Karty Postaci - Lakesha Luelle
Anonymous - 9 Styczeń 2011, 21:36 Temat postu: Lakesha Luelle Imię:
Lakesha Luelle. Imiona te, w zasadzie nadała jej matka, która wkrótce po porodzie umarła. Nigdy nie używała ich obu, bo i po co? Najczęściej przedstawia się po prostu jako Lake.
Nazwisko: de Morreau
Wiek: Lata przemijają i nie można ich zliczyć. Mimo młodego wieku osoba Lakeshy może zaskakiwać. Według ojca liczy sobie 19 wiosen, ale on może się mylić.
Orientacja seksualna:Heteroseksualna. Zdecydowanie woli chłopców.
Rasa:Cień.
Ranga:Czarna Róża-Stowarzyszenie Czarnej Róży/Koszmar.
Moce:
-tworzenie mroku, cienia.
-władza nad członkami stowarzyszenia
-iluzja zmysłów-pod jej wpływem ofiara może widzieć, słyszeć, czuć to co ona zechce. Jednak ta umiejętność jest wyczerpująca i nietrwała. Oraz minusem jest to, że maksymalnie może opanować dwa zmysły naraz.
Umiejętności:
-władanie sztyletami
-zwinność
-szybkość
Charakter:Łatwo wybucha gniewem. Jest porywcza i czasem zdarzało jej się żałować za czyny, choć to uczucie było raczej krótkotrwałe i nieważne. Mimo młodego wieku jej charakter jest bardzo dojrzały. Pragnie przejąć władzę nad Krainą Luster i władać nią. Manipulantka. Potrafi nieźle grać i wykorzystywać ludzi do własnych celów.
Wygląd zewnętrzny:Ciemne, proste włosy sięgające do pasa. Ma twarz w kształcie serca, a najbardziej przykuwają uwagę jej duże oczy, które nie mają typowo czerwonego koloru, jak u innych cieni, a normalnie są brązowe. Tylko w chwilach gniewu, podekscytowania, podniecenia zmieniają kolor na szkarłatny. Mierzy 166 cm, więc jak na kobietę jest średniego wzrostu. Raczej drobnej budowy.
Miejsce zamieszkania:Różana Wieża.
Krótka historia:
Drogi Pamiętniku. 22 XI
W zasadzie nie wiem po co piszę te głupie nagłówki i ten idiotyczny pamiętnik, skoro i tak nikt nie będzie tego czytał. Znajduję się nadal w Krainie Luster. Stwierdziłam, że narazie jednak tu zostanę. Zmieniłam całkowicie swoje plany. To tutaj zamierzam założyć organizację. Mam nadzieję, że spotkam istoty o podobnych celach, jak mój. Nie chcę przejąć tu władzy- nie jestem zachłanna. No dobrze, może i jestem, ale narazie odstawiam to na dalszy plan. Najpierw chciałabym rozwinąć tu swoją "siatkę". Muszę znaleźć kogoś, kto byłby chętny pomóc mi w realizacji moich założeń, planów.
30 XII
Powiodło mi się. Kilka istot przystąpiło do mej organizacji. Czuję się tu w miarę szczęśliwa, jeśli tak można nazwać to uczucie. Nie wiem czy potrafię odczuwać czyste szczęście, euforię. Coraz bardziej mnie to gnębi...Może to, że jestem cieniem, w jakiś sposób to uniemożliwia? Zaczynam się obawiać, by w przyszłości nie zostać tyranem. Przez to wszystko coraz bardziej zbiera mi się na refleksje. Czy to może była jednak moja wina? Wiadomo, że nikt rodziny sobie nie wybiera...Dawniej myślałam, że to wszystko wina matki, bo w końcu to ona umarła i zostawiła nas. Jak ona w ogóle śmiała porzucić to wszystko? To przez nią ja musiałam się wszystkim zajmować.
01 I
Nowy Rok. Cóż może przyniesie coś dobrego? Jednak z moją psychiką coraz gorzej. Czasami w środku dnia widzę obraz domu, w którym dorastałam. Przed oczami stają mi ojciec, bracia- wszystkie moje ofiary. Sądzę, że one specjalnie mnie nękają, próbując mącić mi w głowie. Muszę to w końcu pokonać, stawić temu czoła.
04 II
Znowu widziałam to samo...Biegnę przez las w półmroku. Ostre gałęzie ranią moją twarz. Uciekam przed tym co nieuniknione. Wyciągam dłonie przed siebie próbując odepchnąć to wszystko od siebie. Wciąż widzę szaloną twarz ojca, twarze znękanych braci. Boję się, że to znów się stanie, że ponownie zrobię im krzywdę. Jestem niepoczytalna, nienormalna. Słyszę cichy szelest liści, odgłos deptania leśnej ściółki. Ktoś mnie goni. Uciekam coraz szybciej. Nie mogę dać mu się złapać.
