Retrospekcje - Into the Abyss
Goshenite - 7 Lipiec 2017, 15:09 Temat postu: Into the Abyss Szklany otulił się szczelniej płaszczem. Tej nocy temperatura nie rozpieszczała i nawet gruby czarny płaszcz nie zapewniał szklanemu stuprocentowej ochrony przed zimnymi podmuchami. Na ulicach próżno było szukać innych podobnych mu śmiałków którym niestraszna była zła pogoda. Pojedyncze osobniki szybkim krokiem przemierzały oświetlone ulice miasta, zajęte własnymi sprawami i nieskore do przejmowania się losem innych. Shen z ponurą miną szedł mniej oświetloną stroną chodnika. Mężczyzna nie lubił tłumów i ich brak był chyba jedną z nielicznych pozytywnych rzeczy tego dnia. A może i tygodnia. Rozejrzał się po okolicy; rzadko kiedy tu bywał, toteż znalezienie jakiegoś odpowiedniego miejsca w którym mógłby spędzić kolejną już bezsenną noc nie było łatwym zadaniem. Oczywiście mógł zostać w domu, cichym i pustym, jednak przebywanie w nim przywoływało zbyt wiele wspomnień, bolesnych wspomnień, o których powinien zapomnieć. Powinien, choć nie chciał. Choć przypominały mu coś na zawsze utraconego, coś co brutalnie zostało mu odebrane. Westchnął, mijając kolejne domy, z których każdy kolejny prezentował się gorzej od poprzedniego. W jednym z okien zobaczył własne odbicie; czarny płaszcz wtapiał się w nocne ciemności, a blada skóra nadawała mu wygląd trupa. Albo ducha. Albo ducha który zginął drugi raz. W każdym razie wyglądał przerażająco. A przynajmniej bardziej przerażająco niż zazwyczaj.
Pół godziny i trzy ulice dalej znalazł miejsce które przykuło jego uwagę. Nim przeszedł na drugą stronę ulicy, zatrzymał się na chwilę, przyglądając się budynkowi. Wrodzona ostrożność zawsze każe mu sprawdzić miejsce do którego ma się udać. Choć nie spodziewał się żadnych niezapowiedzianych gości, takie zachowanie uratowało mu już parę razy skórę. Nie znajdując żadnych podejrzanych szczegółów Shen ruszył ku sporym drewnianym drzwiom, popychając jedno z ich skrzydeł. Nad głową zdążył mu mignąć szyld z napisem „Otchłań”. Cóż, lepiej nie mógł chyba trafić.
Wbrew nazwie w środku nie było ciemności ani bezdennej czeluści. Były za to niewielkie schodki (bar znajdował się nieco poniżej poziomu ulicy) prowadzące do większego pomieszczenia. Tam też Szklany zobaczył kilka wciśniętych po kątach stolików, a także ladę wykonaną z nieznanego mu rodzaju drewna o interesującej ciemnej barwie. Dopiero gdy podszedł nieco bliżej ujrzał dalszą część pomieszczenia, która ukryta była za rogiem. Dalsza część pozostała nieodkryta, gdyż Shen zdecydował się zostać tutaj. Poza nim w barze znajdowało się ledwie parę innych istot, wszystkie siedzące samotnie gdzieś po kątach. Cóż, przynajmniej nie musiał obawiać się nachalnego towarzystwa. Po krótkim namyśle podszedł do baru, zajmując jedno z krzeseł stojących przy ladzie. Nigdzie nie zauważył barmana, toteż wywnioskował że ten znajdował się najprawdopodobniej na zapleczu. Postanowił dać mu chwile. W tym czasie przyjrzał się nieco dokładniej wystrojowi tego miejsca. Dominował tu kolor niebieski, a także sporo jego różnorakich odcieni. Pod jedną ze ścian znajdowała się niewielka scena na której zapewne występowali muzycy. Teraz nikogo tam nie było, co niespecjalnie dziwiło Gosha. Późna pora nie była najlepszym momentem na grę. Szkoda, miło by było posłuchać czegoś nastrojowego. A tak pozostawało tylko picie – a było co, gdyż w oczy rzucało się spore zaopatrzenie. Szklany zamknął oczy, próbując odgonić złe myśli kłębiące się w niej od rana. Otchłań to faktycznie trafna nazwa.
Yako - 9 Lipiec 2017, 22:30
Przez tę cholerną wojnę, zmniejszyła się ilość klientów. W szczególności nocą. Wtedy albo bali się, ze ktoś ich napadnie albo odpoczywali lub opłakiwali poległych. Mimo iż wojna się skończyła nadal można było ją czuć w powietrzu. To napięcie i strach.
Yako dorabiał sobie kilkoma pracami. W tym klubie Lusian pracował jako barman, Luci za to jako kelnerka i panienka do towarzystwa. Oczywiście Lusian i Luci nie mogli się pokazywać razem w pracy, bo to było niemożliwe. Ale jakoś udało się tak ustalić z pracodawcą, żeby ich godziny się nie pokrywały. Ale za to mogli się wymieniać. W końcu Yako nie potrzebuje snu, więc nie potrzebuje też przerw, tak jak to jest w przypadku większości istot.
Trochę się tej nocy nudziła. Każdy przyszedł tu spędzić czas w samotności. Wszyscy uciekali do pochowanych po kątach stolików i jedyny kontakt jaki mogła z nimi nawiązać to zbieranie zamówień, ewentualnie "uprzejme" proszenie o opuszczenie lokalu bo już trochę za dużo w siebie wlali.
Sprzątała stoliki i zbierała kolejne zamówienia. Chodziła w krótkiej spódniczce oraz krótkawej białej koszulce. W stroju kelnerki. Kręciła swoimi bioderkami i poruszała piękną czarną kitą, kusząc tylko swoim wyglądem. Chętnie zagadywała, ale mało kto odpowiadał. Zaczynało ją to trochę denerwować.
Właśnie wracała do baru, widząc, że ktoś usiadł przy nim. Uśmiechnęła się po nosem, widząc przybyłego mężczyznę. Odłożyła wszystko i szybko uporała się z zamówieniami. Podeszła do niego po drugiej stronie baru - witam pana w "Otchłani" - powiedziała miłym, kuszącym głosem - przepraszam, że musiał pan czekać, ale barman chyba znów zgubił się na zapleczu, jeśli wie pan co mam na myśli - puściła mu oczko i oczyściła blat przed nim szmatką.
