Historie Postaci - Common Sense of a Blonde Librarian and Writer.
Libra - 3 Kwiecień 2018, 00:25 Temat postu: Common Sense of a Blonde Librarian and Writer. Druga w rodzie Rosarium Ruby, to kobieta urodzona ponad 20 lat po swoim starszym bracie. Taka różnica w wieku między rodzeństwem zaowocowała swoistym dystansem między nimi. Ale to nie było takie ważne - najważniejszym skutkiem tej różnicy wieku był fakt, że rodzice traktowali ją jak małą księżniczkę. Faktem było, że takową była, jednak rozpuszczano ją w nie miarę.
Ruby była bardzo bystrym dzieckiem. Szybko kojarzyła pewne rzeczy ze sobą, co w jej młodym ciele łączyło się w spójną, logiczną całość. Dziewczyna czuła, że była swego rodzaju przypadkiem, ale nigdy nie dała nikomu tego poznać. Była bowiem cicha albo ( co lepiej ją charakteryzuje ) skryta - to przykład introwertyczki. Nie umiała wtedy w klarowny sposób opisać tego co czuje. Dziewczyna raczej domagała się uwagi rodziców niżeli królewskiego tratowania. Uważała, że jej czarny królik, pluszak którego ze sobą nosiła niemalże przez cały czas, był dla niej wystarczający. Bardzo go kochała. W takim stopniu, że ma identycznego w dniu obecnym.
Dziwne przemyślenia dziewczyny miały na nią taki to też efekt, że zaczęła unikać służby, a gdy tylko nauczyła się czytać, chowała się w kąty, gdzie nie wadził jej nikt i po prostu czytała. Uznawała to za podwójnie dobre - książka była ciekawsza od jej codziennego życia przepełnionego nauką, a dodatkowo osobą, którą ją znalazła gdy ta schowała się tak w kąt po raz pierwszy, był jej starszy brat. To bardzo zdziwiło młodą damę, ale również zrobiło na niej pewne niemałe wrażenie. Było one wystarczająco duże, że ta wkrótce przestała chować się po kątach, ponieważ dorosły już Panicz znajdował ją stosunkowo często. Za to zaczęła odwiedzać go nieśmiało w pracowni. Przeważnie przychodziła z książką i swoim pluszakiem w ręce i nieśmiało zajmowała miejsce w jego pracowni, po to, by czytać. Tematy, które najbardziej interesowały Ruby w książkach, były stosunkowo różne, ale wszystkie miały ogromny wpływ na jej późniejsze decyzje.
Dziewczyna lubiła fantastykę, historie o wielkich ludziach, mistycznych istotach i niebezpiecznych przygód. Lubiła historię, a co było dziwne – zakochała się w filozofii. Polubiła ją całkiem przez przypadek, z powodu pomyłki pokojówki, która poproszona przez młodą upiorną dała jej nie książkę po prawej, a po lewej z regału. Nie można było się jej dziwić, nie umiała bowiem czytać. Pokochała te wielkie, głębokie idee i sposoby na życie. Po przeczytaniu jednej, drugiej i n-tej książki, poprosiła by rodzice znaleźli jej najlepszego nauczyciela. Takiego, który nie tylko by ją nauczył, ale również zaspokoił jej potrzeby duchowe. It tak o to rodzice sprowadzili jej nauczycielkę, na którą Ruby mówiła Miamassa. Była ona dachowcem i nauczała ją przez kilka dobrych lat, do czasu aż blondyna nie skończyła 15 lat. Nie była oczywiście jedynym nauczycielem, który ją uczył. Jednak to ona ukształtowała charakter młodej arystokratki. Przytoczę tu fragment z ich pierwszego dnia nauki:
-Czy jest sposób by odejść wszystkiego..? Mam na myśli… od tego zgiełku. Bogactwa, statusu. Jak spędzić długie życie tak, by się przez fakt bycia arystokratką nie odczłowieczyć?
Miamassa podniosła prawą dłoń i zanegowała pytanie Ruby palcem wskazującym.
