Karty Postaci - Leveret Lapin
Anonymous - 3 Luty 2017, 00:48 Temat postu: Leveret Lapin Imię: Leveret
Nazwisko: Lapin
Pseudonim: Króliczek
Wiek: Wygląda na około 18-20 lat, chociaż na karku ma trochę więcej.
Rasa: Cień
Ranga: Dręczyciel
Miejsce zamieszkania: Kraina Luster
Moce:
Klatwa- rangowa klątwa (obrażenia zadane Cieniowi pojawiają się również u napastnika; działa 2 posty, potem 3 posty przerwy)
Umbrakineza – Zdolność umożliwiająca kontrolowanie przez Levereta Cieni oraz formowania ich w twory podobne do pędów roślin, zwłaszcza róż, a także łańcuchów, które spokojnie mogą służyć do spętania przeciwnika podczas walki (jak i poza nią). O dziwo potrafi uformować z cieni królicze uszu z ogonem w komplecie, lecz to taki smaczek do dręczycielstwa. 2 posty trwania, 2 posty przerwy.
Umiejętności:
- Medycyna – jego dzieciństwo to było nawalanie się z przyjacielem, musiał nauczyć się jakoś „naprawiać” rany, dlatego w sprawach opatrywania, bandażowania i innych takich jest bardzo dobry. Jego umiejętności pozwalają mu zajmować się oraz opatrywać rany, które posiada on czy inne osoby, jednak kwestie operacyjne nie są jego działką.
- Zręczność – dużo do tłumaczenia raczej nie ma, jest bardziej gibki w walce jak i poza nią.
- Walka łańcuchem – dosyć nietypowa broń, acz wyrobił sobie w niej pewną rękę i posługuje się łańcuchami niemal tak dobrze, jak szermierzy szpadą!
Charakter:
Martwy na zewnątrz, skryty w środku, tak może się poniekąd określić Levereta. Co to znaczy? Nie prezentuje on się jako pogodna osoba, nawet taką nie jest. Niefortunna przeszłość wyzbyła się z niego niemal całej pogody ducha, pozostawiając znikome jej ilości. Nieraz lubi wspominać w samotności przeszłość, gdybać nad innymi wyborami, których mógłby dokonać. Jego spokój jest porównywalny do buddyjskiego mnicha, niemal nie da się go wytrącić z chłodnego spokoju, który wciąż od niego bije. Oczywiście istnieją tematy wybijające go z tego spokoju, zwłaszcza jeżeli ktoś na siłę wyciąga jego przeszłość na wierzch. Potrafi go obezwładnić niemal szaleńcza agresja, która również powstała przez ten pojedynczy uraz psychiczny. Zdaje się być typem samotnika, sam odgradza się od społeczeństwa, rozmowa nawiązuje się zazwyczaj przypadkiem... Z drugiej strony cierpi z powodu samotności, potrzebuje osoby w swoim otoczeniu, ale nie potrafi nawet pozwolić się takowym zbliżyć. Wieje od niego chłodem, nie ma co kłamać, jednakże wewnątrz siebie zachował resztki wrażliwości, jest skłonny pomóc, chociaż sam zawsze będzie udawać, iż zrobił tylko łaskę.
Jednak posiada też swoje inne oblicze, znane przez jedynie nielicznych. Komplementy zdają się spływać z ust Cienia niczym wodospady, a czułości przy nim nigdy nie braknie. Doskonale łączy ze sobą zwyczajną fizyczną, a także umysłową zmysłowość, wręcz pochłania uczucia swej ofiary, chce nią żyć, być chorobą, która jej towarzyszy, jej przekleństwem. Już normalnie jest bardzo zazdrosnym osobnikiem, lecz zazdrość względem osób... Staje się wręcz toksyczna. W jego mniemaniu ktoś należy już do niego, jest jego własnością. Trudno mu zrozumieć odmowę, odrzucenie, jest to niemal niemożliwe. Nie boi się ubrudzić swoich rąk dla „wyższego dobra” jak często nazywa te „wypadki” czekające jego przyszłe ofiary.