- Na co miałby pan ochotę? - zapytała po chwili, przyglądając mu się uważnie. Uśmiech nie schodził jej z ust. Miała nadzieję, że w końcu przyszedł ktoś, kto nie będzie po prostu siedział na tyłku i użalał się nad sobą, tylko ktoś kto wymieni się paroma informacjami, a może i da się zaciągnąć na pięterko do jednego z pokoi? Kto go tam wie, choć demonica bardzo chętnie to sprawdzi. Jej oczy nadal były błękitne, choć błądziły tam już fioletowe ogniki. Chętnie sobie schrupie Szklaneczkę na kolacyjkę.
Goshenite - 10 Lipiec 2017, 00:43
Shen się nie bał. Po części dlatego że znał się na tym co robił; walka była dla niego czymś normalnym. Nosił rapier praktycznie zawsze, tak że ten stał się integralną częścią jego ciała. Miał go również i teraz, choć przez noszony czarny płaszcz był ledwie co widoczny. Wprawdzie nie spodziewał się kłopotów, ale... No właśnie. Zawsze było jakieś ale. Choć wojna dobiegła końca, jej efekty i wpływy wciąż można było zauważyć na każdym kroku. Nerwowe spojrzenia, brak zaufania, atmosfera pełna strachu. Najtrudniejszą rzeczą był powrót do szarej rzeczywistości. Shen jak każdy odczuł to, choć na swój pokręcony sposób. Miał wytyczoną ścieżkę której chciał się trzymać. Nie miał zresztą wyboru – poza nią nie było nic, prócz wszechobecnej pustki która w końcu by go pochłonęła. Póki co niezbyt widział się w roli ogarniętego całkowitym szaleństwem szklanego indywiduum.
Przesunął się nieco na krześle tak by kątem oka mieć widok na resztę sali. Nie zarejestrował żadnych poważnych zmian, włączając w to brak barmana. Westchnął, i jakby na zawołanie w tym samym momencie dostrzegł kelnerkę. Na pierwszy rzut oka wyglądała całkiem normalnie; nieco krótka biała koszulka, do tego spódniczka (też krótka..). Standardowy widok, można by rzec. Do chwili gdy ujrzał czarny puszysty ogon i szpiczaste uszy, zapewne równie puszyste jak ogon. Nieświadomie potarł ręką podbródek; z pewnością nie były to uszy kocie, te bowiem są nieco bardziej zaokrąglone. Lis? pomyślał, fachowym wzrokiem oceniając dziewczynę. Nie trwało długo nim i ona go zauważyła; widział jak idzie w jego kierunku – oczywiście barmana nadal nie było. Może to i lepiej. Gdy znalazła się za ladą, uśmiechnął się nieznacznie w odpowiedzi.
-Trafna nazwa, choć znalazłem to miejsce zupełnie przez przypadek.- powiedział, zgodnie zresztą z prawdą. Korzystając z możliwości, przyjrzał się kelnerce nieco uważniej. Cóż, była ładna, to fakt. Wiedziała o tym, to fakt drugi. A fakt trzeci to że potrafiła to wykorzystać.
-Jeśli przez to mogę zostać obsłużony przez panią, to chyba gotów jestem czekać kolejnych dziesięć minut.- powiedział, uprzejmym głosem. Przy barze nie było poza nimi nikogo innego, co sprzyjało obserwacji delikatnych ruchów puszystych części ciała kelnerki.
-Póki co niech będzie coś ciepłego. Na zewnątrz jest chłodno jak diabli.- odpowiedział, co zajęło krótką chwilę; wybór był spory i musiał się nad nim zastanowić. A zadanie nie było łatwe, tym bardziej że skutecznie utrudniały mu to niebieskie oczy dziewczyny, podejrzanie intensywnie wpatrujące się w jego personę. -Chyba że poleca pani coś innego.- dodał po chwili.
Yako - 10 Lipiec 2017, 13:29
Uśmiechnęła się do niego, opierając o bar, przez co niby przypadkiem prezentowała swoje kobiece walory. Widziała jak się jej przyglądał. Poruszała leniwie swoim ogonem, prezentując go dumnie.
- Tak jak większość klientów - powiedziała tajemniczo - wędrują po mieście, chcąc znaleźć jakieś miejsce, gdzie uciekną od problemów, odpoczną od innych osób - pokazał ręką na salę - utopią swe smutki w alkoholu lub objęciach jakiejś panienki - puściła mu oczko - a jak jest w pana przypadku? - zapytała jeszcze, chcąc jakoś zachęcić go do rozmowy. Ucieszyła się, że po prostu nie zamówił czegoś do picia i nie olał jej tak jak każdy dzisiejszego dnia i ostatnimi czasy. Mało kto się dawał skusić na to, żeby się trochę zabawić.
Zamyśliła się na moment i wyprostowała, chcąc rozejrzeć po sali - chętnie pana obsłużę, a widzę, ze nikt nie woła po dolewkę, więc nie będzie pan musiał już dłużej czekać - posłała mu zalotny uśmieszek i wysłuchała cierpliwie jego zamówienia. Zamyśliła się na moment, przystawiając palec wskazując do swojego policzka i spoglądając w sufit - mogę zaproponować kawę, herbatę - zaczęła wymieniać - ale polecałabym grzańca z imbirem. Rozgrzewa wręcz znakomicie, a klienci bardzo go sobie chwalą - spojrzała na Szklanego pytająco po czym zabrała się do realizacji zamówienia. Odwróciła się do niego tyłem i wesoło przestępowała z nogi na nogę, kręcąc swoimi bioderkami oraz poruszając puchatym ogonem. Co chwila zerkała na niego, jednak w końcu położyła przed nim parujące zamówienie.
- Smacznego - powiedziała po czym podniosła uszy - przepraszam na moment, zaraz wrócę - przeprosiła go uprzejmie i pobiegła do jednego ze stolików, do którego akurat podszedł jakiś nowy klient. Widać wiedział czego chce, bo po chwili wróciła do baru po alkohol i przyniosła go mężczyźnie, który wziął butelkę i nawet nie podziękował.
Wróciła do Szklanego kręcąc głową z niesmakiem - smakuje? - zapytała, a na jej twarz wrócił leniwy uśmieszek - poza tym proszę mi mówić po imieniu, mam na imię Luci - przedstawiła mu się i wyciągnęła do niego dłoń - poza trunkami i innymi napojami mogę też zaproponować coś ciepłego do jedzenia, albo jeśli pan woli po prostu dotrzymać miłego towarzystwa - mrugnęła do niego zalotnie, zabierając się za mycie kufli i polerowanie szkła. Cały czas stała jednak blisko klienta, mając nadzieję na dalszą rozmowę.
