Retrospekcje - Spotkanie z Cieniem
Anonymous - 15 Wrzesień 2017, 19:01 Temat postu: Spotkanie z Cieniem Luna, uprzednio zaopatrzywszy się w swój ekwipunek, który zapakowała do obszernej torby na ramię w różane wzory, wyruszyła nieco dalej od zgiełku miasta - ku Herbacianym Łąkom. Szukała przyjemnego, spokojnego miejsca, w którym mogłaby zatopić się w jednej ze swych ulubionych czynności - szyciu. Miała akurat do zrealizowania jedno małe zamówienie, a jako że w swoim ciasnym mieszkanku nie była w stanie się skupić, zdecydowała udać się gdzieś indziej.
Padło na wiśniowy sad. Nie dało się ukryć, iż darzyła to miejsce swoistą sympatią. Nie tylko było tu spokojnie, ale również nieprawdopodobnie wygodnie, przez co choć na moment mogła się wyciszyć i w pełni zrelaksować. Zagłębiła się nieco w sadzie, by wreszcie przysiąść na trawie pod jednym z wiśniowych drzew. Miękka trawa ugięła się pod ciężarem jej ciała. Sięgnęła do torby, by z najmniejszej kieszonki wyjąć białą wstążkę, po czym dłońmi zgarnęła swoje rozwiane dotąd intensywnie różowe włosy i związała w kitkę. Następnie wyjęła wszystko, co niezbędne, by wziąć się do pracy - kasetkę po brzegi wypełnioną igłami oraz szpulkami nici. Całkiem trafnym byłoby stwierdzenie, iż w swoim zapasie posiadała całą gamę barwną, każdy z kolorów po kilka różnych odcieni. Na samym końcu wyjęła materiały. Częściowo były już starannie pozszywane. Widać było, że było to dzieło osoby wprawionej. Póki co były to tylko powykrawane kawałki, niezłączone ze sobą i niewypełnione. W efekcie końcowym jednak miała to być maskotka. A konkretnie - pluszowy kociak. Luna domyślała się, że zamówienie to składane było z myślą o jakiejś małej osóbce. Jakież to urocze. Zawsze zastanawiało ją, jak to jest być dzieckiem. Być tak beztroskim i niewinnym...
Ira - 16 Wrzesień 2017, 15:41
Ira była w okolicy Herbacianych Łąk już drugi dzień, nie jest to jednak dość czasu by poznać dobrze okolicę i jej niezwykłości.
Teraz wyszła na jakąś polanę wśród drzew. Trawa wydała jej się pojejrzanie równa i miękka. Nie sądziła by nawet dobry ogrodnik byłby w stanie coś takiego osiągnąć.
Zauważyła, że ktoś już tu siedzi. Chciała podejść i się przywitać, ale zauważyła, że osoba jest zajęta i wygląda na raczej skupioną.
Chuda kilkunastolatka w poszarpanej, fioletowej sukience usiadła więc na trawie pod drzewem i zaczęła się przyglądać drobnej (nie żeby ona powalała sylwetką) osóbce o wściekle różowych włosach.
Odgarnęła z oczy niesforne i lekko splątane włosy po czym poprawiła się na trawie.
Stwierdziła, że obserwuje szycie, krawiectwo czy jak to tam nazwać powinna.
Nie znała się na tym, ale wyglądało to jej niewprawnemu oku na bardzo wprawne wykonywanie czynności.
Niemal hipnotyzujące.
Anonymous - 1 Październik 2017, 13:14
Była głęboko pogrążona w swej pracy. Jej dłoń poruszała się szybko, przeszywając sprawnie materiał trzymany drugą. Była niemal jak maszyna do szycia, dokładna, lecz jednocześnie nie zatrzymywała się. Oczywiście, poza momentami, w których kończyła jej się nić. Choć nigdy nie powiedziano jej tego wprost, od pierwszej styczności z krawiectwem wiedziała, że czuje się w tym doskonale i musiała zostać stworzona właśnie z zakodowaną tą zdolnością.
Przez skupienie nie zwróciła uwagi na obecność srebrnowłosej dziewczyny. Dopiero kiedy sięgała po nić, zerknęła przelotnie wyżej. Zupełnie, jakby wyczuła na sobie czyjś wzrok. Wtedy także ujrzała sylwetkę znajdującą się pod jednym z drzew. Zawiesiła na niej swoje lekko zaskoczone spojrzenie. Dziewczyna, w istocie, wyraźnie jej się przyglądała. Luna poprawiła kosmyk opadający jej na twarz, którego nie ujęła w momencie spinania włosów.
- Witaj. - zdecydowała się zagadać. - Jak długo już tu jesteś? Przyznam, że Cię nie zauważyłam... - przywiodła na twarz delikatny uśmiech, choć wciąż była czujna. Nie znała jej, a z autopsji wiedziała, że nie należy ufać każdej napotkanej osobie. Nawet, jeżeli nie wygląda na taką, co mogłaby wyrządzić jej krzywdę.
Ira - 2 Październik 2017, 18:03
- Ja? Oczywiście, że ja. Głupie pytanie. Trochę już tu siedzę, bo nie chciałam przeszkadzać. - skończywszy to mówić się przeciągnęła jak kotka. Nie ruszając się z miejsca zaczęła znowu mówić.
