To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Kryjówka Melanie

Anonymous - 10 Styczeń 2011, 21:12
Temat postu: Kryjówka Melanie

Bardzo stara willa, która już nie ma swoich prawowitych właścicieli. A jak ich straciła? Legenda głosi, że mózgi tych ludzi zostały wyssane przez Zombie, a potem ich zjedzono. Tu ludzie mają na myśli naszą Melanie. Prawdą jest to, że ona przyczyniła się do ich śmierci, bo widząc ją, dostali zawału, no ale koniec z tym. Willa jest duża, dwupiętrowa, ale dość zaniedbana. Jej mury są porośnięte bluszczem, a okna zakurzone, W ogrodzie stoi kilka uschniętych drzew i krzewów, ale najdziwniejsze jest to, że uratował się jeden krzak róży. W środku jest urządzony bardzo staromodnie. Meble pochodzą z lat pięćdziesiątych, tak w przybliżeniu. W willi znajduje się parę sypialni, biblioteka, kuchnia, salon i dwie łazienki. Dom ten posiada także piwnicę, lecz w niej nic ciekawego nie ma. Melanie śpi w największej sypialni z dwuosobowym łóżkiem. Ściany mają kolor wyblakłego błękitu. Okna zakrywa, stara zżółkła firanka. Jest też także szafa, zapełniona ubraniami poprzednich właścicieli. Reszta pokoi wygląda dużo gorzej. Farba odchodząca od ścian, skrzypiące drzwi(szczególnie frontowe, dwuskrzydłowe, skrzypią one jak z horroru). Łóżka, które ledwo się trzymają. Inaczej mówiąc: idealne kryjówka dla kogoś, kto nie chce się rzucać w oczy, bo ludzie omijają te miejsce, jakby było nawiedzone.

***

Melanie była wyczerpana. Nie dość, że nagle stała się odważna, to jeszcze zaczęła flirtować z jakimś facetem. Co jej do głowy odbiło? Sama nie wiedziała. Nienawidziła w sobie tej niewielkiej części, która stara się być normalna. Wtedy okłamuje samą siebie. No, bo ona nigdy już nie będzie normalna, to niemożliwe, ponieważ jest chodzącymi zwłokami!
Mel szła szybko, bo wiedziała, że zamarznie na kość i będzie się rzucać w oczy. Oczywiście mogła teraz sobie smacznie spać w tym magazynie, ale nie. Istoty o nieznanej rasie musiały jej przeszkodzić i zmusić, by się stamtąd wyniosła, co było wkurzające. Teraz musi iść przez zaspy w trampkach i cieniutkim ubranku, by dojść do swojej kryjówki. A ma przed sobą jeszcze trochę drogi.
Jednak nic nie ciągnie się w nieskończoność i w końcu dotarła do "swojego" domu. Uśmiechnęła się pod nosem. Ta stara rudera ma potencjał.I tu nie chodzi o wygląd. Dla Melanie liczyło się to, że wszyscy omijali ją, bo się po prostu bali tu wejść. Po prostu scena z kreskówki, albo filmu detektywistycznego. Zaśmiała się pod nosem i weszła do budynku. Drzwi frontowe jak zwykle zaskrzypiały upiornie, ale ona się już przyzwyczaiła. Tyle razy tu już była, że nie robi to na niej najmniejszego wrażenia, ba! Jej się nawet to podoba, bo czuje się, jakby była w swoim świecie. Czyli w hollywoodzkim horrorze.
Melanie miała wątpliwości, że dojdzie do swojej sypialni, ale jednak tak się stało. Zdjęła dziurawe buty i upadła na łóżko, które było nawet wygodne licząc, że ma ono ponad pięćdziesiąt lat.
Zamknęła oczy. Zasnęła niemal natychmiast. Był to dziwny widok, dla kogoś, kto wiedział kim jest Mel. Ale kogo by nie zdziwił fakt, że Żywy Trup śpi?
Lecz jednak jej nic się nie śniło. I nigdy się nie śniło.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 21:14

