Klinika - Umywalnia
Anomander - 1 Marzec 2017, 01:54 Temat postu: Umywalnia
Wyglądająca nieco obskurnie umywalnia jest w rzeczywistości pomieszczeniem używanym jedynie w określonych przypadkach – gdy pacjent jest niepełnosprawny lub wyjątkowo oporny na prośbę o samodzielne umycie się.
Pomieszczenie jest niewielkie, wyłożone w całości płytkami w szarym kolorze, przez co wydaje się być bardzo surowe. Perfekcyjna, niemalże sterylna czystość jaka tu panuje potwierdza, że miejsce to spełnia swoje funkcje. Pod ścianą znajduje się klatka wykonana z grubych prętów do mysia co bardziej opornych. Obok stoi się duża wanna do kąpieli na siedząco lub wręcz leżąco. Na przeciw klatki ustawiony został mechanizm z kilkoma wężami i kurkami – umożliwiają pryskanie wodą pod ciśnieniem na pacjentów. Klinika posiada wodę zarówno lodowatą jak i gorącą.
Wykonana z podłużnych płytek podłoga została ułożona nieco pod kątem co umożliwia spływanie wody do najdalszego kąta pomieszczenia gdzie znajduje się zakratowany odpływ. Przy suficie znajduje się wentylator odprowadzający zapachy i parę wodną powstałą przy myciu gorącą wodą. Stojąca blisko wyjścia umywalka właściwie służy jedynie lekarzom bądź personelowi Kliniki – myją w niej ręce przed i po zabiegach wykonywanych na mytych pacjentach.
Bane - 30 Listopad 2017, 06:19
Niesienie rannego było o tyle kłopotliwe, że niemiłosiernie śmierdział. Bane trzymał go za nogi, brudząc tym samy ręce w błocie które chyba było czymś więcej, i w jego krwi. Nie skapywała co prawda, ale ubranie było nią przesiąknięte. Medyka martwiła wyjątkowo duża plama posoki w miejscu gdzie znajdowało się krocze mężczyzny. Czyżby został wykastrowany?
Drzwi do Umywalni otworzył kopniakiem i od razu wszedł do środka. Pierwszy, za nim Gawain. Cyrkowiec polecił by położyli ledwo przytomnego na stole.
Rudowłosy odpowiedział na pytania tak jak umiał i to musiało wystarczyć. Jego rola na tą chwilę była zakończona.
Bane spojrzał na niego z powagą.
- Dziękuję. Proszę, niech pan przejdzie teraz do Recepcji albo do Pokoju Wypoczynkowego i tam poczeka na informacje. - powiedział chłodno - Może też pan poprosić Personel o ręcznik i odświeżyć się w jednej z łazienek przeznaczonych dla Gości. Gwarantuję, że pana... towarzysz, znajduje się w najlepszych rękach. - skinął mu głową - A teraz przepraszam, proszę opuścić to miejsce. Muszę go przygotować do dalszych zabiegów.
Poczekał aż Gawain wyjdzie i zamknie za sobą drzwi. I dodatkowe kilka sekund, dla pewności, po czym wykrzywił mordę w grymasie godnym greckiej maski.
- Ja pierdole! Ależ ty śmierdzisz, stary! - jęknął po czym doskoczył szybko do szafki z której wyjął maseczkę. Założył ją sobie na twarz, zdjął koszulę i ubrał niebieską, lekarską koszulkę i założył gumowe rękawiczki.
Widział, że ranny cierpi. Śpieszył się ale niestety pewnych czynności nie da się przeskoczyć.
Zaczął zdejmować z niego strzępy ubrania, pomagając sobie nożyczkami. Smród był tak intensywny, że gdyby nie to, że facet jeszcze dychał, można byłoby stwierdzić jego zgon i początkowy rozkład.
Pozbycie się części szmat trochę zajęło i Bane odkrył, że oprócz złamania, na pierwszy rzut oka białowłosy nie miał większych obrażeń. Liczne zadrapania, niektóre już w strupach. Paskudnie wyglądał jego policzek ale tym przecież też się zajmą.
Dopiero gdy zdjął mu to co kiedyś było spodniami, przeklął siarczyście i zacisnął mocno szczękę. Zmarszczył brwi przyglądając się temu, co chyba miało być kuśką Pacjenta.
Bez ani chwili dodatkowej zwłoki odkręcił wodę i chwycił prysznic w jedną dłoń. Ustawił na ciepłą temperaturę, ale nie za gorącą by nie dodać rannemu bólu. Musiał się pozbyć tego błota, które chyba było czyimś gównem. Przebywając z rannym już taki czas, Bane mógł przypuszczać, że to odchody. Czuł też mocz.
Zaczął polewać zmasakrowane ciało i pomagać sobie w oczyszczaniu drugą dłonią, zaopatrzoną w gąbkę. Na szczęście cały ten syf odchodził z łatwością od ciała. Mycie nie trwało długo, Cyrkowiec pozbył się też ostrożnie wszystkich bandaży i obmył rany. Było to z pewnością bolesne dla leżącego, ale Medyk nie zwracał uwagi na ewentualne krzyki. Pracował milcząc, skupiony na swoim zadaniu. Polał wszystkie rany płynem wstępnie dezynfekującym.