-Niestety, to tak nie działa kochana. Wiem, że jak większość ludzi, poszukujesz prostych rozwiązań. Słodkiej niewoli, w której nic Cię nie zaskoczy. Żebyś nie musiała być wiecznie czujna. Jednak… czy jest to możliwe? Czy naprawdę wierzysz, że wstając jutro ze swojego łóżka, będąc maksymalnie czujną, masz pewność, że nie upadniesz? Przyszłaś do mnie w poszukiwaniu jasnych zasad, których mogłabyś się trzymać. Ale ja nie daję reguł. Mało tego – zabiorę Ci je, jeżeli już jakieś masz. Bo czym jest odwaga? To nie brak strachu. To zdolność podążania naprzód mimo brak posiadania idealnego planu. Tak więc moim celem jest pozostawić Cię pustą tak, byś nie bała się wolności. Wyobraź sobie teraz, że dorosłaś i musisz opuścić rodzinny dom. Jesteś jak pisklak wyrzucany z gniazda przez swoją matkę. Gdy nadejdzie dzień uwolnienia, gdy rodzice powiedzą Ci „ Możesz robić absolutnie wszystko co chcesz w swoim życiu”, w Twoim sercu pojawi się strach. W domu wszystko było ustalone – czas nauki, pracy, rozrywki. Teraz znasz plan dnia. Swoisty kodeks, który mówi Ci, jak masz postępować zarówno pośród bliskich, jak i obcych. Jednak gdy opuścisz te przestronne miejsce, tam nie będzie reguł. Będzie rzeczywistość. Moim zadaniem jest przygotować Cię na tę wyprawę. Życie jest bowiem ciągłą niespodzianką. Nie nazywaj tego niepewnością. Będziemy pracować razem, byśmy mogły nazwać to cudem. Wolnością, której nie będziesz się obawiać.
Można sobie tylko wyobrazić jak bardzo skamieniała musiała być młoda upiorna, gdy to usłyszała. Nie wiedziała nawet, co odpowiedzieć, jednak zrobiło to na niej ogromne wrażenie. Stwierdziła, że jej dzieciństwo jest w rękach kogoś, komu może i chce zaufać. Miamassa nauczyła ją jak być pustą, ale również nauczyła współczucia i miłości. Jej nauki zapamięta również w dniu obecnym.
Jednak czytanie wciąż było jej głównym zainteresowaniem. Jako nastolatka wciąż spędzała dnie wpatrzona w książki. Miała spis swoich ulubionych autorów, którym dziękowała za takie cuda. Zastanawiała się, co by było, gdyby w czasie gdy wchodzi niesamowity świat książki, mogła stać się jednym z bohaterów. Jednak najciekawszym i zarówno najdziwniejszym dylematem była jej rozterka na temat tego, co by zrobiła, gdyby mogła napisać swoją własną historię. Dokładnie tak samo, jak jej ulubieni autorzy kreowali swoich bohaterów. Co by zrobiła z tak potężną mocą? Nie była pewna. Sądziła, że zapewne zaczęła by spędzać swoje marzenia: pieniądze, wspaniała muzyka, piękno przyrody, słodka miłość, szczęście na arkadyjskim polu. W końcu to świat w którym to ona jest pisarką i bohaterką. Lecz z każdą kolejną książką, zaczęła dochodzić do wniosku, że jeśli to trwało by dzień po dniu, to nie miało by to dla niej większego znaczenia. Ta młoda panienka wiedziała, że musiałaby zaznać smutku, by móc poczuć szczęście. Nazwałaby to wspaniałym przeżyciem, gdyby był to jeden dzień, w którym może robić co chce, a nie cała wieczność. Stwierdziła, że w takim świecie potrzebne by były jakieś przygody. Powinna być rycerzem, wojowniczką, która ratuje przepiękne księżniczki i przystojnych książąt. Lecz i to prędzej czy później przestałoby ekscytować. Pomyślała więc, że zbudowała by coś tylko po to, by to później wysadzić, zniszczyć. To by było coś, prawda? Jednak gdyby i to spowszechniało, co by uczyniła? Co by ją zaspokoiło? Stwierdziła, że była by to niemoc. Możliwość sprawdzenia, jak nisko może upaść i jak słaba może być, tylko po to by spróbować wstać. Mogła by sobie to wyobrazić, bo gdyby coś poszło nie tak, to przecież mogła by zmienić to wszystko jednym pociągnięciem pióra. Dziewczyna wzdychnęła głośno i powiedziała głośno "Gdybym była pisarką, która pisze swój życiorys – a więc jest bohaterem wszechwiedzącym, to po prostu bym się nudziła. Potrzebne jest coś, co by mnie zaskoczyło, taki przycisk, z dopiskiem „niespodzianka”. Bo jeśli wiedziałabym przyszłość, co do dnia i godziny, to czym by się ona różniła od przeszłości?”