Tymczasem co sprawiło, że Illuminate, gdy opuścił cyrk, podążył właśnie w stronę Odwróconego Osiedla? Prawdopodobnie jedynie on to wiedział, jako istota o bardzo pokrętnym rozumowaniu co do drogi jaką wybiera się na spacer. No cóż, w każdym razie przechadzał się tak, aż w końcu natrafił na wielką i bardzo starą willę, porośniętą bluszczem. Wyglądała bardzo zachęcająco. Niestety bądź właśnie stety, nasz bohater nie słyszał pogłosek o zombie mieszkającym w tych okolicach i po prostu postanowił wleźć sobie od tak na posesję. Tupetu i wręcz szaleńczej odwagi nigdy mu nie brakowało, więc takie wproszenie się na nieznane tereny z pewnością nie było jego pierwszym. Po chwili stania w miejscu, cyrkowiec w końcu ruszył tyłek i zbliżył się do domu, ostrożnie podchodząc do wejścia. Naparł dłońmi na klamkę i pchnął drzwi, słysząc przeraźliwe skrzypnięcie zawiasów. Każdy normalny człowiek został by na zewnątrz, gdzie było miło i bezpiecznie, lecz nie Illuminate. Nie dość, że nie był człowiekiem to do normalności także mu daleko było. Tak więc mężczyzna przekroczył próg willi, zostawiając uchylone drzwi i wkroczył do pierwszego pokoju na jaki natrafił.
- Salon - przemknęło mu przez myśl. Podszedł do bardzo starej i zniszczonej już przez czas kanapy i nagle zaczął zastanawiać się ile ten sprzęt może mieć lat. Jednocześnie, odruchowo już, nasłuchiwał.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 21:27

Melanie spała sobie w najlepsze upojona błogą ciemnością, która pozwalała umysłowi wypocząć. Nadal było dziwne to, że ona śpi, to wydaje się takie nierealne. No, ale cóż. Mel była sama w sobie dziwna, więc nadzwyczajności tutaj za bardzo nie ma, chociaż dla niej samej.
Otworzyła oczy kiedy usłyszała skrzypienie drzwi. Kto tu wszedł? Przecież to odrażające miejsce wszystkich odstrasza, Tylko szaleniec wejdzie do domu, gdzie mieszka Zombie. No, ale pewnie mamy tu przykład wariata. Wstała z łóżka, poruszając się bezszelestnie. Jakimś cudem stare deski nie zaskrzypiały pod jej ciężarem. Jeden zero dla niej. Ale była jeszcze jedna przeszkoda: schody, które na sto procent je zdradzą.
Mel podeszła do ściany, która graniczyła wraz z schodami i wyjrzała zza niej. W salonie stał dziwny mężczyzna. Cholerka. Nie wyglądał na bezpiecznego. Wzięła głęboki wdech. Bała się go. Stara Melanie wróciła. Ta bardzo strachliwa.
Dziewczyna zeszła nieśmiało po schodach, które skrzypiały z każdym jej krokiem. Nieznajomy musiałby być głuchy, żeby tego nie usłyszeć. Mel dla własnego bezpieczeństwa postanowiła stworzyć iluzję. Teraz koło niej stał wielki dog niemiecki. Może to go nieco przestraszy.
-Prze...przepraszam pana. Czego pan szuka w... m o i m domu?- w jej głosie było słychać nieśmiałość i wielki strach. Wątpiła też, że mężczyzna uwierzy, że ta willa należy do niej. Przecież osoba tak ubrana jak ona nie może posiadać tak wielkiego domu, racja?
Melanie spoglądała niepewnie na nieznajomego, w jej nienaturalnie niebieskich oczach czaiło się podejrzenie. Wiedziała, że coś jest z nim nie tak, że nie jest normalnym człowiekiem. Jakby tak było, nie wchodziłby do jej kryjówki.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 21:44

Myślał, oglądał i nasłuchiwał, aż wreszcie doczekał się jakiejś odpowiedzi ze strony domu. Wiedział, że jakaś będzie. Jak nie jakiś duch to inne dziwadło. Usłyszał skrzypienie, najprawdopodobniej schodów, po czym odwrócił głowę w stronę z jakiej przybywał dźwięk. Jakież też było jego zaskoczenie, gdy zobaczył jakąś dziewczynę w dość ubogim stroju i imponujących rozmiarów psa, doga niemieckiego, najprawdopodobniej. Nie bał się zwierząt, co raczej nie powinno być zaskoczeniem dla osoby znającej go. W końcu swego czasu miał z nimi całkiem dobry kontakt, a mianowicie zabijał je i piekł sobie nad ogniem. Było to jednak nim odnalazł bramę, a więc spory kawał czasu temu. Mimo wszystko pchlarzy mu nie brakowało. Spojrzenie jego krwistoczerwonych oczu przeniosło się ze zwierzęcia na kobietę... wróć... dziewczynę.
- W twoim domu? - powtórzył po niej, głosem wypranym ze wszelkich emocji i kującym w uszy chłodem. Obrócił resztę ciała w jej stronę i oparł jedną rękę na biodrze, w miejscu, w którym miał pas, z przypiętym miejscem na broń. Zdążyłby ją wyciągnąć nawet bez tego ruchu, lecz wolał by dziewczyna wiedziała kto w tej chwili sprawuje władzę nad rozmową.
- Wyglądał mi na taki sympatycznie przerażający, więc postanowiłem wpaść. - odparł z dziwną, jak na siebie szczerością po czym zmrużył delikatnie oczy. Ona nie mogła być człowiekiem. Ludzie nie zbliżają się do takich miejsc, ze względu na bariery psychiczne. Boją się. Czym więc była?