Szybko się uwinął, po kilku minutach Pacjent był już czysty. Miał mokre włosy ale przynajmniej były już białe a nie w kolorze ziemi. Czyste ciało było jak mapa - teraz Bane mógł dokładniej określić jakiej pomocy potrzebuje przybysz.
Nogę trzeba poskładać, tym zajmie się już Anomander. Kuśka jest w opłakanym stanie i tą częścią zajmie się zapewne on, Bane. Julii nie pozwoli się tego tykać, nie było nawet o tym mowy. Dziewczyna będzie odkażać pomniejsze rany i asystować. A potem Chirurg zaszyje to wszystko. Już widział, że czeka go od chuja roboty.
Gdy pacjent był już czysty, białowłosy zawołał dwie Marionetki z Personelu. Poprosił by podniosły mężczyznę a on w tym czasie opłuka stół i obleje go szybko środkiem do dezynfekcji. Pracownicy zrobili o co prosił i ułożyli rannego już na czystym stole, na podkładzie higienicznym.
Bane szybko zdjął koszulkę i ubrał własną koszulę, pozbył się zanieczyszczonych rękawiczek i maseczki. No, w pomieszczeniu już tak nie capiło.
Nie czekał dłużej. Przykrył Pacjenta czystym prześcieradłem medycznym po czym pchnął stół i z pomocą przytrzymujących drzwi Marionetek opuścił Umywalnię. Polecił, by ktoś poinformował Dyrektora, że jedzie na Operacyjną. Nie ma co czekać, ranny był naprawdę w opłakanym stanie.
Ale już przynajmniej był czysty.
ZT
Yako - 30 Listopad 2017, 07:03
Warknął głośno, gdy zaczęli nim ruszać. Nie miał zamiaru atakować, po prostu instynktownie reagował na to co się działo. Starał się nie przeszkadzać mężczyznom, gdy Ci zdejmowali go z konia. Starał się nie ruszać, gdy go przenosili gdzie indziej. Zaciskał tylko mocno zęby i warczał, spinając się mocno. Naprawdę bolało go jak jasna cholera! Słyszał znajomy głos, ale jeszcze nie umiał go z nikim połączyć. Postanowił się jednak na tym skupić, by nie myśleć o wszechobecnym bólu. Starał się za wszelką cenę przypomnieć do kogo należał ten głos.
Jęknął znów, gdy poczuł pod sobą zimny stół. Do tego plecy wcale nie były pozbawione ran, więc samo leżenie również sprawiało mu ból. Chciał zaprotestować, żeby Gaw nie odchodził, ale wiedział, że musi. Miał jednak nadzieję, że go nie zostawi. Nie chciał być sam. Nie w obcym miejscu. Tak bardzo się bał, jak chyba jeszcze nigdy w swoim długim życiu.
Dopiero słysząc słowa lekarza, rozpoznał go. Nie otwierał jednak oczu przez co jeszcze nie załapał, że nie tak dawno się widzieli, gdy Gaw wpadł w ten swój letarg - odwal...się- warknął zachrypniętym głosem - sam śmiedzisz...jakbyś dopiero .... wylazł z ...Lux'a - nawet mówienie sprawiało mu trud. Naprawdę był osłabiony. Oczu nawet nie próbował otwierać. Miał jednak nadzieję, że Bane nie jest tak wstawiony jak pewnej pamiętnej nocy, bo na bank tego nie przeżyje. Ale skoro Keer pozwolił mu zabrać od niego Lisa to pewnie nie było z nim tak źle.
Odchylił głowę w tył, a następnie w bok. Tak bardzo starał się nie ruszać. Nie chciał większego bólu, a wiedział, że go czekał. Warczał i jęczał z bólu, a po jego policzkach ciekły łzy. Miał jednak gdzieś co sobie o nim doktorek pomyśli. Jak będzie się potem z niego śmiał to sam chętnie połamie mu kilka kości i nie da nic przeciwbólowego i zobaczymy czy będzie taki odważny.
Z jego gardła wyrywały się krzyki, w szczególności gdy Bane zajmował się nogą oraz jego przyrodzeniem. To bolało najbardziej. Starał się nie pokazywać całego bólu ale jak bardzo mu to wychodziło? Tego nie wiedział.
Chciał stracić przytomność, uciec od tego ale nigdy nie potrafił tego zrobić. Przy bólu jego organizm usilnie utrzymywał jego przytomność. Może nie do końca kontaktował, ale nie umiał całkiem odlecieć.
W końcu się skończyło. Przeklinał pod nosem po japońsku, nie mogąc się już na tyle skupić, żeby przywołać na usta zwykłe "kurwa". Miał jednak nadzieję, że szybko się z tym uwiną. Już tak bardzo chciał odpocząć.
W trakcie oględzin lekarz mógł zwrócić uwagę, że rany mają około pół centymetra głębokości (na kroczu ok 1 mm). Do tego na torsie lisa widniały zadrapania od jego pazurów, przechodzące od barku po biodro. Do tego miał liczne siniaki i ślady po ugryzieniach po wewnętrznych stronach uda, na boku szyi, barku i na bokach. Na plecach widniała długa pręga wyglądająca jakby upadł na plecy z Naginatą nadal na nich tkwiącą.
ZT
|
|
|