- Nauczyłam się, że czasem lepiej chwilę poczekać. Nooo i był to całkiem miły pokaz. Jeśli już tego nie robisz to sądzę, że spokojnie byś wyżyć z tego mogła. I uprzedzając wszelakie wątpliwości - może i jestem młoda, ale widziałam więcej niż wielu co dupy z domu w zasadzie nie rusza, a jakoś jeszcze żyję.
Przewróciła się na plecy patrząc teraz ni to na niebo ni to na korony drzew.
- Szkoda, że sama nie umiem. Ciuchy się zużywają. Szczególnie kiedy nie ma się ich wiele i co tu dużo gadać muszą znieść wiele. I tak lepiej niż w domu. - mówiąc to mimowolnie lekko się skrzywiła - Właśnie! Gdzie moje maniery? Ira jestem. Etatowy włóczęga i kobieta pracująca - żadnej pracy się nie boję, a nie ma nic za darmo. Czy ty też masz jakieś imię lub pseudynim?
Po swym ostatnim pytaniu zamarła w oczekiwaniu wykręcając głowę pod dziwnym kątem by mieć nieznajomą (jeszcze) osóbkę w polu widzenia.
Anonymous - 5 Październik 2017, 19:37
Luna patrzyła na nią w lekkiej konsternacji, gdy ta rozpoczęła swój monolog. Słysząc komentarz na temat jej zdolności, uśmiechnęła się delikatnie. Skinęła jedynie głową, nie przerywając jej. Odłożyła swoją pracę obok, po czym otrzepała sukienkę ze skrawków nici i materiału, by prędko powrócić spojrzeniem na szarowłosą. Jej uśmiech poszerzył się nieco, jakby w lekkim rozbawieniu. Niezwykle rozgadana osoba z tej dziewczyny.
- Naturalnie. Moje imię to Luna. Miło mi Cię poznać, Iro. - odparła. Dziewczyna wyglądała na całkiem przyjazną osobę, jednak Luna wciąż nie potrafiłaby podejść w jej kierunku.
- Cieszę się, że podoba Ci się to, co robię. Szyję odkąd pamiętam. Zazwyczaj robię to dla przyjemności, ale zdarza mi się przyjmować zlecenia. Jednak nie znam uczucia głodu czy pragnienia, a ubrania szyję sobie sama, więc w zasadzie wyżyć mogę z pieniędzmi czy bez. - wyjaśniła, a jako że była to dla niej najoczywistsza rzecz, nie przeszło jej przez myśl, iż Ira mogła nie zauważyć, że jest marionetką. W tej krainie łatwo było o pomyłkę. Nie to, co w świecie ludzi, gdzie z reguły każdy jest człowiekiem. Jeśli chodzi o Lunę, to nawet nie zastanawiała się, kim mogłaby być Ira.
- To, co teraz szyję, będzie maskotką. Konkretniej - pręgowanym kotkiem. Urocze, prawda? Szycie pluszaków jest jednym z zabawniejszych zajęć. - roześmiała się lekko. Przekrzywiła głowę w krótkim zamyśleniu. Czyż nie mówiła zbyt wiele o sobie?
- Hm. A co Ty lubisz robić, Iro? - zapytała z zaciekawieniem. Chyba każdy miał jakieś zajęcie, któremu poświęcał się w wolnej chwili. Dla Luny było to krawiectwo, lecz wiedziała jednocześnie, że Ira nie podziela tego zainteresowania. Wspomniała wszakże o swoim braku zdolności.
Ira - 18 Październik 2017, 20:12
Czy ona znowu nie zaczęła z zbyt grubej rury? Zbyt poufale czy jak to inni nazywali? Ewidentnie lekko zmieszała swoją rozmówczynię. Nic nowego swoją drogą - zdarza się jej to zrobić częściej niż nie zdarza.
- Miło, że miło. - ah ta elokwencja... - Wygodne musi być jak się w ogóle nie czuje głodu i pragnienia. Ja jem rzadziej niż większość, ale jednak wciąż coś muszę. - to mówiąc cicho westchnęła. "Jedzenie" odmieniło jej życie więc chyba nie powinna narzekać z tego powodu. - Pieniądze zaś są tym czego nigdy nie mam w nadmiarze. O ile w ogóle. - pokręciła z rezygnacją głową. Posiadanie pieniędzy - szczególnie dużych musi być wygodne, ale jakoś sobie radziła dotąd, czyż nie?
- Maskotkę? - spytała niepewnie. - Powinnam pewnie kojarzyć co to jest, ale nie mam pojęcia. Wygląda zbyt niegroźnie by miało szczury płoszyć, a do czego podobizna kota może służyć jeszcze to nie wiem.
To mówiąc ciężko westchnęła. Była niemal pewna, że to codzienna pospolita wiedza, która jakoś ją ominęła. Teraz jaka będzie reakcja. Szok? Śmiech? Niedowierzanie? Litość?
- Zaś lubię wędrować i poznawać świat i jego mieszkańców. Lub jak to kiedyś określił pewien stary pajac: "Włóczyć się i nagabywać pragnących spokoju obywateli, ciężko pracujących na swoje utrzymanie" - ostatnią część powiedziała z niezwykle przesadną gestykulacją, mimiką i beznadziejną imitacją głosu owego jegomościa.
Przepraszam, że tak późno, ale życie potrafi zajechać.
|
|
|