To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Historie Postaci - Zabaweczka

Zoya - 29 Marzec 2018, 20:21
Temat postu: Zabaweczka
Historia pewnej drobnej Rosjanki


Zoya przyszła na świat w Świecie Ludzi i to wydarzenie było dosyć niespodziewane. Jej matka, Swietłana, Naukowiec MORII, od dawna wiedziała o ciąży ale nie przypuszczała, że jej ostatnia wycieczka na Drugą Stronę Lustra przyspieszy poród. Nie była też świadoma tego, że zaraziła się Anielską Klątwą.
W czasie badań w jednej z placówek Organizacji znajdującej się w Szkarłatnej Otchłani, Swietłana zaczęła rodzić. Pozostali naukowcy, w tym i ojciec małej, byli przerażeni, bo rozwiązanie miało nadejść dopiero za dwa miesiące!
W ogólnej atmosferze paniki, bieganiny i chaosu, na świat przyszła maleńka dziewczynka. Niestety, Swieta nie przeżyła porodu, bowiem doszło do krwotoku i przerażeni Naukowcy nie bardzo wiedzieli co robić. Ojciec dziecka pożegnał więc żonę i postanowił ratować córkę. Na szybko zorganizowano jakiś prowizoryczny inkubator i od tej pory, przez następne miesiące, Victor Voronov spędzał każdą sekundę przy maleńkiej dziewczynce. Pozostali Naukowcy starali się kryć go przed przełożonymi… Pracowali za niego a że byli w Szkarłatnej Otchłani gdzie rzadko kiedy zaglądali Przywódcy MORII, to uchodziło im to na sucho przez lata.
I właśnie tam dorastała sobie mała Zoya, bo tak dał jej na imię Victor.
Początkowo wszystko było w porządku, bo mimo, że dziecko było wcześniakiem, dorastało prawidłowo. Zoya była drobniutka, nawet jak na maleństwo, dlatego zaczęto na nią mówić Toy. Chociaż nie miała mamy, miała Ojca i kilku Wujków, Naukowców, którzy nieporadnie starali się zajmować dzieckiem. Cały czas też ukrywali jej obecność a incydent ze Swietłaną tłumaczyli wypadkiem, napaścią na placówkę jakiejś bandy łotrów.
Victor odkrył u siebie skrzydła dość wcześnie. Anielska Klątwa w końcu dosięgła każdego, ale Naukowcy radzili sobie z nią na własne sposoby. Obcinali odrastające skrzydła, piłowali kikuty i poili się przeróżnymi toksynami, które miały zatrzymać regenerację. Oczywiście w ich mniemaniu. Tak naprawdę podtruwali się latami, doprowadzali na skraj bo wierzyli, że to zatrzyma Klątwę.
Również Zoya dostawała swoją dawkę, bo Victor pewnego dnia odkrył na pleckach małej zalążki skrzydeł. I o ile jego były ciemne i pierzaste, jej były twarde i srebrzyste. Naprawdę ciężko było je piłować, ale robił to, mimo płaczu dziecka.
Naukowcom nie było łatwo patrzeć na cierpienia Zoyi, ale musiała wytrzymać. Wierzyli, że uda się im pokonać Klątwę. Po jednej z dawek wszystkim zmienił się wygląd oczu. Twardówki stały się czarne, niektórzy zauważyli początki ślepoty.
Toy jednak miała się dobrze i mimo bólu, dorastała. Nie miała przyjaciół. Nie opuszczała Laboratorium. Tu było jej dobrze, miała swoją małą rodzinę i wszystko szło jak trzeba. Kiedy dorosła i stała się nastolatką, ojciec zaczął ją przyuczać do zawodu. Ona jednak miała problemy ze skupieniem się. Nie raz dostała za to po tyłku.
W wieku czternastu lat w jej życiu po raz pierwszy pojawiła się wódka. I co śmieszne, to ojciec namówił ją by się z nimi napiła. Jako Rosjanka miała mieć ponoć twardą głowę. Nikt nie brał pod uwagę, że była jeszcze dzieckiem. Ale uległa i już po chwili razem z załogą Laboratorium śmiała się i piła aż do porzygu. Jak to Rosjanie mają w zwyczaju.
Kiedy skończyła osiemnaście lat do placówki w której przebywali jej ojciec i wujkowie dołączył młody, czarnowłosy Naukowiec. Miał spojrzenie wilka. Stalowoszare oczy skrywał za grubymi oprawkami okularów które miał w zwyczaju irytująco poprawiać. Od razu wprowadzono go w sytuację jaka ma miejsce a on, o dziwo, chętnie przystał na to, że nikomu nie zdradzi ani słowa o dziewczynie.
