Karty Postaci - Neara
Anonymous - 22 Styczeń 2017, 15:43 Temat postu: Neara ***
- Ner! – Jaspis zawołał jej imię z uśmiechem, a ona odwróciła się do niego z radością. Podbiegł do niej i chwycił ją w objęcia.
- Wreszcie jesteś – powitała go, tuląc się do jego ciepłej klatki piersiowej. Byli na drodze, prowadzącej do jej domu. Wokoło nich toczyło się miejskie życie; kupcy zachwalali swoje towary, było słychać stukot butów o bruk i rozmowy. Gryn nie było najmniejszym miasteczkiem, bo w miejscu gdzie wyrosło przecinały się dwa ważne szlaki handlowe. Mimo wiecznego tłoku, było to jednak rodzinne miejsce Neary i nie zamierzała go w najbliższym czasie opuszczać.
Odsunęła się od brata. Pomimo wesołej miny zobaczyła w jego oczach niepokój. Trochę ją to zmartwiło, więc cicho zapytała:
- O co chodzi?
Jaspis uśmiechnął się i westchnął.
- Zawsze byłaś zbyt spostrzegawcza. Skąd wiedziałaś, że się niepokoję?
- Instynkt – wzruszyła ramionami. – Po prostu wiem. Nie próbuj omijać tematu, Jas. O co chodzi?
Twarz chłopaka zachmurzyła się.
- Nie powinniśmy o tym mówić na ulicy. Chodź do domu.
Ruszyła za nim. Gdy weszli w jedną z mniejszych, cichych uliczek i przekroczyli drzwi własnego domu, Jaspis rozparł się wygodnie w jednym z aksamitnych foteli, stojących po ścianą salonu. Miał przymknięte oczy, a jego czarny jak smoła ogon kołysał się raz jedną, raz w drugą stronę tuż nad ziemią. Ner również usiadła na fotelu, kuląc nogi i wpatrzyła się w Jaspisa swoimi zielonymi oczami.
W końcu otworzył on oczy i prychnął cicho, widząc niecierpliwy wzrok siostry.
- Nie odpuścisz, co?
Pokręciła głową.
- No dobrze. – Rozciągnął się. – Nie mam dobrych wieści. Burmistrz, delikatnie mówiąc, boi się o życie. Cader zrobi wszystko, żeby przejąć jego urząd – wiesz jaki on jest, zależy mu tylko i wyłącznie na władzy. Według niego cel uświęca środki, więc burmistrz ma się czego obawiać. A jeśli Cader przejmie władzę… Cóż, chyba będzie nieprzyjemnie.
Wiedziała o tym doskonale.
- Sądzę, że zbrojny przewrót nastąpi dziś w nocy. Cader przekupił praktycznie wszystkich strażników w mieście. Jeśli burmistrz nie będzie się bronił, a wcale bym mu się nie dziwił, gdyby tak zrobił, wygląda na to, że jutro będziemy mieć nowego… władcę.
Ner skrzywiła się. Na terenie Gryn Cader będzie mieć nieograniczoną władzę, i właśnie o to mu chodziło. Sądziła, że już dziś burmistrz ucieknie do jakiejś pobliskiej wioski, byleby tylko nie narażać się temu szaleńcy.
Ona rozpaczliwie nie chciała, aby Cader przejął władzę, z trochę innych powodów. Wiedziała, że jej rodzice i on byli w jednej szkole i szczerze się nienawidzili, również po zakończeniu nauki. Obawiała się, że Cader może wykorzystać władzę do pozbycia się wszystkich, ale to wszystkich, którzy kiedykolwiek w życiu byli jego wrogami. Było to irracjonalne, ale ten człowiek też nie był racjonalny – był bardzo mściwy, sprytny i bezwzględny. Chował urazy długo, niezwykle długo. Właśnie dlatego martwiła się o zdrowie, a nawet życie rodziców. Cader był nieobliczalny, nie oszukujmy się – po prostu szalony. Uważał, że wszyscy którzy w całym jego życiu zrobili mu cokolwiek złego, zasługiwali na karę. Na nieszczęście, pochodził on z bogatego rodu arystokratycznego i był w stanie przekupić odpowiednią ilością złota odpowiednie osoby. Jej rodzice, jak on, byli urzędnikami i pracowali czasem razem z nim, więc ich nienawiść wobec siebie zdążyła się jeszcze pogłębić. Była niemal pewna, że narazili się mu na tyle, że po przejęciu władzy stanie się z nimi coś złego.
Bardzo złego.
***
Przemierzała ulice miasta z torbą na ramieniu. Szła do pracy; od kiedy Cader przejął władzę, zwolnił połowę ludzi ze swoich stanowisk. Pośród wyrzuconych z pracy znajdowali się też jej rodzice, więc razem z bratem umówiła się że znajdą sobie dorywcze prace i w ten sposób pomogą rodzinie.
