Retrospekcje - Paro i Eliot
Parvatti - 1 Luty 2018, 21:02 Temat postu: Paro i Eliot Gorączka sobotniej nocy, albo niedzielnej, właściwie to jest 23 minuty po północy według czasu lokalnego. Tak więc można rzec, że już jest niedziela. Jedyny cel osób snujących się po mieście to dotarcie do baru, innego lokalu gdzie podaje się napoje wysokoprocentowe, bądź też spóźnieni na domówkę czy też inną kulturalną popijawę jednak wpierw ci młodzi w większości ludzie poszukują otwartego sklepu monopolowego by zakupić butelkę wódki owocowej i po drodze ją wypić by dogonić w stanie upojenia alkoholowego swych rówieśników. Przedostatnią grupą zabłąkanych w tę noc wędrowców są wszystkie hostessy bądź maskotki klubów nocnych i większych dyskotek przechadzające się w dziwnych strojach, bądź też równie dziwne grupy na panieńskie i kawalerskie wieczory. Ostatnimi nocnymi markami są ci, którzy swą przygodę zaczęli zbyt wcześnie i muszą już udać się na spoczynek do domów prowadzeni przez swych towarzyszy zabawy.
Do tej ostatniej grupy miała nadzieję dzisiaj należeć Paro. Niestety lub stety jej nikt nie będzie prowadził do domu, z tego powodu, że takiego w tym świecie nie miała obecnie. Tak więc liczyła na uprzejmość taksówkarzy bądź innych nieznajomych jej ludzi, którzy w przypływie dobrego serca zechcieli by ją odprowadzić do jakiegoś taniego hotelu.
Krocząc przez miasto ze słuchawkami na uszach nuciła sobie pod nosem tekst piosenki. Tak właśnie jej nogi zaprowadziły ją do lokalu "Na gorąco". Wchodząc rozejrzała się po pomieszczeniu, lubiła ten lokal, chociaż nie pamięta kiedy go otworzyli, ani kto w nim pracuje. Zawsze była w nim zajęta, albo rozmową albo interesami. Jedyne co pamiętała, to szefowa lokalu, którą grzech by było nie zobaczyć we własnym łóżku.
Przekraczając próg lokalu kobieta była ubrana w ciemny płaszcz do 1/3 ud, biały szal idealnie kąponujący się z rozpuszczonymi włosami, pod tym miała obcisłą czarną sukienkę z eko skóry zapinaną z tyłu zamkiem przez całą długość materiału, do tego czarne rajstopy wyglądające jak zakolanówki i buty do kostki na obcasie.
Oczy jak zawsze pomalowane czarną kredką, a pełne usta umalowane matową szminką. Jak o tym mowa, Paro uwielbiała współczesność za takie dobre kosmetyki, które nie schodziły przy pierwszym pocałunku albo nie zostawały na szklance.
Kobieta rozejrzała się po sali szukając wolnego miejscz gdzieś w ustronnym koncie bez sceny i obślinionych przedstawicieli płci męskiej. Tak to też trafiła do baru, siadając zaraz na skraju przewiesiła płaszcz i szal. Spojrzała na barmana zastanawiając się czy go już widziała tutaj. Możliwe, jednak była zbyt pijana by to spamiętać. Uśmiechnęła się przyjaźnie do człowieka, który wyglądał, jakby nie spał z trzecią dobę.
-Podwójną miodową whyski z lodem poproszę.
Baśniopisarka rozejrzała się po sali , widziała wielu stałych klientów, parę nowych twarzy i chyba nawet jeden wieczór kawalerski, ach ten urok modnych lokali, ma się pewność, że z takiego miejsca nie wróci się samemu do domu. No chyba że mieszka się w innym świecie, albo jeśli jest się starszym niż to miasto. Albo wszystkie opcje razem, czyli tak jak Paro. Kobieta westchnęła podpierając ręką głowę.