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 21:55

No i się zorientował. Tak jak się domyślała, ale nadal udawała, że jest pewna siebie, co było czystym kłamstwem. Melanie bała się tak bardzo, że z chęcią by teraz stąd uciekła, ale nie ma gdzie. Mężczyzna taranował jej drogę do drzwi...ale zaraz. Zawsze może iść na gorę i skoczyć! I tak nic jej nie będzie więc, zawsze jakieś wyjście jest.
Mel wiedziała, że mężczyzna nie boi się jej iluzji, która po chwili rozpłynęła się w powietrzu, jakby wcześniej jej nie było. Magle jej ręce zaczęły się trząść. Dotknęła palcami prowizorycznej pochwy, w której trzymała swój miecz. W każdej chwili mogła go użyć. Ale zanim zaatakuje, musi mieć jakiś powód.
-Tak, mój.- kłamała jak z nut. Nawet było to po niej widać, ale udawała, że nic się nie stało-Dziękuję za wizytę. Napije się pan może gorącej herbaty? A może kawę?-poprzedni właściciele nieco jej zostawili jedzenia, więc z głodu nie umrze.
Uśmiechnęła się nieśmiało do nieznajomego, który zapewne wie, że ona się go boi, tak jak większość istot na tym świecie. Przełknęła głośno ślinę. Była pewna, że to usłyszy. Przystanęła w postrachu. Zapewne to wykorzysta. Rzuci się na nią,albo coś. Kto wie co mu po tej głowie chodzi? Musi być czujna, ale i tak to się jej nie uda. Cyrkowiec już wie, że się go panicznie boi, więc może zastosować wobec Melanie jakieś groźby, które pewnie by potulnie wysłuchała. Zawsze jest grzeczną dziewczynką. Nie będzie się wychylać. Nie będzie walczyć ze silniejszymi od siebie... ale dla własnego bezpieczeństwa jest w stanie zrobić naprawdę wiele!

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 22:07

Po paru sekundach pies rozpłynął się w powietrzu, zaś mężczyzna, broń Boże, nie dał po sobie poznać, że dziewczyna go zaskoczyła. Zwierz wyglądał bardzo realistycznie. Więc potrafi tworzyć iluzję? Ciekawa i całkiem przydatna umiejętność. W sumie tutaj pojawiał się plus bycia szalonym idiotą. Byle kundel nie napędzi mu stracha, a dzięki temu mógł uniknąć nieprzyjemności związanych z motaniem w głowie. Illuminate pogładził kciukiem rękojeść maczety, uśmiechając się nieco do Melanie. Nie był to jednak przyjazny uśmieszek, a mina osoby ewidentnie coś knującej, ot co.
- Skoro już proponujesz to z miłą chęcią napiję się herbatki - rzekł do niej, bardzo sztucznie miłym tonem. Czuł jaki kiepski z niej kłamca, lecz co miał jej zrobić? Sałatkę z mózgu? W sumie dobry pomysł, lecz na tego rodzaju przyjemności przyjdzie czas później. Emanujący z niej strach wręcz dawało się kroić nożem, nic więc dziwnego, że mężczyzna bardzo szybko zorientował się w czym rzecz i... cholernie mu to odpowiadało.

