To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Morze Łez - Siedziba rodowa rodu Venefici

Erika - 17 Kwiecień 2018, 20:53
Temat postu: Siedziba rodowa rodu Venefici
Rezydencja znajduje się na niewysokim acz dość stromym wzgórzu nad morskim wybrzeżem. Od wody oddzielał ją kredowy klif. Widok był stamtąd przepiękny, ale oczywistym było, że to nie malowniczość miejsca była pierwotnym i najważniejszym powodem wyboru tej, a nie innej lokacji.
Takie miejsce dało się po prostu dobrze bronić.
Jest to najstarsza i najważniejsza posiadłość należąca do tego rodu.

Pierwsze wrażenia po zobaczeniu głównego budynku u większości osób były dwa. Jest on imponujący i stary.
Imponujący, bo połączenie lokalizacji, rozmiarów i ogólnego charakteru robiło wrażenie na każdym kto nie był całkowicie nie czuły na takie rzeczy.
Stary nie dlatego, że był w ruinie. Nic z tych rzeczy. Po prostu widać było, że budynek był wielokrotnie powiększany, remontowany i przerabiany. Widać też było na nim ślady zmieniającej się mody, ale to już było ciężej zobaczyć jeśli nie wiedziało się czego szukać.
Ogólny plan budynku przypominał literę "H" z ramionami wybiegającymi w stronę morza i lądu. Poprzeczna kreska zaś wychodziła poza ramiona i w tych wypustkach znajdowały się kwatery służby.
Serce, a zarazem najstarszą część rezydencji stanowił kamienny, kwadratowy donżon. Stojąc w odpowiednim miejscu można było zobaczyć jego blanki. Obecnie nie był zbyt intensywnie używany. Jego główną funkcją było bycie graciarnią na cenne, ale niepotrzebne na co dzień przedmioty. Był tam też magazyn wody i żywności oraz arsenał. To była pamiątka bardziej krwawych czasów, ale nadal mógł służyć jako miejsce ostatecznej obrony. Można było do niego wejść z wysokości pierwszego piętra od wschodu i zachodu i z wysokości drugiego od południa i północy. Łączniki były drewniane, ażurowe i skonstruowane w taki sposób, że można je było szybko zrzucić izolując donżon od pałacowej części rezydencji.
Pomiędzy donżonem, a murami rezydencji, która okalała go ze wszystkich stron znajdował się niewielki i zaciszny ogród ze żwirowymi ścieżkami i fantazyjnymi żywopłocikami z bukszpanu. Rosły tam też pięknie pachnące krzewy różane o herbacianym kolorze.
Główny budynek rezydencji - ten, który okalał donżon - miał trzy piętra i wysokie spadziste dachy kryte miedzianą blachą, która już dawno zdążyła przybrać przyjemny morski kolor. W rogach znajdowały się wieżyczki, które były trochę wyższe.
Skrzydła budynku. Dłuższe, reprezentacyjne i dla gości. Krótsze, dla służby. Miały po dwa piętra.

Kawałek drogi od rezydencji, poniżej, ale wciąż dobrze widoczna była mała i malownicza wioska. Była specjalna. Jej mieszkańcy mieli pewne przywileje, ale mieli dwa zadania, z których musieli się wywiązywać. Miała zawsze ładnie i schludnie wyglądać oraz mieli regularnie dostarczać świeże produkty. Ceny zawsze otrzymywali dobre, a ziemia była żyzna więc możliwość dzierżawy tej ziemi była pożądana.
Okolica była delikatnie pofalowana i całkiem przyjemna dla oka, a o pół dnia spokojnym marsze; na koniu zaś znacznie szybciej; znajdował się lasek. Lasek, w którym były czasem urządzane polowania.
W podobnej odległości, ale wzdłuż wybrzeża, a nie w głąb lądu znajdowało się portowe miasteczko i węzeł handlowy, do którego prowadziła także kolej lustrzana co znacząco ułatwiało dalsze podróże.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group