Wygląd zewnętrzny:
Jak wyglądasz Dręczycielu, gdy wychodzisz z mroku? Na pewno nie jak większość pobratymców tejże rasy. Nie jest on wysoki, lecz całkowitym karłem także nie jest. Mierzy te 169 centymetrów wzrostu, czasem może zdaje się wyższy przez grube podeszwy butów, lecz prawdy nie oszukasz. Za ciężki również nie jest – w końcu nocny kochanek nie może sobie pozwolić na przytłaczanie swoją osobą. Jego waga nie przekracza 50 kilogramów. Tak, tak, ma lekką niedowagę, lecz jeszcze mu niczym nie zagraża! Ciało nie posiada ogromnych mięśni, nie ta osoba, jego przypadek został obdarowany tylko lekkim ich zarysem, acz do końca chucherkiem także nie jest! Cień jak to Cień, ze światłem się za bardzo nie lubi, toteż Leveret jest bladym osobnikiem. Charakterystyczne jednak dla tej skóry są liczne blizny, zadrapania, wciąż pojawiają się nowe, wszędzie... Może jedynie szczędzą buźkę chłopaka.
Twarzyczka ma o dziwo swoich fanów, jedni mówią jakoby była słodka, inni wręcz przeciwnie – jest w niej coś strasznego, a jaka jest prawda? Nie prezentuje się zbyt przyjaźnie, wyraz ma nijaki – ani to szczęśliwe, ni to złe, może trochę smutnawe? Jedynie to widać w tej bladej twarzy. Usta nie noszą uśmiechu, utrzymują się raczej neutralnie, chociaż ostatnimi czasy ich kąciki coraz bardziej ściągane są w dół. Już oczy ma przyjaźniejsze, takie przymknięte, w gadzio-zielonym kolorze, o! Jedynie piorunują spod powiek, chociaż... Plotki noszą, że był ktoś, na kogo patrzyły z czułością! Warto też coś wspomnieć o czuprynie chłopaka, chociaż niczym specjalnym nie jest. Leveret to posiadacz dosyć gęstej czupryny w kolorze zimnego blondu. Niemal zawsze utrzymana w „artystycznym nieładzie”.
Warte wspomnienia są także piercingi, których ma trochę rozsianych po ciele. Zarówno lewe, jak i prawe ucho posiadają tunele, nie są to jednak jakieś giganty. Lewe ucho jest dodatkowo przebite w trzech miejscach na płatku ucha, tak zwany anti-triagus oraz industrial. Na twarzy widać dwa przekłucia pod dolną wargą, w okolicy kącików, dwa na nosie, na wysokości oczu, a także dwa na prawej brwi. Nie zabrakło również języka! Tam posiada tylko dwa przekłucia – jedno na samym języku, zaś drugie na wędzidełku podjęzykowym. Posiada także cztery kolczyki na karku oraz po tyle samo na obydwóch dłoniach, w okolicy kciuków, tylko prawa dłoń posiada dwa dodatkowe w pobliżu kości promieniowej. Nie zabrakło mu też piercingów miejsc bardziej intymnych, lecz to już do zbadania ochotnikom!
W ubiorze specyficzny z niego osobnik, bo w kolorach nie gustuje, takowym pozwala występować jedynie jako dodatek do czerni lub, o dziwo, bieli. Może to coś specjalnego wśród cieni, może nie, jednak on toleruje kolor biały. Ubiera się wciąż w miarę nastoletnim stylu, acz czasem zabłyśnie lekką elegancją w swym ubiorze. Ogólnie wszystko zależy od sytuacji, w której ma się znaleźć.
Historia:
Co roku to samo miejsce, ta sama pora, ten sam dzień... Co roku o zachodzie Słońca, na tym samym wzgórzu, gdzieś pod koniec września, przy tym samym grobie w cieniu drzewa siedzi jeden, samotny Cień. Dręczycielski Cień, który co roku mówi to samo, tak samo jak za pierwszym razem.