Anonymous - 12 Styczeń 2011, 15:23

Umiejętność Melanie, to nie byle jaka iluzja. Nie jest to zwyczajny obraz, który ma straszyć. Ta moc jest o wiele potężniejsza. Jak dziewczyna zapragnie, by jej twór kogoś zaatakował, to się tak stanie i to coś będzie w stanie zranić kogoś. Może w tym przypadku tak nie było, ale jakby spotkali się w walce, nie zawahała by się nawet przez sekundę. Ten dog niemiecki, rzuciłby się na Illuminate i rozszarpałby go na strzępy. Jej iluzje zrobią wszystko, by zadowolić swoją Panią. Ile to razy Mel wykorzystywała cielesną iluzję, po to, b obronić się przed atakiem...?
Melanie uśmiechnęła się niepewnie, słysząc jego przesłodzony ton głosu. Coś planuje. Musi mieć się na baczności. Westchnęła i poszła do kuchni, ale zostawiła tam swojego małego szpiega: mysz. Siedziała pod schodami i obserwowała mężczyznę. A Mel wszystko widziała. Czemu tak zrobiła? Bo wiedziała, że odwracanie się plecami do przeciwnika, to nie jest mądre posunięcie.
Zrobiła tą herbatę i zaprosiła nieznajomego do stołu. Usiadła na jednym z czterech krzeseł i czekała, aż mężczyzna do niej przyjdzie. Jej szpieg nadal był żywy. Najprawdopodobniej nie uśmierci go tak długo, aż Cyrkowiec do niej nie podejdzie. Potem po małej myszce zostanie tylko obłoczek szarego dymu, który się zmiesza wraz z powietrzem. Fizycy te zjawisko nazywają dyfuzją gazów.
-Powiesz mi...jak się nazywasz?-zapytała nie z ciekawości. Uważała, że ten temat jest bezpieczny i jak mężczyzna się dowie jej imienia, to nic się nie stanie-Na mnie mówią...Mela...nie- mógł stwierdzić, że kłamie, bo mówiła niepewnie, ale akurat to było czystą prawdą. Jak na razie. Kiedy zapyta ją o nazwisko zmyśli coś, nie powie mu, że nazywa się Melanie le...STOP! A jak czyta w myślach? Musi się pilnować. Przecież nie chce, by przybysz dowiedział się o niej zbyt dużo!
Melanie oddychała głęboko i cały czas śledziła poczynania Cyrkowca. Czy ma jakieś plany wobec niej? Zapewne tak, ale pewnie nie należą one do grona tych dobrych. Jak coś, to ma na myśli coś okropnego. Może gwałt? Albo...pobicie? A może jedno i drugie? A może Mel trochę dramatyzuje?

Anonymous - 12 Styczeń 2011, 16:07

Tymczasem mężczyzna pojęcia nie miał czy ta iluzja była dobra, czy wręcz przeciwnie - do niczego się nie nadawała. Nie znał się na tym, a poza tym jedynie stwórca takiego obrazu mógłby mu w pełni uświadomić zalety swej mocy. Pies wyglądał realistycznie - tyle wiedział i jak na razie wolał by tak zostało.
Gdy westchnęła, podążył za nią wzrokiem wiele mówiącym o męskich żądzach po czym również westchnął, przecierając dłonią oczy, w normalnym, ludzkim tempie. Musiał się opanować jeśli nie chciał by jakiś pies odgryzł mu przyrodzenie. Poza tym musiał się zastanowić czy na pewno chciałby dopuścić się gwałtu. Po krótszym rozpatrzeniu tego tematu miał odpowiedź - Czemu nie. W końcu to było jakieś nowe, chore doświadczenie. Odsunął rękę od twarzy i rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu, jednakże nie zdradził swych zamiarów chociażby jednym gestem. Na twarzy malowało mu się zaciekawienie, a białowłosy najwyraźniej zastanawiał się co i jak teraz zrobić. Chciał jedynie pozwiedzać po czy rozwalić starą willę, a co teraz robi? Czeka na herbatkę w salonie bezrobotnej, co wywnioskował z jej ubioru, iluzjonistki.
Po chwili podążył do kuchni, kierując się głównie stroną, w jaką skierowała się Melanie i przystanął na progu. Jak to już miewał, gdy właził komuś do domu, rozpoczął od gruntownych oględzin. Nie zauważając niczego groźnego czy podejrzanego po prostu usadził swe zacne cztery litery na krześle, jakie stało dokładnie naprzeciw dziewczyny. Zgarbił się lekko, opierając łokieć na stole i policzek na dłoni, po czym rozpoczął uporczywe wpatrywanie się w jej niebieskie oczęta.
- Illuminate - odparł krótko, na moment opuszczając wzrok na jej wargi. Tyle powiedzieć mógł, w końcu samo imię nie zdradza zbyt wiele o człowieku je noszącym. No chyba, że jest się żywą legendą o bardzo oryginalnym imieniu. Jednakże białowłosy nie musiał się martwić o to czy na takim odludziu by o nim usłyszano. W końcu żadną gwiazdą nie był.
- A nazwisko? - dodał po chwili, ponownie patrząc jej w oczy i zmarszczył lekko brwi. Kłamała w sprawie imienia? Wypowiedziała je tak niepewnie, że sam zaczął mieć coraz większe wątpliwości co do jej prawdomówności. Założył jednak, że chwilowo postara się wierzyć w to co słyszy. Spojrzał na nią wyczekująco.