Goshenite - 12 Lipiec 2017, 22:29
-Doprawdy?- zapytał. Bywał wiele razy w wielu różnych miejscówkach, tak i w świecie ludzi jak i w krainie po drugiej stronie lustra. I pomimo istniejących różnic, znaczących różnic które dzieliły oba światy, większość przybywających w takie miejsca przybywała do nich z podobnych powodów. -Głupcy- stwierdził tylko, wzruszając ramionami. Zdecydowana większość łudziła się że gdy tylko ich usta dotkną przyjemnie chłodnej (lub też ciepłej) szklanki zawierającej jakiś wysokoprocentowy trunek, to problemy które jeszcze parę wcześniejszych chwil temu ich trapiły nagle jakimś magicznym sposobem znikną. I znikały, owszem. Na chwilę. Czasem krótszą, czasem dłuższą. Jednak zawsze wracały. Gdy kelnerka zapytała go o powód, zastanowił się.
-Chyba właśnie powód. Albo próba znalezienia go. Tak mi się wydaje.- odpowiedział po chwili, choć nie był co do tego aż tak pewny.
Nie uszło jego uwadze sposób w jaki poruszała się dziewczyna. Nie mógł odmówić jej wdzięku i atutów które z pewnością wywołały by zazdrość u innych kobiet. To że potrafiły wywołać przyspieszone bicie serca już wiedział. A najgorsze w tym wszystkim były te uszy.. I ogon..
-A pani dlaczego pracuje w tak ponurym miejscu jak to?- zapytał, wskazując delikatnym ruchem głowy na rozstawionych po kątach ponuraków. Nie było to typowy lokal dla kogoś takiego jak ona, choć w Krainie Luster wygląd był wyjątkowo mylącą cechą, i ktoś o wyglądzie dziecka mógł mieć więcej lat niż tuzin zwykłych ludzi.
-Niezmiernie mnie to cieszy.- odpowiedział z uprzejmym uśmiechem, słuchając sporego wachlarzu możliwości złożenia zamówienia. Wszystko brzmiało interesująco, ale nie przyszedł do baru pić herbatę, prawda? Kawa też odpadała, nie potrzebował jej pomocy by odgonić sen. Zdecydował się na grzaniec, nim jednak złożył zamówienie, dodał w myślach jeszcze coś do jedzenia i dopiero wtedy zwrócił się do dziewczyny.
-Poproszę poleconego grzańca w takim razie.- powiedział, póki co zostawiając jedzenie na potem. Chwilę potem otrzymał swoje zamówienie i podziękował skinieniem głowy za napój. Masywny kufel przyjemnie ogrzewał dłonie Shena. Obsługująca go kelnerka musiała chwilowo opuścić jego towarzystwo, wzywana zapewne przez jednego z klientów. Szklany w międzyczasie postanowił skosztować zamówionego grzańca. Ciepło, jeszcze chwilę temu odczuwalne tylko na rękach, teraz powoli spływało w głąb gardła, ogrzewając wnętrzności. Wszystko zamykało się delikatną nutą goryczki i smakiem korzennych przypraw. Gdy dziewczyna wróciła, Shen pochwalił propozycję.
-Zaprawdę, całkiem zacny trunek. Opłaciło się zaufać panience.- powiedział z uznaniem, by chwilę później poznać imię towarzyszącej mu istoty. Odpowiedział zgodnie z dobrym wychowaniem tym samym, chwytając wyciągniętą dłoń i muskając ją wargami.
-Miło poznać. Ja nazywam się Shen.- a następnie wrócił do swojego napoju. Słysząc propozycję, odpowiedział bez namysłu -Z chęcią coś zjem, aczkolwiek nieco później. Za to towarzystwo pięknej pani zawsze jest mile widziane.- nie spuszczając z niej wzroku.
Yako - 16 Lipiec 2017, 13:13
- Coś się stało, że szuka pan takowego powodu? - zapytała, przekręcając lekko głowę w bok, przez co jedno z jej uszu lekko przyklapło. Musiała wyglądać przez to uroczo.
Słysząc jego pytanie, zaśmiała się krótko i oparła łokcie o blat, dłonie umieszczając pod swoją brodą - może ja też przed czymś uciekam? - zapytała tajemniczo, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. Jej ogon bez przerwy się kołysał. Zupełnie jakby chciała wprawić swojego rozmówcę w jakiś trans. Ale może to tylko takie wrażenie? - poza tym jest tu dość spokojnie, mało kiedy są bójki no i można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o tym co się dzieje w Krainie i nie tylko - wyprostowała się i poprawiła swoją bluzeczkę - co prawda często siedzę tu sama, bo nasz szef, który jest też barmanem bardzo lubi zabawiać się z innymi kelnerkami, ale nie narzekam - wzruszyła ramionami i znów spojrzała na Szklanego.
Uśmiechała się cały czas miło. Przyglądała mężczyźnie jakby chciała zobaczyć coś więcej niż widać.
- Cieszę się, że smakuje - powiedziała miło i zajęła się polerowaniem szkła. Słysząc jak się przedstawia, odstawiła na moment kufel - miło mi Cię poznać - wyciągnęła do niego dłoń i jeśli tylko ją chwycił pobrała odrobinę energii i uśmiechnęła się zalotnie. Jednak nie mógł poczuć, że coś się zmieniło. Nigdy nie zdradzała się w ten sposób. Po prostu pobierała odrobinę przy każdym fizycznym kontakcie z kimkolwiek. Większe drenowanko następowało w łóżku i zawsze chętnie z niego korzystała.
Przytaknęła na wieść, że później coś zje - jak co to mów, to coś przyniosę - uśmiechnęła się i wróciła do polerowania szkła. Po chwili znów go przeprosiła by pójść do klienta. Ten nie był już taki milusi. Postanowił przy okazji złapać ją za pośladek, zaśmiał się przy tym obleśnie. Luci tylko zachichotała i szepnęła mu coś do ucha. Mężczyzna tylko ją wyśmiał. Lisica wzruszyła ramionami i odeszła od niego. Po chwili przyniosła mu zamówienie i wróciła za ladę jakby nigdy nic.
- Może powiesz czym się zajmujesz? - zagadała do Szklanego. Chciała podtrzymać rozmowę. Było to ciekawsze niż tylko stanie i doglądanie sali, gdy nic ciekawego się nie działo.