Przyglądał się jej. Często. Za często. Irytował ją swoim spojrzeniem bo przestała czuć się swobodnie. Nawet jak wszyscy razem pili, on zdawał się padać pod stół ostatni. A podobno też był Rosjaninem.
Miał na imię Jurij.
Po czasie Toy przyzwyczaiła się do jego obecności i stała się śmielsza. Jego spojrzenia stały się codziennością. Najważniejsze, że nie pisnął ani słowa o skrytej w mroku dziewczynie gdy do Placówki przybyła kontrola.
To właśnie Jurij zaczął uczyć ją strzelania, na polecenie Victora. Ojciec uważał, że Zoya musi umieć się obronić, tak na wszelki wypadek. A że Jurij był tylko dziesięć lat od niej starszy… Victorowi wydawało się, że znajdą wspólny język.
Toy początkowo dawała się Juriemu we znaki ale po roku… coś się zmieniło. Spojrzenie jego stalowych oczy złagodniało. Ustawiał ją delikatniejszymi ruchami, gdy miała przyjąć postawę strzelecką. Był bardziej wyrozumiały.
Nadeszły jej dziewiętnaste urodziny i jak co roku wszyscy zgodnie postanowili się upić. Naukowcom nie trzeba było wiele by złapać dobry humor i zapomnieć o bolesnym piłowaniu skrzydeł, wycinaniu złośliwej tkanki Anielskiej Klątwy. Tego dnia nawet Jurij się śmiał i składał jej szczere życzenia.
Wujowie i jej Ojciec szybko wylądowali pod stołem. Byli już w sile wieku i nie mieli już tak twardych głów jak młodzi. Zoya była pijana, ale nie na tyle by nie być świadomą swoich ruchów. Najlepiej trzymał się tradycyjnie Jurij.
To właśnie wtedy wszystko się zmieniło.
Toy poszła za nim, gdy przeprosił bo musiał skorzystać z łazienki i złapała go w ciemnym korytarzu. Był zaskoczony gdy do niego przywarła i nieśmiało poprosiła o…
Stalowe oczy błysnęły gdy poprawił okulary. Wyszczerzył zęby ale nie poruszył się. Jedynie patrzył na nią. Ostatnie co zapamiętała, to przekleństwo po rosyjsku w jej własnych ustach, szarpnięcie za te przeklęte okulary i naprawdę płomienny pocałunek oraz dłonie Jurija gdy wsunął je pod jej koszulkę.
Wybuch sprawił, że oboje zostali odrzuceni na kilka metrów i upadając, zaparło im dech w piersiach. Zoya podniosła głowę i zauważyła ogromny wyłom w ścianie. Dym przysłaniał jej jednak widok.
Jurij skoczył na równe nogi i stanął między nią a wyłomem, rozkładając ręce. I nagle… Jego ciało wstrząsnął impuls, zupełnie jakby porażono go prądem.
Czarnowłosy mężczyzna o stalowych oczach upadł pod jej nogi a ona cofnęła się i potknęła o jedną z cegieł które wypadły ze ścinany. Z przerażeniem patrzyła jak ciało Jurija syczy i miota się w konwulsjach a z jego ust toczy się piana. Ostatnim co zdołał powiedzieć było „Uciekaj, moya lyubov!”. Następnie odgryzł sobie język, bo jego ciało ponownie przeszedł prąd.
Toy wrzasnęła i wtedy… Zmieniła się w Mgłę. Nie wiedziała jak, ale udało jej się przepłynąć obok wbiegających do środka Żołnierzy nieznanej jej rasy.
Uciekła.
Wróciła na miejsce po tygodniu, kiedy miała już pewność, że nic jej się nie stanie. Znalazła ciało ojca i co gorsze, znalazła też Jurija. Znalazła wszystkich. Przez kilka następnych dni zakopywała ciała i układała symboliczne stosiki. Na przemian płakała i przeklinała Lustrzaków. Na pamiątkę po tego wydarzenia zabrała scyzoryk Jurija. By przypominał jej o nim i o felernych urodzinach.
To właśnie popchnęło ją do skontaktowania się z MORIĄ. Odnalazła jednego ze Zwiadowców i to właśnie dzięki niemu dostała się do Świata Ludzi, gdzie mogła spotkać się z Przywódcą. Zapewniła o swojej nienawiści do Lustrzan za to co jej zrobili i przeszła szkolenie. Po roku uznano ją za Członka, ale zapowiedziano też, że dostaje ogromny kredyt zaufania. Miała zająć się zbieraniem informacji po cichu.
Tak oto stała się jedną z MORII. Taką przywitała ją Kraina Luster.
Zoya nie zaczęła jednak od węszenia. Najpierw musiała zorganizować sobie pieniądze na jedzenie i kwaterę, bo o to MORIA już nie raczyła zadbać.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group