludzi, czy aby czasem nie widzieli albo nie spotkali Marii. Ale ona zupełnie zapadła się pod ziemię.
Czas zabijałem przyjmując rozmaite zlecenia, czasem przez przypadek trafiał się ktoś z MORII do ubicia. Nasi wykańczali ich na froncie, ja wolałem zadawać im cios w plecy, gdy ślinili się w swoje poduszki. Przy okazji usiłowałem dowiedzieć się czegoś o losie moich rodziców, lecz na próżno. Tysiące razy mówiłem sobie, że lepiej tego nie wiedzieć, ale gdy tylko gdzieś przewijała się nazwa organizacji, moje serce znów zaczynało szybciej bić. Znacznie częściej moją ścieżkę przecinali ludzie z półświatka. Dostawali cięgi za długi i opóźnienia w dostawach. Ci, którym poszczęściło się trochę mniej, stawali się kolejną kreską na mojej kuszy. Przynajmniej zarobek był wtedy sprawą marginalną, gdyż ofiary zwykle miały przy sobie trochę mamony.
Pewnie tułałbym się jeszcze przez długi czas, zwiększając liczebność hotelowych pokojówek odkrywających trupy, które po sobie zostawiam, gdyby nie koniec wojny. Wahałem się w kwestii powrotu do Krainy Luster. Nikt tam na mnie nie czekał i nikt mnie tam nie znał. Z drugiej strony samotność doskwierała mi coraz bardziej. Chciałem w końcu żyć jako Cień nie będąc zmuszany do krycia się z tym. Dlatego teraz, po wielu latach, zdecydowałem się dać sobie szansę i wrócić w rodzinne strony.
Mari - 9 Październik 2016, 23:21
Moce:
Głucha Cisza - czas trwania 4 posty, po czym muszą nastąpić 3 posty odpoczynku.
Hibernacja - Możesz wprowadzić się w ten stan na okres 7 postów, po tym jednak musi minąć 10 zanim znów użyjesz mocy.
Charakter:
Bardzo proszę i lekkie rozpisanie charakteru, opisanie większej ilości cech.
Wygląd:
Cienie charakteryzują się nie tylko brakiem cienia oraz bladą skórą ale również czerwonymi oczami (albo przynajmniej jakiś odcień, czyli np. sam bursztyn byłby ok). Chyba, że tylko jedno z rodziców było Cieniem to wtedy nie mam zastrzeżeń. W innym wypadku polecałabym usunąć zieleń.
Historia:
Ale....ale...ale jak to? Ja Cię nie znam! Nigdy w ŚL nie byłam!
Dobra, żartuje wiem, że to nie o mnie chodzi...
A teraz już tak na serio. Wojna już jakiś czas temu się skończyła. Trwała może kilka lat i przypominała bardziej partyzantkę niż otwartą wojnę. Po czym obie strony skupiły się raczej na tym by zebrać informacje na temat przeciwnika i znaleźć sposób na pokonanie go. W sumie...to głównie MORIA się tym zajmuje. Kraina Luster aż tak się nimi nie przejmuje, no może nie licząc szpiegów.
Pamiętaj też, że zabijanie członków MORII, czy ogólnie zabijanie i pozostawianie po sobie trupów, tak, ze wiadomo, ze to Ty, nie jest zbyt mądre. Zwłaszcza w Świecie Ludzi, gdzie MORIA może kogoś zgarnąć bez większych problemów. Nie jest to błąd tylko wolę uściślić aby w przyszłości nie było zaskoczenia.
KP bardzo ładnie napisana i myślę, że gdy poprawisz te kilka rzeczy to będzie akcept jak nic.
Gawain Keer - 10 Październik 2016, 21:38
Charakter opisany szerzej. Oczka poprawione.
Co do historii to do sprawdzenia są ostatnie dwa akapity. Faktycznie to wyglądało jakby ścigał wszystkich z MORII niczym maniak. Ale nikt nie wspominał o tym, że ktoś wiedział, że to on. Zwłaszcza że z umiejętnościami Cieni niezbyt trudno zabić kogoś w hotelu nocą, a następnie uciec dzięki osobie śpiącej w pokoju obok. : )
Poza tym miałam małą zagwozdkę przy tworzeniu historii. Jest informacja kiedy mniej więcej doszło do zakończenia wojny, ale nie ma informacji ile lat trwała. To utrudnia określenie wieku, w którym postać mogła być świadkiem tych wydarzeń.
Chociaż wyobrażam sobie sprawdzanie każdej kolejnej karty postaci pod tym kątem. I bez tego macie pełne ręce roboty.
No i jeszcze to:
Cytat: | Zgrupowały i zorganizowały się szybciej, niż przewidział to zarządca organizacji MORIA. Zamieszkująca Krainę rasa Marionetek została wykorzystana w charakterze wojska, które miało wspomagać szeregi najlepszych wojowników. |
Po prostu odebrałam cały konflikt jako znacznie większy i lepiej zorganizowany niż partyzantka.
Mari - 10 Październik 2016, 21:46
AKCEPT
W imieniu administracji, życzę miłej zabawy po drugiej Stronie Lustra.
|
|
|