Goshenite - 20 Lipiec 2017, 00:00
No właśnie, dlaczego? Dopiero gdy przypadkowo stawiane kroki zaprowadziły szklanego do tego lokalu, dopiero wtedy zdał sobie sprawę że wszystkie dotychczasowe decyzje podejmowane przez niego podczas swojego marnego życia były bez znaczenia. Cokolwiek by nie zrobił inaczej, jakąkolwiek inną drogę podjąłby w przeszłości, wszystko to sprowadzało się do jednej wielkiej pustki. Wzruszył ramionami, patrząc na (uszy) Luci. -Owszem, wydarzyło, nawet całkiem sporo.- odpowiedział, robiąc po tym krótką przerwę, którą to spożytkował cichym westchnięciem. Nie był typem który zwierzał się ze swoich problemów pierwszej napotkanej osobie. I nawet fakt posiadania przez tą osobę pokaźnych rozmiarów pary uszu oraz puszystego ogona nie zdołałby go złamać. A przynajmniej nie tak szybko.. -Ale to raczej opowieść na inny wieczór.- powiedział, starając się w delikatny sposób sprowadzić rozmowę na bardziej neutralne dla niego tory.
-I udało się, czy wciąż panienka ucieka?- zapytał, choć wątpił by dostał odpowiedź jaśniejszą niż sam chwilę temu udzielił. Zresztą, Szklany mógł założyć się o następny kufel piwa że powtarzała tą samą historyjkę innym szukającym marnego pocieszenia klientom każdego dnia. Cóż, taka jej rola, zresztą jak każdego w tej dziwnej poplątanej rzeczywistości. Zapewne to spotkanie było ich pierwszym i ostatnim. Zapewne już nigdy się nie spotkają, a każde wkrótce zapomni że kiedykolwiek się znali.
-Faktycznie praca w barze potrafi dostarczać całkiem interesujących wiadomości.- przytaknął, gdyż w czasie niedawnej jeszcze wojny wiele razy zmuszony był zasięgać informacji z przeróżnych miejsc, tak bezpiecznych jak i tych mniej. Wprawdzie spora część z nich była mocno przesadzona, przekręcona lub w ogóle nieprawdziwa, przez co bardzo szybko nauczył się wyczuwać kłamstwo, zdarzało się jednak usłyszeć coś wartego tego całego zachodu. Słysząc wzmiankę o „nadgorliwym szefie” zmarszczył nieco brwi, ale postanowił nie drążyć tematu; zamiast tego pokiwał głową ze zrozumieniem. Jak to mówią, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, czy jakoś tak.
Zamiast tego postanowił porozkoszować się nieco zamówionym trunkiem, którego przyjemne ciepło z każdą kolejną chwilą coraz bardziej rozpływało się wewnątrz jego ciała. Po części działo się tak dzięki temperaturze napoju, po części zaś dzięki alkoholowi w nim zawartemu. Szklany nie miał aż tak słabej głowy, aczkolwiek wolał nie przesadzać z piciem. Doprowadzenie się do stanu w którym niemożliwa jest jakakolwiek kontrola nad własnymi poczynaniami to prosta droga do kłopotów. Tym bardziej w barze, gdzie potencjalnych problemów przybywa z każdym wychylonym kielichem.
Gdy ich dłonie złączyły się w geście powitania, Shen przez krótką chwilę poczuł coś dziwnego. Ciepło i delikatność bijące z ręki dziewczyny przypomniały mu o czymś o czym wolał zapomnieć. O czym próbował zapomnieć i o czym zapomnieć nie był w stanie. Pokiwał tylko głową w odpowiedzi na słowa do niego skierowane.
Gdy odeszła do innego klienta, obserwował ją z racji braku innego lepszego zajęcia. Miała w sobie coś czego nie potrafił określić. To coś przyciągało go, choć Szklany nie wiedział czy to dobrze czy nie. Wtem ujrzał sytuację z gościem który okazał się wychowany w rynsztoku. Shen zacisnął usta, starając się zapamiętać jego twarz. Gdyby zainterweniował teraz, w lokalu najprawdopodobniej rozpętałaby się wojna. Nie, wolał poczekać do następnego dnia i dorwać typa w momencie gdy w ogóle nie będzie się tego spodziewał. Zresztą, z jakiej racji miałby się tego spodziewać?
Po chwili Luci wróciła, a on skierował wzrok na jej osobę. Nie wspomniał o incydencie, choć każda bardziej ogarnięta istota powinna wyczytać co akurat myślał z jego twarzy. Zamiast tego po prostu odpowiedział na zadane pytanie.
-Jestem.. czyścicielem. Pozbywam się rzeczy które stały się zbędne. A przynajmniej tak było do niedawna.- przerwał, pociągając spory łyk nieco chłodniejszego już napoju. -Teraz jednak sporo się zmieniło. Choć raczej nie pozostanę bezrobotny.- stwierdził, rzucając aluzję do tkwiącej w wewnętrznej kieszeni harmonijki, po czym dodał jeszcze -Lubisz muzykę?- patrząc dziewczynie prosto w oczy.
Yako - 27 Lipiec 2017, 12:31
- No to skoro na inny wieczór to mogę liczyć, że jeszcze będziemy mieć okazję sobie porozmawiać? - zapytała z tajemniczym uśmieszkiem - wiesz, może i da się tu usłyszeć wiele ciekawych rzeczy, ale nie zawsze znajdzie się rozmówca, który by po prostu nie przyszedł się upić, wylać swoje żale, może zaliczyć jakąś kelnerkę i odejść - wzruszyła ramionami, jakby było to coś zupełnie normalnego.
Słysząc pytanie Szklanego, zamyśliła się na moment - po części uciekłam, a po części uciekam nadal - wzruszyła ramionami - uciekam od tłumów, których jest pełno w większości klubów. Ale niestety przed jakimiś napaleńcami nie ucieknę. Taki już mój osobisty urok - uśmiechnęła się do niego uroczo, poruszając swoją czarną jak noc kitą.
Przytaknęła mu, słysząc, ze w pracy faktycznie można się czegoś dowiedzieć. W prawie każdej pracy tak było o ile wiedziało się jak podejść do innych, żeby ci zdradzili Ci swoje tajemnice. Ona miała tę przewagę, że potrafiła do siebie przekonać prawie każdą istotę, nie mówiąc już o zaciąganiu do łóżka. Może mało chlubna umiejętność, ale w jej przypadku bardzo pomocna. W końcu jak najlepiej się pożywiać jak nie w trakcie zabawy?