- Dawno się nie widzieliśmy, nie? - kilkoma ruchami dłoni zmiótł z grobu pierwsze, jesienne liście, odkrywając kamień nagrobny. Napisy były już ledwo widoczne, a sam grób... Niemal każdy o nim zapomniał? Nie, jedynie Leveret o nim faktycznie wiedział.
- Znowu Ci będę wszystko wspominać... - przysiadł w tej chwili przy grobie, patrząc się na zachodzące Słońce. Miało ten sam urok co zawsze. - Zawsze się widzieliśmy, od dzieciaka... Heh, byłem dziwny, nie? Niby tylko wpadka ze mnie, taki niechciany prezent, ale jakoś żyłem, miałem nawet co chciałem... Oprócz przyjaciół. - jak to się mówi... Dziecko jest owocem miłości? Coś takiego, ale on to jedynie wpadka, ten raz kiedy rodzice oddali się sobie bez większego namysłu. Chociaż rodzice? Ta para była prędzej takimi przyjaciółmi z korzyściami, jedynie mieli zaspokajać swoje żądze fizyczne, takie sprawy. Niby co roku ten dzień wyglądał tak samo, a zawsze zdawało się jakby przychodził tu pierwszy raz.
- Jednak okazało się, że jedyny przyjaciel nie jest tak daleko... Nawet bliżej niż myślałem. Kto by pomyślał, że dzieciak z kamienicy obok może okazać się moim najbliższym przyjacielem w przyszłości? Na dodatek takim, z którym bym się tylko nawalał. - znów cicho się zaśmiał, wyciągając z kieszeni fioletowy kwiat, który zaraz wylądował w jego ustach. Nie był zbyt lubianym dzieciakiem na dzielnicy, jakoś wszyscy woleli go unikać. Czy to przez to, że był Cieniem? Bo bali się o swoje sny? Nawet bić się z nim nie chcieli, po prostu unikali go szerokim łukiem. Wszyscy oprócz tego jednego dzieciaka, tego z tej starej kamienicy obok jego.
- Nawalaliśmy się niemiłosiernie, cali sini, podrapani... A później i tak musiałem nas obydwóch sklejać, coby nam się nie dostało. I tak bym wtedy wygrał... - mruknął jakby obrażony. Ciągle nie zapomni tej „potyczki” o ile można to tak nazwać. Niby zaczęło się od błahostki, bo jeden nie chciał przepuścić drugiego na chodniku, awantura była gotowa. Bili się niemiłosiernie, właśnie w tym miejscu, aż w końcu obydwoje padli na ziemię, niby obrażeni, a szczęśliwy.
- Z czasem nawet zaczęliśmy ze sobą rozmawiać bez bicia się, łazić po mieście... Sprawiać kłopoty. Takich trzech jak nas dwóch, to nie było ani jednego! - powoli zaczął układać się na pożółkej trawie, rozkładając się jakby to wciąż była zwyczajna rozmowa. Przecież była taką, prawda? Taką jak zawsze były... - Pamiętasz jak zarypaliśmy skrzynkę owoców? Ha, to było niezłe! Dalej nie dowiedzieli się, że to my... - zachowywał się jak stary dziadek? Tutaj mu się zdarzało, raz na rok może przecież, nie ma kto go słuchać.
- Kto by pomyślał, że nawet później będziemy się razem trzymać? Niby wyprowadziłem się, żeby mieszkać samemu, a tu dzień później otwieram drzwi... A tam ty z torbami, bo też chcesz. Ile wtedy mieliśmy? Z osiemnaście, dziewiętnaście? Coś koło tego. No muszę przyznać... Cieszyłem się. Nawet bardzo. - na chwilę usta zaszedł lekki uśmiech, lecz po chwili Cień sam wrzucił sobie kolejny kwiatek do ust. Chciał jakoś rozpocząć od nowa, bez stresu o to, że ktoś go będzie rozliczał za rodzinę, za rasę, szukał akceptacji. Dopiero wtedy też zrozumiał jak bardzo cieszył się z tego jedynego przyjaciela u swego boku.