W tamtą pamiętną noc wszystko stało się dokładnie tak, jak przewidywali. Z pomocą przekupionych strażników Cader przejął władzę, zabijając po drodze wszystkich, którzy się mu sprzeciwili. W mieście panowała atmosfera strachu; „prawo” miasteczka zostało zmienione. Teraz zakazywało mówienia czegokolwiek złego o władzy. Zostały też zaostrzone kary, ku radości kata i strażników w wieży więziennej. Ner miała wrażenie, że gdyby Cader by mógł, podbiłby całą Krainę Luster. Wiedziała jednak dobrze, tak jak on, że nie da rady.
Poprawiła torbę na ramieniu. Miała w niej flet; jak większość Dachowców, umiała grać na jakimś instrumencie. Zatrudniono ją w pewnej kawiarni, aby przygrywała dla gości razem z innym Dachowcem, Firem. Fir grał na fortepianie, a połączenie tych dwóch instrumentów dawało piękne rezultaty. Rozważali nawet założenie zespołu i wyjechanie z Gryn, ale Ner nie chciała zostawiać swojej rodziny.
Fir wprowadził się do Gryn stosunkowo niedawno, bo dopiero pół roku wcześniej. Gdy poznał Ner w pracy, niemal od razu się zaprzyjaźnili i – chociaż nie chciała tego przed sobą przyznać – zaczął jej się podobać. Zaufała mu i wyjawiała mu wszystko o swojej rodzinie i o ich sytuacji, nie szczędząc przekleństw na Cadera. Mówiła też, co sądzą o nim jej rodzice. Powierzyła Firowi właściwie swoje życie, bo gdyby wyjawił on władzy wszystko co mówiła, niewątpliwie poniosłaby śmierć, ku przestrodze dla innych.
Gdy doszła do pracy, okazało się, że Fira nie ma dziś z nieznanego powodu. Nie przejęła się tym zbytnio, chociaż poczuła trochę zawodu. Gdy już skończyła, wybrała się do domu drogą przez rynek, planując kupić po drodze coś do jedzenia.
Kiedy dochodziła już do domu, zatrzymała się jak wryta. Ujrzała rodziców, wyprowadzanych przez straż i samego Cadera, mężczyznę około trzydziestki, wpatrującego się w nią z satysfakcją i okrucieństwem wymalowanym na twarzy.
Nie wiedziała, co się dzieje. Gdyby nie brat, który w porę ją złapał, na pewno upadłaby, bo ogarnęła ją słabość. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i na chwilę straciła świadomość. Caderowi nie udawało się znaleźć dowodu na to, że jej rodzice byli przeciwko niemu. To niemożliwe, żeby w końcu coś znalazł! Gdy ocknęła się, ciągle w ramionach brata, zobaczyła coś, czego nigdy w życiu nie zapomniała. Torba ze stukotem upadła na ziemię, a ona wpatrywała się w drzwi jej własnego domu, w których stał…
Fir.
Fir, któremu ufała i powierzała wszystkie sekrety. Fir, w którym się sekretnie podkochiwała i przychodziła do pracy po to, żeby wykonać z nim kolejny piękny utwór. Fir, z którym spacerowała po ulicach miasteczka i śmiała się z jego żartów. Fir…
Następnego dnia państwo Catri zostali powieszeni za zdradę i knucie przeciwko władzy. Ku przestrodze dla innych rodzin, które były przeciwne Caderowi. Natomiast Fir stanął na podwyższeniu i został publicznie pochwalony za doniesienie władzy o tak okropnym wykroczeniu.
W tym momencie Neara postanowiła w sercu, że nigdy już nikomu nie zaufa. Nigdy, do końca życia, nie będzie ufać nikomu z wyjątkiem swojego brata. Nie obchodziło jej, że Fir mógł wydać również ją; wiedziała, że wystarczyło jedno jego słowo, aby również została powieszona. Miała to, mówiąc kolokwialnie, gdzieś; nawet nie miałby mu tego za złe, bo po śmierci rodziców było jej już wszystko jedno.
Po trzech przepłakanych dniach i nocach, oznajmiła bratu swoją decyzję.
Wyjeżdżała z rodzinnego miasteczka. Chciała zapomnieć o wszystkim, co było z nim związane, i zacząć nowe życie gdzieś indziej. Zamierzała podróżować i zarabiać na życie graniem na flecie, dopóki nie odnajdzie miasta w którym będzie chciała zamieszkać. Poza tym, postanowiła że nie będzie ufać absolutnie nikomu i że będzie ostrożnie dobierać przyjaciół. Obwiniała się o śmierć rodziców; wiedziała, że gdyby nie zaufała tak szybko Firowi, na pewno nie ponieśliby takiej kary.
Wyjechała.
***
Od tego czasu podróżuje, szukając swojego miejsca w Krainie Luster.
|
|
|