Zauważyła marszczenie się jego brwi, gdy wspominała o właścicielu knajpy. Uśmiechnęła się w myślach. Oja, czyżby trafił mi się obrońca niewiast? Zaśmiała się w myślach. Pewnie był jeszcze młody. No...w stosunku do demona większość istot była młoda albo bardzo młoda.
Gdy wróciła od natarczywego klienta, o mało się nie roześmiała, widząc minę Shena - no już nie rób takiej miny, przyzwyczajona jestem do tego, co nie oznacza, że mi się to podoba - puściła mu oczko. Spojrzała na mężczyznę przy stoliku i przypomniała sobie, że chyba przyjechał jakimś wozem, który stoi teraz za rogiem.
- Powiedz mi mój drogi, nie miałbyś ochoty na mały zakładzik? - uśmiechnęła się do niego zalotnie i zbliżyła twarz do jego własnej - trochę rozrywki każdemu się przyda, a nikt z nas nie ma nic do stracenia - wyciągnęła do niego dłoń - to jak będzie? - zapytała tajemniczo, poruszając leniwie swoją kitą i przymykając delikatnie okolone gęstymi rzęsami powieki.
Z uwagą słuchała tego, czym się zajmował i w sumie nadal zajmuje jej rozmówca - czyścicielem? Jeśli to jest to o czym myślę to chyba na nudę nie możesz narzekać co? - zapytała mrucząc cicho. Widać zainteresowało ją to bardzo, bo aż oblizała się delikatnie. Lubiła ryzyko, już od dłuższego czasu, w szczególności, że nie miała za wiele do odkrywania, poza nowinkami technologicznymi w Świecie Ludzi. To ją już od dawna interesowało ale też szybko rozpracowywała jak działają urządzenia. Więc to też nie dawało jej radości na zbyt długi czas. A obcowanie z kimś kto wcale nie jest taki niegroźny jakby większość ludzi chciała, dodawało jej miłego dreszczyku i adrenalinki. Mrau.
Słysząc jego pytanie przekręciła głowę lekko zaskoczona - lubię muzykę, choć przyznam, że się na niej nie znam - podrapała się zakłopotana po tyle głowy - owszem mam słuch świetny, jak na lisa przystało, jednak umiem tylko słuchać i wyrażać swoją opinie, sama raczej niezbyt się do muzycznych spraw nadaję, no chyba, że do tańca - dodała w końcu i spojrzała rozmówcy w oczy - a czemu w ogóle pytasz?
Goshenite - 21 Wrzesień 2017, 21:17
-Jeśli jedzenie nie okaże się zatrute, kto wie.- odpowiedział równie wprost jak jego rozmówczyni. Zatrute.. wolne żarty. Żałosnym byłoby umrzeć od czegoś takiego jak jedzenie, mając za sobą doświadczenia wojny i wszystkich tych okropieństw którymi życie go uraczyło. Nie, los z pewnością szykował mu coś znacznie gorszego. Co do tego był pewien. -Fakt, zdecydowana większość typów odwiedzających takie miejsca to zwykłe śmiecie niewarte przedziału tlenu który im przypadł.- odezwał się złośliwym tonem szklany. Dobrze znał takich jak oni; ich krew wyglądała okropnie, jak gdyby idealnie odwzorowywała cechy właściciela. Specjalnie dla nich musiał zabierać ze sobą szmatkę do czyszczenia broni. Szkoda mu było każdej sekundy kontaktu tej okropnej krwi z jego bronią.
Uciekła, ale jednak nie do końca.. cóż, jeśli tak to raczej słabo jej to wychodziło. Prawdopodobnie za tymi słowami kryło się coś więcej, coś czego nie potrafił uchwycić. Wiedział jednak że każda istota, nawet ta najbardziej towarzyska ma swoje własne tajemnice w których lepiej nie grzebać na siłę bez rękawiczek. Można się bowiem nieźle ubrudzić. Zamiast tego po prostu pokiwał głową na znak że rozumie, dorzucając jeszcze parę słów. -Nie tak łatwo uciec od sedna naszych kłopotów.- powiedział szklany, upijając nieco napoju z trzymanego w ręce kubka. Uciekać można, choć i tak zawsze kłopoty prędzej czy później nas dogonią. Taka już ich istota.
Na wzmiankę o jego reakcji Shen tylko wzruszył ramionami. -Mógłbym powiedzieć to samo.- rzucił, dodając -Ale raczej nie mieszam się w sprawy innych istot. Co nie oznacza że mi się to podoba.- kończąc wypowiedź słowami swej towarzyszki.
-Zakład? Z tego typu rozrywek preferuję raczej karty, ale co mi szkodzi.- rzucił szklany. Widział tą ruszającą się szczotkę puchowego futra. Wiedział też że to pułapka, taka z rodzaju tych opisanych znakami „UWAGA, PUŁAPKA”. Ale szczerze mówiąc, było mu to póki co obojętne. Tym bardziej jeśli mógł pomacać puszystości. -To o co się zakładamy?- zapytał, zastanawiając się co też mogło wpaść jej do głowy.
-Zawód jak zawód.- powiedział bez emocji. Gdyby tylko o nudę chodziło. Niestety problem był większy i bardziej skomplikowany. Odstawił kubek na stolik i zasępił się nieco. Z zewnątrz mogło to wyglądać fajnie. I prosto. W końcu co za problem kogoś zlikwidować. I rzeczywiście na początku tak to wyglądało. Problemy zaczęły się później, gdy w końcu zaczął szukać w tym wszystkim jakiegoś sensu. Gorzej że póki co go nie znalazł. -Nic ciekawego w tym nie ma.- powiedział po prostu. Mimo wszystko nie znał jej aż tak dobrze. Różne dziwne sytuacje wynikały gdy wychodziła na jaw jego krwawa profesja.
Gdy rozmowa zeszła na temat muzyki, Shen rozchmurzył się nieco. Wprawdzie grać nie zamierzał (aż tak pijany jeszcze nie był), to z chęcią posłuchałby kogoś innego. Niestety szansa przepadła gdy okazało się że Luci grać nie potrafi. Cóż, miała uszka i puszysty ogon, więc w jakiś sposób zostało to jej wybaczone. -Bez powodu. Po prostu tak jak i Ty, lubię posłuchać wprawnego grajka.- odpowiedział wymijająco.