Anonymous - 12 Styczeń 2011, 17:51

Kiedy Illuminate usiadł naprzeciwko niej jej mały szpieg wyparował. Teraz ma na niego oko, więc ta mysz na nic się już nie zda. Uśmiechnęła się niepewnie i napiła się herbaty.
Tylko spróbuje jej coś zrobić, a pożałuje! Jeśli nie chce zostać zakopanym żywcem w grobie, niech trzyma łapska daleko od niej! Nie ma prawa jej dotykać! Nikt nie ma prawa...
Kiedy zapytał o nazwisko, postanowiła nie kłamać. Ale też nie miała zamiaru wyjawić mu prawdy. Uśmiechnęła się i spojrzała mężczyźnie w oczy mimo, że rozsądek kazał jej uciekać, kiedy ma jeszcze szanse. Kiedy zacznie się do niej dobierać, nie będzie już nadziei. Melanie westchnęła ciężko i przeczesała palcami, kruczoczarne włosy.
-Może je poznasz, jak będziemy...nico bliżej.-starała się starannie dobierać słowa, by Illuminate przypadkiem tego nie wykorzystał. Ale i tak siebie skarciła za użycie "nieco bliżej". Nieznajomy może pomyśleć o kontakcie fizycznym...
Mel była nieco speszona tym, że Illuminate tak się w nią wpatruje. Jeszcze prosto w oczy! Czuła się niezręcznie i to było widać. Mięśnie były spięte, a dziewczyna ciągle się rozglądała, robiąc wszystko, by nie spoglądać mu w ślepia. Nie chciała tego robić, bo to ją zawstydzało i sprawiało, że bała się mężczyzny jeszcze bardziej. Ale jak może inaczej zareagować. Ktoś wchodzi do domu, którego wszyscy unikają i jeszcze tak bezczelnie się o wszystko dopytuje.
-Co chcesz mi zrobić...?- chciała grać w otwarte karty. Jeśli miało coś się jej stać, wolała wiedzieć to od razu. Może będzie łatwej się z tym pogodzić? Pewnie w walce z nim i tak nie ma szans. Może nie da się jej zabić, ale jak najbardziej zmęczyć.

Anonymous - 12 Styczeń 2011, 18:24

Wyciągnął lewą rękę, chwytając za szklankę i przyciągnął herbatę do siebie. Mimo wszystko dłoni nie zdjął. W końcu gorący napój zbyt wielkiej krzywdy mu nie zrobi. Przesunął palcem po szkle, na moment zerkając w herbatę. Nie minęło jednak pół sekundy, a znów przypatrywał się dziewczynie. W głowie miał natłok myśli i starał się je opanować. Całe szczęście jego bitwy z samym sobą, chociażby były to bitwy wszech czasów, nie trwały nigdy dłużej niż 5 sekund. Zaleta jego nadpobudliwości, jeśli wiecie o co chodzi.
Słysząc jej słowa nie mógł opanować bezczelnego uśmieszku jaki cisnął mu się na twarz.
- Nieco bliżej. Co przez to rozumiesz? - oczywiście wiadomym było, już po samej reakcji, że chłopak skojarzył sobie odpowiednie elementy. Bliższe poznanie według jego słownika ograniczało się tylko do jednego. Cóż, może przyjdzie na to kiedyś czas... a może i ta chwila nastąpi szybciej niż mogłoby się wydawać?
Zerknął na jej ciemne włosy i zjechał spojrzeniem niżej, na napięte mięśnie widoczne tuż przy jej szyi. Denerwowała się. Przesunął dłoń z policzka na usta, by jakoś ukryć swą reakcję. Cieszył się. Po paru sekundach odsunął rękę.
- Ja? No cóż, to się jeszcze zobaczy. - odpowiedział z tajemniczym uśmiechem, jaki bardzo mało miał wspólnego z wesołym uśmieszkiem.
- Chyba, że masz jakieś propozycje...