Po pewnym czasie takich przemyśleń jak powyżej, stwierdziła iż to jest to, co chce tak naprawdę robić w swoim życiu. Pisać. Szanować książkę i wiedzę przekazaną przez jednego człowieka dla drugiego. Tak by wspaniali bohaterowie, istnieli też w książce, a nie w głowie upiornej. Zaczęła dość skromnie, prowadząc bibliotekę rodzinną. Wykonywała tę pracę przez dość długi czas. Jej doskonała pamięć i opanowanie pasowały jak śrubki w zegarku. Jednak gdy stwierdziła, że i w tej wielkiej bibliotece zaczyna brakować książek do czytania, postanowiła, że musi coś z tym zrobić. Zaczęła kłaść więc większy nacisk na pisanie własnych. Nie znaczy, że nie robiła tego wcześniej. Po prostu nie publikowała swoich prac. Dodatkowo fakt, że była kobietą, trochę utrudniał jej pewne czynności, które mogły by przynieść zysk. Ale nie poddawała się i zawsze walczyła o swoje. Tego nauczyła ją też Miamassa. By śmiało stąpać w nieznane i nie bać się iść po omacku w ciemną noc. Dlatego upiorna przyjęła pseudonim artystyczny „Libra”, by uniknąć nadmiernego zainteresowania jej pracami z powodu jej wysokiego statusu społecznego. Nazwisko Rosarium w końcu nie było niczego sobie – dzieło autorstwa młodszej siostry arcyksięcia można było przeczytać przecież dla zasady.
Wbrew jej przekonaniom, jej cieszyły się przeciętnymi sukcesami, które stopniowo wzrastały. Na przestrzeni lat, Ruby założyła swoją pierwszą księgarnię przed osiągnięciem 100 lat. Oczywiście nie pracowała w niej sama i nie tylko jej książki były w niej sprzedawane. Utworzyła „Libra Company”, która była siecią księgarni, potem również drukarni. Ruby nie miałaby nic przeciwko, by pracować w jednej ze swoich księgarni. Jednak by nie przynosić wstydu rodzinie, całkowicie zrezygnowała z tego pomysłu na rzecz zarządzania majątkiem, pisaniem nowych listów, wierszy, powieści oraz ogólną kontrolą tego, co się w jej sklepach dzieje. Była to dziewoja, która była dość groźna jeśli chodzi o interesy. Nigdy nie czuła się jakoś specjalnie smutna, gdy wygryzła kogoś z interesu. Robiła i robi to, mimo iż tak naprawdę nie potrzebowała pieniędzy. Zawsze ubrana w garść podobnych stroi. Potrafiła mieć więcej niż jeden egzemplarz ulubionego ubioru. Mimo to, zbierała pieniądze, jakby chciała je na coś wydać. A gniły w jej skarbcu. Zbierała je tak przez 500 lat swojego życia. Nie znaczy to, że nic nie wydawała. Zwyczajnie wydawała mniej, niż zarabiała.
Wydała więc pierwszy raz dużą sumę pieniędzy na własne 4 ściany. Przeważnie bywała w hotelach, karawanach. Ciągle w podróży. Jej domem był wciąż jej dom rodzinny, który nie był tak naprawdę jej. Willa, której budowę zleciła na Herbacianych Łąkach, była wykwintna. Otoczona niewielkimi murami obronnymi, pięknym ogrodem w stylu angielskim. Budowa trwała ładnych parę lat. Ale w wieku 527 lat jako pierwszy mogła powiedzieć z czystym sumieniem, że zerwała jakiekolwiek więzi ekonomiczne ze swoim bratem. Wciąż go szanowała, wciąż był dla niej kimś, kogo można było podziwiać. Lecz Ruby była już bardzo wyrośniętą kobietą, która autorytetu w postaci własnego brata nie potrzebowała. Uważała, że wciąż muszą się wspierać. Ale żadne z nich nie może być zależne od drugiego. Ona była pisarką, właścicielką przedsiębiorstwa i księżniczką rodu Rosarium. On? Arcyksięciem. Klasą w samą w sobie. Nie mogła na tej klasie polegać, chciała móc pójść w nieznane. Tak jak to zrobiła by jej mentorka. Być kowalem losu i nie bać się stąpać po niepewnym gruncie, czując wciąż respekt do tego niebezpiecznego terenu.