- Chociaż świętym nigdy się nie nazwę. - rzucił odrobinę zirytowanym tonem, jakby zły na siebie. - Wiesz jak byłem zazdrosny, gdy coraz więcej czasu spędzałeś ze swoją dziewczyną? Byłem tak zazdrosny, tak bardzo... Że zabiłem ją z pomocą własnych rąk... A później udawałem, że przykro mi z twojej straty. Później kolejna, następna, to były po prostu nieszczęśliwe wypadki, koleje życia. - jego gestykulacja nie zamarła na chwilę, jakby faktycznie tłumaczył się się przed kimś. - Ta wypadła przez okno... Przez które została wypchnięta. Tamta się powiesiła, lecz przy pomocy czyichś rąk. Kolejna otruła się jedzeniem, którym ktoś ją poczęstował... - szczęka Cienia nerwowo zacisnęła się, gdy ten powoli podnosił się, patrząc w stronę grobu.
- Byłem tak bardzo zazdrosny, nie chciałem, żebyś mnie zostawił, naprawdę nie chciałem, ale ty... Ty powiedziałeś, że nigdy nikogo nie pokochasz, że to już klątwa! Aż sam... Sam zdjąłem Cię wtedy z liny... - łzy same poczęły spływać po polikach, nawet jak Leveret je ocierał, to kolejne spadały na ziemię, nasączały ją goryczą. - Czemu mnie zostawiłeś? Bo byłem samolubny? Bo chciałem mieć Cię tylko przy sobie na zawsze? - wciąż pamięta jak te dłonie, które opiętnowane zostały zbrodnią, które zabierały bez problemu żywoty, one trzymały wtedy, na ziemi, zimne ciało mężczyzny. On spał, prawda? Tak wtedy sobie tłumaczył. Tylko udawał, to był psikus, on taki był... Był.
- Wciąż Cię kocham, do tego dnia... Chciałbym móc Ci to powiedzieć. - smutny uśmiech wyłonił się spomiędzy łez, gdy z kieszeni wyciągnął białą różę, która spoczęła na grobie, co roku taka sama, w tym samym miejscu. - Nawet nie wiesz jak tęsknię... - szepnął jeszcze, opierając się plecami o nagrobek. Słońce już praktycznie zaszło, teraz Księżyc wschodził na jego miejsce. - Zawsze lubiłem oglądać noc z Tobą.
Anonymous - 5 Luty 2017, 13:16
Uwagi ogólne:
Bardzo ładna KP, chociaż wkradło się tu kilka błędów.
Moce:
Umbrakineza - ograniczenie powinno zostać zmienione na: czas trwania: 2 posty, odpoczynek: 2 posty
Prócz rangowej mocy, możesz mieć dwie własne, więc nie chciałbyś dodać trzeciej mocy?
Charakter:
Cytat: | gdybać nad innymi wyborami, które mógłby dokonać. |
Powinno być których zamiast które.
Wygląd:
Cytat: | W ubiorze specyficzny z jego osobnik |
Powinno być niego zamiast jego.
Historia:
Cytat: | Na dodatek taki, z którym bym się tylko nawalał. |
Powinno być takim zamiast taki.
Cytat: | A później udawałem, że Ci przykro mi z twojej straty. |
W końcu komu było przykro?
KP do poprawy
Anonymous - 5 Luty 2017, 13:30
Poprawione co napisałaś. A z mocą jestem świadom, lecz nie miałem nawet pomysłu na dodatkową moc, więc po prostu zrezygnowałem ^^"
Anonymous - 5 Luty 2017, 18:05
Akcept~
Witamy po drugiej stronie lustra~
|
|
|