Yako - 5 Październik 2017, 18:37
Spojrzała na niego z rozbawioną miną - zatrute? - prychnęła - nie dałabym nikomu zatrutego jedzenia, byłoby to po prostu nie na miejscu. No...może w ramach psikusa bym coś dodała ale nic groźnego - wzruszyła ramionami - ale zabijanie w taki sposób w ogóle nie jest dla mnie. To jest po prostu nudne - machnęła bladą dłonią, pokazując, że naprawdę ją to nie obchodzi. Akurat tutaj nie kłamała. Wolała to robić własnoręcznie, za pomocą swoich mocy, łap, kłów lub ukochanej Naginaty, zamiast używać jakiś tanich sztuczek. Owszem, czasem było to przydatne, w szczególności, gdy trzeba zabić kogoś na odległość, nie można się do kogoś całkiem zbliżyć lub trzeba to zrobić publicznie bez zwracania na siebie zbytniej uwagi. No to wtedy mooże, ale raczej nie brała się za taką robotę.
Uśmiechnęła się drapieżnie, pokazując swoje demoniczne uzębienie. Nachyliła się do ucha swojego rozmówcy - ale takich potem mało kto szuka, prawda? - wyszeptała mu nęcącym głosem. Może i go wystraszy, ale trudno. Choć szczerze miała nadzieję, że spędzi z tym Szklanym mężczyzną trochę więcej czasu. Kto wie, może wyjdą potem razem i się gdzieś przejdą? A może go gdzieś zaprosi? Kto wie.
- Niektórzy mówią, że im się to udało, jednak chyba oboje wiedzą jak bardzo się mylą, prawda? - przekręciła głowę i puściła mu oczko, uśmiechając się delikatnie. Podobała jej się ta rozmowa. Była tak bardzo inna od tych, które przeprowadzała zazwyczaj. Z pijanymi klientami, którzy wylewali swoje żale i podrywali ją. Co prawda wtedy też nie okazywała znudzenia, bo zawsze coś im się wymskło o jedno czy dwa słówka za dużo, a Yako uwielbia świeżutkie informacje.
Zaśmiała się dźwięcznie, gdy Shen użył dokładnie tych samych słów co ona - no niestety w życiu nie zawsze można robić to co się nam podoba - powiedział i zajęła się polerowaniem szkła, cały czas jednak zerkając to na salę to na swojego rozmówcę.
Uśmiechnęła się drapieżnie - jeśli wygram, zaprosisz mnie dziś gdy skończę pracę gdzieś na jakąś kawą, obojętnie czy do innej knajpy czy do siebie - powiedziała spoglądając mu w oczy - jeśli Ty wygrasz...to sam zdecyduj jaką chcesz nagrodę - zaśmiała się nie mając pomysłu co może takiemu zaoferować. Jeśli chce ją zaciągnąć do łóżka by miziać jej ogonek, proszę bardzo, jak chce coś innego to niech o tym powie.
-Zakładamy się o to jak szybko ten miły pan, który mnie przed chwilą zaczepiał wyjdzie stąd - powiedziała w końcu o co się zakładają - to ile proponujesz? - zapytała uśmiechając się uroczo.
Zaśmiała się słysząc, ze zawód jak zawód. Tak bardzo nie lubił o tym gadać? W porządku nie będzie naciskać. Nie była z tego typu istot, które naciskają na siłę i potem zrażają do siebie wszystkich w okół. Zawsze wszystkich przyciągała. Z jednej strony bardzo to demona denerwowało ale z drugiej jest to cholernie przydatne, w szczególności, gdy chcesz się czegoś ciekawego dowiedzieć, nawet dla samego zabicia nudy, której Yako przecież nie lubi.
Słysząc jego odpowiedź pokręciła głową - jeśli chodzi o muzykę to ja jedynie tańczę - powiedziała spokojnie - mimo iż jak widać jestem Dachowcem to jednak coś chyba nie wyszło gdy się urodziłam i nie mam do niczego talentu. A może po prostu nie znalazłam odpowiedniego nauczyciela? Kto by to tam wiedział - wzruszyła ramionami i sunęła po blacie piwo do nowego klienta, który skinął na nią ręką, prosząc właśnie o ten trunek. Siedział on jednak na tyle daleko, ze nie mógł słyszeć ich rozmowy, poza tym i tak wyglądało na to że przyszedł po prostu się upić a nie myszkować w jakimś barze.
Goshenite - 27 Grudzień 2017, 01:59
-Zabijanie jak zabijanie. Większość i tak nie zasługuje na wybór sposobu w jaki przyjdzie im odejść z tego świata- powiedział Szklany. Kiedyś lubił zabijać. Choć to nie do końca prawda. Lubił patrzeć jak istoty którym odbierał życie wykrwawiają się na śmierć. Jak szkarłatna esencja ich niewiele wartego życia ucieka z każdą sekundą z ich ciał, barwiąc głęboką czerwienią ostrze które zakończyło ich żywot. Ten widok zawsze go fascynował. Ciekawe jaki odcień szkarłatu przybrałaby krew stojącej przed nim istoty. Zastanowił się, w międzyczasie uświadamiając sobie jedną rzecz. „Ale zabijanie w taki sposób w ogóle nie jest dla mnie. To jest po prostu nudne” słowa wciąż pobrzmiewały echem w jego umyśle. Praca jako kelnerka, szczególnie w takich dziurach jak ta nie jest szczególnie bezpieczna. Shen był niemal pewien że ta mała intrygująca futrzanka ma w zanadrzu parę sztuczek. Świadomość tego, że zadawanie śmierci nie było jej obce, wywołała mały dreszczyk adrenaliny który przebiegł Szklanemu po kręgosłupie. Odłożył prawie że pusty kubek na kontuar, dzięki czemu obie ręce miał teraz wolne. Niby nic nie powinno się stać, ale zawsze czuł się pewniej mając wolny dostęp do przytroczonej do boku broni. Lśniąca stal dawała namiastkę ukojenia, podobnie jak widok rozlewanego szkarłatu. –I dobrze, mniej problemów na głowie- stwierdził, czując na skórze delikatny oddech rozmówczyni. Im dłużej z nią przebywał, tym bardziej interesowała go jej osoba. Była w tym pewna doza niepewności i ekscytacji, których starał się jednak nie pokazywać. Lepiej się zbyt szybko nie zdradzać.