Kolejne lata przebiegały jej spokojnie. Podróżowała, bo po prostu kochała to robić. Na jednej z takich podróży złamała sobie róg, zwyczajnie potykając się o ziemię. Nie mogąc znieść niesymetrycznego wyglądu, nieważne, czy by to bolało czy nie, kazała sobie uciąć również drugi. W ostateczności, na miejscu dwóch rogów zostały tylko dwie blizny, na których dzięki szczypcie magii znów urosły jej piękne, blond włosy. Miała wtedy 855 lat. Nad stratą rogów, specjalnie nie płakała. Wiedziała natomiast, że teraz w oczach mieszkańców krzywego zwierciadła jest człowiekiem. Może to i lepiej? Nigdy nie była celebrytką. Ludzie o tym fakcie też nie wiedzieli. Była szczęśliwa, że przynajmniej w podróży będzie czuć się bezpieczniej. W końcu rogate znaczy bogate. A bez rogów? No nie koniecznie. Dobra wymiana za ten ból, który czuła gdy sobie je ucinała. Nie żałowała. Jak zawsze.
Równo 32 lata po straceniu rogów, Ruby stwierdziła, że tak naprawdę, nie różni się niczym od człowieka. Zwykłego człowieka, po drugiej stronie lustra. Nigdy nie była po drugiej stronie, a ciekawość ją zżerała, powstrzymywał strach. Jednak to pierwsze jest o wiele potężniejsze niż to drugie – Libra dała po prostu wskoczyła w szkarłatną bramę, jakby nigdy nic, razem ze swoją najwierniejszą pokojówką Magdaleną oraz drugą, Sarą która była lunatyczką, więc służyła za przewodnika. W tym kraju, który był całkowicie inny od dziwów Krainy Luster, Ruby znalazła jeszcze większe dziwy. Zielone polany, wielkie miasta, samochody, samoloty, statki. Tego wszystkiego nie było! I nigdy nie widziała, nie opisała. Stwierdziła, że to musi być opisane. Spędzała weekendy w bibliotece, a w tygodniu pracowała razem ze swoją pokojówką. Miały trochę pieniędzy ze sprzedaży złota, lecz nie mogły go sprzedawać w nieskończoność – wreszcie ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Ten raj na ziemi (takim był dala Ruby) przerwała druga wojna światowa. Londyn nie był wtedy bezpiecznym miejscem. Panna z Rosarium przekonała się o tym na własnej skórze, gdy niemieckie bombowce zaczęły bombardować miasto. Nie skończyło się to dla niej najlepiej. Podczas pierwszego z nich, gdy uciekała, wybuch niedaleko niej ogłuszył ją i przewrócił. Nic się jej nie stało, jednak po tym, na jej ręce spadł ciężki blok betonu, które wyciągnięte przed siebie, zostały całkowicie zmiażdżone. Milimetry, a kobieta straciła by też głowę.
W tej sytuacji, kiedy nie wiedziała, czy ktoś jej pomoże – po raz pierwszy w życiu naprawdę myślała, że to już koniec. W sumie nie żałowała niczego. Żyła bowiem naprawdę długo, ciągle mogąc cieszyć się urodą i bogactwem. Wiele wypadków zdarza się podczas 100 letniego życia szarego człowieka, a ona żyła niemal 9 razy dłużej. Jednak poddać się? Nie. To nie w stylu Ruby. Prawdziwa wojowniczka walcząca piórem, tuszem, kartką i maszyną do szycia nie mogła się tak po prostu poddać. Nie poddała się. Siły jej dodawał fakt, że była by martwa, gdyby nie Sara, która zasłoniła ja swoim ciałem, ale sama nie przeżyła. Nie mogła więc się poddać. Nie mogła zmarnować takiego poświęcenia. Krzyknęła ile sił w piersiach o pomoc, ktoś usłyszał jej lament. Wylądowała w szpitalu, po za strefą walk. Jej ręce amputowano, a ją czekała długi powolny powrót do zdrowia. Magdalena jednak nie ucierpiała i dzielnie wspierała upiorną. Zdecydowała, że nic tu po nich, gdyż wojna wciąż trwała. Wróciły więc do Krainy Luster, która w tym momencie zdawała się być niebem, podczas gdy Kraina Ludzi była piekłem.