Anonymous - 13 Styczeń 2011, 20:09

Obserwowała go uważnie. Mężczyzna coraz bardziej działał jej na nerwy. Te jego uśmieszki i chichotanie pod nosem jest bezczelne. Ale nic nie mówiła. Spiorunowała go tylko spojrzeniem i odgarnęła czarne loki za ucho.
Wiedziała, że "nieco bliżej" wywoła u niego skojarzenia! Mężczyźni myślą tylko o jednym! Zaczęły się trząść jej ręce. Nie ze strachu, tylko po prostu traciła już kontrolę na sobą. Oddychała głęboko by nie ponieść się emocją. Spojrzała w oczy Illuminate i powiedziała chłodno:
-Na pewno nie to co masz na myśli.- upiła łyk herbaty, nadal ignorując jego zachowanie.
Ale w końcu pękła. Jego śmiechy ją denerwowały. I właśnie w tej chwili mężczyzna przekonał się o mocy jej iluzji. Nagle wokół szyi owinął się wąż boa, który miał z półtorej metra. Ale nie był bardzo mocno zaciśnięty. Illuminate nadal mógł oddychać. Ale wystarczyłaby jedna komenda, by Cyrkowiec przestał oddychać. Ale nie. Ona nie ma jak na razie zamiaru go zabić. Zrobi to, jak będzie go nadal irytować.
-Miło by było, jakbyś się normalnie zachowywał. Mam dość twoich sprośnych komentarzy!-wydarła się na cały głos-A i jeszcze jedno. Spróbuj mnie tknąć- a cię zabiję.-nie żartowała. Ona w takich sprawach nigdy nie żartuje. No, bo nie często ma w planach kogoś zamordować! Westchnęła i wąż prysnął jak bańka mydlana. W tej chwili Illuminate był czerwony jak burak, bo za mało powietrza dostawało się do płuc. Przez jakieś dziesięć minut Melanie będzie bezpieczna, ale prawdę mówiąc to za mało czasu.
Ale zawsze można go przywiązać do krzesła...będzie miała pewność, że nie ucieknie...a tak w ogóle to co ona ma za dziwne myśli?! Jak będzie chciał od niej uciec, to mu nawet na to pozwoli. Nie jest jej niewolnikiem.
Upiła łyczek herbaty, Udawała, że nic się nie stało. Uśmiechała się zalotnie do mężczyzny i czekała na jego reakcję.

Anonymous - 13 Styczeń 2011, 21:39

Zrobił znaczącą minę, obracając szklanką wokół jej własnej osi.
- Skąd wiesz co mam na myśli? Równie dobrze mogę cię zwodzić i myśleć o czymś innym.
Co on ostatnio taki gadatliwy? Może potrzebował kontaktu? Oj tak to na pewno to. Psychopata szukający towarzystwa! Przesunął rękę na kość jarzmową, by następnie powieść ją jeszcze dalej by odgarnąć kosmyk włosów za pełne kolczyków ucho. Czuł się w jej towarzystwie dziwnie. Może to i pewien wstyd byłby się przyznać, lecz odczuwał niepokój, spoglądając w jej niebieskie oczy. Jej aura działała bardzo źle na jego dumę. Zaczynał obawiać się kobiety? Niedorzeczność.
Wkrótce jednak jego obserwacje zostały zakłócone przez węża, jaki wziął się zupełnie znikąd i zaplątał mu się na szyi. Owinął się mocno, dość skutecznie ograniczając oddychanie. Mężczyzna cicho syknął, lecz wolał nic nie mówić. Teraz z pewnością przyszłoby mu to z trudem, a jak na razie wolał się zbytnio nie wysilać. Sięgnął rękoma do śliskiego ciała węża, powodując ledwie widoczny zapłon koniuszków palców. Naparł nimi na gada, lecz nie zdołał go spalić, gdyż Melanie go odwołała. Co najwyżej mógł go poparzyć. Dłonie zgasły.
- Jakie tam... sprośne komentarze - mruknął dość cicho i spojrzał na nią z rosnącym zaciekawieniem. Był cholernym masochistą, więc jej sztuczki wcale nie pomagały mu się pozbyć sprośnych myśli. Wręcz przeciwnie - jeszcze więcej świństw zaczęło przychodzić mu do głowy. Musiał ją zniewolić. Nie byłby sobą, gdyby teraz tego nie zrobił. No cóż, przynajmniej powinien spróbować. Nie bał się jej gróźb, jak przystało na przesadnie odważnego idiotę. Dość szybko zdążył ponownie natlenić organizm. W jaki sposób? Ano nie dość, że oddychał stosunkowo szybko to jeszcze przyczyniła się do tego jego samoregeneracja. Raptem dwie minuty i zaczerwienienie zniknęło. Illuminate jak gdyby nigdy nic wziął herbatę w lewą dłoń i pociągnął kilka łyków, przywracając oddech do normy. Następnie nieco opuścił rękę i w swym standardowym tempie czyli nieporównywalnie szybko rzucił szklanką w stronę dziewczyny, jednocześnie wyciągając maczetę i w mgnieniu oka znajdując się już za dziewczyną. Sięgnął po jej dłonie wolną ręką, krępując je za jej plecami, zaś drugą, przystawił jej maczetę do szyi. (zdecyduj sobie czy dałaś się złapać, bo w trybie przypuszczającym nie bardzo chce mi się pisać.)