Eliot - 1 Luty 2018, 23:24
Kolejna nocka za barem. Tak szczerze, nie przeszkadzało mu to. Tak czy siak kiepsko sypiał, a po nocy w szumiącym i buczącym muzyką klubie spokojnie odsypiał pół dnia jak zabity. I tak nie miał nic lepszego do roboty. Poza tym - dodatki za pracę w nocnych godzinach były absolutnie słodkie. Mógł zapłacić rachunki za mieszkanie, zrobić zakupy i jeszcze mu zostawało na jakiś sympatyczny dodatek do życia jak zakup lepszej kawy, kolejna taka sama koszula jakich miał już trzy inne w szafie czy, o luksusie, może kiedyś wreszcie uda mu się wrócić na równą, spłacić swoje długi w Różnych Miejscach i wrócić do pracy w warzywniaku. Na razie jednak oto był - ubrany w swój obowiązkowy barmański strój, płynnie i bez wysiłku sunął od jednego wstawionego bywalca do następnego nowego rozbawionego klienta; podawał i dolewał co komu trzeba, nie wdając się w rozmowy i ograniczając się z kontaktem do niezbędnego wymaganego odgórnie przez pracodawcę minimum. Za barem pracował wraz z drugą barmanką, ubraną tak samo jak on - czarne przylegające spodnie, barmańska zapaska, biała koszula, bordowa kamizelka i dodająca tego specyficznego interesującego 'looku' muszka. Tyle, że on tej muchy na swojej szyi nie miał. Zamiast tego, górny guziczek koszuli miał odpięty, lewa strona kołnierzyka przekrzywiona na lewo, prawa zadarta lekko do góry. Cóż, jeśli miał być tu niemal całą noc, niech przynajmniej będzie mu wygodnie. Lekki rozgardiasz był naturalną częścią osoby Eliota i żadna siła we wszechświecie nie zdoła tego powstrzymać.
O tej porze dnia, a raczej nocy, nie było aż tak źle - bywało tu głośniej i bardziej tłoczno, może uda mu się wyczołgać dziś z pracy odrobinę mniej padniętym niż zazwyczaj. Dumając nad tym, i paroma innymi rzeczami jednocześnie, automatycznie przysunął się do nowej sylwetki przy barze.
Podwójna miodowa whisky z lodem, proszę bardzo. Kiwnął głową i bez słowa bardzo nieśpiesznie, bo o to właśnie chodziło w całej egzystencji tego alkoholu - produkowało się go powoli, leżakowało długie lata, a winno się je pić jeszcze dłużej, zaserwował kobiecie alkohol. Lubił takie zamówienia - lubił wszystko co było choć trochę bardziej wyrafinowane od kolejnego shota, wódki czy szklanki piwa. Jego dłonie pracowały pewnie jak i niemalże powłóczyście, a w tym wszystkim miał czas żeby popatrzeć na kobietę. Miał wrażenie, że kojarzy ją z tłumu. Nie brak tu było pięknych gości, ale jej włosy, zwłaszcza teraz przy jej czarnym stroju i z bliska, przyciągały spojrzenie. I czerwona kropka na na czole.
- Proszę bardzo - powiedział, stawiając przed nią zamówienie.
- Nigdzie się nie śpieszysz, widzę - dodał, zagajając dobrowolnie do kogoś po raz pierwszy odkąd zaczął zmianę. Może tylko grał na zwłokę z obsłużeniem jej, żeby nową grupką głośnych znajomych, która pojawiła się przy ladzie, zajęła się jego współpracownica.
- Nietypowe jak na klub nocny zamówienie, które można pić w nieskończoność...
Parvatti - 2 Luty 2018, 04:45
Głos barmana dotarł do niej z jakimś zdecydowanym opóźnieniem. Spojrzała na niego i spokojnie przyjrzała się jego postaci. Twarz zmęczonego mężczyzny przed trzydziestką, który miał za dużo alkoholu, albo za mało zabawy w swoim życiu. Do tego parudniowa szczecina dodająca wieku, podkrążone oczy i niechlujny wygląd służbowy nie odejmował mu wieku, ani nie dodawał uroku. Czyli miała przed sobą mężczyznę, który się za wcześnie postarzał i do tego pewnie był singlem z długami.