W krainie luster kontynuowała powrót do zdrowia. Przybita, że straciła tak cenną rzecz, jak kończyny. Palce, które pisały piękne rzeczy. Chciała je odzyskać, nieważne jak. Znalazła najlepszego marionetkarza swoich czasów i zapłaciła ogromną kwotę, by ten stworzył jej mechaniczne protezy. Czekała ją bolesna operacja, która polegała na połączeniu mechanicznych ramion z tym, co pozostało z jej własnych. Ruby musiała to wytrzymać. Była to tylko chwilowa niedogodność, nagrodzona odzyskaniem sprawności w ramionach. Jej ręce nigdy nie będą już ciepłe i tak sprawne jak kiedyś, ale mają inne zalety – mechaniczne ramiona mimo iż mają dokładnie taką samą siłę jak ramiona ludzkie, nie męczą się. Dla niej była to rekompensata albo nawet i forma nagrody za to, że jest dalej w miejscu, w którym nazywa domem. Nagrodziła również siostrę Sary za uratowanie jej życia. Jako, dla dziewczyny, starsza siostra była jedyną krewną, to mająca w momencie powrotu do Krainy Luster jedynie 12 lat. Ruby „adoptowała” ją i zaczęła traktować jak własną córkę. Kiedyś tej wciąż młodej lunatyczce opowiedziała o jej starszej siostrze:
- Twoja siostra zrobiła tego dnia wszystko nawet lepiej niż powinna. Była zawsze krok przed nami, ze swoją śmieszną torbą bez dna. Była perfekcjonistką. W pewien sposób ją podziwiałam, bo nawet z moją niesamowitą pamięcią nie potrafiłam przewidzieć tego, co ona potrafiła. Ale tego dnia… Tego dnia to nie miało żadnego znaczenia, nawet jeśli zrobiła wszystko tak dobrze jak tylko mogła. Pewnie znasz te powiedzenie, że kiedy upadniesz, powinnaś się podnieść, prawda? Wiesz… odrzucam to. Bo dla mnie, całe życie jest upadkiem. To stan ciągłego błądzenia w ciemnościach. Nie chodzi tu o wstawanie za każdym razem, gdy upadniesz. Myślę, że tu chodzi o potykanie się we właściwym kierunku. Tylko w taki sposób… tak naprawdę posuwasz się do przodu. Potrzebna jest nam pokora, nie sądzisz? Patrz! Pokora to właśnie stan akceptowania swoich słabości. Ja… Ty… Jesteśmy tylko niedoskonałymi istotami. Jednak… czy rzeczywiście chciałabyś być idealna? Ja w to powątpiewam. Dlatego chcę, byś nosiła te słabości z dumą.
W późniejszych latach Ruby próbowała wrócić na ziemię, by jeszcze raz skosztować tamtego świata. Miała tych prób kilka, podczas których zazwyczaj wycofywała się przed wejściem w bramę. Mimo wszystko jej ręce były czymś, co sprawiało by ogromne problemy. Ostatecznie po wielu latach przeszła przez tę bramę ponownie. Tym razem jednak jej wizyta była krótka, a ta musiała być czujna by w gruncie rzeczy nikt nie odkrył, że w definicji jest cyborgiem. Była to jak wyprawa na wakacje – dwa tygodnie i była w domu, z małą garścią fantów. Stwierdziła, że jest już za stara na takie wyprawy. Między innymi dlatego, że stosunki między dwoma światami są jej zdaniem niepewne. Co by tu dużo mówić: kiedyś, Rubinka chciała mieć rację. Najczęściej jak mogła, stawiać na swoim. Teraz, pragnie po prostu mieć święty spokój i tego się trzymać.
|
|
|