Karty Postaci - Senny przyjaciel
Anonymous - 16 Październik 2016, 22:55 Temat postu: Senny przyjaciel
Powstanie
Obudził się w środku śnieżycy bez najmniejszego pojęcia jak się tu znalazł. Nie było szans na to, że był na tyle głupi by usnąć w tym klimacie… prawda? Otrzepując swoje ubrania z zbyt dużej warstwy śniegu, ruszył przed siebie w poszukiwaniu czegoś, co by pomogło znaleźć odpowiedź na to gdzie jest. Albo przynajmniej kim jest. Nie spodziewał się napotkać po drodze dziewczynki samotnie płaczącej pod drzewem. Coś w nim się obudziło na jej widok i podszedł do małolaty. Siedziała zwinięta w kłębek, wypłakując swoje smutki w kolanka.
- Co się stało? - zapytał z troską w głosie, kiedy przyklęknął przy dziewczynce z kocimi uszami. Młoda osóbka podskoczyła kiedy usłyszała nieznajomy głos. Spojrzała na niego przestraszonymi oczami, które z jakiegoś powodu uspokoiły się na widok jego. Może to przez to, że dotarło do niej jego pytanie? Nim zdążył powtórzyć, kotka rzuciła się na niego, powodując jego upadek na śnieg. Mała wtuliła się w jego tors i zaczęła jeszcze bardziej płakać niż przedtem. Chłopak nie wiedząc co robić położył tylko jedną rękę na główce dziewczynki i czekał, aż się uspokoi. Po paru minutach udało jej się wypowiedzieć parę słówek.
- Ja… Ja zawsze byłam tu sama! - i zaczęła mocniej płakać. Mimo tego na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Przynajmniej wiedział, że aktualne łzy są ze szczęścia.
Przyjaźń
Kraina wiecznego śniegu zmieniła się od kiedy ośmioletnia dziewczynka o imieniu Sara spotkała nieznajomego młodzieńca, o którego imię nadal się nie zapytała. Chłopak postanowił dotrzymywać jej towarzystwa kiedykolwiek się tu zjawi i ustali drzewo pod którym mała płakała, własnym miejscem spotkań. Minęły 2 lata od tamtego czasu i młodzieniec uświadomił sobie kim, a raczej czym jest. Nawet wtedy nie ruszał się z miejsca gdzie pokazywał się sen dziewczynki. Nie wiedział czemu zawsze miała ten sam sen, ale nie wnikał skoro ona się z tym pogodziła i jak to powiedziała „Mogła się tu zawsze z nim spotykać.” Chłopak zauważył też, że jej nastrój wpływał na pogodę we śnie. Lato jak była bardzo radosna, wiosna jak nie było powodu do złego samopoczucia, jesień kiedy napadł ją nagły smutek i zima jeśli utrzymał się on przez dłużej niż 3 dni. Wyrwał się ze swoich myśli gdy dojrzał, że dziewczyna zaczęła śnić i udał się od razu na miejsce ich spotkań. Kiedy już się tam dostał zobaczył jak małolata patrzy na dające po oczach słońce. Nie wiele zmieniła się od ich pierwszego spotkania. Trochę podrosła, a we śnie jej ubrania zmieniły się na letnie. Podszedł do swojej kreatorki i położył rękę na jej głowie. Był to swego rodzaju nawyk, który wyrobił sobie nie wiadomo skąd.
- Hej panienko. - przywitał się patrząc razem z nią na słoneczko.
- Hejo! - zareagowała energicznie młoda dama rzucając ręce naokoło chłopaka. Dokładniej, próbując bo nadal miała za krótkie rączki. - Właśnie chciałam się ciebie zapytać. Jak masz na imię?
To nie tak, że młodzieniec nie spodziewał się tego pytania. Nie miał jednak na nie odpowiedzi. Wpadł na jeden pomysł, który by chyba pasował im obydwu. Na pewno mu się podobał.
- Nie mam żadnego. Nadaj mi jakieś. – powiedział z uśmiechem wpatrując się w oczy małolaty, który wręcz zabłysły na propozycje. Dziewczynka zaraz usiadła na trawie i zaczęła zastanawiać się jak wołać na swojego jedynego przyjaciela. Chłopak usiadł obok niej i przyglądał jej się, czekając aż na coś się zdecyduje.
- Już wiem! Nazwę cię Emerald! - oznajmiła dumnie dziesięciolatka. Na propozycję młodzieniec wybuchł śmiechem. Wiele się spodziewał po tej kreatywnej główce, ale na pewno nie kamienia. Kiedy dojrzał skrzywioną twarz swojej kreatorki odmachał jej myśli ręką.
- Podoba mi się. Mogę zapytać czemu takie? - zapytał będąc pewnym ciekawej odpowiedzi. Nie zawiódł się.