Anonymous - 14 Styczeń 2011, 15:45

Spojrzała na niego takim wzrokiem, który mówił, że wszyscy mężczyźni myślą tylko o tym samym. I miała rację. Każdy przedstawiciel płci męskiej to masochista. I Illuminate nie był wyjątkiem. W tej sprawie akurat nie ma wyjątków, w mniemaniu Melanie, oczywiście.
Hm...ciekawe jaka by była reakcja kochanej Mel, kiedy by się dowiedziała, że mężczyzna zaczyna się jej bać. Ale ona o tym oczywiście nic nie wie. Nie umie czytać w myślach, jaka szkoda! Ale i tak zrobiła mu nazłość. Pochyliła się i zaczęła wpatrywać się w jego oczy. Dziwne... nie umiała określić ich koloru...a raczej wyrazu. Były dla niej puste, nie miały dna. Wlepiała w niego swoje szafirowe spojrzenie, ale nagle coś się jej nie spodobało. Odsunęła się, ale nadal siedziała przy stole. Kiedy szklanka powędrowała w jej kierunku zrobiła unik i szybko wstała. Chwyciła swój miecz. Kiedy Cyrkowiec zaatakował, odbiła się od ziemi i zrobiła salto. No, jednak jest to przydatne. Uniosła miecz do góry. Nie może się bronić! Musi atakować. I tak zrobiła. Zaatakowała go. Jej ruchy były płynne, takich ruchów pozazdrościłby jej Artur z Camelot. To wszystko uzyskała dzięki trudnemu treningowi, kiedy była już na świecie całkiem sama, to było jej zajęcie. Ale wróćmy do rzeczywistości. Atakowała zazwyczaj w brzuch. Nie mogła użyć iluzji, bo to by było bezsensowne. A czemu, to już sprawa Melanie.
-Mam cię dość! Wynoś się z m o j e g o domu!-krzyknęła na całe gardło. Sąsiedzi ją pewnie usłyszą, ale to nie miało w tej chwili dla niej najmniejszego znaczenia. Chciała go zabić. Oddzieliłaby mięso od kości i by go sprzedała na targu, bo sama Mel nie tknie się mięsa rozumnych istot. A szczególnie takich, jakim jest sam Illuminate, Arogancki, zbyt pewny siebie i kompletny masochista. A ona nie chce, by w niej było coś od niego. Niezależnie w jakiej postaci. Czy to będzie mięso, czy dzie...pfu! Co ona wygaduje?! Nie, ta opcja nie jest możliwa i dobrze! Nigdy by nie pozwoliłaby mu t e g o zrobić. Chyba w snach!
Melanie zawsze byłą uparta i zawsze musiała trzymać na swoim. Ona go wykurzy z tego domu! Już nigdy nie stanie w ich progach! I ma nadzieję, że już nigdy go nie spotka.