Czyli był prawdopodobnie idealnym partnerem do rozmowy dla Paro w ten piękny wieczór przy głośnej muzyce i tłumie pijanych ludzi. Jednak krzywy kołnierzyk zbyt przyciągał uwagę, to też Baśniopisarka odpowiadała wpatrując się w ten defekt ubioru.
-To zależy o której zamykacie lokal.
Uśmiechnęła się delikatnie biorąc potężny łyk alkoholu ze szklanicy. Nie lubiła lodu, ten się topił i zmieniał smak napoju. Najlepszy jest zmrożony alkohol jednak takiego w barach zwykle nie posiadają, a ciepły jej nie odpowiadał. Co do zamówienia to nie uważała, że jest on nietypowy. Po prostu jeśli ktoś bierze whyski to zazwyczaj z colą, a ona wzięła po prostu bez niej.
-Noe rozumiem czemu takie nietypowe, podstawowy asortyment baru.
Kobieta podniosła się z krzesła kładąc górną część swojego ciała na blat baru i odezwała się do barmana z pół uśmiechem wpatrując się w niego tęczowymi oczami.
-Masz krzywo kołnierzyk, czy mogę ci go poprawić?
Delikatnie infantylna propozycja nie wiadomo czy została wywołana przez możliwą pedantyczmość kobiety lub inny powód związany z jej wyeksponowanym właśnie dekoltem. Wszak różnie to z kobietami bywa i nigdy człowiek nie wie czego można się spodziewać.
Paro kontem oka spojrzała na bok. Zauważyła spojrzenie drugiej barmanki, pełne czegoś nie określonego jak nadzieja zmieszana z zazdrością. Możliwe, że było ono związane z grupką klientów nachalnie próbujących coś od niej dostać
Nie wiadomo, czy to numer telefonu, czy też zamówienie na kredyt. Jednak białowłosa nie zareagowała, swe ponętne spojrzenie znów na barmana czekając na jego reakcję.
Eliot - 2 Luty 2018, 16:42
Pokręcił głową, w swojej własnej wielkiej hipokryzji zastanawiając się, kto dobrowolnie chciałby spędzić całą noc w jakimkolwiek klubie.
- Życzę miłych kolejnych sześciu godzin - odpowiedział. Wychodziło na to, że nie czekała na nikogo konkretnego, doszedł do wniosku, mimowolnie bawiąc się w detektywa.
- Może w asortymencie jest, ale kto to zamawia - odparł, wzruszając ramionami. Nachylił się ku niej w teatralnie konspiracyjny sposób, jakby zaraz miał wyszeptać jej największą tajemnicę tego przybytku. Pachniał sugestią papierosów i niedomytym za uchem grejpfrutowym żelem do mycia ciała. - To klub nocny. Większość woli kolorowego drinka, szybkiego shota albo coś innego małego, na rozruszanie, żeby zaraz wypocić to na parkiecie. Poza tym, jeśli chcesz na prawdę dobre whisky, to polecam dosłownie każdy inny pub dookoła. - Teraz to już się prosił, żeby z znienacka napadła go jego szefowa i wywaliła na zbity pysk za promowanie innych lokali w godzinach pracy. I kiedy on się odchylił, tak ona niemal w synchronizacji nachyliła się. Jego brwi zsunęły się ku sobie w cichej konsternacji. Nie sądził, żeby normalni ludzie mieli tyle kolorów w oczach co ona. Zaczynał mieć złe przeczucia wobec tego drobnego detalu. Może to tylko kolorowe soczewki kontaktowe. Choć, jak musiał przyznać, ogólnie było w jej całym ciele... więcej żywych kolorów niż zazwyczaj ludzie są zdolni posiadać. Ale hej, czego to dzisiejszy środki kosmetyczne nie potrafiły zdziałać, prawda? Aczkolwiek lekki szpiczaste końcówki uszów zdecydowanie mówiły coś więcej. W tym wszystkim jej wyeksponowana pierś zupełnie mu uciekła, bo zwróciła jego uwagę na coś innego.