- Bo twoje oczy przypominają szmaragdy, które widziałam w książce. A teraz chodź pobawić się w ganianego. - oznajmiła, a wręcz rozkazała po czym dotknęła go szybko wymawiając „ty gonisz” i uciekła pomiędzy drzewa. Młodzieniec tylko pokręcił głową na zachowanie małej osóbki i podnosząc się z ziemi, pogonił za nią. Takie dni mu pasują.
Problem
Odkąd Emerald otrzymał swoje miano minęło 5 lat. Były one głównie słoneczne, chociaż parę razy zdarzyły się deszczowe jak w życiu każdej istoty. Przez te wszystkie lata zbliżył się on do Sary i oprócz tego, że była ona jego stworzycielką, spokojnie mógł nazwać ją swoją przyjaciółką. 4 lata temu zaczął w wolnym czasie trenować by móc bronić się przed Cieniami, a 2 lata temu poprosił ją o stworzenie domku muzycznego w okolicy. W końcu to był jej sen i jak chciała to mogła go kontrolować. Zaniepokoił go jednak dzisiejszy dzień. Wielce go zaniepokoił. Nie było teraz zwykłego deszczu jak ten co zdarzał się czasem. To był sztorm. Nigdy nie widział takiej sytuacji przez co nie miał najmniejszego pojęcia co się mogło stać. Nie mniej czekał, aż jego towarzyszka pojawi się zza drzew i nerwy tylko narastały jak długo zajmowało jej pokazanie się. W końcu jednak wyłoniła się i chłopak od razu do niej podbiegł. Przyśpieszył tylko na widok jak dziewczyna upadała i fortunnie udało mu się ją uchronić przed bolesnym upadkiem, przytulając ją do siebie. Sara zaczęła płakać tak bardzo, że przypomniało mu się ich pierwsze spotkanie. Nie, ta sytuacja była o wiele gorsza. Chłopak użył swojej mocy, bo domyślał się jak trudna musiała być ta sytuacja i chciał, by jej ból jak najszybciej minął. Dodatkowo uspokajał ją różnymi słówkami, a nawet zanucił jedną z kołysanek by przytłumić jej emocje. W końcu Sarze udało się opanować emocje na tyle by wypowiedzieć proste zdanie. Proste zdanie, które zmieniło ich życia.
- Eme… ja…. umieram. - powiedziała złamanym głosem, wracając po chwili do płaczu. Nie zauważyła nawet samotnej łzy, spływającej po policzku chłopaka.
Ostatnie spotkanie
Po wcześniejszej sytuacji, Sara wyjaśniła Emeraldowi jej sytuację. Okazało się, że ujawniła się u niej choroba przenoszona genowo i ku ich nieszczęściu rozwinęła się ona u dziewczyny do śmiertelnego poziomu. Nie pomagało to sprawie, że nie znano wtedy sposobu na jej wyleczenie. Ponoć nawet magia nie miała szansy jej uratować. Szesnastolatka zaczęła spędzać coraz więcej czasu z chłopakiem i starali się jak najlepiej go wykorzystać. Niestety ta sytuacja po roku dobiegła końca. Dziewczyna była w takim stanie, że wręcz czuła iż następnego dnia nie przeżyje. Dlatego poprosiła Emeralda o ostatnią przysługę. Chciała by zjawił się u niej w prawdziwym życiu. Zadziwiła go ta prośba, ale po chwili zrozumiał. On też był dla niej ważny, nawet jeśli Emerald to wytwór jej umysłu poszukującego przyjaciela. Jako że jako zjawa miał już parę lat, nie sprawiło mu to większego problemu. Został przy niej cały jej ostatni dzień, a jej rodzina nawet się o niego nie pytała. Była to sytuacja prawdopodobnie cięższa dla samego chłopaka niż kotki, ale zostawił to na dalszy plan. Rozmawiali jak zawsze, mimo widocznego pogarszającego się stanu dziewczyny. Emerald ostatecznie nie wytrzymał i spojrzał na podłogę z łzami w oczach, których nie mógł powstrzymać. Wrócił wzrokiem kiedy poczuł rękę Sary na swoim policzku.
- Nie płacz Eme. Cieszę się, że mogłam z tobą spędzić ostatnie swoje chwilę. Ale pamiętaj, że ty masz jeszcze mnóstwo życia przed sobą. Nie pozwól mojej śmierci cię zatrzymać.- mówiła coraz słabiej z łzami w oczach, które najwidoczniej są zaraźliwe - Nie każę ci o mnie zapomnieć. Ale proszę, znajdź szczęście w życiu. Obiecaj mi to, Eme.
Chłopak miał problem przyrzec, że postara się. Nie wiedział wiele o świecie zewnętrznym, a w Krainie Snów nie miał szans na znalezienie takiego miejsce, które dałoby mu szczęście. Ostatecznie udało mu się wykrztusić ostatnie słowa jakie usłyszała od niego.
- Obiecuję.
|
|
|