Anonymous - 14 Styczeń 2011, 17:47

Illuminate wywrócił oczami. Bardzo stereotypowe myślenie miała osóbka siedząca przed nim. Tak samo on mógł powiedzieć, że każda kobieta sprzedaje swoje dziewictwo. No cóż, chrzanić to, że w przypadku mężczyzny, tok myślenia Melanie był bardzo trafny.
Skrzywił się, widząc jak mu się przypatruje. Jak kuje swym spojrzeniem jego gałki oczne. Zmrużył ślepia i również zaczął się tak natarczywie przypatrywać. Podobał mu się kolor jej oczu. Szafir. Niechybnie by w nich zatonął, gdyby nie głupia myśl jaka zmusiła go do działania. Rzucił szklanką? Co to w ogóle miało być? Być może próba dekoncentracji. W każdym razie nic z tego nie wyszło i szklanka roztrzaskała się na drobniutkie kawałeczki, nawet nie zawadzając o dziewczynę. Uniknięcie takiego rzutu można zrozumieć, ale musiała mieć świetny refleks, że uniknęła ciosu osoby kilkakrotnie szybszej. Cyrkowiec wyczuł wyzwanie i uśmiechnął się niczym psychopata. Znał te ruchy. Cięcie pada na brzuch. Odbił się od ziemi, kierując się ku ścianie, a następnie uderzając o nią plecami. Także bardzo dobrze władał bronią białą, więc ten pojedynek mógł być jednym z ciekawszych w jego życiu. Wyzwanie, wyzwanie, wyzwanie!
- Mowy nie ma! - zawołał z chorym podekscytowaniem po czym zmienił broń na dwa sztylety. Dzięki temu manewrowi zdecydowanie łatwiej będzie mu przypuścić atak. Maczeta była świetna, ale nie sprawdzała się jako sanki... znaczy w pojedynku z osobami podobnymi dziewczynie. Chciał ją dopaść i zranić dotkliwie. W jego oczach zapłonął ogień, a mięśnie odznaczyły się pod ubraniem. Był gotowy do pojedynku na śmierć i życie. Zacisnął palce na broni, po czym szybko rozejrzał się po pomieszczeniu. Nadawało się do walki jak sałata do malowania sufitu, ale cóż. Nie minęło pół sekundy, a mężczyzna wystrzelił jak z procy w stronę Melanie, kierując trzy cięcia na jej ramiona i klatkę piersiową. Jednocześnie, jakby w zwolnionym tempie, obserwował jej ruchy. Był gotowy na unik.

Anonymous - 15 Styczeń 2011, 10:57

Melanie nie jest ot tak typową przedstawicielką płci pięknej. Ona nigdy by nie sprzedała swojej cnoty i ma do tego powody. Po pierwsze musiałaby zdjąć ciuchy, a to oznaczało ukazanie dziury na lewej piersi. Dwa, Ona wątpiłaby, żeby ktoś, chciał z nią uprawiać seks. Jest istotą z piekła rodem, wskrzeszonym ciałem i niczym więcej.
Utonąłby w jej oczach? W tych ślepiach o barwie szafiru? Jakby o tym wiedziała, to zaczęłaby się śmiać. Ale sytuacja na to nie pozwala, bo aktualnie prowadzą ze sobą pojedynek na śmierć i życie...no nie do końca. Melanie nie umrze od byle mieczem, czy siekierą. By zabić, muszą ją spalić. Jak wampira po prostu. A;e koniec z tym. A no i racja. Refleks ma bardzo dobry. W pierwszym życiu trenowała gimnastykę, więc nie ma co się dziwić.
Obserwowała jego ruchy. Spodziewała się, że zmieni broń. Sztylety jednak są lżejsze od wielkiej maczety. No nic. I tak nie da się pokonać. Może o tym zapomnieć!
Automatycznie zareagowała kiedy rzucił się w jej kierunku. Udało zrobić się zrobić unik, ale ledwo co. Jedno z ostrzy zahaczyło o jej sweter, rozpruwając go. Teraz miała odsłoniętą lewą pierś, oczywiście miała na sobie stanik! Kiedy zorientowała się, że Illuminate i tak widzi jej bliznę, to stwierdziła, że nie ma co trzymać swetra na sobie. Niepotrzebnie będzie jej ciążył. Zdjęła go z siebie, czując się o wiele lżejsza. Jaka ulga!
Zaatakowała. Tym razem nie mieczem, a mocami. Podłoga zapadła się pod Illuminate tworząc ciasną dziurę na głębokość mniej więcej pięciu metrów. Potem Melanie stworzyła iluzję węży, które były wraz z nim w grobie. A potem mężczyzna widział tylko ciemność. Był pochowany żywcem z kilkunastoma, bardzo jadowitymi,wężami. Co jak co, ale Czarne Mamby, są bardzo groźne, bo nie ma na ich jad surowicy.
Węże owinęły się mu wokół szyi, nóg i rąk. Ale jak na razie Mel nie kazała im ukąsić mężczyzny, ale proszę nie myśleć sobie, że zrezygnowała z zabicia go! Nie...
Powietrze docierało do wnętrza grobu, ale było w nim ciasno. Zaledwie dwa metry na trzy, przez co tworzyła się klaustrofobiczna atmosfera. Może dlatego często ofiary tej mocy ,mdleją? Hm...ciekawe jak będzie w przypadku cyrkowca?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group