-Wszyscy i tak oszukują samych siebie. Nikt nigdy jeszcze nie uciekł od istoty swojego istnienia- stwierdził, a głos jego na moment nabrał wyjątkowo posępnej barwy. Na moment, krótki moment, cały posępny nastrój, który tego wieczora przyprowadził go w to ponure miejsce znów dał o sobie znać. W umyśle pojawiły się obrazy minionych wydarzeń. Zamknął oczy, koncentrując się na oddaleniu nieprzyjemnych widoków. Trwało to krótką chwilę, która wydawać się mogła wiecznością. Spojrzał na Luci, która zdążyła w międzyczasie wyjaśnić mu zasady zakładu. A więc o to chodzi. Przyglądał się jej z uwagą, na moment zatrzymując wzrok na wpatrujących się w niego oczach. Na swoje własne nieszczęście nie potrafił niczego z nich wyczytać. Cóż, nie był największym fanem niespodzianek, tym bardziej jeśli te niespodzianki miały zamiar pozbawić go czegoś więcej niż tylko spokoju.
-Dobrze, jeśli wygrasz, zabiorę Cię w jakieś mniej ponure miejsce- zgodził się, po czym dodał –a nad swoją nagrodą jeszcze się zastanowię.-
A to nie było wbrew pozorom takie łatwe. Opcji było wiele. Mógł zażądać wyłączności na mizianie puszystych części ciała dziewczyny. Mógł miziać na zmianę ogon i uszka. A potem uszka i ogon. A potem ogon i uszka jednocześnie. Ewentualnie mógłby przywiązać ją do łóżka. A potem miziać. Od jego decyzji zależało bardzo wiele, toteż nie miał najmniejszego zamiaru podejmować pochopnej decyzji. –Cztery minuty- rzucił. Jeśli o niego chodzi, to wystarczyłoby mu dziesięć sekund, i gościa by nie było. Albo jego, albo jego ręki. Lub nogi, bez różnicy.
Widział jej uśmiech. Wyraźnie czerpała radość z rozmowy z Goshem. Cóż, różne są gusta. Wolałby już chyba tłuc głową w ścianę, niż rozmawiać z samym sobą.
-Umiesz tańczyć? Ciekawe- stwierdził. Nagle w jego głowie zaczął kiełkować pomysł. A co gdyby kazać jej tańczyć? Nie pamiętał kiedy ostatnio widział tańczącego Dachowca, który w dodatku posiadałby tak pokaźne zapasy puszystości. Wprawione w ruch mogłyby wyglądać niesamowicie. A potem, po wszystkim po prostu by je miział. To jest plan. Na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech. Niech no tylko wygra.
Yako - 7 Luty 2018, 13:46
Uśmiechnęła się do niego łagodnie - a czy ja mówię, ze ktoś ma wybór? - zapytała, poruszając swoją czarną jak noc kitą - mówię tylko, że dla mnie jest to nudne - wzruszyła ramionami. No bo co miała powiedzieć? Że pyta swoje ofiary w jaki sposób chcą umrzeć? Zabijanie przez jej moc wyglądało podobnie, jednak to robiła sama, a nie posługiwała się czymś innym. Bo co to za przyjemność patrzeć jak ktoś coś je bądź pije i nagle zaczyna się rzucać, dusić, aż w końcu umiera, często w męczarniach? O wiele przyjemniej jest czuć jak ulatuje z niego powoli życie, jak orientuje się, że jego koniec jest bliski. Albo obserwować jak się ktoś wykrwawia, czuć zapach i często smak jego krwi. Mieć świadomość, że to Twoja broń zadała to ostateczne uderzenie. Aż przeszły ją przyjemne dreszcze po plecach, a ogon i uszy lekko się napuszyły.
Prychnęła rozbawiona - no w sumie masz rację - powiedziała i odeszła na moment by obsłużyć kolejnego klienta przy barze. Jak to miło, że niektórzy myślą i nie proszą jej do stolika tylko sami przychodzą po wybrane alkohole, dzięki temu mogła sobie nadal pogadać z tym jegomościem, który postanowił podtrzymywać dalej rozmowę - choć niektórzy by się kłócili, czy śmierć nie jest ucieczką - wzruszyła ramionami - w końcu mało to jest takich, którzy popełniając samobójstwa, by uciec od swoich problemów? - zapytała, spoglądając mu w oczy. W jej nie mógł wyczytać nic.
- Właśnie - klasnęła cicho w dłonie - większość istot, gdy ubiera, po pewnym czasie zamienia się w ładny nawóz dla roślinek- spojrzała na Shena z zainteresowaniem - a co się dzieje ze Szklanymi? - nie chciała tego sprawdzać, nie nudziło jej się na tyle, by oglądać rozkład zwłok. No i tez to co mówiła nie do końca było prawdą. W końcu gdy ona się pożywiała to energia, którą zjadła zamieniała się w jeszcze lepszy nawóz dla otaczających ją roślin. Nie bez powodu to jej ogrody pozwalały rosnąć nawet roślinom, które nie miały prawa w danym miejscu istnieć.
Uśmiechnęła się zadziornie, gdy zgodził się na jej mały zakładzik. W końcu co jest złego w małej zabawie? Zamrugała zaskoczona. No tak długiego czasu się nie spodziewała, ale cóż. Jego wybór - to ja powiem.... - zamyśliła się i skupiła na wozie pijaka, który stał niedaleko baru - piętnaście sekund - uśmiechnęła się do niego drapieżnie i zmrużyła oczy. Odliczała cicho, nie odrywając od niego wzroku. W międzyczasie mogli usłyszeć paniczne rżenie koni, które zaraz przebiegły pod oknami, a facet po wyznaczonym czasie zerwał się i poleciał do drzwi, by ratować chociaż swoje zwierzęta, bo wóz płonął sobie wesoło.
Kobieta zaśmiała się - no cóż...troszkę szybciej uciekł, niż przewidziałeś - pokazała mu język.
- Owszem, tańczę - powiedziała i zaśmiała się widząc jego uśmieszek - aż jestem ciekawa co Ci się rodzi pod tą białą czupryną - powiedziała rozbawiona i podniosła ogon wysoko do góry, falując nim na boki. Ciekawe czy mężczyzna zorientuje się, ze oszukiwała, choć w tym wypadku była gotowa nawet odpuścić i zaproponować remis. Chciała się stąd wyrwać, a że przy okazji będzie musiała go jakoś zadowolić czy nagrodzić? Co to dla niej za problem?
Goshenite - 2 Wrzesień 2018, 15:38
-Niektórzy mają- stwierdził tylko. Możliwość wybrania rodzaju śmierci, a jeszcze lepiej czasu w którym ma się dokonać żywota jest chyba jednym z najlepszych prezentów jakie można w życiu dostać. Czasem śmierć była wybawieniem. Shen miał nadzieję że kiedy przyjdzie odpowiedni moment, kiedy Śmierć przyjdzie odebrać dług, to odejdzie stąd na własnych warunkach. Cóż, kiedyś to nastąpi. Może szybciej, może nie.