06 II
Moje narodziny były dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. W końcu kto by się spodziewał, że 54 letni mężczyzna doczeka się kolejnego dziecka. Moja matka miała niespełna 40 lat, więc w sumie była stosunkowo młoda. Mimo to, ja ją wykończyłam. No cóż, żałować nie będę. Podobno nie była zbyt miła. W końcu po kimś musiałam to odziedziczyć. Wychowałam się w biednej rodzinie ludzi, w której cały czas wszystkiego brakowało. Zawsze wszyscy się dziwili, że ja tak mało jem i, że zawsze mam siłę do pracy. W sumie pasowało im to, bo dzięki temu mieli tanią siłę roboczą, która nie dość, że odwalała jedne z gorszych prac to jeszcze nie była kosztowna. Jak później się dowiedziałam moja matka była w połowie cieniem. Jakiś cień zgwałcił jej matkę i porzucił. W sumie okazało się, że nie jestem córką swego ojca. Po prostu matka puściła się z jakimś cieniem, zdradzając go. Ojciec załamał się tym, ale jakoś mu przeszło do rozwiązania ciąży, w końcu wtedy ją zabiłam. Znienawidził mnie przez to. W sumie ja na jego miejscu też znienawidziłabym czyjeś dziecko, które zabiło jego żonę. Strasznie ją kochał. Według mnie był jakiś głupi, bo ona wiecznie podobno zaliczała skoki w bok. Nie chciał mnie. Kiedy się urodziłam, nie mógł nawet na mnie patrzeć. Kiedy byłam młoda w zasadzie się tym nie przejmowałam, bo nigdy go nie lubiłam. Był mi obojętny, jednak "kochałam" moich braci. Było ich pięciu: Nicholas, Saeulle, Saraph, Seth, Nithael. Może miłość nie była tu odpowiednim słowem. Po prostu byłam do nich przywiązana i ufałam im. Kiedy byłam mała ciągle z nimi rywalizowałam we wszystkim. Czy to wspinaczka na drzewach, czy to bieganie. Jednak sielanka skończyła się kiedy osiągnęłam 14 lat. Wtedy moje moce zaczęły się objawiać. Z początku nie podejrzewałam, że to mogę być ja. Jednak co noc w koszmarach nękałam ojca. Jako dziecko obwiniałam go o biedę i obrałam go sobie za ofiarę. Cicho pomstowałam za jego plecami, jednak nie okazałam tego żadnym gestem, czy słowem w jego obecności. Ojciec był jednak już słabym i schorowanym człowiekiem, a jego psychika wytrzymała tylko rok takich koszmarów. Ten rok był okropny. Od ojca czułam jeszcze większe odrzucenie niż dotychczas. De facto przez to nienawidziłam go coraz bardziej. Któregoś dnia, gdy wracałam z leśnej wędrówki zastałam płonący dom, a na płocie wisiały ciała moich ukochanych braci. Ojciec klęczał przed domem i płakał. Nagle spojrzał na mnie wymownie, tak jakby to była moja wina (bo istotnie była, ale wtedy nie miałam jeszcze o tym pojęcia) i sierpem przesunął sobie po gardle. Ciemnoczerwona krew zaczęła spływać obficie po jego ubraniu, a on sam upadł. Później moje dzieje zlewają mi się w jedno. Odnalazł mnie biologiczny ojciec- koszmar, który pomógł mi opanować moje zdolności. Był on bogaty i mieszkając w jego domu nauczyłam się manier, oraz nabyłam innych umiejętności, które dzisiaj wykorzystuję. Jednak musiałam stamtąd odejść. Dusiłam się tam. To nie był mój prawdziwy dom.
08 II
Przez opisanie tego tutaj jest mi coraz lepiej. Czuję, że balansowałam na cienkiej nitce nad otchłanią szaleństwa, a teraz unoszę się w górę...
Oleander - 11 Styczeń 2011, 15:15
Wstaw avatar.
Drugą moc dostaniesz, jeśli uda Ci się otrzymać rangę Róży.
Trzecia moc działa przez 3 posty.
A właśnie. Czarną Różę będziemy wybierać oddzielnie, więc przyznaję drugą rangę. Charakter i wygląd bardzobardzobardzo ubogie, ale minimum jest, więc teoretycznie nie mam prawa się czepić.
Akceptuję i życzę dobrej zabawy po drugiej stronie lustra.
|
|
|