- Hmmm? Och - mruknął, podnosząc dłoń do szyi, muskając koszulę. Zupełnie nie podejrzewał że ten szczegół jego ubioru zwróci uwagę kogokolwiek z klienteli. Nie dał jej okazji aby zaprezentowała mu swoje umiejętne palce w akcji ratunkowej jego kołnierzyka, samemu próbując go poprawić. Co oczywiście przyniosło średni skutek (jak nie jeszcze większy bałagan), ale w jego opinii całkowicie wystarczający. Popatrzył na nią pytająco, czekając na ocenę swojej pracy. I wtedy chyba dopiero zauważył ten specyficzny błysk w jej spojrzeniu - miękki i znaczący, zachęcający, oczekujący reakcji - bo przekrzywił głowę na bok w nieomalże cyniczny, zmęczony sposób. Przynajmniej była trzeźwa, co zdecydowanie było na plus. Podniósł konfrontacyjnie jedną brew do góry. Zbadał spojrzeniem bar, gdzie jego koleżanka była w połowie obsługi dużej rozbawioną grupy znajomych, ale poza tym, nikt najwyraźniej niczego nie potrzebował w tym momencie przy ladzie. Uśmiechnął się nikle kącikiem ust, gest znaczący nie mniej ni więcej, że póki praca nie paliła mu się w dłoniach, chętnie postoi akurat przy jej miejscu.
Parvatti - 2 Luty 2018, 23:02
Widząc jego reakcję uśmiechnęła się szerzej dalej podpierając głowę ręką.
-To w takim razie co ty robisz w takim miejscu, przecież jest na około wiele lokali.
Ciekawa była co taki człowiek tu robi, przecież w mieście jest wiele barów dla biznesmenów, lub starszych gości, gdzie jest dużo spokojniej, kulturalniejsi ludzie i wytrawniejszy alkohol. A on polecał inne bary na swojej zmianie, rozmawiał z klientem ignorując innych zamawiających, do tego dalej miał krzywo kołnierzyk. Kiedyś nie było mowy a takim zachowaniu służącego, ale skąd ona mogła to wiedzieć skoro nigdy sama nigdzie nie służyła, a pieniądze ma albo z lewej roboty, albo z drobnych przysług.
Widząc jak poprawił sobie kołnierzyk jej twarz przybrała minę zrozumienia z zawiedzeniem. Krzywy uśmiech prawego kącika wywołujący lekki dołeczek w policzku i lekko uniesione brwi powodujące na czole malutką zmarszczkę. Nie spodziewała się wiele, jednak na pewno nie takiego lekceważącego obycia w stosunku do pracy u barmana.
Niczym aktorów w starych westernach, gzie wchodząc do baru, za chmury siwego dymu z cygar obserwuje się jednooki starszy pan z krzywą miną i zapałką między zębami, a jak coś przeskrobiesz to pif paf, nie żyjesz.
Sama ta myśl rozbawiła Paro. Wróciła do swojej poprzedniej pozycji jednak z uśmiechem na ustach i bardziej błyszczącymi oczami. Podniosła szklankę i jednym ruchem dopiła jej zawartość. Z uśmiechem pokazała ją barmanowi i czując słodki płyn lądujący w jej żołądku odezwała się.
-Tym razem poproszę najlepszą rzecz jaką macie na barze.
Z płaszcza wyciągnęła papierosy i zapalniczkę, och ile to przydatnych rzeczy potrafi zmieścić się w płaszczu, a nie mówiąc już o sławnej damskiej torebce. To też na stole pojawiła się paczka cienkich miętowych papierosków i zapalniczka marki zippo.
-Można palić w środku? Nigdy tego nie pamiętam? A tak poza tym to możesz mi mówić Paro.
Wyciągnęła do niego rękę w przyjacielskim geście powitania. Lubiła interesujących ludzi, a mężczyzna właśnie na takiego wyglądał, lekko cyniczny i sarkastyczny. Dobrze, że zaczęła od whisky, będzie miała dobry humor przy tej rozmowie.
|
|
|