-Masz jakiś powód by pozbawiać innych życia?- zapytał, przyglądając się jej twarzy. Nie żeby planował ją powstrzymywać czy coś. Kto jak kto, ale on nie bardzo miał do tego prawo. Nie, po prostu interesowały go pobudki futrzanej istoty stojącej przed nim. Emocje, potrzeba, czy może jeszcze coś innego? Każdy kryje w sobie różne tajemnice. A jaka jest jej?
Gdy odeszła na chwilę, z ciekawości próbował wyobrazić sobie jej czarne puszyste futro skąpane w szkarłatnoczerwonej krwi. Nim zdał sobie z tego sprawę, minęła dłuższa chwila. Przetarł oczy, oddychając głęboko. -Przepraszam, zamyśliłem się- powiedział. Alkohol, ostatnie przeżycia, do tego połączone z kusząco puszystym futrem to doprawdy zabójcza mieszanka. Gdy poczuł że odzyskuje kontrolę nad własnymi myślami, na powrót spojrzał na Luci.
-Śmierć to żadna ucieczka- powiedział. Choć każdy wierzył w co chciał, nie wspominając o innych rasach, to Shenowi daleko było do oddawania czci jakiemuś wyimaginowanemu bytowi co to wie i widzi wszystko. Wierzył za to, że odejście Istoty to tylko chwilowy stan, jak przekroczenie bramy strzegącej nas od innej, niewidocznej części ogrodu. Zaskoczony pytaniem, przez krótką chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć. -Wszystko co krwawi i umiera zamienia się w, jak to powiedziałaś, nawóz dla roślinek.- stwierdził po prostu, wzruszając przy tym ramionami. Arystokracja czy nie, złodziej czy nie, każdy krwawi tak samo i umiera w taki sam sposób. Śmierci nie obchodzi kim byłeś. Każdy jest przed nią równy. To jedyna sprawiedliwa rzecz na tym parszywym świecie.
-Stoi- rzucił. Oczywiście przez myśl mu nie przeszło, jak bardzo tragiczny i fatalny w skutkach hazard staje się w jego rękach. Biedny Szklany miał w zakładach tak ogromnego pecha, że gdyby to zsumować, to mógłby tym pechem obdarować małe miasteczko. Dlatego też, gdy odliczone piętnaście sekund później owy mało uprzejmy gość wyleciał jak rażony piorunem z lokalu. Zdegustowany Shen patrzył na to wszystko milczącym wzrokiem, w duchu życząc ofierze szybkiej i bardzo bolesnej śmierci. Odwrócił się bez słowa, patrząc na zadowoloną z siebie Luci. Brakowało jeszcze machania tym puszystym ogonem. Westchnął. -Jak widać przegrałem.- powiedział po prostu. Pozostawała teraz kwestia zakładu. Jako że przegrał, musiał spełnić jej życzenie. Skarcił swoją głupotę w duchu. Nigdy więcej zakładów. -Co zatem proponujesz?- zapytał. Gdy jeszcze wspomniała o tańcu, Shen zwymyślał się za wpadnięcie w tak prostą pułapkę. -Cokolwiek to było, zniknęło wraz z tym gościem- rzucił tylko, wzruszając kolejny raz ramionami. Nie był pewny co mogło się jeszcze tego wieczora wydarzyć.
Yako - 3 Wrzesień 2018, 16:33
Wzruszyła ramionami, uśmiechając się tajemniczo - czasem z nudów, czasem bo tak trzeba, czasem bo ktoś mnie zdenerwuje. Mogę mieć wiele powodów do tego, żeby kogoś zabić - powiedziała, patrząc mu prosto w oczy - choć powiem Ci, że duża część moich ofiar była chyba przed śmiercią zadowolona - oblizała delikatnie usta i wyszczerzyła białe ząbki w uśmiechu.
- Nic nie szkodzi - posłała mu uroczy uśmiech. Spoglądała co chwila na salę, żeby sprawdzać, czy ktoś czegoś od niej nie chce. Na szczęście na razie miała spokój. Gdzie do cholery jest kierownik i ta druga kelnerka? Zawsze były przynajmniej dwie osoby, jedna na salę, druga na bar, a tak to Luci musiała być tutaj sama. To ją naprawdę irytowało. Całe szczęście, że pojawił się ten Szklany, bo po prostu chyba albo by rozniosła tutaj te budę z nudów, albo ktoś straciłby życie, przez swoje pijaństwo i własną głupotę.
Wzruszyła ramionami - czemu nie? O ile nie wstaniesz jako Strach to przecież nic Cię już nie obchodzi, a Twoje problemy albo znikają albo ktoś inny jest nimi obarczony - powiedziała, spoglądając na swoje ostre, zadbane paznokcie - gorzej jak tego nie planujesz ale cóż. Takie już los płata psikusy - puściła oczko do Shena. Zastanawiała się jak daleko może go pociągnąć, zanim ten straci cierpliwość lub sobie pójdzie. Miała nadzieję, że umiał się chociaż trochę zabawić.
Opuściła lekko swoje uszy - nie miałam nigdy do czynienia z innymi Szklanymi, to z ciekawości uznałam, ze zapytam, skoro i tak zeszliśmy na takie tematy - przyznała przepraszającym tonem. Jakiś był sztywny...nawet jak na Szklankę. Hehe...dobre...
Machnęła czarnym jak noc ogonem - przecież mówiłam. Zaprosisz mnie po pracy na jakąś dobrą kawę, do mniej obskurnego lokalu - puściła mu oczko i poszła posprzątać po kliencie, bo na pewno już tutaj nie wróci. Sprzątnęła też ze stolika obok i przyjęła zapłatę, by pożegnać pozostałe osoby. Wróciła, schowała portfel niemiłego gościa pokazując Szklanemu by był cichutko i zaczęła myć brudne naczynia - a po kawce to zobaczymy, może i Ty dostaniesz swoją nagrodę? - spojrzała na niego przez ramię psotnie.
Wywróciła oczami - no nie mów, że się nie podzielisz myślami. To aż taki sekret? A może boisz się, że uciekną stąd z piskiem? - wytarła swoje łapki i zbliżyła się bardziej do twarzy swojego rozmówcy.
|
|
|